Tekst pochodzi z magazynu "IT GIRLS"
Katarzyna Triantafelo: Budzę się rano i pierwsze, co widzę, to zieleń. Ta zieleń powoduje, że od razu chce mi się wstać, tryskam energią. Tuż obok naszego ogrodu jest dżungla; małpy psotnice ciągle nam coś kradną. Za rogiem są pola ryżowe, na horyzoncie widać wulkan - mówi Kasia Triantafelo, business developer manager Hubud - coworking space na Bali (Hubud.org).
Hubud to miejsce, gdzie ludzie z całego świata mogą wynająć sobie biurko do pracy z dostępem do wi-fi i pracować online. Dzień kosztuje 20 dol., miesiąc - 275. Każdego dnia siedzi się koło innej osoby. Jednego dnia obok Hiszpanki, która buduje aplikacje pomagające ocenić płodność, drugiego - obok indonezyjskiego architekta specjalizującego się w budowlach z bambusa, trzeciego - obok dziewczyny ze Stanów, która rzuciła pracę w banku i została sugar coachem. Łączy ich jedno - wolność mieszkania i pracy tam, gdzie się im podoba. Hubud to dużo więcej niż miejsce do pracy. Mamy tu jogę, medytacje, warsztaty, a przede wszystkim ludzi, którzy każdego dnia cię inspirują, wspierają, od których możesz się wiele nauczyć. Każdy może tutaj dać wykład o tym, na czym się zna. W zeszłym roku zrobiliśmy 430 takich eventów; przez dziesięć lat pracy w NGO-sach w Polsce tyle się nie nauczyłam, ile tu, słuchając tych wykładów.
W Polsce zajmowałam się komunikacją i marketingiem m.in. w Szlachetnej Paczce. W Hubud zajmuję się rozwojem firmy, m.in. wdrażając nowe technologie. Nazywają mnie: secret weapon - tajna broń. Czyli: jak nie wiadomo co zrobić, załatwi to Kasia. Jeśli potrzeba nam jakiegoś nowego narzędzia, technologii, to jestem tą osobą, która jej szuka, znajduje, poznaje i wdraża. Dopiero tutaj odkryłam, że mam takie umiejętności - że szybko się uczę i dostosowuję do nowej sytuacji. I że są to bardzo cenione umiejętności na rynku pracy.
Jest parę umiejętności, które umożliwiają pracę online - programowanie, projektowanie graficzne, coaching, copywriting, fotografowanie. Ale kiedy tu przyjechałam, żadnej z tych rzeczy nie umiałam. Miałam za to motywację i głowę pełną pomysłów. To był taki czas, kiedy wszystko mi się zawaliło. Rozwiodłam się i czułam, że muszę coś radykalnie w swoim życiu zmienić. Na TEDxKraków poznałam Polkę, która założyła na Bali organizację pozarządową o nazwie "Kopernik" i pomaga potrzebującym w Azji. Napisałam do niej mejla, pogadałyśmy na Skypie; tydzień później miałam już bilet w kieszeni.
Wtedy, pracując dla Kopernika, po raz pierwszy trafiłam do Hubud. Kiedy po półtora roku skończył mi się kontrakt w Koperniku, byłam już pewna, że nie chcę mieszkać w jednym kraju, a za granicę wyjeżdżać tylko raz na rok, na dwutygodniowy urlop. Pojechałam do Krakowa tylko po to, żeby sprzedać mieszkanie i pozbyć się kredytu. I wróciłam na Bali.
Hubud dopiero raczkował. Był pierwszym coworkingiem na Bali, pracowaliśmy w sześć osób. Ale rozwijał się błyskawicznie. Przez kolejne cztery lata przewinęło się przez Hubud 7 tys. osób z ponad 70 krajów. Cyfrowi nomadzi lubią Azję, bo koszty życia są tu niskie.
Praca zdalna to przyszłość. Nie wyobrażam sobie już teraz pracy w firmie, która nie pozwala mi na pracę zdalną - czy to z domu, czy to z drugiego końca świata. Siedzieć przy jednym biurku przez cały rok? Po co, jeśli są setki technologii, które umożliwiają pracę online. Ja 40 proc. mojego czasu spędzam poza Bali. Podróżuję po Azji, odwiedzam Polskę - nie przerywając pracy.
Dla młodszego pokolenia to jest już oczywiste. Coraz częściej przyjeżdżają tu młodzi ludzie zaraz po szkole średniej i pracują dla start-upów. Ja w ich wieku dopiero szłam na studia, które mi się do niczego potem w życiu nie przydały. Patrzę na tych 19-20-latków i myślę sobie: "Jezu, dlaczego ja na to nie wpadłam, kiedy byłam w ich wieku!". Jeszcze długo nie wiedziałam, czym się chcę zajmować. Oni wyjeżdżają stąd po kilku miesiącach naładowani pomysłami; często wiedzą już, czego chcą od życia. Mnie to zajęło ładnych parę lat. I parę kolejnych, zanim uświadomiłam sobie, że nie muszę czekać na emeryturę, żeby podróżować po świecie. Byłam taką typową Polką, która zaczynała dzień od narzekania na pogodę; tu nie pamiętam, kiedy ostatnio narzekałam... Wiem, że to ja decyduję o tym, co robię i gdzie jestem. Kiedy mam chwilowo dosyć Bali - wyjeżdżam.
Bycie cyfrowym nomadą jest piękne. Jest może jeden minus - ulotność relacji. Spotykam kogoś ciekawego, widujemy się codziennie, razem pracujemy. Ale wiem, że on za miesiąc wyjedzie. Czasem więc myślę: "Kurczę, czy ja chcę znowu inwestować w relację, która się zaraz skończy?". Ale potem odnajdujemy się gdzieś w świecie. W zeszłym roku byłam w Kambodży, Tajlandii, Holandii, Polsce, Wietnamie, i Indiach. Pisałam na FB: Hej, Hubudians, kto z Was jest w tym mieście? Odzew był od razu; moi ludzie są chyba wszędzie. Plemię Hubudians.
Wszystkie komentarze