Seks, psychologia, życie:
Kiedy Ania z Zielonego Wzgórza pierwszy raz jedzie z Mateuszem bryczką ku swojemu nowemu domowi aleją jabłoni, przez chwilę brakuje jej słów: „Ach, panie Cuthbert – szepnęła. – To białe… ta biała droga… co to było takiego?". Mateusz odpowiada, że aleja to bardzo ładne miejsce. Ale to słowo nie oddaje tego, co Ania widzi swoimi oczami: „Ładne? O, ładne to niedostateczna nazwa. Ani piękne – to także nie wystarcza. Ono jest cudowne, cudowne! Jest to pierwsza rzecz w moim życiu, której nie potrafię sobie wyobrazić cudowniejszej. Tutaj – wskazała ręką piersi – tutaj sprawiło mi to jakiś dziwny ból, ale ból przyjemny. Czy pan doznawał kiedy takiego bólu, panie Cuthbert?". Ania czuje zachwyt tak intensywnie, że aż ją boli.
Mam jeszcze to stare wydanie w szarozielonej, płóciennej oprawie. W kilku miejscach oprawa pękła na bokach; skleiłam ją prowizorycznie, obiecując sobie, że kiedyś pójdę do introligatora. I na pewno kiedyś pójdę.
Ale moje pokrewieństwo z Anią jest na zawsze, niezależnie od stanu okładki: jestem, podobnie jak Diana Barry, przyjaciółką Ani i ona moją. Ania uczyła mnie zachwytu. Pamiętam, że miewałam okresy, kiedy go nie czułam – i to było smutne.
„Czy wszystko jest nudne?" – pyta jedna z bohaterek drugiego sezonu „Białego Lotosu", młoda kobieta towarzysząca swojej bogatej pracodawczyni na wakacjach w ekskluzywnym włoskim hotelu. „Nudne?" – powtarza ze zdziwieniem jej rozmówca i dopowiada ze spokojną pewnością: „Zupełnie nie". I to jest różnica między kimś, kto utracił dostęp do doświadczenia życia, a kimś, kto go nie utracił.
Zauważyłam też, że zachwyt to jedna z supermocy osób wysoko wrażliwych – kiedy nie są przebodźcowane albo unurzane w wyczerpującej harówie emocjonalnej. Zachwyt jest sam w sobie dowodem na piękno świata i niesie słodkie podejrzenie, że życiu można ufać.
Na płaskowyżu, poniżej którego gęstwią się białe kłęby chmur, w korku na światłach, kiedy niebieskie latarnie odbijają się w listopadowej kałuży, na przystanku, kiedy podnosząc głowę znad ekranu telefonu, widzisz nagle klucz kaczek zwiastujący wiosnę – w tych wszystkich chwilach jest tak, jakbyśmy naraz byli głęboko obecni, a równocześnie zniknęli.
Czy można się tego nauczyć? Nie wiem. Ale wiem, że można to stracić, jeśli przestanie się patrzeć na codzienność okiem kogoś, kto jest codziennie w podróży – nawet jeśli ta podróż prowadzi drogą, którą niby znamy.
Natalia de Barbaro – psycholożka, autorka bestsellerowej „Czułej przewodniczki. Kobiecej drogi do siebie", a także "Przędzy. W poszukiwaniu wewnętrznej wolności" (wyd. Agora)
Tekst pochodzi z magazynu "Wysokie Obcasy Extra" nr 3(129)/2023
Nowy numer w sprzedaży