Justyna zerknęła w lustro, gdy pędziła z kuchni do łazienki. Przelotnie zerknęła. I zamarła. "Rozczochrana, w rozciągniętej piżamie i z szaleństwem w oku wyglądałam po prostu przerażająco"

Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"

Justyna lubi swoje życie – przestronne, trzypokojowe mieszkanie w odnowionej kamienicy blisko parku, pracę w wydawnictwie, brodatego Antka, który jest jej mężem chyba od zawsze, bo już w podstawówce byli nierozłączni. Dzieci też lubi – dwie pyskate nastolatki i przemądrzałego pięciolatka. Do tego dwa koty – nie pyskują, za to dużo mruczą i co noc wybierają sobie inne łóżko do spania.

– Chciałam mieć rodzinę i mam. Spełnienie marzeń. Praca niezła, mąż mnie chyba kocha, a ja jego na pewno. Chwilo trwaj – wzdycha. Bo niedawno zdała sobie sprawę, że doba jest za krótka, a sił za mało. – Gotuję, pracuję, sprzątam, dbam o dzieci, dbam o męża. Lubię to. Kocham. Ale coraz mniej  w tym mnie – opowiada. – Apogeum przyszło niespodziewanie, w słoneczną sobotę, kiedy mieli przyjść do nas znajomi na obiad.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Więcej
    Komentarze
    Wiem, wiem - patriarchat, itp. Natomiast bardzo wiele na głowę wrzucają sobie same kobiety dążąc do jakiegoś absurdalnego ideału - idealnego domu, idealnego porządku, idealnego jedzenia, idealnej wizji idealnej matki, żony, córki itd. idealnych dzieci w idealnie dobranych ubrankach. To są własne oczekiwania kobiet wobec siebie ale też np. oczekiwania kobiet wobec córek i to nawet już tych dorosłych, także kobiet względem innych kobiet, koleżanek, sióstr. Duże dziewczynki wciąż chcą się bawić w idealny dom dla lalek, zazwyczaj nawet nie zauważając, że Ken ma na to wywalone i w zasadzie nie prosi o nic więcej niż chwila spokoju. Ja sam mam bardzo kochaną i zawsze ogromnie spiętą żonę, która 25 lat po wyprowadzce z domu rodzinnego wciąż łasa jest na pochwały ze strony matki jak to "ładnie" zrobiła to czy tamto. Była wiecznie zapracowana jak mieliśmy małe dziecko, duże dziecko i jak mieszkamy sami to wciąż "nie ma na nic czasu" aż często muszę prawie siłą namawiać ją do odpuszczenia dalszego udoskonalania otaczającego na świata :)
    @Killick
    Mam tak samo.
    już oceniałe(a)ś
    9
    1
    @Killick
    Ważne, by była szczęśliwa. A jak to robi? Sprawa drugorzędna.
    już oceniałe(a)ś
    2
    6
    @neutralnieXYZ
    Często jednak w pogoni za tym wyimaginowanym szczęściem rujnuje życie najbliższym.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    @Killick
    Ależ to, że kobiety same sobie to wrzucają na głowę wynika właśnie wprost z patriarchatu! To zakorzeniony przez stulecia imperatyw.
    już oceniałe(a)ś
    19
    10
    @halice1
    I zinternalizowana mizoginia!
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Z życia wzięte. pewnego pięknego dnia pada propozycja: Kochanie skończ tak latać, usiądź, odpocznij, świat się nie zawali, jeśli uruchomię swoje mierne talenty kulinarne albo zamówimy deliwering. Mieszkanie i tak błyszczy jak ambulatorium szwajcarskiej kliniki, a zawartość kosza na pranie nie wypełni nawet połowy bębna pralki. Potomstwo też już cyca i pieluch nie potrzebuje. W odpowiedzi pada tysiąc pięćset zastrzeżeń, a bo to, a bo tamto, to trzeba zrobić, a tego nie dasz rady, a to się zawali...Dobra, zabieram w niedzielę oba Potomki na cały dzień a ty rób co chcesz, zrób sobie babski dzień, albo nic nie rób, generalnie znikamy rano, wracamy wieczorem i nie będziemy ci głowy zawracać. Powiedziane - zrobione, w niedzielę rano oba stwory były gotowe już o szóstej, z pewnym oporem przyjęły do wiadomości, że wyjście po ósmej ma więcej sensu, i dwie minuty po ruszyły na podbój świata. Dzień upłynął na różnych atrakcjach i koło dziewiątej wieczorem oba śmiertelnie zmordowane, ale zadowolone stwory wraz z równie zmordowanym ojcem weszli na klatkę schodową. od razu pojawiły się złe przeczucia - intensywny zapach mydlin unosił się wszędzie. No, ale być może...no nie, zapach mydlin był szczególnie intensywny u drzwi do rodzinnej Jaskini. Po otwarciu drzwi w przedpokoju objawiła się najwyraźniej jęta szałem Najlepsza z Żon ubrana w...coś i z jakimś szprajem w ręku. "O już wróciliście?" Taa....
    @przechrztaimason
    Moja żona...
    już oceniałe(a)ś
    12
    2
    Jak się ma dzieci, to trzeba sie im poświęcić emocjonalnie.
    Jeśli się tego nie robi , dzieci później będą mieć problemy psychiczne.
    Poświecenie fizyczne nie jest aż tak niezbedne.
    @Essitasemja
    Ciężko to w ogóle nazywać "poświęceniem". To trochę jak bycie zakochanym - po prostu chce się spędzać czas z tą osobą, czuje się bliskość. To nie jest poświęcanie się. To bycie razem.
    już oceniałe(a)ś
    10
    1
    ja tam np. myślę, że we wszystkim jest jakaś równowaga, którą dobrze jest osiągnąć. Między "poświęcaniem się", a w zasadzie cierpiętnictwem w imię niczyich rzeczywistych potrzeb (bo czy kto pyta dziecko, czy mu potrzebne wyprasowane skarpetki), a realizowaniem swojego "planu na życie" kosztem relacji z własną rodziną (przynajmniej dla mnie to najbliżsi ludzie na ziemi).
    W życiu dziecka też na wszystko jest pora i czas. Jeśli ktoś odbiera czytanie ulubionych książek na dobranoc albo rozmawianie z synem na poważne tematy jako "poświęcenie się", bo nie ma wtedy czasu na wklepywanie kremu na cellulit - to trochę przykre, z perspektywy dziecka.
    Myślę ostatecznie, że jeśli obie świadome strony relacji uważają, że jest fair, to jest fair. Ja tam staram się żyć w zgodzie z sobą, a to dla mnie też spędzanie czasu na rozwijaniu relacji z dziećmi.
    @Hr.Albin
    Chyba nie o tym jest ten tekst
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Czasem myślę o życiu którego nie wybralam. Takiego jak bohaterka art. I wiecie co? Wcale jej nie zazdroszczę chociaż rozumiem.
    już oceniałe(a)ś
    26
    0
    Kobieta sama się zamęcza. Sama. Na własną prośbę jest przemęczona.
    już oceniałe(a)ś
    25
    4
    Kretynki - bo niewolnice na własne życzenie.
    Nawet nie współczuję, bo same tego chciały.
    już oceniałe(a)ś
    17
    3
    Mąż jest zły
    Żona jest dobra
    I tego się trzymajmy!
    @PiekielnyPedro-dawniej.666
    Może nie zły, ale leń śmierdzący na pewno
    już oceniałe(a)ś
    4
    9
    @Bimbalska
    Weź się, Stefa, odwal - wyniosłem te śmieci w końcu, no tak??!?!?!
    już oceniałe(a)ś
    2
    0