Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Justyna lubi swoje życie – przestronne, trzypokojowe mieszkanie w odnowionej kamienicy blisko parku, pracę w wydawnictwie, brodatego Antka, który jest jej mężem chyba od zawsze, bo już w podstawówce byli nierozłączni. Dzieci też lubi – dwie pyskate nastolatki i przemądrzałego pięciolatka. Do tego dwa koty – nie pyskują, za to dużo mruczą i co noc wybierają sobie inne łóżko do spania.
– Chciałam mieć rodzinę i mam. Spełnienie marzeń. Praca niezła, mąż mnie chyba kocha, a ja jego na pewno. Chwilo trwaj – wzdycha. Bo niedawno zdała sobie sprawę, że doba jest za krótka, a sił za mało. – Gotuję, pracuję, sprzątam, dbam o dzieci, dbam o męża. Lubię to. Kocham. Ale coraz mniej w tym mnie – opowiada. – Apogeum przyszło niespodziewanie, w słoneczną sobotę, kiedy mieli przyjść do nas znajomi na obiad.
Wszystkie komentarze
Mam tak samo.
Ważne, by była szczęśliwa. A jak to robi? Sprawa drugorzędna.
Często jednak w pogoni za tym wyimaginowanym szczęściem rujnuje życie najbliższym.
Ależ to, że kobiety same sobie to wrzucają na głowę wynika właśnie wprost z patriarchatu! To zakorzeniony przez stulecia imperatyw.
I zinternalizowana mizoginia!
Moja żona...
Jeśli się tego nie robi , dzieci później będą mieć problemy psychiczne.
Poświecenie fizyczne nie jest aż tak niezbedne.
Ciężko to w ogóle nazywać "poświęceniem". To trochę jak bycie zakochanym - po prostu chce się spędzać czas z tą osobą, czuje się bliskość. To nie jest poświęcanie się. To bycie razem.
W życiu dziecka też na wszystko jest pora i czas. Jeśli ktoś odbiera czytanie ulubionych książek na dobranoc albo rozmawianie z synem na poważne tematy jako "poświęcenie się", bo nie ma wtedy czasu na wklepywanie kremu na cellulit - to trochę przykre, z perspektywy dziecka.
Myślę ostatecznie, że jeśli obie świadome strony relacji uważają, że jest fair, to jest fair. Ja tam staram się żyć w zgodzie z sobą, a to dla mnie też spędzanie czasu na rozwijaniu relacji z dziećmi.
Chyba nie o tym jest ten tekst
Nawet nie współczuję, bo same tego chciały.
Żona jest dobra
I tego się trzymajmy!
Może nie zły, ale leń śmierdzący na pewno
Weź się, Stefa, odwal - wyniosłem te śmieci w końcu, no tak??!?!?!