Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Ewa Pągowska: Pieniądze ponoć zmieniają ludzi. Czy kryzys finansowy i powiększająca się przepaść między tymi, którzy pieniądze mają, i tymi, którym brakuje, może wpłynąć na nasze relacje ze znajomymi?
Agata Gąsiorowska: Badania pokazują, że pieniądze nie tyle nas zmieniają, co mogą zmieniać. Jeśli im na to pozwolimy. Na ich wpływ najbardziej podatni są ludzie, którzy uważają, że pieniądze dają władzę, prestiż i przewagę nad innymi. Paradoksalnie takie przekonania mają częściej ludzie z niższymi zarobkami. Często sądzą, że całe nieszczęście w ich życiu jest spowodowane gorszą sytuacją finansową, i uważają, że gdyby tylko mieli pieniądze, to byliby bardziej szanowani, spędzaliby lepiej czas, mogliby wprowadzić ważne życiowe zmiany. I trudno się dziwić, bo dziś z każdej strony dociera do nas przekaz: „kup, będziesz szczęśliwy". Kiedy bohaterowie reklam są smutni, idą do sklepu na przykład po telewizor i już są radośni. Natomiast osoby lepiej sytuowane zwykle miały już okazję przekonać się na własnej skórze, że to tak nie działa.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Podział rachunku w restauracji po równo to jakieś kuriozum, normalną sytuacją jest to, że każdy płaci za siebie - względnie jeśli ktoś zaprasza i z góry mówi, że funduje. Po równo to się można składać, na wspólną kasę na jedzenie na wyjazd, czy grilla.
Ja też zupełnie sobie nie wyobrażam płacenia po równo kiedy każdy zamawiał co innego. Jakiś totalnie bzdurny pomysł
A w kulturze, w której ja teraz mieszkam, nie tak odległej, jest dobry sposób na to, żeby wszyscy dobrze się czuli z tym, że płaci ten, który najbardziej może. Więc to, co jest najbardziej naturalne- zależy. Komentarz obok.
też tak miałem do czasu. Mamy znajomych którzy zarabiają dużo mniej od nas , ale z kumplem a właściwie przyjacielem, znamy się od ponad 30 lat. Niestety ale od jakiegoś czasu jego żonie coraz bardziej "przeszkadza" że nam się powodzi lepiej choc nigdy nie dajemy odczuć że tak jest. Ostatnie wakacje to już był prawie koszmar i chyba koniec znajomości.
Jesteś pewien, że jego żonie na pewno przeszkadza to (albo tylko to), że Wam powodzi się lepiej? Może rzeczywiście jest tak jak piszesz, ale może być też tak, że to tylko tak wygląda z pozoru, a tak naprawdę przeszkadza jej co innego? Ustalcie wspólnie co to może być. Może warto to rozeznać, aby nie tracić niepotrzebnie wieloletniego przyjaciela?
Podział po równo to nie jest żadne kuriozum. Bardzo często tak robimy ze znajomymi. Wszystko zależy od tego, jak bardzo cenisz sobie swój czas i święty spokój.
Przy liczeniu co kto dokładnie zamówił prawie zawsze na końcu suma się nie zgadza i zaczyna się śledztwo i krzywe spojrzenia. Po co to komu na wakacjach.
Fundowanie innym jest naturalne jeśli mamy kasę. Natomiast dzielenie rachunku po równo nie.
@mu.mix
W każdej restauracji możesz po prostu poprosić o osobny rachunek.
Dzielenie po równo w sytuacji gdy np. jedna osoba zamawia stek z przystawkami, a druga sałatkę to jest kuriozum. A już w sytuacji gdy jedzą osoby o różnym statusie finansowym to w ogóle.
Zgadzam się, że bzdurny pomysł, ale niestety nagminnie się z tym spotykam. Inny uważają, że to "oczywiste", że prosi się o jeden rachunek a potem dzieli równo.
Owszem, płacenie po równo ma sens, i można to zaproponować, ale pod warunkiem, że wszyscy zamówili mniej więcej jedzenie i napoje w podobnych cenach, wtedy rzeczywiście, źle wygląda obliczanie i rozliczanie się co do grosza. A kelnerzy nie chcą często dzielić rachunków na kilka, jeśli już to trzeba wcześniej o to poprosić, a nie na koniec!
Naprawdę jak idziesz ze znajomymi w restauracji to zależy ci na tym, żeby zapłacić idealnie za to co zjadasz tylko? Idąc np. do restauracji w cztery osoby przy rachunku będziesz się domagać że ktoś zjadł sałatkę droższą od ciebie o 10 zł? No chyba że ktoś zjadł przystawkę, a inne osoby homary, wtedy to ma sens. Przeważnie jednak ludzie jedzą podobne Dania. A co z alkoholem? Wyliczasz ile kieliszków danego wina wypiłaś mniej od znajomych?
We Włoszech jest np. zwyczaj zwany pagare alla romana, tj. dzieli się rachunek równo na każdego uczestnika. Jak byłem tam w delegacji lata temu, to (tu jeszcze można to zrozumieć) ceny dla nas były dość wysokie, więc w restauracji Polacy dziobali głównie niewiele i coś taniego. Jak przyszło do płacenia po równo, to się mocno oburzyli, ale nie protestowali. Następnego dnia, nauczeni już co i jak, wsuwali gigantyczne Ilości jedzenia, co wywoływało lekkie zdziwienie Włochów. Polacy to jednak sprytny naród, je ma co.
Jeżeli każdy zamawiał dla siebie to domyślnie każdy płaci dla siebie. Płacenie po równo jest domyślną opcją gdy pewne dania zostały zamówione wspólnie (uzgodnione przy zamówieniu że to dla nas wspólnie). Chyba że ktoś stawia...
" byłem w życiu i biedny i bogaty."
ja mam skromne doświadczenia, bo byłem albo biedny albo na progu zamożności. Obecnie od lat udaje mi się utrzymać na dolnym progu zamożności (okolice 50 K PLN miesięcznie brutto), ale jak to jest bogatym (aktywa pozwalające żyć bez pracy), czy choćby realnie zamożnym (czyli okolice 100 K- 1 M PLN miesięcznie), nie wiem
Pojęcie zamożności jest względne, bo wyobrażenie o nim mamy różne. Co więcej, ?po równo? nie oznacza sprawiedliwie, bo potrzeby mamy różne.
Dziękujemy ci, Kapitanie Oczywisty. :)
podawanie kwoty brutto to tak jakby podawac dlugosc penisa lacznie z kregoslupem :-)
podawanie dochodow w PLN (zwlaszcza ze wiem ze mieszkasz w NYC (a przynajmniej tak twierdzisz) tez jest troche nieadekwatne ze wzgledu na koszty
z jednym masz racje - jak jestes bogaty to dochod miesieczny nie ma tak naprawde znaczenia
zasadniczo Cie z roznych powodow nie lubie.. ale akurat pod tym postem nie wiem czemu az tyle ludzi dalo Ci minusy :-)
Tak, zgadzam się
Ktoś mądry powiedział: "Pieniędzy trzeba mieć w sam raz. W przeciwnym razie - zarówno jak jest ich za mało, jak i za dużo - stale się o nich myśli, a na to szkoda życia." Zgadzam się z tym.
Chciałbym się o tym przekonać osobiście.
a co rubelek az tak nisko stoi?
przeciez dupy nadstawiasz calkiem dobrze
U mnie w UK, w pubie tez tak jest .Jeden przez drugiego stawia , trudno sie do baru dopchac . Mile, ale w koncu krepujace
To nie kwestia kultury tylko zamawiania przy barze. W każdym pubie, czy pijalni wódki zobaczysz podobne obrazki.
...może w tej sytuacji nie powinno się chodzić po knajpach? Jedzenie tam wychodzi drogo.
Niesłusznie pomijasz społeczny i kulturalny aspekt chodzenia po knajpach.
Nie, nie żartuję.