Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

1. Pacjentka „histeryczka”

Dyżur 24-godzinny: od 8 rano do 8 rano następnego dnia. 12 porodów, w tym siedem cięć cesarskich, pięć operacji ginekologicznych (w tym dwie onkologiczne, po kilka godzin każda), telefony o konsultacje z SOR-u (Szpitalny Oddział Ratunkowy). Krwotok porodowy, toczenie krwi, pot się leje po tyłku ze stresu...niewyobrażalnego stresu.

1 w nocy: praca. 2 w nocy: praca. 3 w nocy: kładziemy się na leżankę. Wygodną, bo z rocznika 1950.

5 rano: telefon. Pewnie z SOR-u. W słuchawce zgłasza się kobiecy głos. - Dzień dobry, czy lekarz dyżurny? - Tak.. - Proszę pani, mam nagłą sprawę! - Proszę zgłosić się na Izbę Przyjęć.

- Proszę pani, ale pani musi mnie wysłuchać! - Co się dzieje..? - Proszę pani, mam świąd w pochwie, rozumie pani? Wybudziło mnie to w nocy, ten świąd! - Proszę zgłosić się rano do najbliższej poradni ginekologicznej. Jest 5 rano...- Rano?! Rano, proszę pani, to ja idę do pracy, ja potrzebuję pomocy natychmiast - rozumie pani? Jakieś globulki czy coś musi mi pani wypisać, czytałam na necie, że są takie dobre...

2. Związek z Narodowym Funduszem Zagłady (zwanym NFZ)

Poradnia NFZ. 32. pacjentka od ósmej rano. Przecież są co 15 minut, bo tyle NFZ daje na pacjentkę. Ale okej, uśmiech przylepiony do twarzy, po siedmiu dyżurach (bo przecież nie ma komu pracować, a nikt nie chce za 25 zł za godzinę brutto w szpitalu na dyżurze). Wchodzi pani z pretensją od drzwi. - Pani doktor! Pani wie, co pani robi? Pani nie szanuje naszego czasu, czasu pacjenta! Miałam wejść o 15.00, a wchodzę o 15.30!

 - Bardzo przepraszam... - Pani doktor, na nic mi pani przeprosiny, miałam trwałą ondulację na 15.00, teraz to już po ptakach! 

Następnego dnia wpływa do poradni skarga na opóźnienie lekarki. Autorka prosi o wyciągnięcie wobec niej konsekwencji. Pisemną odpowiedź wysyła do dyrektora, kierownika poradni, izb lekarskich.

3. Wszystko ma swoją cenę

Pacjentka, badanie prenatalne. Fryzura zrobiona, tipsy przylepione, w dłoniach Iphone nówka sztuka. - Wie pan, doktorze, żeby to aż 300 zł kosztowało, to badanie prenatalne?! To nie na naszą kieszeń. Przecież to zwykłe USG jest, tylko ten aparat lepszy.

(Jeden kurs USG: 3 dni, 2 tys. zł; certyfikat USG: 5 tys. lekką ręką; aparat USG: cena od 60 tys. do 700 tys. Wszystkie koszty lekarz pokrywa sam).

- Tyle kosztuje… Nie uważam, żeby to było dużo.

- Niedużo? Doktorze, pana to może stać!

Doktor nie wytrzymał. - A przepraszam, na fryzjera ile pani wydaje?

Pacjentka grzecznie przystępuje do badania prenatalnego.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Po raz pierwszy w gabinecie ginekologicznym zostałam potraktowana jak człowiek". Oto ginekolodzy, którzy powinni szkolić innych

4. Higiena na pierwszym miejscu

Poradnia NFZ. Do gabinetu wchodzi miła pani w średnim wieku. Gabinet błyskawicznie wypełnia się intensywnym, bardzo nieprzyjemnym zapachem.

Już wiemy, że lekko nie będzie. Pacjentka idzie do łazienki przygotować się do badania. Mamy w poradni łazienkę, a w niej bidet, więc przed badaniem można się umyć. Pacjentka nie korzysta z tej możliwości: jest nieumyta, mocno owłosiona, ubranie ma przepocone.

Próba delikatnego zwrócenia uwagi. - Proszę przed badaniem skorzystać z łazienki, można się podmyć. Odpowiedź: Z niczego nie będę korzystała, czyń pan swoją powinność.

Pan czyni. I wietrzy gabinet. Opóźnienie w poradni - co najmniej pół godziny.

5. Ubezpłodnienie? Prokurator puk, puk

"Stosownie do art. 156 § 1 tegoż kodeksu 'kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci: pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia [...] podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10'. W świetle przedstawionych powyżej unormowań prawnych sterylizacja jawi się więc jako interwencja medyczna godząca bezpośrednio w zdrowie człowieka w aspekcie jego zdolności do prokreacji. W sytuacji zaś, gdy równocześnie brak jest szczegółowych regulacji prawnych legalizujących jej dokonanie ze względu na określone cele, np. antykoncepcję, jest ona nie tylko bezprawna, ale również karalna” – brzmi fragment artykułu o sterylizacji kobiety z magazynu „Medycyna Praktyczna”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Siedziała przy biurku jak matrona, na jej piersi wisiał wielki złoty krzyż. Już pożegnałam się z receptą na antykoncepcję [LIST]

Gabinet NFZ ma być czysty, z bidetem, akcesoriami do higieny intymnej, lekarz ma siedzieć za biurkiem wypoczęty, elegancki, w markowych ciuchach, zawsze uśmiechnięty. Na dyżurze: najlepiej, żeby nie spał i też był uśmiechnięty. Najlepiej tanio, szybko i ładnie! I od razu diagnoza - klarowna i prosta!

Wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy z nas stoi po jednej stronie kurtyny. Zdarzają się przypadki, które nie powinny mieć miejsca, jeśli chodzi o zachowanie lekarzy. Ale lekarz też człowiek. System zżera nas od środka. Nie oczekuję zrozumienia. Pacjenci też nie są święci, ale nikt o ich zachowaniu nie pisze. Boimy się. Pracujemy w strachu, a nas nikt nie obroni. Ani system, ani pacjenci. A lekarzy w Polsce jest coraz mniej.

Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie

Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi

Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.