Felietonem Sylwii Chutnik rozpoczęłyśmy dyskusję na temat programu 500 plus. Czy jest sprawiedliwy społecznie? Czy jego krytyka jest brakiem solidarności kobiet? Czekamy na wasze głosy pod adresem wysokieobcasy@wyborcza.pl.
„Warszawka", "hipsterskie matki klasy średniej", o których pisze redaktor Sylwia Chutnik, to całkiem inny świat niż reszta Polski. Nie przesiaduję na "Zbawixie", nie kupuję dzieciom ekowypasionych snobistycznych klocków, nie piję latte w "starbuniu", nie błyszczę na salonach. Jestem zubożałą klasą średnią. Owszem - z kredytem "na garbie", ale noszę go nie po to, by kupić willę w fajnej dzielnicy i zabłysnąć przed znajomymi, ale by czuć się bezpiecznie po ciężkim rozwodzie z przemocowcem alkoholikiem. On ma sądowy zakaz zbliżania, który, niestety, notorycznie łamie. Ma także nowe mieszkanie i nowy samochód. Ja nie mam nic, ale cieszę się, że stać mnie choć na piżamkę promocyjną z Lidla za 40 zł. Ja mam kredyt, synów na głowie - nieważne, że pełnoletni - jeszcze niesamodzielni, więc dźwigam ciężar trzyosobowej rodziny z niewielkim (naprawdę niewielkim) wsparciem od rodziców emerytów (czyż to nieupokarzające?).
Tak, mam licencjat. Tak, lubię dobre kino i teatr, lubię kontakt ze sztuką. Ale na to, żeby pójść do kina raz w miesiącu, muszę oszczędzić i np. zrezygnować z zakupu bluzki w sieciówce, choć wszystkie stare już zszarzały i wypadałoby do biura pójść schludnie ubraną. Na wakacjach nie byłam od czterech lat (po rozwodzie mój status materialny mocno poszybował w dół).
Uczciwie płacę podatki (tak, wiem, frajerka ze mnie) i szlag mnie trafia, jak słyszę, że rodzina z kilkorgiem dzieci, gdzie ani babcia, ani matka, ani ojciec nie pracują, będzie żyła moim kosztem. Będzie żyła z mojej biedy.
Tak, zgadzam się, dofinansujmy, ale nie w sposób rozdawniczy. Dołóżmy do przedszkoli, do kursów dla tych rodziców, którzy nie pracują. Ale nie bijmy po garbie tych ciężko pracujących.
Nie zgadzam się z przedstawioną przez Sylwię Chutnik wizją "klasy średniej" - to naprawdę nie ja. Proszę wyjechać z Warszawy - do Poznania, Wrocławia, Łodzi. W skali całej Polski to też duże miasta, ale nienaznaczone "warszawką". Nie wspomnę o mniejszych miejscowościach. Sama pochodzę z Warszawy - wiem, jak warszawiacy postrzegają samych siebie, jednak od ponad 20 lat mieszkam we Wrocku - proszę uwierzyć, że to całkiem inne spojrzenie.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.