Była chłodna późna jesień. Andrzej Duda został prezydentem, a w Unii Europejskiej trwał największy w dziejach kryzys uchodźczy. Tyle zapamiętał z 2015 roku. Pamięta też, że intrygowały go twarze. Stare, niepiękne i koniecznie ze zmarszczkami. Koleżanka Agnieszka Osipa, znana charakteryzatorka, pożyczyła mu wtedy na sesję zdjęciową kostium zrobiony z gałęzi. Wiedział, że musi ubrać w niego kobietę. Szukał modelki, ale w agencjach, z którymi współpracował, wszystkie były młode, jak z żurnala, idealne. Ideału nie szukał.

Pozostało 96% tekstu
Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.