Paula Szewczyk: Przychodzi pielęgniarz do pacjenta, a pacjent…?

Maciej Latos: Nie może uwierzyć, że nie jestem kobietą. Zakłada, że w takim razie muszę być lekarzem. Pamiętam sytuację, gdy koleżanka opiekowała się starszą panią po rozległym zabiegu kardiochirurgicznym. Wszystko przebiegało świetnie, pacjentka była zadowolona z opieki. Wieczorem dyżur przejąłem ja, zajmowałem się nią przez całą noc. Kiedy nad ranem się przebudziła, zapytałem, jak się czuje. Popatrzyła na mnie, zawahała się i powiedziała: „Wie pan co, wszystko dobrze, ale tu przez całą noc nie było przy mnie żadnej pielęgniarki”. Próbowałem jej wyjaśnić, że to ja byłem jej pielęgniarką, ale nie wierzyła, upierała się, że to niemożliwe, bo wcześniej była tu koleżanka, musiała gdzieś pójść.

Pozostało 93% tekstu
Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.