Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Tekst pochodzi z magazynu „Wysokie Obcasy Extra" numer 9 / 2018 r.
Krystyna Romanowska: Otwarcie związku - co to właściwie jest? Ménage à trois? Przyzwolenie na zdradę? Poliamoria? Poligamia?
Izabela Jąderek: Otwarcie związku to bardzo ładny zwrot. Elegancki. W praktyce zazwyczaj wygląda w ten sposób: mężczyzna oświadcza swojej partnerce, że chce być w związku lub uprawiać seks także z inną kobietą, ewentualnie kobietami. To nie dotyczy, rzecz jasna, tylko mężczyzn. Kobiety też proponują takie rozwiązanie swoim partnerom, tylko nieco rzadziej.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
"Kochanie cieszę się, ze wreszcie poruszyłeś ten temat, bo już od jakiegoś czasu chciałam o tym porozmawiać. Myślę, ze to świetny pomysł. Odbierz jutro dzieci i zajmij się nimi do wieczora a ja umówię się na randkę z Karolem, ok?
W punkt.
Zgadza się, to jest prawidłowa odpowiedź. Jeżeli facet oczekuje zgody na otwarcie związku tylko z jego strony, to jest to nieakceptowalne. Niemniej nie wydaje mi się żeby większość facetów, po tym kiedy już wyszli z propozycją, miała się w takiej sytuacji nie zgodzić, a taką insynuację odbieram z Twojej wypowiedzi.
Popieram i gratuluję pomysłu!
Genialne:)
Nic dodać, nic ująć. Dorzuciła bym w pakiecie pranie i odkurzanie.
To Ty i pierzesz i odkurzasz? I tylko Wy się dziećmi zajmujcie???
Moja partnerka jest równie zapracowana co ja, a zarabiamy podobnie, więc argument, że ktoś zarabia więcej, czy ma szanse na lepsze zarobki nie istnieje. Czasem każde z nas ma swój cug zawodowy, kiedy siedzi bitych kilka tygodni... i wtedy się wymieniamy.
Więc ona pierze i prasuje, ja odkurzam a dziećmi... w zasadzie ja się więcej nimi zajmuję: pomagam ze szkołą(bo jeszcze chodzą do publicznej), czytam, znajduję interesujące tematy. Ona z nimi rysuje, maluje, chodzi na zebrania itp. Na co dzień to ja spędzam 2-3h.
Generalnie dzielimy się wszystkim wedle predyspozycji.
W pracy też, bo pracujemy w tym samym zawodzie w domu od n-lat. (dlatego nie ma pomocy domowej -bo praca spada na nas w różnych porach i ktoś szalejący z odkurzaczem nie wchodzi w grę). Anyway: to działa i bywa śmieszne.. ona nie lubi szatkować warzyw, ja uwielbiam... itp. Ścierania kurzu nienawidzimy oboje serdecznie..
*teraz będę generalizował, wytłumaczenie poniżej*******
Z łóżkiem jest cały ten pakiet z artykułu: wstaje, praca, dom, praca, dzieci, cośtam... uff to już niedziela?
Codzienność i czasem niemożliwość ucieczki od niej, nijak nie obchodzą męskich potrzeb seksualnych. Wręcz przeciwnie faceci przy takim zasuwie chcieliby o tym wszystkim w trakcie wieczoru z seksem na moment zapomnieć. Szczególnie jeśli należą do typu starającego się w pracy, domu ..i gdzie popadnie. Jakiejś nagrody, czegoś dla siebie i nie mowa tu o golfie czy chlaniu z kumplami. Faceci jak chcą seksu, to chcą seksu.
Inna sprawa, że z czasem robią się kapryśni: chcą seksu interesującego i nowego(wszyscy tego chcą, choć wielu nie potrafi tego dawać). Strach pomyśleć co by było jakbyśmy żyli więcej niż 100lat... bez orgii na 100 osób -nuda.. (widać to u niektórych obrzydliwie bogatych, szybko i wiele konsumujących, którzy tak często kończą w jakiejś perwersji z nieletnimi.)
Kobiety natomiast preferują romans, a jeśli są w związku to właśnie go realizują. O ile związek nie szwankuje, to nie mają potrzeby nawiązywania kolejnego. Codzienność i zasuw wpływają na potrzeby seksualne kobiet: "tak mi się nie chce, tak bardzo nie chce...". libido leci na łeb, na szyję.
U nas było tak i bywa teraz... czasem gorzej, czasem lepiej. Mijają lata i jest trochę lepiej, choć dalekie to od ideału i nieźle się poturbowaliśmy z tego powodu. Gdyby nie dzieci, to już by to strzeliło dawno temu.. ale też gdyby nie dzieci, być może nie miałoby powodów.
Więź jest głęboka i raczej intelektualna. Temat otwartego związku był. Gdyby moja partnerka powiedziała OK, idę na randkę z.. (on ma chyba Piotr i mieszka w Poznaniu -stare dzieje), to bym powiedział "OK, tylko się tam nie zakochaj."
I to jest chyba powód dla którego się nie decydujemy na to: rozum podpowiada, że musielibyśmy mieć się bardzo na baczności, a jak tu się mieć na baczności, jak by się człowiek spotykał, raz w tygodniu urywał od wszystkich obowiązków i kończył to seksem... Może krótkie romanse by niewiele zepsuły, ale tak stabilnie przez n-lat? Oboje wątpimy w siebie. I tylko w siebie -nikomu bym tego nie narzucał.
*a propos generalizowania:
To powyżej to spojrzenie na sprawy moje i mojej partnerki i większości naszych znajomych(~55%). JEDNAK: wielu naszych znajomych, czy naszych przeszłych związków jest/było ZUPEŁNIE INNYCH. Zdradzające kobiety, mężczyźni w związku zadowoleni z łóżka, szukający romansu intelektualnego... dwa otwarte związki(w obydwu to śliczne dziewczyny zainicjowały) wyglądające na szczęśliwe i trwające ~10lat, trochę patologii z daleka zauważonej, sporo singli i...
!!!! to teraz sobie uświadomiłem: prawie żadnych rozwodów!!!! (jeden, choć w prawie każdym związku było blisko). W porównaniu z pokoleniem naszych rodziców(i chyba średniej krajowej) to jakiś hit!
W każdym razie statystyki zamyka dość odległe i klasyczne polskie: "ślub i do trumny".
Błagam -nie generalizujcie jak lud PiSowski kocha. Rozmawiajcie o waszych tak odmiennych żywotach.
Mnie się wydaje, że na propozycję faceta wystarczy złożyć kontrpropozycję:
Tak, kochanie, oczywiście, 2 warunki: 1. Kochasz się z nią w mojej obecności, 2. Ja się kocham w Twojej obecności tak jak lubię najbardziej z facetem, którego sobie już nawet upatrzyłam.
Skuteczność gwarantowana w jakichś 95%.
Otwarty związek to coś, co wymyślili faceci; nie trzeba się angażować za bardzo w inną relację, same przyjemności, seks bez zobowiązań, a w domu czysto, miło, dzieci zadbane, żona wszystko ogarnęła, a ja sobie fruwam... I jeszcze nie trzeba kredytu spłacać po rozwodzie lub dzielić się domemj. Takie pragmatyczne myślenie.
Nie, wiem kto wymyślił, ale na pewno jest to uczciwsze niż udawanie wierności i zdradzanie cichaczem.
@Ciotka_Donatylda
Pewnie, że można.
Ale tu raczej chyba mowa o sytuacjach gdzie druga strona chce utrzymać tę pierwszą.
moja żona nie ma takich potrzeb, każda nawet myśl o tym, że mógł bym być z kimś innym to dla niej ból. Nawet masturbacje uznaje za zdradę, więc to nie jest przepis dla każdej kobiety.
Jest forum o tematyce erotycznej i niego się dowiedziałem że to marzenie wielu facetów a jak jeszcze kobieta wychodzi z inicjatywą
Myślę, że pani psycholog delikatnie przemilczała kwestię w ilu przypadkach to mężowskie "otwieranie" związku wynika z tego, że żona całkowicie straciła ochotę na seks, ale kredyt, dzieci, mieszkanie... spółka cywilna musi działać dalej.
Podobno 1% par swinguje. To może być ciekawe doświadczenie:)
A choroby weneryczne? A dzieci spłodzone z innymi kobietami? Przecież to się może zdarzyć, nawet mimo zabezpieczeń.
No nie wiem, czy taka uczciwość jest warta swojej ceny.
Skuteczność ostatecznego rozpadu związku, tak. Przynajmniej bez złudzeń, bardzo dobra metoda, popieram, wręcz namawiam. ;) Co to za bliskość i miłość w takim związku, cóż za troską partnera o uczucia [ nie ranienie] drugiej strony... Takie wymuszanie "otwartości' to przecież głównie dowód na to, że ten związek się już skończył. A próba ratowania go: to może zróbmy sobie dziecko to największa zbrodnia - wobec dziecka. Kobiety, niestety, zbyt długo tkwią w wygasłych, pustych związkach - kochają, czy raczej kurczowo się trzymają jakichś złudzeń, na temat własnych uczuć też, drżą i upokarzają się, zakłamują się że strachu, boją się samotności i/lub biedy, gdy tymczasem mogłyby być samodzielne, silne, pogodzone ze sobą i nie wiszące na tym nieszczęsnym męskim ramieniu. Jeśli nie ma już bliskości, przyjaźni, szacunku, wzajemnej fascynacji i inspiracji - to naprawdę szkoda życia z takim partnerem - niech sobie realizuje te swoje animalne ;) potrzeby z tuzinami wybranek, ciekawe czy znajdzie w tym pełnię szczęścia i spełnienie, czy tak realizuje swoje człowieczeństwo najwyższej postaci. All the best! ;)
Ciekawe, czemu straciła tę ochotę na seks.
I taki układ rozumiem. Może nakręcać :D Zostaje jeszcze swingowanie, jeśli chodzi o niezaspokojone potrzeby :)
Chętnie bym popatrzył w takim związku. Można też połączyć siły. Otwarcie oczywiście musi dotyczyć obydwu stron :)
To jest ciekawe doświadczenie ;)
Miałam znajomych tak funkcjonujących przez lata, bardzo się przy tym kochali i mówili, że są zadowolenia. Ale powiedzmy, obije miewali romanse. Ona zmarła na raka i wtedy on nagle usiadł, postawił jej zdjęcie i .... właściwie zgasł. Związki bywają różne
A teraz wyobraź sobie, że mówisz to przez pryzmat kalki kulturowej. Związek monogamiczny jest dla Ciebie normalny, bo w takiej się wychowałe_aś kulturze i ta kultura nauczyła Cię radzić sobie właśnie w takiej sytuacji.
Wyobraź sobie kultury, gdzie normą są związku poligamiczne. Od wczesnych lat dzieci widzą takie kultury, uczą się emocji, które się z tym wiążą, uczą się jak czerpać z zalet takich związków i jak okiełznać ich negatywne strony.
Tak naprawdę to samo co u nas, tylko inaczej :).
I szanując Twoje prawo do tego, że chcesz korzystać z silnych wzorców kultury zachodniej.
To nie skreślaj innych rozwiązań, nie nazywaj idiotyzmami tylko dlatego, że są inne i ich nie pojmujesz.
A jakiego faceta wolałbyś na tym obrazku zamiast płaczącej kobiety?
Podobno w każdym powiecie jest tylko jedna zdzira (oczywiście singielka), która psuje wszystkich mężczyzn. No przecież wiadomo, że kobiety nie zdradzają ;)
a jaka kobietę widzę? młoda, ładna, zadbana..
obrazek ustawia przekaz: w tematach małżeństw, rozwodów, zdrad i jeszcze kilku innych, on jest be a ona cacy. On zostawił ja dla młodszej a ona układa sobie życie z innym partnerem, ona nieszczęśliwa w domu z dziećmi a on fruwa z kwiatka na kwiatek.
Zadałam proste pytanie - widać za trudne. Więc dla ułatwienia: jaki obrazek miałby według Ciebie zostać zamieszczony jako ilustracja do artykułu dla kobiet, traktującego o reakcjach kobiet na takie propozycje/działania mężczyzn, które tym kobietom najczęściej nie odpowiadają?
Pytania pomocnicze:
Czy przeglądając Playboya czy jakieś inne czasopismo dla mężczyzn domagasz się zamieszczania dla równowagi zdjęć promieniujących testosteronem, roznegliżowanych samców alfa prezentujących swoje walory fizyczne/techniczne?
Czy czytając artykuł o Polkach ochoczo się rozwodzących z krajanami i wychodzących za mąż za Araba/Żyda/Nigeryjczyka/Wietnamczyka chciałbyś oglądać zdjęcia rozpromienionego hydraulika z Radomia deklarującego zadowolenie ze szczęścia swojej ex i jeszcze większy entuzjazm na samą myśl, że będzie swoje dzieci mógł wreszcie radośnie wychowywać w kooperacji z ich nowym tatusiem?
no to powaliłaś? zwaliło mnie z nóg i wciąż się niespiesznie podnoszę. Ja oczywiście pisze o stereotypach i o tym, że wiem o czym będzie zanim jeszcze zacznę czytać widząc ilustrację.
Ostatniego akapitu nie załapałem wiec sobie daruję komentarz. Polkom wychodzącym za maż za w/w wymienionych życzę powodzenia na nowej drodze życia, i raduję się szczęściem hydraulika z Radomia
Faktycznie nie zrozumiałeś. Dlatego ja napiszę prościej. Jeśli artykuł jest o marchewkach, to jako ilustrację autor daje marchewkę a nie groszek, ponieważ to nie jest artykuł o groszku. Pomogłam?
Aren't you somewhat deluded, dude. :))) A nie jest tak, w znacznej większości przypadków? Dołóż jeszcze do obrazka chore dziecko. Taa, tatusiowie zwykle zostają na posterunku, urobieni latami po depresję [wysoko funkcjonującą, bo leżeć patrzeć w ścianę to luksus grożący eksmisją]. A mamusie - z kwiatka na kwiatek, z kwiatka na kwiatek... You've made my day.
Może z tymi dzielnymi dziewczynami, które wyprzedzają swoich rówieśników z miejsca pochodzenia (co jest raczej oczywiste) oraz rówieśników z ośrodków miejskich, powiedzmy, akademickich (też oczywiste, przy odrobinie samozaparcia), ale też rówieśniczki z ośrodków akademickich (brawo! to prawdziwe osiągnięcie, biorąc pod uwagę bardzo nierówny start!). Walcząc o dyplomy, certyfikaty, etc., nie mają wglądu w życie towarzyskie. A potem opcje wyboru okazują się zupełnie nieadekwatne w kontekście marzeń i, co gorzej, oczekiwań (czy, jeszcze gorzej, wymagań).
Może, po prostu, żaden obrazek nie jest tu potrzebny?
nie jesteś gotowy PODJĄĆ TEN TRUD? ;)
Boskie
Przesłanie artykułu jest inne: "boję się bliskości, więc zapominam powiedzieć partnerce, że mam potrzebę uprawiania seksu z innymi kobietami".
to akurat racja, bo wtedy intymność rozkłada się na kilka relacji i ew. utrata tej pierwszej nie jest tak bolesna, bo ma się inne
Nie... -to "piełdolenie".
"Chciałbym uprawiać seks z wieloma kobietami i nic więcej za tym się nie kryje."(oczywiście może)
Do tego momentu przeczytałam potem wymiękłam-)))))
Hmmm, a próbowaliście wizyty u seksuologa? W związku ważne są potrzeby obojga partnerów. Świetnie, że ze sobą rozmawiacie - wielu ludzi tego nie potrafi - ale skoro to nie rozwiązało problemu, może warto pójść o krok dalej?
Pomyslcieno Hormonalnej Terapii Zastępczej, przywróci libido i zlikwiduke problem z suchością pochwy.
Zadać sobue pytanie, na ile seks jest dla mnie ważny, i stosownie do tego podjąć decyzję o rozstaniu lub nie. Jeśli dość ważny, ale nie najważnuejszy - zaproponować terapię i potraktowć ją poważnie. Jeśli bardzo ważny, a rozstanie nie wchodzi w grę, a na terapię. nie ma zgody drugiej strony, uprzedzić, że pewna ważna część życia nie dochodzi do głosu i frustracja narasta, i nie wiadomo, co z tego wyniknie. I będzie, co będzie, tylko wtedy już ta druga strona też jest za to odpowiedzialna.
dobrze, że jeszcze mówi "nie mam ochoty i nastroju" bo może kiedyś najdzie ją ochota, najczęściej to jest "nie bo nie" i nie ma żadnego społecznie akceptowalnego sposobu poradzenia sobie z takim problemem.
Twoje potrzeby ją drażnią, ty ją drażnisz i wg mnie to jest i powinien być koniec związku. Im szybciej tym lepiej.
"Co mają robić partnerki i partnerzy osób, którzy nie mają ochoty na seks?"
1. Sprawdzić, czy któreś leki nie obniżają libido, bądź czy partner nie odczuwa dyskomfortu; na suchość pochwy są żele.
2. Wytworzyć w partnerze poczucie niepewności, wówczas seks pojawi się jako metoda na utrzymanie związku
3. Zmienić partnera; wiek menopauzalny sugeruje, że dzieci są już dorosłe, jeśli są w ogóle
Niedopasowanie potrzeb seksualnych to wielki problem, i seks workerzy mogliby częściowo zaradzić, ale społeczeństwo mówi "nie", czego efektem są w jakiejś części romanse i rozstania.
(...) Co mają robić partnerki i partnerzy osób, którzy nie mają ochoty na seks? (...)
* * *
Rąk i ust nie mają?
Dokładnie. Zauroczenie, chemia, nic więcej. Miłość nie istnieje, dlatego tyle rozstań i zerwań. Po prostu chemia przestaje działać i koniec. Kombinacje, zdrady, udawanie. Tak nas wychowano i my w to nadal brniemy.
zawsze kiedy slysze kogos mowiacego/piszacego ze milosc nie istnieje to bardzo mi go/jej zal
chociaz oczywiscie zgadzam sie ze na poczatku to chemia i ona przestaje dzialac... tylko ze milosc pojawia sie potem po fazie chemii... tak samo jest z prawdziwa przyjaznia
A sex bez chemi to nuda...