Moda nie jest dziedziną, po której spodziewamy się logiki, ale buty na wysokich obcasach są czymś, co naprawdę może przepalić styki w mózgu trzeźwo myślącej osobie. Niewygodne, niepraktyczne i niezdrowe – nigdy nie byłam w stanie zrozumieć, jak kobiety mogły pozwolić, by je do tej zagrody zapędzono. Z ulgą, wiem, że dzieloną z wieloma feministkami, przyjęłam trend na płaskie, sportowe buty. Dziewczyny, dojrzałe kobiety i emerytki w trampkach i sneakersach do jeansów, sukienek, garsonek i garniturów — to był trend, który uważałam za przełomowy.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Wszystkie komentarze
'proszę uwolnic się od wymogów świata mody, i do xuja wafla, nosić to tylko, co się pani żywnie podoba'
Bardzo nie lubię butów męskich z 'zaostrzonymi' noskami, a od pewnego czasu trudno jest znaleźć coś innego. I... nie piszą artykułów o opresji jakiej jestem poddawany (ani chybi patriarchat, przecież wiemy z czym się kojarzy długość...) tylko nie poddaję się modzie i szukam cierpliwie tego co lubię a nie tego co 'modne'. Taki mansplaining ;-)
Ależ żyłka napina się pani. Z tego artykułu wiele mjr takim poczuciem krzywdy i obawą, że ktoś panią szpilkami zapędza do starej zagrody, że tylko iść się wieszać.
Z całym dla Pani szacunkiem i sympatią - bo jest Pani jedną z nie tak znów wielu publicystek i publicystów GWetc. którym chce się podyskutować z własnymi czytelnikami jak z równymi - takie matczyne połajanki nie mają sensu. Albowiem publikując tekst i stawiając w nim konkretne tezy, automatycznie wyraża Pani zgodę na to, że tezy te mogą stać się przedmiotami dyskusji oraz oceny i wcale niekoniecznie musi być to ocena przychylna. Jeśli redakcja zezwala na komentarze pod tekstami, to obrażanie się na to, że komentarze te bywają również nieprzychylne i ogólnie polemiczne, jest absurdem; a jeśli zdanie czytelników publicysty w istocie nie interesuje, to niech je ignoruje, bądź zabroni komentarzy (jak to się akurat na tutejszych forach zdarza skądinąd całkiem często).
Żyłka się napina? To Pani publikuje w medium, w którym jest sekcja komentarzy, a kiedy te komentarze się pojawiają obraża się Pani i wypowiada w agresywnym tonie. Proszę załozyć takie buty jakie Pani się podobają i w jakich jest Pani wygodnie, zamiast być niewolnicą mody i liczyć że jakiś "aktualny trend" pozwoli Pani załozyć to co by Pani chciała. To żaden bunt, tylko własnie cały czas podążanie za trendami, zamiast za własnym gustem i wygodą
W punkt
Napisała Pani bzdet tonem alarmu o płonącym świecie, a ma Pani pretensje, że czytelnicy zauważyli bzdet.
Nie obrażam się na komentarze z opiniami innymi od moich, mam dość komentarzu chamskich i takich, ktore próbują ze mnie zrobic idiotke. Z całym szacunkiem, ale komentarz, w którym ktoś pisze do mnie „do xuja wafla” to jest rynsztok, nie dyskusja i naprawdę nie zamierzam dowodzić swojej świętości, dyskutując z czymś takim poważnie.
Jestem jedna z nie tak wielu dziennikarek, która nie prosi o zamykanie komentarzy, gdyż interesuje mnie, co myśli i mowi tzw. ulica. To jednak nie znaczy, że mam potulnie znosic chamstwo i obelgi. Proszę sobie poczytać ściek pod niektórymi moimi tekstami, co tam jest o mnie, moich dzieciach, rodzinie. Niektórym wydaje sie, ze kupując prenumeratę, kupują sobie prawo do robie ia z dziennikarza ścierki do podłogi. No nie.
"Oczywiście ja jestem chamem" - z tego, co tu czytam, to chyba niestety prawda.
Tylko po pierwsze, nie ma sie czym chwalic, a po drugie, po takiej konstatacji mozna przeciez sprobowac przestac "być chamem".
Czego szczerze zycze.
Obawiam sie, ze niestety ale @kapitan.kirk ma racje i musi byc pani gotowa na wszystko, wlaczajac "rynsztok".
Takie sa realia.
To też wkleje mój komentarz, bo zdje się, że na "research" poświęciłam więcej czasu niż pani a było to szalone 10 min mojego życia. Wyguglowalam tych "naukowców" i te "źródła". Sean Monahan- o nim chyba nikt nie słyszał, darmo szukać kim jest ten koleś. Artykuły z The Guardian, przeczytałam, przeczytałam też artykuł z tego samego pisma (z lutego) o najnowszych trendach w sneakersach...
Najwidoczniej dziennikarze piszący dla tego pisma nie dogadali się jaki ma być ten trend. To samo można powiedzieć o Wysokich Obcasach, bo 15.04 ukazał się artykuł "Kobiecie łatwiej nosić ubrania z męskiej szafy. To nie grozi utratą profesjonalnego wizerunku." I owszem nie pojawia się tam temat butów, ale artykuł okraszony jest zdjęciami osob z butami na płaskiej podeszwie. No i wydźwięk artykuł też raczej przeciwny do tego. 7.04 ukazał się również artykuł promocyjny "Baleriny - klasyka, która nigdy nie wychodzi z mody!"; 28.03-"Od bielizny po płaszcze. W modzie nastały czasy komfortu: ma być wygodnie"
Wpisałam sobie też frazę shoes trends i na dwóch pierwszych stronach (Vouge i Elle) pojawiła mi się lista "must have" z kilkunastoma parami butów i tylko jedna para była na wysokim obcasie a 4 na bardzo małym. Reszta to były sneakersy, baleriny, mule i inne tego typu buty. Powodem spadku sprzedaży butów Nike równie dobrze mogło być przerzucenie się konsumentów na sneakersy innego producenta, np taki Adidas odnotował w zeszłym roku rekordowe zyski, w tym roku przewidują również wzrost sprzedaży. I Elle i Vogue pokazywały buty Adidas jako "trend" tego sezonu.
Ten artykuł jest tendencjny i przygotowany w nieprofesjonalny sposób. Brakuje tu odnośników to faktycznych i miarodajnych badań, sprawdzenia źródeł a przede wszystkim sprawdzenia tez przeciwnych. Serio poważna dziennikarka nie wpadła na pomysł was, żeby sprawdzić trendy w opiniotwórczych magazynach mody tylko cytuje jakoś randomowe artykuły z internetu?
Przecież to kobiety kupują sobie buty i chyba nie znam faceta, który choćby lubił w tym procederze brać udział. Jeśli kupujecie sobie niewygodne buty to pretensje możecie mieć tylko do siebie - przecież jesteście dorosłymi ludźmi.
Na Mentzena rozumiem też zagłosujecie bo taka jest moda czy trend? Przecież ten wywód jest absurdalny...
A Pan krawat na szyi wiesza sobie, bo urodził się z takim pragnieniem?Serio, nie polecałabym aż tak na tzw. chłopskim rozumie, bo on czasem zawodzi, gdy przychodzi do większej liczby niuansów i trzeba trochę bardziej zajrzeć pod powierzchnię.
Problemem mogą być np naciski pracodawców, rodzaj uniformu, który narzuca kobietom sukienki i obcasy. Nie zawsze można się postawić. Rzucisz dobrze płatną posadę bo nie pozwalają ci chodzić w trampkach?
No, ale ilu facetów realnie nosi krawat i to na codzień, przynajmniej do pracy?
Za to laski na obcasach można spotkać nawet na spacerze w parku.
Z drugiej strony, są to jednostki raczej rzadkie, bo wbrew artykułowi niewiele kobiet nosi inne buty niż sneakersy lub inne na płaskim obcasie.
A że marki modowe wróciły do szpilek? Może wróciły, ale niech podadzą wyniki sprzedaży za rok to zobaczymy co z tego wyszło.
W tzw. dzisiejszych czasach mężczyźni noszą krawaty raczej rzadko i tylko na wyjątkowo szczególne okazje, kobiety zaś chodzą na obcasach często, niekiedy na co dzień - bez szczególnego przymusu, jak sądzę. Poza tym krawat, w przeciwieństwie do wysokich obcasów, nie powoduje raczej żadnych szczególnych problemów wygodnościowych, czy zdrowotnych, no chyba że ktoś akurat ma koncepcję się na nim powiesić.
On jeszcze noszą sportowe buty, przrciez
Zmiana społeczna nie odbywa sie w tydzien. Ale trend wjechał. Odsyłam do naukowców, badaczy trendów, psychologów społecznych, ktorzy sie tym
Zajmują.
Po prostu go nie wieszam. Nie chodzę w krawacie poza bardzo formalnymi okazjami - co sprowadza się właściwie do ślubów itp.
Nie chodzę w krawacie bo.... jest to niewygodne. A już na pewno nie ma w tym kontekście dla mnie znaczenia czy Trump jest prezydentem czy ktokolwiek inny.
@Justus D.
Oczywiście. Jeśli pracodawca bardziej skupia się na moich butach niż na mojej pracy niech spada na drzewo.
Natomiast jeśli aplikuję na pozycję która wymaga jakiegoś konkretnego uniformu to jest to mój wybór i między innymi za to mi wtedy płacą. Mam się oburzać, że np. chirurg musi nosić czepek, a nie może operować w kapeluszu z rondem?
Nie jest absurdalny. Jest bardzo absurdalny .
Nie wieszam sobie na szyi krawatu, a raz zamaskowałem jego brak jedwabną apaszką, którą zabrałem mamie.
Czy w takim razie uzyskam odpowiedź na pytanie, do którego zresztą się przyłączam?
Tylko proszę tym razem bez niegrzeczności, jak miało to miejsce ostatnio. Co zabawne, ten komentarz zniknął już po tym, gdy zwróciłem uwagę na jego niewłaściwą formę ;-)
> Rzucisz dobrze płatną posadę bo nie pozwalają ci chodzić w trampkach?
Tak, rzucę. Już to zrobiłem wiele lat temu, gdy firma w której pracowałem została wykupiona przez korporację i nowy szef nagle zażądał ode mnie przychodzenia do pracy w garniturze (nie miałem kontaktu z kimkolwiek spoza firmy). Niestety, moje stanowisko jest takie, że mój strój to moja sprawa i jeżeli pracodawca wymaga wybranego przez siebie, powinien to określić w wymaganiach jeszcze przed rozmową kwalifikacyjną, żebym nie marnował czasu. Zmiana reguł w trakcie gry jest dla mnie nieakceptowalna. Złożyłem wypowiedzenie i bez problemu znalazłem inną pracę, w której liczyły się umiejętności, a nie ubranie. Wykonuję ją do dzisiaj.
a ja uwielbiam jak moja zona chodzi w szpilkach no i co ?
No i nic, możesz ją poprosić jeśli lubisz, a ona może je nosić dla Ciebie jeśli chce.
Ale to jest jej wybór i średnio jest sens do niego mieszać Trumpa, Putina czy innego polityka.
Sorry, ale badacze trendów to ludzie, którzy zarabiają na tym, aby wróżyć i wciskać więcej towaru kreując popyt na nowości. Szpilki po pandemii są nowością, bo dawno ich nie było w takim wyborze. Tak działa konsumpcjonizm, a ludzie od trendów i mody są bazowymi elementami tej machiny. Polecam zapoznać się z badaniami na ten temat.
Owszem zawsze się znają niewolniczki mody i konformistki kobiecości rodem z żurnala, ale one, wielbicielki szpilek, zniknęły „bo pandemia”. Może zamiast analizować wydumane trendy, zwłaszcza modowe, warto się porozglądać po ulicy. Czy współczesny styl w ogóle sprzyja obcasom? W jakiej kategorii wiekowej?
Swoją drogą jedyna osoba, która kiedykolwiek wciskała mi, że szpilki to must, jeśli chcę wyglądać profesjonalnie (sic!) to doradczyni od wizerunku na warsztatach feministycznych. I jakoś mnie nie przekonała, bo obcasy miałam na nogach może z 5 razy, a mam ponad 40 lat.
Niech się Pani nie kompromituje, pokaz mody to nie jest trend społeczny.
Spinka do krawatu sporo ułatwia.
Warto czasem krawat założyć, często padają pytania z jakiej to okazji.
Kolejny facet pouczający kobiety, jak to myślą i postępują, a w ogóle to same są sobie winne, a jakże ;).
Moja wnuczka skończyła niedawno 3 lata i poszła do przedszkola. Do tego czasu miała ubrania ogólnie wygodne i ładne, kolorowe zazwyczaj, od czarnych przez niebieskie, czerwone i zielone do białych.
Po kilu dniach spędzonych w przedszkolu zażądała różowych. Wyłącznie różowych.
A teraz napisz, jaka to ona jest głupia, bo przecież sama wybiera.
A w przedszkolu to dziećmi zajmują się mężczyźni, czy może jednak kobiety?
Co jest głupiego w różowych ubraniach?
No i zakładam, że 3 latka ma prawo być bardziej zewnątrzsterowna niż dojrzała kobieta.
A co to ma do rzeczy?
Przecież to nie presja wychowawców, ty;lko presja innych dziewczynek, a pośrednio ich rodziców, notabene znamienne, że natychmiast, w wieku 3 lat, została określona płciowo i zmuszona do przyjęcia odpowiedniej roli.
A ty za to dobrze czujesz się w roli typowego mizogina, za głupi, by rozumieć taką prostą sytuację, ale wypowiada opinię, bo przecież rzecz dotyczy kobiet, więc czuje się uprawniony.
A co jest głupiego w głupich uwagach głupiego człowieka na temat różowych ubranek? Przecież nic, to tylko różowe ubranka, wcale nie głupi dorosły.
A propos założeń, słusznie zakładasz różne rzeczy, twoje założenia są ważniejsze od rzeczywistości, a jak rzeczywistość skrzeczy spod nich, to tym gorzej dla rzeczywistości, znane.
Popatrz na stoiska z ubraniami dla dzieci. W większości dla dziewczynek znajdziesz różowe ciuszki. Dla chłopców głównie niebieskie, granatowe. Nie rozumiem gdzie podziały się wszystkie inne kolory.
No nie odpowiedziałaś. Kolor to kwestia wyłącznie gustu, niewygodne, nieergonomiczne buty już nie.
I generalnie nie wiem czemu jako przykład dorosłej kobiety dajesz 3 latkę w przedszkolu. Ja swoim dzieciom jak najbardziej pozwalam na głupie wybory (o ile nie naruszają bezpieczeństwa) zwykle kończy się tym, że same zauważają, że coś jest bez sensu.
Zrównywanie kobiet z dziećmi w wieku przedszkolnym to jest dopiero mizoginia.
A dorosłym dzieciom już zabronisz głupich wyborów?
Boszsz, jakie głupie jest to co piszesz.
A to, że zrównujesz w swoim rozumieniu 3-latki i kobiety dorosłe, tylko dlatego, że opisałem, jak opresje społeczne zaczynają się od kołyski, każe podejrzewać, że to głupie pisanie ma głębsze przyczyny.
Przecież to Ty podałaś to porównanie od czapy. I ono właśnie jest od czapy dlatego, że dorosła kobieta kupując buty chyba różni się od 3 latki w przedszkolu. Traktujesz kobiety jak jakieś niepełnosprawne umysłowo.
Chcą nosić szpilki nikt im tego nie zabrania, ani nikt nie nakazuje, a pisanie że przez Trumpa nie mogą nosić wygodnych butów jest zupełnie odjechane, podawanie za przykład podążającej za grupą 3 latki również. Zresztą wcale niekoniecznie musi być to podążanie za grupą - 3 latka, 3 latek zresztą też może po prostu lubić kolor różowy i ma do tego pełne prawo. Taka to opresja społeczna jak rodzice nie chcący żeby dziecko nosiło różowych ubranek.
ale nie o tym artykuł tylko o modzie. zgadzam się, że nie powinno się narzucać nikomu noszenia szpilek, ale jak ktoś chce albo lubi to wolność rządzi. Tymczasem pani Waloch zagania wszystkie panie do jednej zagródki.
Prace można zmienić...
Ale trend już wjechał... Poświęciłam 10 min mojego życia i wyguglowalam tych "naukowców" i te "źródła". Sean Monahan- o nim chyba nikt nie słyszał, darmo szukać kim jest ten koleś. Artykuły z The Guardian, przeczytałam, przeczytałam też artykuł z tego samego pisma o najnowszych trendach w sneakersach... Wpisałam sobie też frazę shoes trend i na dwóch pierwszych stronach (Vouge i Elle) pojawiła mi się lista "must have" z 13 tylko jedna para była na wysokim obcasie a 4 na bardzo małym. Reszta to były sneakersy, baleriny, mule i inne tego typu buty. Powodem sprzedaży butów Nike równie dobrze mogło być przerzucenie się konsumentów na sneakersy innego producenta, np taki Adidas odnotował w zeszłym roku rekordowe zyski w tym roku przewidują również wzrost sprzedaży. I Elle i Vogue pokazywały buty Adidas jako "trend" tego sezonu.
Ten artykuł jest tendencjny i przygotowany w nieprofesjonalny sposób. Brakuje to odnośników to faktycznych i miarodajnych badań, sprawdzenia źródeł a przede wszystkim sprawdzenia tez przeciwnych. Serio poważna dziennikarka nie wpadła, żeby sprawdzić trendy w opiniotwórczych magazynach mody tylko cytuje jakoś randomowe artykuły z internetu?
Bardzo dobry i potrzebny komentarz.
Dobry styl i ładny wygląd to umiejętność właściwego dobierania składników. Kroksy do obory, obcasy na wesele, adidasy na sport albo ulicę, gumofilce dla Szydłowej.
W tym bolesnym "artykule" widoczna jest, jak na dłoni, "metoda twórcza": wyciągnąć z oceanów postów w internecię jakiś artykulik czy czyjś wpis (nie mówię o faktach, bo trudno w skali globalnej wskazać jednoznaczny, wszechogarniający trend; ten paszczak z "Seksu" równie dobrze mógł zbankrutować z powodu nieudolności w zarządzaniu biznesem, a nie z faktu, że Barbie reklamowała Birkenstocki), zbudować na ich podstawie fałszywe twierdzenie ("trumpiści każą nam założyć szpilki"), na tej podstawie oskarżyć "ich", a następnie, na podstawie tego oskarżenia, potępić.
No boszsz, kto jej każe zakładać obcasy, naprawdę? Kogo to obchodzi? A może powinna raczej zatroszczyć się o uwolnienie siebie od presji mody? Przy takim przepływie i częstotliwości nakazów modowych, jaki uwolnił internet, stres związany z nienadążaniem za trendami naprawdę może ja naprawdę zabić (albo przynajmniej doprowadzić do bankructwa).
Moda zawsze była polityczna i zawsze z jednej strony odzwierciedlała społeczne nastroje, z drugiej miała element kulturotwórczy, to nic nowego.
Natomiast nie jest prawda, ze płaskie buty nosiły nieliczne babki w dużych miastach, było to masowe i był to pierwszy raz od czasu włożenia spodni oraz zdjęcia gorsetu, gdy koboety postawiły wygodę nad wyglądem. Stad to jest ciekawe i ważne i stad teraz obserwuje się to wjeżdżanie obcasów od nowa.
Pani uwagi o feministkach natomiast są bardzo przestarzałe i świadczą o tym, ze chyba nie zna ich Pani zbyt wielu. Szczerze mówiąc niewiele znam feministek, ktore wpisalyby sie w zarysowany przez Panią kontur.
“ nie jest prawda, ze płaskie buty nosiły nieliczne babki w dużych miastach, było to masowe i był to pierwszy raz od czasu włożenia spodni oraz zdjęcia gorsetu, gdy koboety postawiły wygodę nad wyglądem” - nie ma to jak wytrząsać na poczekani argumenty statystyczne jak ze szpilek :) Po co jakieś badania, naukowczynie, przecież można strzelić argumentem jak z zamka torebki: i nieprawda, że nosiły nieliczne, prawie wszystkie nosiły płaskie - o!
Kto ma potraktować to poważnie? Te kobiety, które dziś mijałem rano idąc do pracy, które miały na nogach sneakersy, i w przeciwieństwie do tego, za kogo mają je WO, nie są idiotkami więc wiedzą, że mają prawo wejść do sklepu i kupić buty jakie zechcą, a Trump może je… Więc wbrew tytułowi „pożegnają sportowe buty noszone do sukienek i garniturów” tylko jeżeli same tego będą chciały, a Trump będzie psuł świat w zupełnie innych dziedzinach.
Zawsze na stanowisku, gotowy do wyjaśnienia kobietom, jak śmieszne jest ich postrzeganie świata, np. obuwia przez pryzmat wolności czy ułatwienia do zwiania napastnikowi. No, sawanna buhahahaha... Jestem kobietą i wielokrotnie łapię się na tym, że w obcasach trudniej mi się podbiegnie, jeśli będę spóźniona na spotkanie albo trudniej mi się zwieje w razie zaczepiania przez jakichś typów, np. w czasie przejścia wieczorem ulicą. Zdarzało mi się to, zapewniam, Zachęcam inne kobiety czytelniczki do womansplainingu temu panu, że problem jest realny, tylko ten pan go nie odczuwa i nie rozumie. I musi się pogodzić z tym, że w tym wypadku ktoś wie lepiej od niego.
"Jestem kobietą i wielokrotnie łapię się na tym, że w obcasach trudniej mi się podbiegnie, jeśli będę spóźniona na spotkanie albo trudniej mi się zwieje w razie zaczepiania przez jakichś typów, np. w czasie przejścia wieczorem ulicą." - patriarchat każe ci nosić niewygodne buty, w których czujesz się niepewnie i niekomfortowo? czy sama je sobie kupujesz aby zyskać w oczach własnych lub męskich? bo obwinianie wszystkich wokół za to, że podbudowujesz ego nosząc jakiś typ obuwia nie jest zbyt mądre i mówię to jako kobieta, która wie kiedy szpilki, a kiedy adidasy. I jeżeli wybiorę szpilki, bo tak chcę i potem bolą mnie nogi, to nie obwiniam całego świata o ten wybór, tylko siebie - mogłam włożyć baleriny, nogi nie wyglądałyby tak spektakularnie, ale pamiętałabym z wydarzenia coś więcej niż obcasy wbijające się w mózg przy każdym kroku.
Mój komentarz nie był o tym, czy wygodniej się biega na szpilkach czy w sneakarsach. Gdybym uważał, że szpilki są wspaniałym obuwiem do biegania, biegałbym w szpilkach, a biegam amatorsko maratony. Możesz się podniecać brzmieniem słów w rodzaju womansplainingu, ale tylko kobietom z bańki WO wydaje się, że płci żyją na osobnych planetach i nie mają pojęcia o swoim życiu. Mężczyźni to mężowie, partnerzy, ojcowie, bracia itd. kobiet. Mieszkamy razem, rozmawiamy, jesteśmy dla siebie najbliższymi osobami na świecie. W bańce WO wrogami, jasne, ale w prawdziwym życiu przeciwnie.
A o czym był artykuł i mój komentarz? Artykuł o tym, że Trump zakazał trumpek, a mój artykuł o tym że nadal możesz jej kupić, jeżeli chcesz. A więc jeżeli lepiej biega Ci się w trampkach (no raczej), albo jeżeli czujesz że ciągle przed kimś uciekasz na ulicy (masz prawo do swoich odczuć, nie oceniam), to żaden Trump (którego też bardzo nie lubię) nie może Ci zakazać kupna trampek. Po prostu je kup, zamiast mówić że mężczyźni znowu pouczają. Albo narzekaj na mężczyzn biegając w trampkach. Bo możesz.
Czy możesz podać, w którym konkretnie miejscu obwiniam cały świat i twierdzę lub sugeruję, że to patriarchat? Mój wpis dotyczy tego, że kolejny pan wyśmiewa kobietę piszącą o chodzeniu na szpilkach, o czym (jak mniemam) ma niskie pojecie. Noszę szpilki niskie i bardzo rzadko, dlatego staram się nie spóźniać i auto parkować blisko wejścia,szczególnie wieczorem. Gdzie wyczytałaś o patriarchacie, to nie wiem.
W duchu kompromisu przyznam Ci rację, rzeczywiście w WO mnóstwo rzeczy mi się nie podoba. Najbardziej piramidalny poziom głupoty, który ściąga w dół Wyborczą, kiedyś dobrą, opiniotwórczą gazetę. Niestety materiały z WO są publikowane na jedynce Wyborczej.
A krótkie i chyba bezdyskusyjne potwierdzenie absurdu treści, które ukazują się w WO: długi artykuł o rzekomym zamachu Trumpa na sneakersy i żarliwa krytyka butów na wysokich obcasach ukazuje się w piśmie pod tytułem... Wysokie Obcasy. Czy to nie zasługuje na prześmiewczy komentarz? A może uraża uczucia kobiet? Ja wymyśliłem ten tytuł aby nastepnie pod jego szyldem krzyczeć, że wysokie obcasy to męka dla kobiet?! Może po prostu czas dostrzec prostą prawdę, że WO urządzają sobie kpiny z kobiet?
Jak widzisz, ja się z niczego nie wycofuję. Absurd nazywam absurdem. Natomiast, gdy Ty powiedziałaś, że wielokrotnie łapiesz się na tym, że w obcasach trudniej Ci się podbiegnie itd. to w kolejnym komentarzu dodajesz, że jednak to szpilki niskie i rzadko. Już nie wielokrotnie.
A cała rozmowa dotyczy przecież nie tego czy ktoś chodzi czy nie chodzi na szpilkach, bo to jego sprawa, jego wybór i jego prawo. Dotyczy tylko bzdury z artykułu, jakoby musiał, bo nie musi.
Jeżeli według baleriny, całkowicie płaskie obuwie są wygodne, to znaczy, że nigdy nie próbowałeś! ich nosić.
jeśli te typy naprawde beda miec ochote cie gonic, to najlepsze biegowe niubalansy nie pomoga
Artykuł nie jest o tym, ze Trump zakazał trampek, litości. Szanujmy swoją inteligencję, plisss.
Jeśli nie o tym, to o czym? :-) Bo jeśli o tym, że jakiś trend modowy jest Pani zdaniem głupi (nb. akurat w tym przypadku moim zdaniem też), to jest na to bardzo prosta rada: wystarczy się doń nie stosować; raczej niczym to nie grozi.
Pani Redaktor, no przecież nie przez prezydencki executive order, ale jednak „pożegnajcie sportowe buty noszone do sukienek i garniturów, śmierć trampek w świecie Trumpa” a wszystko to ma „związek z trzęsieniem ziemi, jakie się tam odbywa po objęciu władzy przez Donalda Trumpa i jego zaplecze.” Dalej uważam, że to czy kobieta nosi szpilki, kowbojki, sneakersy czy co tam jeszcze jest kwestią jej decyzji, jej wyboru, jest wiele kobiet, które uważają wysokie obcasy za nonsens i wiele, które właśnie w nich świetnie się czują i zresztą wyglądają, i Trump nic do tego nie ma, i w życiu i tytule artykułu. Jak się Pani domyśla ja sam na obcasach nie chodzę, ale kobiety które znam owszem, a skoro są świetnie wykształcone i zrobiły świetne kariery i osiągnęły niezależność, to chyba są feministkami w praktyce a nie w deklaracjach.
Natomiast żarliwa krytyka wysokich obcasów w Wysokich Obcasach może zaskoczyć.
Pani Natalio, czasem na tym forum mam do Pani pretensje, że temat jest niezgłębiony, ale tu rzeczywiście wpadła Pani na temat, który każdemu obserwatorowi pań w obecnej administracji USA musiał się rzucić w oczy. Ja ze zdumieniem oglądam te natapirowane i utapetowane panie, zmiana rzeczywiście jest i to rzeczywiście w stylu lat 80-tych. Panowie z tej administracji wielokrotnie się też o swoich ideałach kobiet wypowiadali. Więc temat jest ciekawy. Przykre jest to, że kilku dyżurnych komentujących zawsze rzuci się na hejtowanie i sklejanie wypowiedzi o czymkolwiek z patriarchatem, głupimi kobiecymi wymysłami i ogólnie z za daleko posuniętym feminizmem. Zawsze jest też dyżurne „ja nie zauważyłem” no i oczywiście „u mnie w rodzinie są piękne, mądre i zupełnie nie mające tych problemów kobiety”. Te wpisy są już tak przewidywalne, że naprawdę dziwię się tym dyżurnym tu panom, dlaczego tak się poświęcają i piszą elaboraty na stronie WO, które wszak „zeszły na psy”…
Skąd maniera pisania "tych trampek/klapek/kafelek"? Jedna "trampka"? Różowa "kafelka"? Wstyd.
h t t p ://filologpolski.blogspot.com/2014/07/nie-mamy-trampkow-czy-trampek.html
Mam pytanie, jaka jest liczba pojedyncza od wyrazu trampki i jakiego jest on rodzaju. Mało, że różne słowniki mówią co innego, to jeszcze bardzo interesującą rzecz znalazłem w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny: mianownik liczby pojedynczej trampek, ale dopełniacz liczby mnogiej również trampek. Skąd taka niekonsekwencja? Czy przypadkiem nie ma tam błędu?
Trampek jest rodzaju męskiego, ale dopełniacz liczby mnogiej tworzy nietypową dla swojego rodzaju końcówką zerową, stąd dopełniacz ten jest równy mianownikowi liczby pojedynczej. Zob. hasło pionierki, tenisówki, trampki itp. w Małym słowniku wyrazów kłopotliwych PWN.
Mirosław Bańko, PWN
Zaplułam telefon ;) !