We wrześniu 2023 roku pewna 25-latka z Melbourne poznała za pośrednictwem aplikacji randkowej mężczyznę po trzydziestce. Mieli spotkać się raz, nazajutrz, a później utrzymywać ze sobą kontakt. Po trzech miesiącach mężczyzna zaprosił kobietę do Sydney na coś, co nazwał "białym przyjęciem". Na miejscu kobieta zobaczyła, że nikt poza nią nie był ubrany na biało. Nie wiedziała, co się dzieje.
Okazało się, że mężczyzna zorganizował wesele na niby.
„Powiedział mi, że organizuje ślub-żart na swoje media społecznościowe, a dokładniej na Instagrama, ponieważ chce promować swoje treści i zacząć monetyzować konto na Instagramie" - opowiadała kobieta w sądzie, gdzie wystąpiła o unieważnienie zawartego wtedy małżeństwa.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
2. " panna młoda „wierzyła, że działa w ramach wydarzenia w mediach społecznościowych", a nie w prawnie wiążącej ceremonii ślubnej. "
I zgodziła się pojechać, wziąć w tym udział i gdyby...nie dopisanie do wniosku to by się nie zorientowała ? Dom też by na niby przepisała...przespała się też...na niby, dla zasięgów ? Monetyzacji ?!
Jak widać metoda na wnuczka działa niezależnie od wieku ;)
To jest ciekawe bo bodajże właśnie WO (a na pewno coś związanego z Wyborczą) opisywało z sympatią 'odgrywanie' ślubów przez pary tej samej płci w Polsce. No więc teraz pytanie - czy taka ceremonia to prawdziwy ślub czy nie?
A na poważnie - znam osobiście sytuację w Polsce kiedy osoba związana z branżą organizacji wesel robiła coś co można określić jako 'organizację ślubów na niby dla beki'. Osoba ta zadbała aby nie przekroczyć cienkiej czerwonej linii dzielącej to od robienia czegoś co może być uznane za wydawanie fałszywych dokumentów.