Poza zmianami w moderacji zaktualizowano też politykę dotyczącą mowy nienawiści - dodano treści, które można publikować na platformach. Tym firma nie pochwaliła się głośno, a zmiany są duże, dla wielu grup brutalne. Firma zrezygnowała też z tzw. zewnętrznych fact checkerów w Stanach Zjednoczonych, czyli osób odpowiedzialnych za sprawdzanie, czy dana informacja jest zgodna z prawdą. Nowo mianowany szef ds. globalnych Meta, Joel Kaplan, wyjaśniał, że w ich pracy było "za dużo politycznej stronniczości", a same portale spotykały się ze "zbyt dużą cenzurą". 

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.