Martyna Słowik: Latem 2020 r. świat obiegło nagranie wystąpienia amerykańskiej kongresmenki Alexandrii Ocasio-Cortez, w którym ujawniała przed Kongresem swoje doświadczenie przemocy ze strony republikańskiego kongresmena. Wtedy o przemocy wobec kobiet w polityce chyba po raz pierwszy zrobiło się tak głośno.
Małgorzata Druciarek: To bardzo ważne, że kongresmenka otwarcie i publicznie o tym opowiedziała, ale przemoc wobec kobiet w polityce nie jest nowym zjawiskiem. Istnieje od lat, można zaryzykować tezę, że od czasu, gdy kobiety dopuszczono do czynnego udziału w życiu politycznym. Dopiero od niedawna to zjawisko zostało jednak wprost nazwane, zyskuje też aparat pojęciowy i badawczy, który pozwala je opisywać i analizować.
Pozostało 94% tekstu
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Do tego grona dołączają teraz kobiety w ogóle, bo nie dadzą rady zantagonizować wewnętrzne tej grupy. I to będzie gwóźdź to ich trumny, bo przegięli. Społeczeństwo, mimo uzależnienia światopoglądowego od różnych instytucji, w masie tego kitu nie przełknie. Zrobią to wyłącznie jakieś wyjątkowo aspołeczne jednostki, jak Krzyżowcy Stadionów i Wyznawcy Życia Poczętego.
To zależy od tego w jaki sposób się wywiera presję na mężczyznach i na kobietach. Jeśli te metody są różne i na przykład w przypadku kobiet wiążą się z jednym z rodzajów przemocy, to w tym momencie możemy mówić o seksizmie. Bez przeczytania raportu ciężko o formowanie takich wniosków jak twoje z daleko idącą pewnością.
Presja związana z dyscyplina partyjna jest raczej forma partyjnego polecenia służbowego i koniec. dotyczy posłanek i posłów danej formacji wiec proszę nie szukać na sile seksizmu
A mem z komentarzem o kole gospodyń znakomity , proszę poszukać podobnych prześmiewczym z Sasinem jest ich mnóstwo i nikt nie uważa tego za seksizm. Tak na marginesie polityka to dziedzina gdzie trzeba mieć gruba skore i liczyć sie z różnymi atakami orzecznictwo sądowe inaczej ocenia prywatności polityków i polityczek jako osób publicznych a inaczej osoby która nie jest osoba publiczna i dotyczy to obu płci.
dyscyplina partyjna w/s głosowania np. nad dopuszczalnością przerywania ciąży nie jest tak samo opresyjna w stosunku do mężczyzn, dla których jest to li tylko kwestia światopoglądowa, jak w stosunku do kobiet, dla których to kwestia integralności i wolności osobistej;
i o tym mówią autorki raportu;
To może nie trzeba być polityczka danego ugrupowania i problem załatwiony, kolejny absurdalny argument , jeżeli partia zada dyscyplina a ja sie z tym nie zgadzam to trzeba odejść z tej partii a nie opowiadać o opresji
Molestują Cię to zmień pracę, żądają dyscypliny, zmień partię.. jakie to życie proste jak się siedzi przy komputerze i udziela rad
Molestowanie jest karalne, Powinno się je zgłaszać do odpowiednich organów, a nie kłaść uszy po sobie i odchodzić z pracy czy partii. Należy z nim walczyć, a nie ulegać.
Gdyby demonstrowali mężczyźni to demonstracje wyglądałyby tak jak na Święcie Niepodległości. Na Strajku kobiet nie ma potrzeby używania broni gładkolufowej, bo nie ma tam aktów agresji, przynajmniej ze strony uczestniczek demonstracji.
Poza tym te wszystkie kulturalne komentarze o braku jaj, ucinaniu wiadomych części itp.
I potem zdziwienie, że to działa w obie strony.
Jeśli myślisz, że kobiety mają jakikolwiek wpływ na to jak sa traktowane w polityce to raczej się mylisz i to bardzo. To jest narracja z typu ofiara sama sobie jest winna. I to jest też mowa nienawiści. One temu winne.
Jakikolwiek wpływ to akurat mają. Kobiety w polityce inne kobiety traktują często źle, często gorzej niż mężczyźni, podobnie zresztą w relacjach służbowych. Wcale nie jest tak, że kobiety szefowe są dla podległych kobiet milusie. W wysoko konkurencyjnych środowiskach ta solidarność jajników nie do końca się sprawdza.
Nie wiem, co było pierwsze. Ogólnie to mężczyźni używają gorszych określeń na kobiety niż odwrotnie. Nawet tych określeń jest więcej.
Choćby słowo "loszka", które pochodzi od "locha". Jakie symetryczne określenie na chłopaka istnieje w przestrzeni społecznej? Żadne. (powinno się mówić chyba pieszczotliwie "knurek" czy jakoś tak...)
Zresztą to trwa od stuleci. Kobieta była kiedyś żeną/żoną, niewiastą, białogłową. Później zaistniało słowo "kobieta", które było wulgarne i obraźliwe, ale najwyraźniej było używane tak często, że wyparło te neutralne.
Zastanówcie się, zanim powiecie czegoś paskudnego. Rzeczą fatalną jest ta wojna między mężczyznami a kobietami, zaś kościół i partia tylko ten podział pogłębia.
Masz 100% racji. Ale jednocześnie w nieuprawniony sposób narzucasz mojemu wpisowi znaczenia, których w nim nie ma. Mój wpis dotyczy tylko i wyłącznie "samców" (określenie nie tylko forumowe, ale również chętnie używane w felietonach przez niektóre redaktorki WO ku radości forumowej gawiedzi) i "samic" (o prawaczkowych forach i gazetach się nie wypowiem, bo tam nie bywam, znam tylko z relacji). I tyle. Oba użycia są objawem czystego, bezmyślnego i topornego chamstwa i oba moim zdaniem świadczą o jakichś głębokich kompleksach osób używających.
Chodziło Ci konkretnie o słowo "samiec"? Nie wiem, kto może tego używać nieironicznie. Mnie się kojarzy z "Seksmisją" i bojowym okrzykiem"Samiec twój wróg!"
Jaką trzeba być świnią, żeby coś takiego napisać? Ujawnij się nauce!
No proszę, proszę. Widzę że "dziewuchy dziewuchom".