Nigdy nie jest wystarczająco dobrze.
Zawsze może być lepiej!
Przychodzą do pana tacy ludzie?
Przychodzą. Częściej na coaching niż na terapię. I, niestety, jest ich coraz więcej.
Przychodzą i mówią: „Jestem perfekcjonistą, proszę mi pomóc”?
Nie. Najczęściej skarżą się na przemęczenie, wypalenie. Ich opowieści są opowieściami o przepracowaniu, o nadużywaniu siebie, zaniedbywaniu relacji z partnerami, dziećmi, przyjaciółmi, rodzicami. I kiedy zaczynamy się temu bliżej przyglądać, okazuje się, że najczęściej kryje się za tym właśnie perfekcjonizm.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Mi nie byłoby jej szkoda. Takie osoby nie powinno być szefami. Są toksyczne dla podwładnych i często mają na sumieniu wypalenie innych, niewinnych pracowników nierzadko zmuszonych do kontynuowania pracy. Nie każdy jest poszukiwany na Rynku pracy a układ z taką szefową to czysta patologia...
Ale mam też poczucie, że tekst jest jednostronny i bazujący na przypadkach skrajnych.
Zwłaszcza w Polsce, gdzie z etyką pracy nie jest najlepiej. Ludzie nie są na swojej pracy skupieni, nie biorą odpowiedzialności, nie rozumieją konsekwencji, a potem dziwią się, że Kancelaria Dudy pomyliła się w szacunkach kosztów "reformy" emerytalnej o dwa zera (true story!), albo że kolejny samolot z najważniejszymi osobami w państwie spadł nam w lesie.
Druga sprawa to freudowskie szukanie wszystkiego w dzieciństwie. Nie sądzę, aby to było takie proste, że tatuś nie kocha, to w perfekcjonizm. Każde zjawisko psychiczne ma wiele potencjalnych powodów - dlatego powyższy tekst wydaje mi się z lekka tabloidowy.
Dokładnie.