Produkcje fantasy są nie tylko ucieczką od rzeczywistości, ale można w nich zobaczyć też odbicie społeczeństw i czasów. Dlatego uważam, że nawet bez magii i Aes Sedai ludzie wciąż byliby zaintrygowani bohaterami "Koła czasu" - mówi o serialu Madeleine Madden w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Trzeci sezon „Koła czasu" (Prime Video), serialu na podstawie powieści fantasy Roberta Jordana o tym samym tytule, to wciągające i pełne napięcia widowisko, w którym trwa odwieczna walka dobra ze złem, ale nawiązują się też nieoczekiwane sojusze.
Serial opowiada historię Świata Koła, którym rządzi magia zwana Jedyną Mocą. Na początku, Mocą, która czerpie m.in. z żywiołów, posługiwały się zarówno kobiety, jak i mężczyźni - wszystkich ich nazywano Aes Sedai. Jak to jednak w baśniach bywa, igranie z Mocą doprowadziło do uwolnienia zła, które udało się ponownie uwięzić Lewsowi Therinowi Telamonowi zwanemu Smokiem. Świat, przynajmniej chwilowo, został ocalony, ale cenę zapłacili mężczyźni – ci, którzy wciąż umieli posługiwać się Mocą, byli skazani na szaleństwo. Odtąd tylko kobiety nosiły miano Aes Sedai.