Wydawnictwo Relacja wznawia „Ślad po mamie", książkę napisaną 21 lat temu przez Martę Dzido, gdy miała 21 lat. We wstępie do nowego wydania autorka pisze, że przez te lata książka nie dawała jej o sobie zapomnieć – kobiety podchodziły i mówiły, że była dla nich ważna, wyzwalająca. Albo ktoś dzwonił z telewizji i zapraszał ją do programu, bo w książce opisana jest aborcja, a przecież to nadal aktualny temat.
Kilka lat po wysłaniu tekstu na konkurs literacki (dostał nagrodę) i po wydaniu dwóch książek Dzido dostała propozycję wydania tamtego młodzieńczego tekstu. Towarzyszyła jej nadzieja, że historia wywoła dyskusję, że „Wysokie Obcasy" zdecydują się na taką okładkę, jaką miał niemiecki „Stern", na której znane kobiety powiedzą: miałyśmy aborcję. Ale to się nie wydarzyło, bo nikt o aborcji wtedy – w 2006 roku – mówić nie chciał. Zbyt wiele było do stracenia, powiedzieć „miałam aborcję" to jakby samej wypalić sobie na ciele piętno. Aborcja była tabu. O aborcji się nie mówiło, co najwyżej szeptało.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.