Jest pan rosyjskim reżyserem, mocno zaangażowanym nie tylko w rosyjską sztukę, ale i rzeczywistość, którą postrzega pan bardzo krytycznie.
Iwan Wyrypajew: Zacznijmy od tego, że określenie „rosyjski reżyser" już do mnie nie pasuje. Myślę o sobie dzisiaj raczej jako o polskim reżyserze z rosyjskimi korzeniami. W Polsce mieszkam od trzynastu lat, od siedmiu – nieprzerwanie, co wiąże się z tym, że teraz znaczną część moich projektów realizuję tutaj. W ostatnim roku, ze względu na przykre konsekwencje, jakie pociągnęły za sobą styczniowe protesty w obronie Aleksieja Nawalnego, zdecydowałem się całkowicie zerwać wszelkie relacje z Rosją, mimo że w kraju cały czas wystawiane są jeszcze moje sztuki. Ja już jednak do Rosji w sprawach zawodowych nie jeżdżę, ściągnąć do kraju mogą mnie tylko sprawy prywatne.
Ta decyzja musiała być dla pana trudna, w wywiadach wielokrotnie pan podkreślał: „kocham swój kraj i chcę dla niego pracować".
Była i trudna, i bolesna. Kocham Rosję i Rosjan, sam jestem bardzo „rosyjski", mam rosyjską mentalność i doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem dogłębnie przesiąknięty ojczystą kulturą. Przez lata udawało mi się pracować i współpracować z rosyjskimi instytucjami, nie wyrzekając się przy tym swoich ideałów. Ostatnio sytuacja polityczna zmieniła się jednak na tyle mocno, że stało się to niemożliwe. Nie mogę pracować w Rosji, pozostając przy tym wolnym człowiekiem. Jeśli będę chciał zachować wolność i żyć w zgodzie ze swoim sumieniem, wsadzą mnie do więzienia. Władze przekroczyły „czerwoną linię". Mogę znieść cenzurę, mogę znieść manipulacje władz, korupcję, ale nie jestem w stanie pogodzić się z przemoc±, pozbawieniem wolności, niszczeniem życia czy próbą dosłownego zlikwidowania tych, którzy są dla Kremla niewygodni.
Wielu pana kolegów mówi inaczej, np. że życie jest tylko jedno, więc szkoda odmawiać propozycji, albo że trzeba zmieniać system od środka.
Moje rozmowy na te tematy z kolegami z Rosji kończą się zazwyczaj milczeniem. Z jednej strony jest to źródłem jakiegoś konfliktu między nami, z drugiej, rozumiem, bo życie rzeczywiście ma się tylko jedno, a krytyka władz stała się w Rosji niebezpieczna. Dopiero niedawno zdaliśmy sobie sprawę, jak bardzo.
Nikt z nas nie spodziewał się, że represje osiągną taki poziom, że będą mogły dotknąć i zniszczyć życie każdego.
Za naszego życia tego nie było. Urodziłem się w 1974 r., każdego dnia w życiu moim i moich rówieśników pojawiało się coraz więcej wolności. Aż do 2010, kiedy sytuacja zaczęła się zaostrzać. Aż do teraz, kiedy mamy do czynienia z represjami, porównywalnymi z tymi, które dotykały w naszym kraju ludzi w latach 30.
Dlatego nie żądam od nikogo, by występował przeciwko władzy, bo wiem, że to niebezpieczne. Ja po prostu mam taką możliwość: mieszkam i pracuję w Polsce, więc mogę zrezygnować z pracy w Rosji, ale wiem, że nie wszyscy są w takiej samej sytuacji. Z drugiej strony...
Ma pan im za złe bierność?
Zadaję sobie pytanie, jak w takim razie coś ma się zmienić? Uważam, że pojawianie się na bankietach czy spotkaniach, w których biorą udział przedstawiciele władz i Władimir Putin, tylko tę władzę umacnia. Do rosyjskich artystów apeluję dzisiaj o to, by tej machiny nie żywili swoją energią, a do świata – by wprowadził sankcje na wszelkie projekty, finansowane przez rosyjskie ministerstwo kultury.
W 2017 r., kiedy toczyła się tzw. „Sprawa siódmego studia", w której oskarżony był znany reżyser Kiriłł Sieriebriennikow, napisał pan list otwarty z krytyką Władimira Putina. Apelował pan do rosyjskich twórców, by nie przyjmowali żadnych państwowych grantów. Miał pan z tego powodu nieprzyjemności?
Zauważyłem, że ludzie zaczęli się mnie bać. Stało się jasne, że raczej niemożliwe jest, bym znowu kierował jakimś teatrem. Ale ogólnie wszystko rozeszło się po kościach, to był list w obronie kolegi, skierowany do ludzi kultury... Chociaż nie wiem, jaką mam teraz sytuację w Rosji. Wątpię, że mnie aresztują. Niestety, ale nie zrobiłem nic takiego, co mogłoby sprawić, że Kreml chciałby mnie unieszkodliwić.
Iwan Wyrypajew podczas próby spektaklu 1.8 M Fot. Alexandra Kononchenko
Brzmi pan, jakby pan żałował.
Bo nie zrobiłem nic, co można byłoby postrzegać jako jakiś heroizm. Była pandemia, nie miałem możliwości, by pojechać do Rosji, dlatego nie brałem udziału w tegorocznych protestach. Jedyną rzeczą, jaką mogłem zrobić, było wyjście przed ambasadę Rosji w Warszawie z plakatem i wypowiedzieć się na temat sytuacji w rosyjskich niezależnych mediach.
Dobrze rozumiem, że tą „czerwoną linią", o której pan wspominał, stało się otrucie Nawalnego przez funkcjonariuszy FSB?
Ostatecznie tak. Ale pierwsze niepokojące sygnały zacząłem dostrzegać w 2012 r., za czasów prezydentury Dmitrija Miedwiediewa, kiedy władze zaczęły opracowywać tzw. „rosyjską politykę kulturową". Wcześniej co prawda nie było pełnej wolności, ale można było mówić, co się chce bez większego strachu. Później sytuacja stopniowo się pogarszała, aż doszliśmy do momentu otrucia Aleksieja Nawalnego w sierpniu 2020 r. Reakcja rosyjskich władz na stawiane jej przez świat zarzuty poraziła mnie i przekonała o totalitaryzmie tej machiny. Zrozumiałem, że koniec, że więcej nie mogę mieć z tą władzą nic wspólnego.
Jak reaguje na pana wypowiedzi pański ojciec?
Jestem dla niego przedstawicielem „piątej kolumny", człowiekiem, który sprzedał się zgniłemu Zachodowi. Mamy przez to niewiele tematów do rozmów. Kiedy zdzwaniamy się przez Zooma, rozmawiamy o pogodzie. Ojciec uważa, że nie należy krytykować ani działań rosyjskich władz, ani białoruskich. Wierzy, że protesty na Białorusi sterowane były przez Zachód, wierzy telewizorowi.
Ojciec popiera Władimira Putina. Kiedy zwracam mu uwagę na to, jak okrutny jest system rosyjskich władz, ojciec mówi, że nie należy się systemowi przeciwstawiać, bo w starciu z nim nie ma się szans. To jego mądrość. W Rosji z systemem będzie walczyć szaleniec, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że system go zniszczy. Mądry będzie żyć tak, by nie wchodzić systemowi w drogę, a kretyn – nie będzie jego istnienia zauważać.
Zgadza się pan z opinią, że Kreml, zaostrzając represje, zainspirował się działaniami Aleksandra Łukaszenki?
Wszystkie reżimy totalitarne są do siebie podobne. Oczywiście, głęboko wierzę, że gdyby Łukaszenka nie był popierany przez Kreml, sytuacja na Białorusi momentalnie by się rozwiązała, przyszłaby nowa władza. Rosyjskie władze są bardziej cywilizowane i rozwinięte od Aleksandra Łukaszenki, który – jak mi się wydaje – jest po prostu człowiekiem chorym psychicznie, o czym świadczą jego wypowiedzi i postępowanie. Moim zdaniem nie ma polityka „Aleksandra Łukaszenki", jest forma jakiejś psychopatii.
Ale niestety, dopóki reżim Aleksandra Łukaszenki jest wspierany przez Kreml, nie ma szans na jego obalenie. Nawet jeśli te 80 proc. społeczeństwa, które występuje otwarcie przeciwko Łukaszence, wyjdzie na ulice, na Białoruś wkroczą rosyjskie wojska i stłumią bunt.
Jak zrodził się pomysł na pański spektakl „1.8 M", opowiadający o wydarzeniach, które miały i mają ciągle miejsce na Białorusi?
Mieszkam w Warszawie, podróżują po Polsce. Widzę, że z każdym dniem przybywa tu coraz więcej Białorusinów, którzy zmuszeni byli do opuszczenia kraju ze względu na terror i represje. Wśród nich nie brakuje moich kolegów po fachu, reżyserów i aktorów, którym w takiej sytuacji niezbędna jest pomoc. Aktorzy nie poradzą sobie bez sceny. Spektakl jest więc nie tylko opowieścią o tym, co dzieje się na Białorusi, ale i wsparciem dla artystów.
Spektakl nie jest jedyną formą pomocy dla białoruskich ludzi kultury, w którą się pan zaangażował.
Spektakl nie jest moim projektem autorskim. Robimy go dzięki grantom z ministerstwa kultury i europejskich instytucji, wspólnie z naszą fundacją Weda Project i Piotrem Dudą. Główną producentką jest Marina Daszuk, producentką wykonawczą – Inna Kowalionok. Nie wolno nie wspomnieć o Nowym Teatrze, na którego scenie spektakl będzie wystawiany, i nieobojętnych na sytuację na Białorusi osobach, których nie jestem w stanie wymienić teraz wszystkich z nazwiska. Ja jestem tylko reżyserem.
Spektakl 1.8 M, reż. Iwan Wyrypajew Fot. Materiały prasowe
Tytułowe „1.8 M" to powierzchnia, jaką ma dla siebie w białoruskim więzieniu skazany. Aktorzy przybliżą nam historie osób zatrzymanych, aresztowanych, torturowanych, skazanych. Spektakl jest o strachu?
O bólu. Oddajemy głos tym, którzy nie mogą go zabrać. Nie chcemy nikogo straszyć, mimo że mówimy o rzeczach nieprzyjemnych i bolesnych, ale nie ma w naszej sztuce mroku. Jest raczej współczucie i empatia. Chcemy pobudzić widza do odczucia tych emocji.
Tytułowe 1,8 metra pozwala też pomyśleć o filozoficznym postrzeganiu wolności, o jej granicach. Z jednej strony wewnętrzna wolność jest przecież nieskończona i człowiek nie potrzebuje przestrzeni, by ją odczuwać. Z drugiej, nie możesz przemieszczać się na odległość większą niż 1,8 metra, a i to jest nierzadko luksusem w białoruskich więzieniach.
W spektaklu grają także aktorzy z Białorusi.
Nie tylko aktorzy, wiele twórczych osób z Białorusi wniosło swój wkład w spektakl, m.in. graficy, designerzy, muzycy. Myślę, że cenne jest też to, że polscy twórcy zaangażowali się w projekt z nie mniejszym entuzjazmem. Udział Eweliny Pankowskiej i Bartka Bieleni jest cenny nie tylko dla tej konkretnej sztuki, ale i dla mnie, jako reżysera.
Rosjanie i Białorusini podkreślają, że mimo geograficznej, kulturowej i historycznej bliskości są inni. Czego nauczył się pan o Białorusinach podczas pracy nad tym spektaklem?
Białorusini są zaskakującym narodem. Wzbudzają mój podziw. Są i solidarni, i śmiali, i skromni. Ta skromność zresztą jest ich jedynym minusem, bo łatwo nimi sterować. Większość Białorusinów nie jest skłonna do przemocy, dlatego nie przeprowadzili rewolucji i nie udało im się zmienić w kraju władzy. Niestety, totalitarny świat skonstruowany jest tak, że władzę dzierżą ci, którzy są w stanie przemoc stosować, dlatego Aleksander Łukaszenka nadal sprawuje władzę.
***
Sztuka „1.8 M" Iwana Wyrypajewa
Premiera 28 grudnia o godz. 19. w Nowym Teatrze. Następne spektakle: 29 i 30 grudnia o godz. 19.
Reżyseria: Iwan Wyrypajew, scenografia: Karolina Bramowicz, kostiumy: Maria Duda, muzyka: Jacek Jędrasik (projekt WARSZAWIAK), choreografia: Paweł Sakowicz. Występują: Bartosz Bielenia, Ewelina Pankowska, Walentina Sizonenko, Paweł Haradnitski, Palina Dabravolskaja, Igor Shugaleev, Palina Chabatarova, Daria Polunina. Wideo, identyfikacja graficzna: Sergey Shabohin. Producent projektu: WEDA projekt / Fundacja Sztuki Kreatywna Przestrzeń. Koproducent: Nowy Teatr. Spektakl grany w trzech językach: polskim, białoruskim i rosyjskim. Napisy w języku angielskim.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakuj±ce reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o ksi±żkach, historii i teksty z mediów europejskich.
dziadekzbielan: Oni zerwali z Rosj±, ale Rosja z nimi nie.
Ale¶ dowcipny/na, gratulacje.
Ano się babcia samozaorała.
Wstyd!
To podobnie jak w Polsce, sporo rodakow zarzyguje sie bez umiaru, nie tylko po alkoholu, rowniez wlasnym "dowcipem".
Nigdy więcej? A co robi PiS, popierany przez znaczn± czę¶ć Polaków? Jest oczywiste, że pcha nas w orbitę Kremla.
A Polska też poszła z Hitlerem. Zaolzie. Więc co. Katyń to zbrodnia. Ale to AC straciła 600 tys w Pl. Wojna to bagno. Ale jeste¶my niepodlegli bo zginęły miliony czerwonoarmistow.
Hmm z tymi wiekami bym nie przesadzal. Pańszczyznę i poddaństwo chłopów (ogromna większo¶ć ludzi zamieszkuj±cych tereny Polski) zniósł car - państwo szlacheckie niebardzo radziło sobie z rzeczywisto¶ci±. Przed wiekami to raczej od Mongołów i Szwedów dostali¶my srogie lanie.
Tak naprawdę nie znamy Rosjan, którzy zamieszkuj± olbrzymi, nieprawdopodobnie bogaty w surowce kraju, w którym od setek lat panuje zbrodnicza autokracja. I to nie łagodna tylko zbrodnicza i wszechpotężna. Można być zamordowanym na ulicy za błahostkę, zadĽganym na klatce przez NN, można mieć podłożon± bombę pod samochód, można na lata wyl±dować w łagrze.
A nawet jak się wyjedzie z Rosji to nie można mieć pewno¶ci, że krwawe łapska nie dorw± ciebie na emigracji.
-
Jak można tam żyć, czę¶ć popada w alkoholizm, czę¶ć buduje swoje odrębne ¶wiaty i się nie naraża - czy można ich za to winić? Nie wiem ile lat masz @makroten, ale czy Ty byłby¶ w stanie tak jak niektórzy Rosjanie walczyć o demokracje w Rosji, ryzykuj±c swoje życie i życie swojej rodziny?
Nie pieprz w stylu moskiewskim, bo po prostu wszystko się we mnie przewraca. Nawet nie warto ci czegokolwiek wyja¶niać, bo widać że jeste¶ kretynem.
My¶lę, że Pomroczna powinna zostać podzielona.
Naród durny i ciemny, szlachta dzika.
Zachód po Konin powinni zaj±ć Niemcy. Wschód- Litwa.
A południe Czesi.
Polska nigdy nie poddała się rusyfikacji? Ciekawe.
Polska jest menalnie dużo bliżej Wschodu niż Zachodu, więc co¶ kolega bredzi.
Czyli fakt Zaolzie? Nieprawda? Nie z Hitlerem?
Jak to z Hitlerem. Ta k.rwa zabiła 6 mln Polaków, o czym mowisz? Stalin i reszta ruskich k.rew zamordowal setki tysięcy. Plus opalali się na drugim brzegu Wisły podczas gdy Warszawa płonęła. ruscy to zdrajcy i sk.wysyny. Nigdy więcej.
A tak - dzieli nas od nich dużo. Od alfabetu łacińskiego do rzymskiego rytu. Polska opowiedziała się za Zachodem i Europa 1000 lat temu. Ruscy probowali rusyfikowac PL przez prawie 200 lat. Wyszlo im tyle ze jestesmy w Unii i NATO i odcielismy sie od nich. Oby na zawsze.
Piszesz Rosja my¶lisz Putin. Rosja to nie Putin, chory wariat ogarnięty potwornym strachem, co będzie jak będ± odsuwać go od żłobu; zabij±, umieszcz± w jakiej¶ luksusowej izolatce, ode¶l± na emeryturę do Chin, Arabii Saudyjskiej etc.
-
"Nawalny to co¶ miesza i jest klasycznym wojownikiem ale bez ikry." - oczywi¶cie tak można powiedzieć też o bezimiennym chińskim Bohaterze - Przechodniu, który dzień po stłumieniu protestów na placu Niebiańskiego Spokoju, próbował na alei Chang?an zatrzymać kolumnę chińskich czołgów wracaj±c± z akcji. O wojownikach można mówić w normalnych krajach, a nie w autokratycznej Rosji z wariatem na czele, który nie zatrzyma się przed żadn± zbrodni± by utrzymać się na tym kremlowskim tronie. W Rosji można mówić o straceńcach, którzy ryzykuj± swoje życie walcz±c o wolno¶ć i demokrację.
-
Zastanów się, w gronie jakich ludzi szerzysz swoje bajki typu "Europa nie rozumie Rosji. A powinna przynajmniej być wdzięczna. Za uratowanie. Kosztowało to Rosję bagatelka 20mln".
A pakt Ribbentrop?Mołotow (23.08.1939) też mamy być wdzięczni? Co do tej "bagateli 20 mln", ilu ludzi zginęło czy zostało zamordowanych przez Stalina, jego reżim i metody prowadzenia wojny. Stalin wymordował znaczn± czę¶ć rosyjskich dowódców wojskowych, decydował o strategii Armii Czerwonej, preferował rozpoznanie bojem - nie ważne ilu ludzi zginie. Do tego skazywał na ¶mierć swoich ludzi, którzy ponie¶li klęskę i dostali się do niewoli. "Stalin podtrzymał swoje oficjalnie powtarzane stanowisko, że nie ma jeńców wojennych ? s± zdrajcy ojczyzny" - za wiki
To Rosja ma krótk± pamięć. Putin chce przywrócić ZSRR, ale to było więzienie narodów, w którym się żyło coraz gorzej, ¶wiat uciekał. Rosja obecna nic nie wytwarza warto¶ciowego w sferze materialnej, co może eksportować, jest tylko dostawc± surowców energetycznych.
"Nie ma pomysłu na Rosję. Rosja go nie potrzebuje"
Nie masz upoważnienia do wypowiadania się w imieniu Rosji. Tylko wyborcy mog± to ocenić. Ale nie daje im się.
dziadekzbielan: trolujesz dla putina, zapewne zwolennik konfederacji.
Stalin wymordował drugie tyle i żeby nie amerykańska pomoc to gó... by wygrali wojne
Za co konkretno Europa musi być wdzięczna -- za poparcie Hitlera, za opatrowanie Wehrmachtu, za Gulagi, Katyń, grożbę broni± jędrowej, za szpiegów i terakty przez KGB na terenie Europy, za okupację w latach 1945-1990? Za mordowanie i więzienie przez marionetki, za czołgi "pomocy bratniej" z tysi±cy ofiar? Tak, to nie do zrozumienia.
Wiesz pan co, chętnie Europa oddziękuje Rosje -- na tych samych warunkach!
20 mln ofiar (w tym 7 mln Ukrainców, 3 mln Żydów) to nie Rosja placiła, to Stalin dla siebie zabił.
Nie znasz historii. Tylko piszesz Stalin wymordował. Co za nieprawda ale cóż.
To jest 140 mln ludzi.
Jedynym krajem który użył broni j±drowej były USA. Zabili setki tysięcy ludzi. Skutki do dzi¶ odczuwaj± miliony. A ty się boisz ruskich atomówek?
Powtarzasz propagandę. Pomysl. Pakt RM chronił Rosję. Taki był cel. Spowodował że Hitler przegrał wojnę jak widać. Zachód chciał naslac H na Rosję. Więc Rosja pokazała fuck. I co nie miała prawa? Dzięki temu dostała 2 lata. W 1940 przegrałaby. A tak oberwała w 1941 ale doszła do Berlina. Wygrała. Mogła przegrać. Nie byłoby nas
Bredzisz atomówki? Czyli co? Obejrzyj Ostatni Brzeg.
Czyli co? Zwycięstwo Wehrmachtu? Nienawi¶ć bezrozumna rz±dzi.
powtarzasz propagandę. Pomy¶l (tak zacytuję). Obejrzyj sobie zdjęcia wspólnej parady zwycięstwa w Brze¶ciu - "Parada zwycięstwa Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brze¶ciu" - wiki. Potem "Konferencje Gestapo-NKWD" - wiki.
sporo przesady, brak obietywizmu
poczytaj mi mamo HISTORIE