Mam 25 lat. Zakochuję się po uszy. Mój facet jest ode mnie ponad 10 lat starszy i wprowadza mnie dość konkretnie w meandry sztuki miłosnej. Podoba mi się. Odkrywam w sobie duże pokłady sensualności i seksualności. Dwa lata później ląduję z hukiem bez faceta, ze złamanym sercem i rozbuchaną chucią. Boli jak cholera, ale mądra jestem, wiem, że poboli i przestanie. Wiem też, że najgorsze, co mogę zrobić, to zamknąć się szczelnie w swojej skorupie i na 25 najbliższych lat zostać dziewicą.

Loguję się na popularnym portalu randkowym. Atakuje mnie rzesza facetów. Moje ego skacze z radości. Gdzieś w tyle głowy rodzi się pytanie: jak to możliwe, że nikt mnie nie zaczepia na ulicy, nie prosi o numer, nie zagaduje w sklepie... Szybko rozszyfrowuję zasady tej gry. Polscy faceci to dupy wołowe: na imprezie zagadują tylko po kilku głębszych, na portalu składają bez pardonu propozycje szybkiego seksu bez zobowiązań. Za pierwszym razem jestem oburzona. Potem staram się tłumaczyć, że tak nie można, że dziewczynę trzeba trochę pouwodzić, że przecież seks z miłości jest fajniejszy. Na zbawianiu świata przez umoralnianie facetów zeszło mi dobrych parę miesięcy. W końcu się znudziłam. Konto znikło z sieci.

CZYTAJ TAKŻE: "Czuję, że tracę czas, ale nie potrafię się uwolnić od tego związku"

Chodzę do pracy, zdrowo gotuję, nawet zaczynam regularnie ćwiczyć. Mijają kolejne miesiące, a ja coraz bardziej czuję, że wygodnie mi w tym moim gniazdku. Nogi golę, kiedy chcę, bieliznę rozrzucam po całym pokoju, oko maluję tylko przed wyjściem. A jak mi się nic nie chce, po prostu nie robię nic. Totalnie niekreatywnie, ale przynajmniej w duchu slow life. W międzyczasie rozkoszuję się historiami kumpeli z Tindera. Tych historii to się słucha! Przez myśl mi nie przechodzi, że też bym tak mogła. Do czasu.

Sobotni ranek, tzn. godzina jest 13, ale dla mnie jakby ranek. Przerażona wizją, że znowu pójdę na imprezę i się upiję, postanawiam zmienić swoje życie. Ściągam Tindera. Znowu zalewa mnie lawina wiadomości. Ale ja już nie jestem taka głupia, żeby tu miłości szukać. Zaczynam grać kartami, które dostaję. Na pierwszy ogień idzie zdjęcie profilowe. Grzeczne z Fejsa nie działało, wybieram to z plaży. Po wciśnięciu guzika „Załaduj” aż dostaję wypieków.

Codziennie gadam z kilkoma facetami. Część wali prosto z mostu, że chce seksu, część się kryguje. Z każdym dniem robię się śmielsza. Flirtuję, prowokuję, zauważam, że nieźle mi to wychodzi, choć na żywca sama jestem dupa wołowa. Zdarza mi się pierwszy sexting. Sama doszłam, ale potem parskam śmiechem. Trochę mnie dziwi, jak szybko i płynnie przeszłam od grzecznej do wyuzdanej.

Zaczyna mnie wciągać ta zabawa. Umawiam się na pierwszy seks bez zobowiązań. Choć bez zobowiązań to mało powiedziane. Także bez kawy, herbaty, grzecznościowej gadki. Facet wpada i wypada po godzinie. Czuję niedosyt, bo jednak 10 minut seksu to nie to, o co mi chodziło. Wpada kolejny, ten to mi naobiecywał! Co to on ze mną nie zrobi! Wypada jeszcze szybciej niż poprzedni. Następny choć językiem wypisuje mi na cipce cały alfabet, nie chce się całować. Istne Pretty Woman!

W któryś kolejny sobotni poranek zastanawiam się, po co mi to wszystko?! Do czego to zmierza? Czy ja w ogóle jestem szczęśliwa? Czy podoba mi się taki układ? Takie singielstwo? Czy o tym marzyłam, mieszkając jeszcze z rodzicami i fantazjując o własnym mieszkaniu?

CZYTAJ TAKŻE: "Mieliśmy fajny seks przez jakiś czas, teraz każde idzie w swoją stronę"

Odrzucam seks nieudany. Zostaje facet zajęty, z którym jednak mam udany seks i czuję, że mu się podobam. On jest zajęty, a ja coraz bardziej go lubię. Co robić? Szukać dalej wrażeń, narażając się na kolejne niewypały, czy trzymać się jego, przy którym bez problemu dochodzę, choć z drugiej strony wiem, że do kina nigdy razem nie pójdziemy? Seks jest przecież ważny, a do kina mogę iść z kumpelą.

Naprawdę czuję czasem, że tylko taki jest wybór...

***

Czy istnieje seks bez zobowiązań? Czy można cieszyć się fizyczną bliskością bez emocjonalnego zaangażowania, bez deklaracji i bez oczekiwań? Napiszcie do nas na adres szkolakochania@agora.pl, podzielcie się swoimi przemyśleniami oraz doświadczeniami. Autorzy najciekawszych listów otrzymają książki i kosmetyki. Więcej informacji TU.

***

40 lat po premierze nakładem wydawnictwa Agora ukazało się wznowienie kultowej książki Michaliny Wisłockiej "Sztuka kochania". Wisłocka opisuje w niej nie tylko pozycje i zabawy seksualne, ale także zastanawia się nad naturą miłości i potrzebą zrozumienia drugiego człowieka. A już w styczniu 2017 roku premiera filmu "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" w reżyserii Marii Sadowskiej. Więcej informacji na stronie KOCHANIE TO SZTUKA.

'Sztuka kochania' Michalina Wisłocka"Sztuka kochania" Michalina Wisłocka Materiały prasowe