Najnowszy numer Wysokich Obcasów w kioskach już 8. września

red.
Zobacz co w nim przeczytasz:
1 z 6
Fot. Maciej Zienkiewicz/Agencja Wyborcza.pl
Fot. Maciej Zienkiewicz/Agencja Wyborcza.pl

Henryka Bochniarz - mądrość, siła, kobieca solidarność

Kobiety na początku transformacji pokazały, że są silniejsze od mężczyzn. Miały na głowie dzieci i mężów, stawały wobec zupełnie nieznanych wyzwań, z którymi nikt ich nie oswoił, i brały sprawy w swoje ręce. To wtedy powstała wielka fala firm w Polsce. Z Henryką Bochniarz, wicepremierką i ministrą rozwoju przedsiębiorczości i innowacyjności w gabinecie cieni Kongresu Kobiet, rozmawia Agnieszka Kublik

Czy zawsze była pani samicą alfa? Kobietą z bardzo silnym genem przywódczym?

Chyba zawsze, choć niekoniecznie z własnego wyboru. Bycie najstarszym dzieckiem od razu postawiło mnie w roli trzeciego rodzica. W szkole przez wiele lat byłam przewodniczącą klasy, w harcerstwie zostałam drużynową. Tak mi się ułożyło życie i trudno byłoby nagle zmienić sposób postępowania.

U pani w rodzinie wszystkie kobiety są takie silne?

Raczej tak. Mama była krawcową, ale poszła do liceum w tym samym czasie, kiedy ja rozpoczynałam tam naukę, potem równo ze mną podjęła studia. Liceum, matura, studia i egzaminy wymagały od niej niezwykłej determinacji. Kiedyś patrzyłam na nią jak na typową gospodynię zajmującą się domem, dziećmi, sprzątaniem i gotowaniem. Dopiero dzisiaj potrafię to w pełni docenić.

2 z 6

Gdzie diabeł nie może...

Nie prowadzą walki płci. Nie są ani z PiS, ani z PO. Chcą być użyteczne dla innych. Łączyć, wspierać, organizować. Robić coś z niczego. To ich specjalność - pisze Magdalena Środa.

Kiedyś Freud powiedział, że kobiety nie wytwarzają superego, a więc nie mają zdolności kulturotwórczych ani politycznych; ich domeną jest życie rodzinne. Przyznawał jednak, że znacznie lepiej niż mężczyźni potrafią budować więzi. Tkają je jak pająk. Dziś okazuje się, że w wielu regionach taka umiejętność tkania to jedna z najważniejszych kwalifikacji społecznych. Bez niej nie ma ani prawdziwej polityki, ani - co ważniejsze - wspólnoty. Politycy powinni się od nich uczyć.

3 z 6

Świat mody wg Piaggi

Oszczędniej jest ubierać się na aukcjach antyków niż u paryskich krawców - mawiała zmarła w sierpniu ikona mody Anna Piaggi

Dla jednych wróżka mody (krótka laseczka, którą zwykła trzymać w dłoniach, przypominała czarodziejską różdżkę), ikona, dla innych dziwadło, wariatka w kratach, grochach, futrach i piórach. Zawsze w autorskiej stylizacji - od mieszaniny strojów obejmujących ubrania sprzed wieku i najnowsze projekty Johna Galliano czy Dolce & Gabbana po mocny makijaż (oczy obrysowane jak u pandy, rumieńce klowna, brwi i usta gwiazdy kina niemego) i siwoniebieskie loki zwieńczone maleńkim kapelusikiem. Dziennikarka Anna Piaggi przez kilkadziesiąt lat określana była przez znawców i krytyków mody jako chodzące muzeum, dzieło sztuki, osoba jedyna w swoim rodzaju. Była muzą krawców i kapeluszników. Projektant butów Manolo Blahnik nazwał ją ostatnim autorytetem w sprawie sukienek, a także wielką damą mody i stawiał obok Grace Coddington - sławnej modelki oraz dyrektor kreatywnej amerykańskiego ''Vogue'a'' - i Diany Vreeland - redaktorki nowojorskich magazynów mody i trendsetterki.

4 z 6

''Poniedziałkowe dzieci'' Patti Smith

Śmialiśmy się z dziecięcych wersji samych siebie, mówiąc, że byłam złą dziewczynką, która starała się być dobra, a on był dobrym chłopcem, który próbował być zły

Gdy byłam mała, matka zabierała mnie na spacery do Humboldt Park nad brzegiem Prairie River. Zachowałam mgliste - niczym na szklanych kliszach - wspomnienia starego hangaru na łodzie, okrągłej muszli koncertowej, garbatego kamiennego mostka. Wąski nurt rzeki rozlewał się w szeroką lagunę, a na jej powierzchni zobaczyłam istny cud. Z kryzy białych piór wznosiła się długa, wygięta szyja.

- Łabędź - powiedziała matka, wyczuwając moje podekscytowanie.

Przemknął po jasnej wodzie, trzepocząc wielkimi skrzydłami, i wzniósł się w niebo.

Łabędź. Słowo to nijak nie oddawało wspaniałości tego ptaka ani nie wyrażało emocji, jakie wzbudził. Widok łabędzia zrodził we mnie pragnienie, które wymykało się słowom, chęć, aby o nim mówić, powiedzieć coś o jego bieli, gwałtowności jego ruchów, statecznym łopocie skrzydeł.

5 z 6

Arni Hole: więcej kobiet, większe zyski

Z Arni Hole, dyrektorką generalną w norweskim ministerstwie dzieci, równości i społecznego wykluczenia, rozmawia Agnieszka Kublik

Norwegia w roku 2008 jako pierwszy kraj na świecie wprowadziła ustawę o kwotach, w myśl której we władzach norweskich korporacji musi być co najmniej 40 proc. kobiet, ale też mężczyzn. Co ciekawe, jako pierwszy rzucił ten pomysł konserwatywny polityk, minister gospodarki Ansgar Gabrielsen.

Był wtedy członkiem rządu, który tworzyły trzy partie: liberalna, chrześcijańsko-demokratyczna i konserwatywna. Ansgar Gabrielsen zwrócił uwagę na to, że talenty do zarządzania mają nie tylko mężczyźni, ale też kobiety, że mamy absolwentów wyższych uczelni nie tylko mężczyzn, lecz także kobiety, więc powinniśmy wykorzystywać talenty obydwu płci. I od tego się zaczęło. A potem powstały przepisy ułatwiające kobietom zajmowanie miejsc we władzach spółek publicznych.

Mnie, pracownikowi służby cywilnej, powierzono zadanie przygotowania tych zasad. Zajęliśmy się czterema kategoriami spółek, w których chcieliśmy wprowadzić te zasady: spółki notowane na giełdzie, spółki państwowe, przedsiębiorstwa użyteczności publicznej (które np. dostarczają media, wodę) i przedsiębiorstwa gminne.

6 z 6

Spłukane dziewczyny

Scenarzystka "2 Broke Girls" obraziła praktycznie całą Amerykę

Wszystko zaczyna się od serii pytań, które kelnerka w barze na Williamsburgu, w modnej dzielnicy Nowego Jorku, zadaje swojemu szefowi: Hipsterzy noszą? - Wąskie spodnie. Bezdomni noszą? - Brudne spodnie. Hipsterzy słuchają? - Radiohead. Bezdomni? - Głosów w swojej głowie. Hipsterzy mają? - Brody i czapki. Bezdomni mają? - Brody i smutek. Kelnerka mija bezdomnych i podchodzi do stolika hipsterów: - Nie chcemy tutaj takich jak wy, wynoście się razem ze swoim trendy stylem.
Ten serial nie przepuści nikomu. Naigrywa się z białych, czarnych, Azjatów, biednych, bogatych, hipsterów, artystów, imigrantów, Żydów, Polaków, celebrytów i frustratów. To drwina z politycznej pseudopoprawności, a wszystko zamknięte w formie 20-minutowego sitcomowego odcinka ze śmiechem z offu. ''2 Broke Girls'' były oskarżane o rasizm, seksizm, prymitywizm formy i treści, powtarzalność i kabaretowość. I to wszystko prawda - serial jest rasistowski, ale wobec wszystkich ras; prymitywny tylko dla tych, którzy uważają, że w Nowym Jorku wyłącznie Woody Allen jest wyznacznikiem inteligentnego żartu; powtarzalny, bo każdy odcinek jest wariacją na temat przewodni, a nie dlatego, że scenarzysta nie miał pomysłu; kabaretowy, bo stworzył go kabareciarz. A raczej - kabareciary.

Komentarze
Ministra itd... To naprawdę żałosne. I pomyśleć, że onegdaj zagłosowałem na p. Bochniarz w wyborach prezydenckich.
już oceniałe(a)ś
1
0
A, co słychać pani Heniu w sprawie WGI?
już oceniałe(a)ś
0
0
Przewiń i czytaj dalej Wysokie Obcasy