Królewny mają niebieskie oczy
Ipek
Stary bus podskakuje na każdej dziurze, czyli bezustannie. Za oknem monotonny krajobraz - brudno pomarańczowa ziemia, trochę kolczastych krzaków, z rzadka dom, a raczej ruina podparta dyktą. Po czterdziestu minutach auto zatrzymuje się pod żelazną bramą. Niedaleko jest miasteczko Nizip, oddalone od Gaziantep, w którym mieszkam, o 45 kilometrów. 1190 od Stambułu, 2931 od Krakowa, 3890 od Brukseli.
Przyjechałam do południowo wschodniej Turcji żeby pomagać. Zobaczyć kawałek świata, może uporządkować swoje życie? W szkole z internatem pod Nizipem dla sierot i dzieci z biednych rodzin nikt nam nie mówi, co mamy robić. Kilku wolontariuszy i trzy setki dzieciaków. Od dyrektora szkoły dostajemy piłkę do kosza. W programie mam napisane ? szerzenie wiedzy o Unii Europejskiej.
Gul
Spędzam czas głównie z dziewczynkami. Żadna z nich nie mówi po angielsku. Czasami przez godzinę tłumaczą mi coś po turecku i kiedy zrozumiem i odpowiem swoim łamanym tureckim skaczą ze szczęścia i zanoszą się śmiechem.
Emine
Razem rysujemy - najbardziej lubią kolorować obrazki z księżniczkami i zawsze obdarzają je niebieskimi oczami i blond włosami. Krzywią się na widok moich rysunków ? uparcie tworzę królewny brunetki z oczami czarnymi jak węgiel. Uczyłam je rozwiązywać labirynty, a one mnie grać w tureckie klasy. Za wszelka cenę staram się ich do siebie nie przywiązywać. Łakną dotyku, walczą o to, kto potrzyma mnie za rękę w drodze do sali.
Leyla
W szkole nietrudno znaleźć prawdziwe piękności. Gul wygląda jakby miała indyjskie korzenie. Przez pierwsze trzy wizyty w szkole nie mogłam od niej oderwać wzroku. Ipek jest najmłodsza i swoim jednym uśmiechem załatwia wszystko. Emine raczej nie garnie się do mnie w sposób oczywisty, trzyma dystans i wpatruje się wielkimi oczami. Miriam to absolutny wulkan energii i, nie wiedzieć czemu, zawsze rysuje słonie. Sumeri wygląda na urodzona aktorkę, kiedy wyciągam aparat natychmiast wygłupia się, pozuje. Kubrahe rozwiązuje wszystkie labirynty w pięć minut i deklamuje wiersze. No i jest jeszcze Leyla - chodzącą tajemnica z najsmutniejszymi oczami, jakie widziałam w życiu.
Sumeri
Dzieciaków jest trzysta, wiec szansa spamiętania egzotycznych imion choćby części z nich - żadna. W zeszłym tygodniu pytałam, kim chcą zostać w przyszłości. W większości pielęgniarkami i nauczycielkami, jedna - lekarzem, a milcząca zawsze dziewczyna, której imienia nie znam, patrząc na mój aparat odpowiedziała: fotografem.