Porażką jest poddanie się. Póki walczysz, porażka jest tylko chwilową trudnością
(Fotograf Bartosz Bobkowski, make'up Kasia Piechocka Lenartowska makijaze.net.pl, fryzury Edyta Zielińska fryzjer - stylista. Sponsor sesji SETA - marka luksusowych ubrań dla kobiet)
Prezeski już to przeszły
Mentorki wytłumaczyły, jak stosunek do pracy, wgląd w siebie i wsparcie bliskich, potrafią zmienić klęskę w przejściową trudność, a czasem wręcz w nowy początek.
Choć dotyczą one prozy biznesowego życia, opowieści o ''porażkach'' mentorek Sieci Przedsiębiorczych Kobiet de facto stanowią opowieści akcji, w których każda z nas może zobaczyć odbicie własnych trudności z różnych dziedzin życia. Jak pikować w dół ku pewnej zagładzie i nie stracić nadziei? Co zrobić, gdy po latach pracy marzenia się nie spełniają? Gdzie szukać oparcia i jak rozmawiać ze sobą, gdy cały świat zdaje się być przeciwko Tobie?
Od prelegentek konferencji dostałyśmy dwa rodzaje odpowiedzi na te pytania. Jedne opowiedziały nam o tym, co najgorszego je spotkało w drodze do prowadzenia własnego dochodowego biznesu. Inne zaś przyjrzały się swoim doświadczeniom i wyciągnęły dla nas cenne wnioski i podpowiedzi.
Prelegentki wystąpią w panelu na temat przekuwania porażki w sukces podczas piątej konferencji Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, 22 października w Centrum Olimpijskim w Warszawie. Wysokie Obcasy mają patronat nad tym wydarzeniem. Zapisy i więcej informacji: www.fundacjakobiet.org/
Dagmara Strzębicka
Dagmara Strzębicka: ''Zrób obrót, szukaj prawdy, nie zmieniaj siebie na siłę''
Gdy była dzieckiem, chciała zostać artystką (pisarką, poetką, reżyserem teatralnym). Dziś jest Investment Managerem w TRIO FUND w grupie kapitałowej Trio Management
Jak stawić czoło porażce?
O porażkach wiem sporo, dużo więcej niż o sukcesach. Moją pierwszą dużą porażką było to, że nie spełniło się moje marzenie o byciu pisarzem lub reżyserem teatralnym. W liceum założyłam teatr, skończyłam teatrologię na UJ, w końcu zdawałam na reżyserię na PWST. I nic, bez rezultatu. Jako dojrzała osoba napisałam powieść. Wysłałam do wydawnictwa i znowu nic.
I tutaj dochodzimy do pierwszej rady, jaką mam dla tych, którym w biznesie przydarzy się porażka: ''piwot''. Jest to pojęcie z koszykówki, które przeniknęło do biznesu. Oznacza, że trzeba być gotowym do tego, by zrobić zdecydowany obrót wokół osi. Jeśli gdzieś nie wychodzi, to coś radykalnie zmienić, wykorzystując główne zasoby. Może model biznesowy, może sposób sprzedaży, a może sam produkt. Trzeba wiedzieć, co jest naszym największym zasobem i szukać takiego sposobu wykorzystania go, który przyniesie oczekiwany rezultat.
Ja zrobiłam taki ''piwot'' gdy, wykorzystując główny zasób, jakim jest moje ''lekkie pióro'', zostałam copywriterem. Choć przed biznesem broniłam się rękami i nogami, okazało się, że tu się sprawdzam i jest popyt na mój sposób myślenia. Z działu kreacji trafiłam szybko do działu strategii, potem z agencji reklamowej do firmy doradczej, a teraz jestem w funduszu inwestycyjnym.
I od tej pory były same sukcesy?
Nie. Przez dziewięć lat prowadziłam firmę doradczą. Założyłam ją razem z przyjacielem, którego pokochałam i wyszłam za niego za mąż. Nie przetrwało ani małżeństwo, ani firma. Dwa lata temu zostałam bez męża, rodziny, przyjaciela, miejsca pracy i dochodu. Czy taką porażkę można przekuć w sukces? Nie mam pojęcia. Do tej pory staram się zrozumieć, co się stało i dlaczego.
I tutaj kryje się druga rada dla tych, którym powinęła się noga: dotrzeć do prawdy. Najpierw trzeba pozwolić sobie na porażkę, zobaczyć siebie jako człowieka, który ma prawo popełnić błąd, który nie kontroluje wszystkiego. Przestać winić jedynie innych, świat, pogodę. Jaką rolę odegrałam ja?
Nie chodzi o to, żeby zrozumieć błędy i już nigdy ich nie popełnić. Jeśli błąd wynika z niewiedzy, bardzo łatwo go wyeliminować. Ale są takie ''błędy'', które ludzie popełniają wiele razy, a niektórzy do końca życia. Nie dlatego, że się nie uczą, a dlatego, że wynika on z naszej tożsamości, z tego, kim i jacy jesteśmy. Jeśli np. źle funkcjonuję w sytuacji napięcia emocjonalnego i mam niski poziom akceptacji ryzyka, to czy błędem było to, że zbyt wcześnie uległam podczas negocjacji handlowych, w wyniku czego podpisałam niekorzystną umowę i po roku musiałam zwinąć firmę? Nie, bo nie jest błędem to, jaka ja jestem. Błędem było to, że to ja prowadziłam negocjacje. Podczas kolejnych rozmów znów zbyt wcześnie ulegnę tylko po to, by mieć to już za sobą. Może zamiast negocjować, powinnam planować produkcję, a do negocjacji mieć wspólnika lub kogoś wynająć?
Moja trzecia rada brzmi: nie zmieniaj siebie na siłę. Zamiast tego wykorzystaj najlepiej jak się da posiadane zasoby. Jeśli będziemy się ćwiczyć w słabościach, co najwyżej pod koniec życia dotrzemy do średniej krajowej. A trenując talenty, mamy szanse osiągnąć wybitność.
Aleksandra Jarośkiewicz
Aleksandra Jarośkiewicz: Kluczem jest analiza
Jako dziecko bawiła się w sprzedawcę warzyw. Wszystkie za 3,50 pln! Dziś jest CEO w firmie Fun in Design Sp. z o. o.
Jak stawić czoło porażce?
Po pierwsze: zmieniając podejście do niej. Nie chodzi o to, żeby ją przekuwać na sukces, chodzi o to, żeby móc ją przeżyć jak coś całkowicie normalnego. Porażka to nie jest koniec świata, to jest element sukcesu.
Tom Kelley z Ideo powiedział: ''Ponoś porażki często, abyś mógł odnieść sukces szybciej''. Problem w tym, że żyjemy w świecie, który piętnuje porażkę, w życie przedsiębiorcy jest wpisany ciągły strach przed nią. My cały czas ryzykujemy, podejmujemy ciągłe wyzwania, ale dzięki temu to właśnie my mamy szansę zbudować coś nowego.
Ludzie nie odnoszą sukcesu, bo czekają, aż lęk przed porażką minie. Nie zdają sobie sprawy, że on nie minie nigdy. Dla tych ludzi przeciwieństwem sukcesu jest właśnie porażka. A to przecież nieprawda. Genialnym przykładem pozytywnego myślenia o porażce jest wypowiedź T. A. Edisona ''Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10000 błędnych rozwiązań''.
Z perspektywy dnia dzisiejszego, dla mnie największą porażką będzie, jeśli moja firma nie przetrwa, choć z drugiej strony wiem, że w pewnym sensie jest to nieuniknione, bo średnia życia firm w Europie wynosi 12 lat.
Zawsze tak myślałaś?
Jestem przedsiębiorcą dopiero od trzech lat, ale moja percepcja sukcesu i porażki bardzo się zmieniła. Kiedyś, pracując dla dużej firmy, starałam się porażki przysypywać możliwie szybko sukcesami. Wkładałam mnóstwo pracy w to, aby być postrzeganą jako świetny pracownik, ale sam sukces nie był zadowalający. Odczuwałam raczej ulgę, że mi się udało, że nie muszę się za siebie wstydzić, że nie przekreślam swojej szansy na awans. De facto uciekałam przed analizą wydarzeń i przed aktywnym podejściem do tematu. Czy takie podejście dałoby mi sukces teraz, kiedy kieruję własną firmą? Nie sądzę.
Agnieszka Cenzartowicz
Agnieszka Cenzartowicz: Sukces i porażka to tylko różne etapy jednego maratonu
Jako dziecko chciała być archeologiem, pisarką, prawnikiem. Dziś jest Starszym Partnerem w SWC Group
Jak stawić czoło porażce?
Porażka i sukces to dwie strony tego samego medalu. To, co dziś wydaje mi się tragedią, może okazać się cudownym zrządzeniem losu, które uchroni mnie od prawdziwych problemów. Porażka może być szansą, a sukces porażką.
Dawno temu pewna mądra przyjaciółka z Kenii porównała życie do maratonu, na którego starcie i zakończeniu jest się otoczoną ludźmi. Jednak przez większość czasu biegnie się samemu i dlatego trzeba być swoim najlepszym przyjacielem, powiernikiem oraz krytykiem. Doświadczyłam tego nie raz: prawdziwy sukces lub porażkę widzi się dopiero po zakończeniu maratonu. W trakcie biegu można tylko i wyłącznie mówić o lepiej lub gorzej zakończonych jego etapach.
Myślę, ze trzeba wyciągać wnioski z każdego takiego etapu, nie obrażać się na otoczenie, szukać i współpracować nie tylko z mądrzejszymi od siebie, lecz przede wszystkim z osobami o różnych cechach charakteru i różnych predyspozycjach. Umieć delegować zadania i ufać ludziom w sposób rozsądny.
Jeśli mimo wszystko stajemy w obliczu kryzysu, co robić?
Wydaje mi się, że człowiek jest tak skonstruowany psychicznie, aby podołać wielu wyzwaniom. Ważne jest tylko, by odpowiedzieć sobie na następujące pytania: co jest dla mnie naprawdę ważne? Czego nie chcę? Co mogę, a czego nie mogę i nie chcę poświęcić dla osiągnięcia swojego celu?
Kilkakrotnie musiałam sobie odpowiedzieć na te pytania w sposób szczery. Za każdym razem w pierwszej chwili taka konieczność wydawała mi się porażką, jednak dzięki mądrym i dobrym ludziom (rodzinie i przyjaciołom) udawało mi się stanąć szybko na nogi bez rozpamiętywania problemu, czy męczenia siebie i otoczenia. Z perspektywy czasu: każda z takich porażek stawała się sukcesem. Nie wolno się poddawać i należy pamiętać o tym, że Ci, którzy nas naprawdę wspierają i cenią, widzą w nas więcej niż sukces bądź porażkę.
Agnieszka Oleszczuk-Widawska
Agnieszka Oleszczuk-Widawska: Liczy się dzisiejszy dzień
Gdy była dzieckiem, chciała zostać piosenkarką, a jako nastolatka korespondentem wojennym. Dziś jest na stanowisku Co-founder Evenea.pl/ Uwalniacz marzeń Mimpi.pl.
Jak stawić czoło porażce?
Nie lubię słowa porażka. Ma dla mnie mocne zabarwienie pejoratywne i kojarzy się z czymś ostatecznym, z niemocą, z brakiem zmiany, z poddaniem się. W moim domu rodzinnym nie przypominam sobie, żeby ktoś używał tego słowa. Bardziej mówiło się o trudnościach, przejściowych problemach, może właśnie dlatego sama staram się tak myśleć o wszystkich trudnych sytuacjach, których doświadczyłam lub ciągle doświadczam w życiu.
Która porażka biznesowa nauczyła Cię najwięcej?
Pierwsze takie trudne doświadczenie, z którym musiałam się zmierzyć, to rozstanie z mężem. Razem tworzyliśmy Evenea.pl, a tu nagle okazało się, że przyjdzie ją nam tworzyć, ale już oddzielnie, na innych, nowych zasadach. To było szalenie trudne, odrzucić prywatne animozje dla dobra spółki. Jednak Evenea traktowaliśmy jak dziecko, więc dobro jej leżało nam obojgu na sercu.
Mimo sporych obciążeń emocjonalnych udało się wypracować niezawodny model, oparty na przyjaźni i szacunku do siebie. Można? Można! Teraz śmiejemy się, że moglibyśmy zbić majątek na prowadzeniu warsztatów z rozwodzenia się z klasą.
Na ile trzeba, jak wy, wyłączyć emocje na czas zarządzania swoją firmą?
Nie da się wyłączyć emocji. Przeciwnie, trzeba być w bardzo bliskim kontakcie ze sobą. Najboleśniejszym zwrotem w moim życiu był czas, kiedy przestałam wierzyć w to, co robię. Wraz z kryzysem wypalenia zawodowego przyszły również problemy osobiste. To był czas absolutnego odrętwienia, apatii. Nie czułam nic, nie wiedziałam, kim jestem, dokąd zmierzam, co mam robić.
Jedyne, co mogłam zrobić, to dać sobie czas. Rozwiązanie okazało się o wiele prostsze niż myślałam. Szukałam szczęścia w ludziach, w pracy, za niepowodzenia obwiniałam cały świat, a przecież szczęście kryło się we mnie, a błędy popełniam ja sama.
Gdy przeprogramowałam się na konstruktywne myślenie ( dzięki pomocy najbliższych i sumie doświadczeń), każdy mały sukces zaczął mnie cieszyć. Dzisiaj obudziłam się szczęśliwa, dzisiaj wiem, że kocham robić start-upy, dzisiaj robię kolejny portal Mimpi.pl, dzisiaj realizuję część swoich pasji, dzisiaj pomogę komuś, kto tego potrzebuje, każdą chwilę wycisnę jak cytrynkę. Jeśli jutro zrobię to, co dzisiaj, mam szansę być szczęśliwa całe życie.
Katarzyna Pawlikowska
Katarzyna Pawlikowska: Trzeba mieć w sercu determinację
Gdy była dzieckiem, była absolutnie pewna, że zostanie lekarzem i naukowcem ratującym życie ludziom. Dziś jest współwłaścicielką agencji Garden Of Words
Jak stawić czoło porażce?
Prowadzenie firmy w naszym kraju to nieustająca walka. Ale determinacja i pomysłowość łagodzi najgorsze skutki, często też wymuszając na nas rozwój, przed którym się wcześniej broniliśmy.
W 2007 roku założyłam agencję marketingową specjalizująca się w tematyce kobiecej. Pierwsi zaatakowali mężczyźni - wariatki-feministki wdarły się nawet do marketingu. Potem zaatakowały kobiety - to co, do nas trzeba mówić inaczej? Jesteśmy gorsze?! Rany, a tu przecież nie chodzi o wartościowanie,tylko o różnorodność! Wyszły w tych dyskusjach tematy, z którymi zachód poradził sobie już dekady temu.
Tak się wkurzałam, że w końcu namówiłam moją wspólniczkę, żeby zainwestować nasze własne pieniądze w profesjonalne badania. Zrobiłyśmy z Domem Badawczym Maison najobszerniejszą segmentację psychoraficzną Polek, czyli szczegółową analizę upodobań kobiet konsumentek. Badanie udowadnia, że nie istnieje statystyczna Polka, każda jest inna, ale łączą je pewne wspólne cechy, które powodują, że każda z grup o takich wspólnych cechach kieruje się innymi motywacjami, ma inne priorytety, wartości. To bardzo ważne badanie nie tylko z punktu widzenia socjologicznego i psychologicznego, ale także marketingowego - zarówno marketing w biznesie, jak i w polityce musi znać motywacje konsumentek swoich produktów czy idei i używać języka komunikacji, który jest dla nich zrozumiały.
Czy odporność na kryzysy rośnie wraz z doświadczeniem?
Myślę, że prowadzenie swojego biznesu to codzienne borykanie się z problemami do rozwiązania na wczoraj.
Kiedy dostałyśmy pierwszy kontrakt od operatora telefonii komórkowej na serię imprez, miałyśmy umowę na mailach. Na jej podstawie zamówiłyśmy u podwykonawców usługi, reklamę, powierzchnie w centrach handlowych, podpisałyśmy umowy z ekspertami. Na dzień przed początkiem kampanii przyszedł mail, że firma się wycofuje.
Taki moment kryzysu może powalić, jeśli nie ma się obok siebie kogoś bliskiego do oparcia. Ja miałam wspólniczkę, z którą wygrzebałam się z opresji.
Niecały rok później okazało się, że nasza księgowa ma problemy zdrowotne. Zniknęła z dnia na dzień, a miała wszystkie pełnomocnictwa finansowe. W ciągu paru dni musiałam nauczyć się tego, czego nienawidziłam. Dziś pozwala mi to na skuteczne planowanie strategii.
Najważniejsza jest determinacja ale taka, która wypływa z serca a nie z portfela. Daje ona radość i pozwala podnosić się z kolan.
Kinga Stanisławska
Kinga Stanisławska: Gdy jesteśmy nieuważni, popełniamy błędy. A błędy trzeba naprawiać
Jako dziecko chciała być adwokatem procesowym, takim jak w serialu "La Law". Dziś, choć faktycznie skończyła prawo, jest partnerem zarządzającym i założycielką Experior Venture Fund.
Jak stawić czoło porażce?
Nie patrzę na życie pod kątem porażek i sukcesów. Nie odczuwam, że miałam jakieś porażki, traktuję je jako chwilowe trudności, które pokonałam determinacją, uporem, kolejnymi próbami. Błędy pojawiały się u mnie zawsze, gdy za mało się skupiałam na danej czynności, za mało czasu poświęcałam na analizę jej każdego elementu. Czasem, z uwagi na brak czasu i inne zajęcia, czasem z powodu "zmęczenia tematem". Życie zawsze pokazywało, że "you have to go the extra mile". Pracować metodycznie, dogłębnie, do końca, do szczegółu.
Gdy coś nie wychodzi, po dość krótkim momencie wkurzenia przychodzi refleksja: co poszło nie tak? Później przychodzi inny pomysł na zrobienie tego samego lub czegoś podobnego inaczej. W biznesie inwestycyjnym to częsta sytuacja: projekty mogą nie wyjść, ale zawsze pojawiają się nowe, kolejne - więc do tego można się przyzwyczaić.
Należy znać swoje mocne i słabe strony i, w przypadku tych słabych, znaleźć wspólnika, który ma cechy komplementarne - taka współpraca dobrze działa!
Skąd przychodzą mi do głowy pomysły na rozwiązanie problemów? Przychodzą same - nagle - w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Podczas jazdy na rowerze, porannej kąpieli czy też robienia omletu z truskawkami na śniadanie dla córek.
Kinga Nowakowska
Kinga Nowakowska: Czasem trzeba po prostu pójść do kina
Gdy była dzieckiem, chciała być praczką, później weterynarzem. Dziś jest Dyrektorem Operacyjnym w Grupie Capital Park, właścicielką naleśnikarni Bastylia Campagne Bar & Creperie, założycielką BioBazaru.
Jak stawić czoło porażce?
MyEcolife (marka żywności ekologicznej) była moją najbardziej spektakularną porażką. Było to przedsięwzięcie wypuszczenia na rynek żywności ekologicznej pod własną marką. Ktoś nas na to namówił i sam się szybko wycofał, a my z tym zostaliśmy do dzisiaj. Straciliśmy na tym przedsięwzięciu parę milionów złotych. Doszliśmy do wniosku, że na naszym modelu po prostu nie da się zarobić. Po trzech latach było bardzo źle, już dochodziliśmy do tego, że dosyć tego dokładania, że trzeba to zamknąć. Ostatecznie jednak do zamknięcia nie doszło.
W ostatniej desperackiej chwili wymyśliłyśmy z Agnieszką Saternus BioBazar. Oglądałyśmy razem film o bazarach i targach żywności w Stanach Zjednoczonych w ramach Food Film Festiwal i doznałyśmy olśnienia. W pewnym momencie spojrzałyśmy na siebie i niemal jednocześnie powiedziałyśmy: Chyba trzeba zrobić targ? Ale gdzie? W Norblinie! Przebudowa byłej Fabryki Norblina jest jedną z inwestycji Capital Parku, więc skojarzenie było natychmiastowe i, jak się okazało, bardzo trafione.
Sześć tygodni od obejrzenia tego filmu otwierałyśmy BioBazar. Pierwszego dnia przyszło parę tysięcy ludzi. A marka MyEcolife ma swoje stanowisko na BioBazarze do dziś.
Bohaterki artykułu poprowadzą prelekcję na temat przekuwania porażki w sukces podczas piątej konferencji Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, 22 października w Centrum Olimpijskim w Warszawie. Wysokie Obcasy mają patronat nad tym wydarzeniem. Zapisy i więcej informacji: www.fundacjakobiet.org/