Kiedy śmierć patrzy ci w oczy, a ty nie odwracasz wzroku. Portrety ukraińskich żołnierzy
Projekt "Iskry" (Wiktoria Wojciechowska)
Nigdy nie zapomnisz oślepiających iskier wybuchu
Wiktoria Wojciechowska o bohaterach projektu "Iskry":
Zastanawiałam się, czy jest coś pozornie niewidocznego, jakiś moment prawdy zatarty przez codzienne wyuczone gesty, w którym objawi się to, co przeżyli. Pęknięta 1/80 sekundy, którą uchwycę na fotografii.
Cykl zdjęć jest wciąż realizowany. Śledzę losy bohaterów moich portretów i spotykam się z nimi, gdy tylko mam możliwość. Podczas każdego wyjazdu na Ukrainę poznaję osoby, których los naznaczyła kolejna wojna XXI wieku.
Musisz zrozumieć, że twoje życie jest tak samo ważne, jak i nie znaczy nic
Wrócił w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, z poczuciem, że już nie pasuje do tego miasta. Nie mógł znieść widoku uśmiechniętych twarzy, ludzi spacerujących po galeriach handlowych, deptakach, siedzących w kawiarniach. Tam, skąd wracał, towarzyszyły mu grymasy i świst kul. To nie znaczy, że nikt tam nie żartował - trzeba było się śmiać, żeby nie zwariować.
"Kiedy się nie śmiejesz, zaczynasz za dużo myśleć - mówił - nie możesz brać wszystkiego zbyt poważnie. Z czasem przywykasz do ciągłego napięcia - dzwonisz do żony o umówionej godzinie, mimo, że trwa ostrzał, a kule przemykają koło twojej głowy. Dzwonisz do niej, żeby się nie martwiła, tym samym narażając się na namierzenie. Przywykasz do bliskości śmierci, do jej widoku. Śmierć patrzy ci w oczy, a ty nie odwracasz wzroku. Musisz zrozumieć, że twoje życie jest tak samo ważne, jak i nie znaczy nic. Walczysz o nie, ale godzisz się z możliwością końca."
Miał jechać do Szanghaju - dostał tam kontrakt. Wyjazd planowany był na sierpień, ale on od początku uczestniczył w Majdanie, a pójście na front było już naturalnym następstwem. Jako student aktywnie działał podczas Pomarańczowej Rewolucji i tym razem nie mógł postąpić inaczej. Ta namiastka zachodniego myślenia, którą udało im się wtedy wywalczyć, była warta podjęcia rzuconej rękawicy. Nikt jednak nie przypuszczał krwawego rozwoju zdarzeń.
Stracił kontrakt. Pojechał na poligon, gdzie po raz pierwszy dostał do ręki broń, a po miesiącu znalazł się na froncie. "Nie było wystarczająco dużo karabinów, szliśmy na nich z nożami." - mówił - "Odbieraliśmy im broń i dzięki temu powoli budowaliśmy nasze uzbrojenie. Byliśmy źle przygotowani i prawie nikt nie miał doświadczenia w walce. Nie wiedzieliśmy zupełnie, co robić, gdy zaczynał się ostrzał. Początki były bardzo trudne, ludzie wariowali, bo wielu z nas ginęło."
Nie mógł znieść widoku uśmiechniętych twarzy
Wrócił po kilku miesiącach życia w ciągłym niepokoju. Wiedział, że musi zarobić na utrzymanie córki. Koledzy zaproponowali mu koncert w klubie, w którym kiedyś często grywał - impreza sylwestrowa, alkohol, tańce - ale jemu nie chciało się już bawić. "Nie wiem, czy jeszcze będę mógł tak pracować. Ta atmosfera doprowadza mnie do szału. Oni tu się bawią, a tam ludzie giną." - mówił to patrząc przed siebie pustymi oczami.
Czy wolałby być "tu" - w obsypanym białym puchem i żarzącym się złoto-pomarańczowymi latarniami mieście, czy "tam" - w zimnym okopie, opuszczonym domu, na pozycji? Odpowiedź była prosta. Spokój i komfort miasta drażniły nie do wytrzymania, a wyrzuty sumienia rosły z każdym dniem. Mieliśmy dwie pozycje - mówił - jedna to Niebo, a druga to Ziemia. Niebo było starą opuszczoną wieżą pozostałą po fabryce, a Ziemia prostokątnym dołem głębokim na półtora metra. Śmialiśmy się, że tak blisko nam do Nieba, jak do Ziemi. A kiedy w niej legniemy, może łatwiej niż innym będzie nam się wspiąć po drabince prowadzącej daleko do góry. Potem niebo zostało ostrzelane i rozpadło się na kawałki. Wziąłem kilka takich i przywiozłem żonie. Ucieszyła się, mówiąc, że przynoszę jej "kawałeczek nieba".
Kiedy stał na pozycji, często oglądał gwiazdy. Znał wszystkie widoczne nad głową konstelacje. Orion, Mała Niedźwiedzica, Bliźnięta, Kasjopeja. Na horyzoncie jarzyły się światełka pobliskiej wioski, za którą znajdowały się stanowiska wroga. Ludzie uciekali i wracali. Ciężko było im się rozstać z małymi chatkami, ogródkami i zwierzętami, mimo zagrożenia kolejnym ostrzałem artyleryjskim. Wracali, bo nie mieli gdzie pójść. Uprzątali ogródki, łatali dachy, naprawiali podziurawione przez naboje ogrodzenia. Przychodziła wiosna.
Śmialiśmy się, że tak samo blisko nam do Nieba, jak do Ziemi
"Zasięg takiego naboju dochodzi nawet do jednego kilometra - w zależności z jakiej broni strzelasz." Wysypał z małego podłużnego walca proch odejmując najpierw około dwu centymetrową szpiczastą końcówkę - właściwego sprawcę śmierci. Powiedział, że wojna nie jest czarno-biała, a składają się na nią interesy wielu osób. Że przyciąga jak magnes i niełatwo się od niej uwolnić.
"Lepiej jest zginąć niż zostać przez nich złapanym - torturują brutalnie dla zabawy, a potem i tak zabijają. Pod pachą dobrze jest mieć granat i w takiej sytuacji wyciągnąć zawleczkę."
"Czy byś to zrobił?" - zapytałam.
"Nie wiem. Nikt tego nie wie, do wtedy."
Brodę zapuszczał od kiedy poszedł walczyć - rosła razem z doświadczeniem, z każdym kolejnym przeżytym "tam" dniem. Przybywało jej, tak jak zmarszczek na czole i hardości ducha. Minęło dwanaście miesięcy, rok wojny na Ukrainie i rok jego wojny - walki o przetrwanie. Został zdemobilizowany. Wrócił do swojej wioski i obciął brodę.
Tekst został napisany na podstawie rozmów z kilkoma żołnierzami walczącymi w konflikcie na terytorium Ukrainy.
Ich oczy widziały więcej niż nasze
Za projekt "Iskry" Wiktoria Wojciechowska dostała nagrodę Griffin Art Space, przyznawaną za najlepsze autorskie portfolio zaprezentowane podczas corocznego Przeglądu Portfolio, organizowanego w ramach Miesiąca Fotografii w Krakowie. Jury tak uargumentowało swoją decyzję:
"To co nas ujęło w projekcie Wiktorii Wojciechowskiej to niezwykle dojrzała jak na jej wiek postawa, która przejawia się w umiejętności połączenia doskonałego warsztatu z zaangażowaną postawą. Mówiąc nieco kolokwialnie, ten projekt naprawdę jest o czymś i to czymś ważnym, a jego autorka wykonała realną pracę, podróżując na Ukrainę, wchodząc w kontakt z mężczyznami którzy walczyli na froncie i tworząc ich portrety."
Wiktoria Wojciechowska - artystka wizualna, fotografka. Przez ostatnie 7 miesięcy portretowała ukraińskich żołnierzy wracających z frontu. Jej fotografie pokazywane były na festiwalach w Arles i Lille, w Mińsku i w Lublanie. Za cykl "Own place" otrzymała międzynarodową nagrodę Photo Diploma Award 2013; za projekt "Short flashes" zrealizowany w Chinach otrzymała Oskar Barnack Newcomer Award 2015; prace z serii "Sparks" zdobyły nagrodę Griffin Art Space (Miesiąc Fotografii w Krakowie 2015). Absolwentka ASP w Warszawie, uczestniczka rezydencji artystycznych na Islandii i w Pekinie. W swoich pracach używa narracji z pogranicza dokumentu i kreacji. Więcej na www.wiktoriawojciechowska.com.