Na wybiegach króluje zero waste, kontrkultura, brexit, infantylizm i moda na czasy kryzysu. Trendy jesień-zima 2019/2020

Pokaz Chanel (Fot. Andrea Adriani/ ImaxTree.com)

Wielka ucieczka
Długie parki z ocieplaną podpinką, kurtki baranki tak wielkie, że można się na nich położyć wygodnie jak na materacu, i peleryny z technicznych materiałów, które w razie potrzeby posłużą za pałatkę. Ubrania z nowych kolekcji wymyślone są tak, jakby miały się stać uniformem migrantów klimatycznych. Dodatki? Folkowe w estetyce i niezwykle praktyczne. Śniegowce i buty trekkingowe lansuje w tym sezonie nawet Chanel. Do kompletu biżuteria w duchu zero waste. Gumki recepturki można w razie potrzeby odpiąć i wykorzystać inaczej.
Maski antysmogowe sprzedają Marine Serre i Imogen Evans. W końcu czyste powietrze to luksusowy towar przyszłości.
Zamiast zwykłych torebek projektanci proponują wielkie plecaki, puzderka do złudzenia przypominające menażki, podzielone na kilkanaście kieszonek przyborniki, a nawet wielkie sakwy do noszenia w talii. Wszystko pomieszczą.

Globalny bunt
U modelek o wszystkich kolorach skóry bardziej niż klasyczne piękno docenia się znaki charakterystyczne: asymetrię twarzy, piercing, tatuaże. To samo z ubraniem - w cenie są autorskie przeróbki, nieprecyzyjne chałupnicze farbowanie, nierówne cięcia, nieregularne wzory, nawet drobne detale, jak krzywo zapięty guzik marynarki. Modne jest wszystko, co kojarzy się z kontrkulturą i - u progu brexitu - wszystko, co brytyjskie. Po płaszcze w stylu Teddy Boys, punkowe marchewy w print, buty w stylu modsów i klasykę angielskiego ubioru sięgają nie tylko londyńscy projektanci. Wracają: szkocka krata, kwiaty a la Morris i glamrockowe dodatki.
Bunt przestaje być pustym sloganem. T-shirt z pokazu Diora to w tym sezonie chyba jedyny model z przesłaniem podanym wprost.

Codzienność doceniona
Louis Vuitton odtwarza wnętrze popularnej galerii sztuki, Natasha Zinko pokaz urządza w centrum handlowym. Wszystko w tym sezonie ma być bardzo znajome. Ulubione ubrania projektanci proponują nosić do zdarcia - nieważne, czy rękaw trzyma się reszty, a spodnie jeszcze pasują. Moda lansuje to, co lokalne i silnie związane z kulturą. Może to więc być muzułmańska chusta, folkowy patchwork czy ręcznie tkany pled z owczej wełny.
Cenniejsze od złota staje się to, co stworzyła natura. Do samodzielnie wykonanej biżuterii doczepiamy pancerzyki małży, kawałki drewna, żołędzie i klonowe noski.
Infantylizm to jeden z najmocniejszych trendów ostatnich lat. Nosimy się jak w dzieciństwie, wracamy do fasonów i motywów z odległych wspomnień. Stąd boom na lata 80. i 90.
Zapisz się na newsletter "Wysokich Obcasów" i czytaj teksty z sobotnich wydań magazynu już w piątki
Niestety, powrócił
To jest moda z czasów mojej podstawówki (własnoręcznie farbowane i szyte spódniczki z tetry czyt. pieluchy, związane w wymyślny sposób zwykłe białe t-shirty i wkładane do farbki, popisane długopisem tenisówki, wielkie marynary, plastikowa biżuteria, Relaxy)
Ja się z tego wypisuję :)