Japoński idom hana yori dango, oznaczający mniej więcej "knedle albo pierogi zamiast kwiatów", wskazuje na prawdziwe priorytety większości festiwalów hanami. Gros uczestników świąt kwitnących wiśni bardziej zajmuje się jedzeniem, piciem oraz seksem na łonie natury niż kontemplacją ulotnego piękna kwiatów.
Wszystko w tym roku jest na czas: drzewa owocowe przycięte już pod koniec lutego, podobnie winorośl, hortensje wyczyszczone ze zbędnych gałązek, za chwilę można będzie uporządkować rabaty. Mamy wiosnę.
"Kiedy krokusy wyskakują wszędzie tam, gdzie najmniej się ich spodziewam, kocie marcowanie osiąga apogeum, a hitami telewizyjnych ramówek są reklamy leków antyalergicznych, wiem już na pewno: wiosna jest tuż za rogiem". Publikujemy fragment książki "Kwiaty bez ogródek" Łukasza Skopa (Wydawnictwo Poznańskie)
Rozmawianie z roślinami jako metoda na wyzwalanie magicznych mocy to sposób zachwalany prawie na każdym blogu i forum o tej tematyce. Współczesne internetowe wiedźmy podpowiadają, że oprócz codziennego smal talku przy kwietniku możemy śpiewać i wypowiadać magiczne formuły.
Jest roślina, której nie może zabraknąć na kuchennym parapecie lub stole. To absolutne ogrodnicze przedszkole i trzeba by naprawdę się postarać, żeby nie wyrosła.
- Uczymy anglosaskiego podejścia do florystyki, czyli naturalnego, dzikiego - mówią Łukasz Marcinkowski i Radosław Berent, właściciele kwiaciarni KWIATY & MIUT, autorzy książki "Elementarz kwiatowy".
Na wiecznie zielonych gałązkach cisów tu i ówdzie przebija czerwień osnówek. Wszystko przyprószone śniegiem. Boże Narodzenie jak z obrazka.
Pod jemiołą można skraść pocałunek, dobrze prezentuje się także w świątecznym stroiku. Krewniaczki polskiej jemioły rosną w Afryce oraz Australii i mają czerwone jagody. Zimnolubna krzewinka od lat pobudza wyobraźnię botaników i coraz częściej trafia do naszych domów.
W naturze grudnik rośnie w wilgotnych lasach, w półcieniu. Tym różnią się od kaktusów lubiących pełne słońce i suche podłoże. Muszą mieć więc dobrze oświetlone miejsce, ale nie na słońcu, i wilgotne otoczenie.
Te ostatnie dni wykorzystują rośliny, którym letnie upały nie pozwoliły w pełni pokazać swojej urody. Ale w warzywniku panuje już brązowa dekadencja.
Lubią kwaśne podłoże i nie przepadają za wilgocią, choć sucha gleba im nie służy. Ważne jest także regularne podcinanie i nawożenie. Zaopiekowane wrzosy cieszą nasze oczy aż do jesieni. Jak odpowiednio o nie dbać?
Pamiętacie białe kulki, które zrywało się z krzewów i rzucało na ziemię celem wywołania "wybuchu"? Dziś wiem, że to było marnotrastwo, i proszę dzieci, by nie zrywały owoców nawet z tych roślin, które dla nas są niejadalne. Są przecież ważną częścią ptasiej stołówki, a poza tym radują nasze oko.
Wiosną, kiedy kwitnie, wygląda jak suknia panny młodej, w upalne lato rozłożysta korona daje cień i wytchnienie od palących promieni. A jesienią - smaczne, nasze własne jabłka. I nie muszę nawet wiedzieć, jak się nazywa
Jeżyny budzą we mnie wspomnienie lata w Bieszczadach, jeżynowego eldorado gdzieś nad zatoką Potoku Czarnego i smaku pierwszych w życiu ostrężynowych konfitur
Mimozami jesień się zaczyna... Co poeta miał na myśli? Czym zaczyna się jesień u Tuwima? Prawdopodobnie nawłocią, która kwitnie teraz złotawo, żółto i miło.
Podziwiacie późnoletnie ogrody? Ja tak. Uwielbiam ich niedoskonałość, zgaszone kolory: jesienne fiolety, rdze w trawach i złoto liści. Czekam na moment, kiedy na drzewach krople żółci jak w akwarelach rozmyją się w mocno trzymającej się tym razem zieleni.
Aromat liści i słodycz fig spotykanych latem w sadach ciepłych krajów sprawia, że chcemy je trzymać cały rok w naszych mieszkaniach. Dlaczego więc nie wyhodować sobie figowca w donicy?
Moja walka o przetrwanie roślin podczas nieobecności niech będzie nauczką i inspiracją dla innych
Jaśminowce to wciąż niezastąpione solitery i krzewy żywopłotowe. Kochamy je nie tylko za upajający, "egzotyczny" zapach w czerwcu i lipcu, lecz także brak większych wymagań w uprawie. Rosną wspaniale na wielu różnych typach gleby, znosząc zarówno suszę, jak i stagnującą wodę siedlisk podmokłych.
Myślę o szczęśliwcach, którzy mogą odwiedzić to miejsce poza godzinami otwarcia, albo przynajmniej w ciągu tygodnia, i mieć ten pejzaż tylko dla siebie. Bez innego. Którego pojawienie się zawsze jest rodzajem aberracji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.