Dziś nieuzasadnionym, nieodpowiedzialnym optymizmem byłoby powiedzieć, że wystarczy zostawić stopy procentowe takie, jakie są, i wszystko samo się ureguluje. Spadek inflacji to efekt czysto statystyczny, a nie opanowanie procesów cenowych - mówi prof. Joanna Tyrowicz, członkini RPP.
Podobno to zejścia z najwyższych gór są najniebezpieczniejsze. Zdaje się, że polska inflacja też to wie i dlatego ze swojego szczytu schodzi małymi kroczkami. Z rekordowych 18,4 proc. w lutym - w marcu wstępnie GUS szacuje wzrost cen na poziomie 16,2 proc. To więcej, niż prognozowali ekonomiści.
Szczyt inflacyjny osiągnięty. W lutym wzrost cen sięgnął 18,4 proc. Teraz inflacja ma zacząć spadać. Czy przez to będzie nam lepiej? Nie do końca. Nawet 500 plus niedługo zamienić się może w 300 plus.
To będzie Wielkanoc za 12 zł - tyle kosztują słoik majonezu, 10 jajek, kawałek białej kiełbasy i dorodny pomidor. Jednym słowem - drogo. Ale rząd ogłosił, że jest dezinflacja. Dokładnie w momencie, w którym Europa ogłasza coś zupełnie odwrotnego.
Zamiast porozmawiać z szefem o wyższym wynagrodzeniu, etatowi pracownicy wolą podjąć się dodatkowych zajęć, np. przy remontach lub pakowaniu paczek - tak wynika z badań i obserwacji portali ogłoszeniowych. Polacy tłumaczą, że do pracy po godzinach zmusza ich inflacja.
Inflacja bazowa, czyli po wyłączeniu cen żywności, energii i paliw, jest na najwyższym poziomie od 23 lat. To pokazuje, że wzrost cen rozlewa się po całej gospodarce i nie dotyczy już tylko najbardziej wrażliwych obszarów.
Inflacja w październiku ostatecznie wyniosła 17,9 proc. - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Rozkład wzrostu cen pokazuje, co najbardziej ciągnie ją w górę. Jest to m.in. żywność.
- Tani węgiel to mit. Ogrzewanie domu węglowym "kopciuchem" jest dziś nawet pięciokrotnie droższe niż pompą ciepła oraz dwa i pół razy droższe niż ogrzewanie gazem - wylicza Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. To oznacza, że "czarne złoto" staje się dziś najdroższym sposobem ogrzewania domu.
Od ćwierćwiecza ceny nie rosły w Polsce w tak szalonym tempie. Drożeje wszystko, a przede wszystkim żywność, rosną ceny paliw na stacjach benzynowych i ceny energii elektrycznej.
- Tak wysoki poziom inflacji bazowej, powyżej 8 proc., potwierdza konieczność podnoszenia stóp procentowych. I w tym wypadku właśnie widać, jak duże trudności sprawia bankowi centralnemu rząd, który winduje popyt. To kompletny nonsens - mówi "Wyborczej" Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
13,9 proc. - w takim tempie rosły ceny w maju. To najwięcej od 1997 roku - rekord ćwierćwiecza. Wzrost cen w Polsce jest rekordowo wysoki na tle innych europejskich krajów. To po części wina Glapińskiego i Morawieckiego.
13,9 proc. - to najnowszy odczyt inflacji za maj - poinformował właśnie Główny Urząd Statystyczny. Od ćwierćwiecza ceny nie rosły w Polsce w tak szalonym tempie.
Jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Powód? Oprócz drożejących surowców drożyznę jeszcze mocniej będzie napędzać tzw. spirala inflacyjna, czyli coraz wyższe pensje, których koszt przedsiębiorcy odbiją sobie w jeszcze wyższych cenach produktów i usług.
Obecna inflacja na poziomie 5,4 proc. to nic przy czekającym nas wzroście cen mąki i produktów na niej opartych: pieczywa, ciastek, makaronów. Niektóre produkty już zdrożały, inne zdrożeją za chwilę, a wszystkie będą drożały przez najbliższe tygodnie. To przede wszystkim skutek wyjątkowo wysokich cen pszenicy - w Polsce i na świecie.
Jeżeli wynagrodzenia rosną szybciej niż ceny, to kupujemy dwa razy więcej i opływamy w dostatki - tak uważa premier Mateusz Morawiecki. A co z tymi pracownikami, których pensje stoją w miejscu? Choć inflacja dotyka nas wszystkich, to wzrost wynagrodzeń - tylko wybrane grupy zawodowe.
- W tej chwili nie ma powodów do niepokoju - mówi szef banku centralnego. Adam Glapiński nie widzi ani nadmiernego wzrostu cen, ani podwyżek wynagrodzeń, ani boomu na rynku mieszkaniowym.
Takich podwyżek jeszcze nie było. W wielu miastach Polski opłaty za wywóz śmieci rosną nawet o 100 proc. Rodzinie czteroosobowej najwięcej przyjdzie zapłacić za odpady w Łodzi. Tam podwyżki zaplanowano od 1 grudnia. Osoby samotne najwięcej stracą w Szczecinie i Warszawie. Jeśli radni zagłosują za wzrostem cen, w przyszłym roku jednoosobowe gospodarstwa zapłacą tam za odpady 94 zł miesięcznie.
W lipcu inflacja w Polsce wyniosła równo 2 proc. - podał GUS i ogłosił, że najmocniej - aż o 18 proc. - wzrosły ceny paliw na stacjach benzynowych. Ekonomiści szacują, że w najbliższych miesiącach może być nieco taniej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.