Tak jak więźniowie ciągle myślą o wolności, prawicowi katolicy wszędzie widzą zagrożenie dla swoich (jakże kruchych) uczuć religijnych.
Krzyż z sali sejmowej przestał mieć jakąkolwiek głębszą wartość dla polityków, znaczy tyle, co ławki czy mikrofony. Ale gdy Trzaskowski zapowiedział usunięcie krzyży z urzędów, hipokryci gotowi byliby tymi krzyżami go zatłuc.
Prezydentowi Warszawy nie przeszkadza tęczowa flaga na budynku miejskim, ale przeszkadza religijny symbol na ścianie urzędu.
Nie tylko w urzędach Warszawy, ale całym kraju warto wreszcie zakończyć instrumentalne posługiwanie się krzyżem.
Nie czas na niezbyt mądre popisy zagończyków, skoro pomiędzy obozem III RP a bezrozumnym szaleństwem poprzedników, toczy się polityczna gra o kształt Polski.
Jeżeli uznamy teizm władczo-pocieszycielski, taki jak chrześcijaństwo, islam, buddyzm itd. za postawę, której wynikiem jest aprobata dla swobodnego stosowania symboli religijnych, to wszelkie zakazy stanowią niczym nie uzasadnione masowe ograniczenie wolności zachowań.
Ponieważ śmiała inicjatywa prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego spotkała się z wściekłą reakcją -proponuję ogłoszenie na ten temat referendum wśród ludności Warszawy.
W skali kraju Lewica i Koalicja Obywatelska mogły stracić w lokalach katolickich ponad dwa tysiące głosów, głównie na korzyść PiS
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.