Jesteśmy dziwadłem. Ludzie reagują na nas jak na eksploratorów albo pomyleńców, którzy zerwali się z łańcucha w cyrku. Prawie nikt z nich nie wie, że to mogą być ostatnie dni dzikiego Bugu i że rząd planuje zrobić z niego autostradę.
W sierpniu w 12 województwach może zabraknąć wody w studniach i płytkich ujęciach - alarmują hydrogeolodzy. Już w ponad 300 miejscowościach władze zaapelowały o ograniczanie jej zużycia.
Po publikacji "Wyborczej" Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie reaguje. W nadesłanym do redakcji piśmie dyrektor Regionalnego Zarządu Wód Polskich w Bydgoszczy Grzegorz Smytry deklaruje: - Dokonamy awaryjnego udrożnienia szlaku wodnego na odcinku 680 metrów.
Międzynarodowa droga wodna E70 nie nadaje się już do przepłynięcia nawet motorówką. W błocie utknął statek szkolny "Łokietek". Nie może powrócić ze szkoleniowego rejsu do macierzystego portu w Nakle. Brak wody to efekt suszy, zaniedbań w gospodarce wodnej i kopalni węgla brunatnego w Koninie.
Rząd dostrzega problem coraz większego braku wody w Polsce i chce z nim walczyć - deklarował na konferencji "Stop Suszy" w Bydgoszczy minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Jak? Retencja i kaskadyzacja rzek.
Czasem wystarczy kilka gorętszych dni i zaczynają się problemy. Studnie wysychają. Kiedyś góralom do głowy by nie przyszło, że może im zabraknąć wody!
Samorządy razem z mieszkańcami protestują przeciw trasie, która ma biec przez środek Mazur. - Jeśli powstanie, zaburzy cały system wodny Wielkich Jezior - ostrzegają.
Nawet w Krainie Tysiąca Jezior wody jest coraz mniej. Więc prędzej czy później także u nas będzie jak w tropikach. I nie jest to dobra wiadomość.
Ludzie bez opamiętania cementują, wykładają kostką swoje działki. Nikt tego nie zabrania, choć w Kielcach mamy zapis, że 40 proc. powinno zostać jako zieleń. Gdyby był pasek zieleni i pasek betonu, mielibyśmy inną sytuację - mówi Mariusz Śledzik.
Susza? A może zalewanie miasta? Przygotowując raport o wodzie w kontekście Białegostoku trzeba na problem spojrzeć z dwóch różnych biegunów.
- Trzeba skończyć z dysonansem między tym, co mówimy, a tym co robimy dla klimatu. Chociaż to, co słyszymy, też jest różne. Z jednej strony prezydent mówił, że mamy zapasy węgla na 200 lat, a odwęglenie jest antypaństwową herezją. A premier ogłosił, że dążymy do gospodarki niskoemisyjnej i chcemy energetykę odwęglać. W świat poszedł niespójny przekaz - zauważa prof. Zbigniew Kundzewicz.
Jezioro Elżbiety, położone w lesie koło Michalej Góry, kiedyś zajmowało kilkadziesiąt hektarów. Dziś jest zalane najwyżej kilka hektarów. Na pozostałej powierzchni są jeszcze bagna, ale też już niestety zarastają.
W Puszczy Kampinoskiej brakuje wody. Wybuchają pożary, pojawiają się tropikalne gatunki. Na razie cierpi przyroda, za chwilę nam wszystkim zabraknie prądu.
W Karpatach wycina się coraz więcej drzew. Coraz więcej drewna trzeba transportować i powstaje coraz więcej dróg. To rujnuje przyrodę i gospodarkę wodną
Lubuskie, choć lesiste, może zamienić się w step. Wystarczy pięć suchych i gorących lat, by w kranach zabrakło wody. Najszybciej suszę odczuje Zielona Góra, która nie ma rzeki. A wodę z nieba wpuszcza w kanalizację.
- Zostawiacie nam planetę, na której będziemy walczyć o przetrwanie - pisze 19-letnia Janina Świerżewska z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
Na Lubelszczyźnie trwają przymiarki do otwarcia nowych zakładów górniczych. Ministerstwo Środowiska wydaje się być przychylne planom inwestorów. Ekolodzy protestują. Wydobycie węgla może nieodwracalnie zaburzyć zasoby wodne tego regionu.
Jeśli ludzie chcą budować się na terenach zalewowych, powinni ponosić tego konsekwencje i płacić ubezpieczenia, choć to niepopularny pogląd. Kolejny to wymuszanie oszczędności wody przez podwyżkę jej ceny. Niestety, musimy przyzwyczaić się, że woda będzie luksusem.
Zamiast zamulających rzekę barek i betonowego murku Wisła w Krakowie mogłaby mieć plażę, kąpielisko, wypożyczalnię sprzętu. Widziałem, jak zrobiono to w Monachium, gdzie niemal przez centrum miasta przepływa rzeka, ludzie siedzą w wodzie na kamienistym dnie i przyjemnie spędzają wolny czas. Rozmowa z Pawłem Augustynkiem "Halnym" z Koalicji Ratujmy Rzeki.
Zanieczyszczenia, które dostały się do Bałtyku, nie utylizują się całkowicie, część zalega w dnie, a my dzień w dzień dolewamy kolejne. Bałtyk powoli umiera. Jeśli nic się nie zmieni, zrobi się z niego morze martwe.
Jeśli nic się nie zmieni, zabraknie nam wody. A jednak, gdy przychodzi ulewa, myślimy tylko o tym, jak pozbyć się nadmiaru deszczówki. Bydgoszcz jako pierwsze miasto w Polsce zmienia filozofię: zatrzyma ją i wykorzysta.
Już dziś w naszym regionie może padać poniżej 400 mm deszczu rocznie. To tyle co w Atenach.
- Włożyłem kamerę pod wodę wczesną wiosną. Wszystko było obwieszone plastikiem. Woreczki, torebeczki, podpaski... - mówi Artur Furdyna, ekolog wód. I alarmuje: Zaśmiecamy nasze rzeki, zatruwamy i demolujemy zlewnie. Wody jest coraz mniej
Drzewa nie tylko zmniejszają temperaturę w upalne dni, ale też magazynują wodę, a ich sadzenie zmniejszy ryzyko coraz częstszych podtopień - apeluje dyrektor Instytutu Drzewa.
Drzewa marnieją, owoce są drogie, w lasach wybuchają pożary, a jeziora - choćby Ciechomickie i Zdworskie - stają się coraz mniejsze. Studnie, nawet te głębinowe - wysychają. Woda - coraz droższy skarb.
Przedwakacyjny raport na temat kąpielisk w prawie całej Europie opublikowała właśnie Europejska Agencja Środowiska (EEA).
Polskie rzeki są coraz bardziej zanieczyszczone, a decydenci, zamiast zapobiegać niszczeniu ich bioróżnorodności, chcą wydać miliardy złotych na budowę zapór i autostrad wodnych dewastujących środowisko i gospodarkę - alarmuje w specjalnym raporcie zespół ekspertów od gospodarki wodnej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.