Może kompensuję sobie dzieciństwo, bo przy tamtym świątecznym stole kogoś brakowało, towarzyszył nam lekki smutek
Po kolacji obie z mamą zakasujemy rękawy i udajemy się do kuchni sprzątać i myć sterty garów. W tym czasie brat, kuzyn i partner udają się na wygodną kanapę. Kiedy rodziców zabraknie, nie będę robiła kolacji wigilijnej, nie mam ochoty obsługiwać trzech króli.
Gdy chcemy zrobić wszystko idealnie, tak jak tylko my potrafimy, bierzemy na siebie multum obowiązków. W efekcie gdy siadamy do świątecznego stołu, jesteśmy wykończone i zestresowane. A chyba zupełnie nie o to chodzi w przygotowywaniu się do świąt.
Konstanty Ildefons Gałczyński Jakoby ze złotego chmury są runa. To Boże Narodzenie zbliża się ku nam: żony tedy i matki czyszczą kuchenne statki, aż w kuchni starodawnej w strop bije łuna. Garnki, sagany, kotły z miedzi robione: wszystko to gospodynie czyszczą natchnione, klamki, progi i drzwiczki, nawet z kurzu stoliczki, kędy drzemią na zupę szczawie zielone. Tamten kwiat ówdzie stanie, a zasię ten tu: trzeba izby wystroić pięknie ku świętu, by wystrojone izby światłem grały wskroś szyby, bo Jezus czystość lubi serca i sprzętu. - Jak wejdzie Narodzenie, to którą bramą? - pytają gospodynie wieczór i rano; gotują na Wigilię, tłuką z cukrem wanilię i rzecz wonną, przewonną, zacny cynamon. I zawsze niespodzianie (pomimo znaków!) przychodzi Narodzenie w glorii, w orszaku; rodzi się Dziecię nocą, nocą gwiazdy się złocą, a jedna najgłówniejsza, co wiedzie magów. A potem zamigoce świeczka za świeczką, ojciec dziecku popatrzy w oczy jak dziecko, będą chóry anielskie a oraz archanielskie, święty Joseph z Maryją nad kolebeczką. Śnieżek prószy. Hej, bracia, rozstawmy stoły! Ucztujmyż: przedświąteczne przeszły mozoły; nie żałujmyż dobytku ani wszelkiego wiktu: słodki Pań się narodził. Pasterz wesoły. Wiem ci ja, że niejeden grosze oblicza, a kto i grosza nie ma, głód go tnie z bicza. Wolno marzyć poecie, że już lepiej na świecie, że się wszędzie bogato pleni obyczaj; że dzieci, wszystkie dzieci mają pierniki, ojce tytoń do fajki, matki buciki; a różne podle małpy już nie biorą się za łby, i wszędzie miasto armat stroją muzyki. Raduj się tedy, miasto, raduj i sioło; ty, słońce, w dzień; ty w nocy, miesięczne koło; raduj się i ty, człeku, ze mną czasom na przekór chętną kolędę śpiewaj, piosnkę wesołą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.