Prawie 1,5 tysiąca dzieci pozostaje w domach, w których są zaniedbywane i bite, choć sąd postanowił o niezwłocznym przekazaniu ich do rodzin zastępczych. W tych jednak brakuje miejsc.
W brytyjskiej pieczy zastępczej dziecko zawsze jest pytanie, czego chce. Dlaczego u nas nie?
Jako rodzic zastępczy na każde dziecko dostaję miesięcznie 1361 zł. To musi wystarczyć na wszystko. Dzieciom z niepełnosprawnością państwo dorzuca jeszcze 274 złote.
- Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam swoją córkę, jedna myśl nie dawała mi spokoju. Że gdzieś niedaleko mogło się urodzić takie samo dziecko, tyle że pozbawione miłości rodzica - mówi Magdalena Różczka w rozmowie dla "Wysokich Obcasów Extra". Od 28 lutego aktorkę można oglądać w serialu "Rojst Millenium" w serwisie Netflix
Sasza miał jedenaście miesięcy, gdy przyjechał do Polski. Od dwóch lat mieszka w ośrodku wypoczynkowym w Garczynie na Kaszubach. - Dla takiego dziecka wychowanie w instytucji jest absolutnie rujnujące - mówi ekspertka od adopcji.
18-latkowie, którzy wychodzą z domu dziecka, nie mają zwykle ani miejsca, do którego mogą pójść, ani osoby, która pomoże im w codziennych sprawach. Nieprzygotowani do życia na własną rękę są wypychani przez placówki, bo trzeba zrobić miejsce dla kolejnych dzieci.
W usamodzielnianiu się dzieciaków z domów dziecka kluczowe są: mieszkanie, wsparcie osoby dorosłej, pomoc psychologiczna i doradztwo zawodowe. Dzięki temu młodzi ludzie mają szansę nie powielić zachowań rodziców, od których zostali zabrani. Niestety, w Polsce system pieczy zastępczej leży.
Samorządy mają coraz większy problem ze znalezieniem rodzin zastępczych dla dzieci, które z różnych powodów nie mogą zostać w domu rodzinnym. Rodzin brakuje, mimo kryzysu demograficznego coraz więcej dzieci kierowanych jest do pieczy zastępczej.
Młodzi rapowali o braku perspektyw, myślach samobójczych, porzuceniu. Ta muzyka pozwoliła mi ich zrozumieć. Rozmowa z Przemysławem Kacą, który pracuje z dziećmi i młodzieżą ze środowisk wykluczonych i wykorzystuje hip-hop jako element resocjalizacji.
"Na szkoleniu adopcyjnym wyobrażałam sobie, że naszego przyszłego maluszka urodziła pewnie biedna studentka. Że trafił do domu dziecka. Że gdy mnie zobaczy, wyciągnie rączki w oczekiwaniu na przytulenie. Albo powie: Kocham cię, mamo!". Rozmowa z Martą Wroniszewską*, autorką książki "Tu jest teraz twój dom. Adopcja w Polsce"
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.