Pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego wchodziliśmy do NATO, Michael Jordan kończył karierę, w kinach grano "Matrixa", a w telewizorach zapoznawaliśmy się ze "Światem według Kiepskich". To wszystko działo się, gdy po raz ostatni polscy narciarze byli tak kiepscy jak obecnie. Zakończone mistrzostwa świata w Trondheim w wykonaniu naszych sportowców były najgorsze w tym stuleciu.
Ich narciarskimi bitwami emocjonowała się cała Polska, Justyna Kowalczyk i Marit Bjoergen były kiedyś jak obecnie Iga Świątek i Aryna Sabalenka. - Dobrze wie, że bez tych swoich "pomagaczy", nie bardzo miałaby tu co robić ze mną i innymi dziewczynami - mówiła zgryźliwie Polka o rywalce chorej na astmę. Zapytaliśmy Norweżkę o to, czy Polacy byli dla niej nieprzyjemni.
Prezydent Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o zmianie ustawy o sporcie. Polskie sportsmenki zabierają głos.
Wielu z nas zastanawiało się, jak Justyna Kowalczyk-Tekieli ze swoją bezkompromisowością w stosunku do siebie i innych odnajdzie się w normalnym życiu, które składa się z kompromisów
Zima dobiega końca. Olimpijska, przedziwna, pełna strachu, walki, troski. Sport nawet w życiu sportowców zszedł na drugi plan. Nie wbiły mi się w pamięć medalowe pojedynki w trakcie igrzysk, na długo za to zostaną w głowie obrazki z covidowymi łzami. A wojna, która dotyka tak wielu przyjaciół, zupełnie zabrała radość.
Stało się. Natalia Maliszewska, nasza największa i najpewniejsza kandydatka do zdobycia medalu na igrzyskach w Pekinie, jest zakażona covidem.
Gimnastyczka współtworzy trend, w którym kibice i dziennikarze przestają mówić o sportowcach jak o kosmitach, a zaczynają doceniać ich ludzkie cechy
Każdy organizm, nawet ten najbardziej zahartowany, ma swoje granice. Nie trzeba jechać na srogie górskie przełęcze do Chin, by wpaść w hipotermię.
Igrzyska olimpijskie w Tokio będą mi się kojarzyć ze łzami Igi Świątek. Nie dlatego, że jako kibicka poczułam się zawiedziona. Absolutnie nie. Poczułam szczery zawód dziewczyny, której bardzo zależało. Doświadczenie podpowiada mi, że to morze łez Iga zmieni kiedyś w ocean radości.
Gdy sportowiec kończy z wyczynem, często zostaje sam na sam z osobą, której absolutnie nie zna. Musi nauczyć się życia z nowym odbiciem w lustrze. Musi nauczyć się życia bez poświęcania go jednemu, wielkiemu celowi. Bez chomąta presji.
Mistrzyni olimpijska jest w ciąży, ale nie odpuszcza treningów. W mediach społecznościowych pokazała, jak ćwiczy, będąc w ciąży. Justyna Kowalczyk zadziwiła kibiców.
Nie spodziewałam się, że kiedyś tego doczekam: kwiecień, a ja na biegówkach na trasach zakopiańskiego COS-u. Nie spodziewałam się, że przyjdzie czas, gdy w Jakuszycach będą w stanie każdego dnia ratrakować ponad pięćdziesiąt kilometrów tras. Toż to cud klimatyczny!
- Muszę zdobyć zaufanie dziewczyn po odejściu Justyny. Ale nie przesadzałbym z dramatem, że zostałem sam - mówi Martin Bajcicák, trener kadry biegaczek po zaskakującym i nagłym odejściu Justyny Kowalczyk-Tekieli do związku biathlonowego.
Na niecały rok przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie trenerka kadry biegaczek Justyna Kowalczyk-Tekieli została dyrektorką sportową Polskiego Związku Biathlonu.
Po roku z pandemią śmiało mogę stwierdzić, że my, sportowcy, możemy się czuć uprzywilejowani. Z utrudnieniami, ale jednak mogliśmy na siebie zarabiać.
Od czwartego marca w rosyjskich kinach można oglądać film o biegach narciarskich. O legendzie. Film fabularny, ale inspirowany historią życia Jeleny Wialbe - dziesięciokrotnej mistrzyni świata indywidualnie, pięciokrotnej triumfatorce Pucharu Świata.
Morsować nie mam zamiaru, bo już dość razy w życiu przemarzłam do szpiku kości, sporo miałam niebezpiecznych odmrożeń i ciepło doceniam podwójnie.
Czas szybko mija. Za szybko. Czas w sporcie, gdzie zadanie goni zadanie, a dni często różnią się od siebie tylko pokojami hotelowymi, mija znacznie szybciej. Ciało, mimo że poddane ogromnym obciążeniom, długo wygląda jak nastoletnie, ale czasu nie zatrzyma.
Gdy wracałam ze świątecznych odwiedzin w rodzinnych stronach męża, zastanawiałam się, co mogę zrobić, by kolejny rok również uznać na dobry. Na pewno jeśli będę miała taką możliwość, to się zaszczepię.
W Zakopanem zdarzył się cud. Wystarczyły dwie mroźne noce i tej zimy jako pierwsi w Europie Środkowej mieliśmy zaśnieżoną kilometrową pętlę do biegania.
Czołowe polskie sportsmenki nie poparły oficjalnie strajków kobiet. Dlatego, że one same, czy ich kluby są sponsorowane przez spółki skarbu państwa, kontrolowane przez PiS. - Nasze profile są inwigilowane, żeby nie było tam żadnych niechcianych symboli - słyszymy.
Fin wierzy swojemu rządowi i wykonuje, co poleci mu rząd, bo jest pewny, że to się dzieje w trosce o jego dobro. A że ja również troszczę się o dobro Finów, to poddałam się tutejszym regułom z pełnym zaangażowaniem.
Czas jest taki, że każda sportsmenka, jak i każda księgowa, pani doktor, dziennikarka, astronautka i sprzątaczka, powinna mieć teraz swoje zdanie. I powinny je głośno wypowiedzieć.
Ruszajmy się. Nasze płuca muszą się wentylować, aby były zdrowe. Ciało musi się pocić, by szybciej i efektywniej wydalać toksyny. Mózg potrzebuje endorfin, hormonów szczęścia produkowanych podczas wysiłku fizycznego, by lepiej sobie radzić z trudną sytuacją.
Dziewczynka spotkana przeze mnie na nartorolkowej trasie w Zakopanem będzie miała znacznie trudniej niż ja. Miałam to szczęście dorastać przed Instagramem i Facebookiem. Nie porównywałam się z dziewczynami wyfiltrowanymi i sfotoszopowanymi. Mogły mnie obgadać najwyżej niesympatyczne koleżanki, maleńką biegaczkę będzie oceniać znacznie większe grono.
Białorusini są niezwykle wdzięczni, lojalni i doceniają absolutnie każdy gest dobroci. W większości wychowali się w biedzie. Zawodniczki nazywają "malenkimi Justineczkami", od wielu lat przywoziłam im swoje ubrania sportowe.
Gdybym miała czas pojechać na wakacje, wybrałabym się do Włoch. Może do Lombardii.
Dziś będzie trochę o Oleksieju, człowieku słusznych rozmiarów, który okazał się niezwykle pomocny nie tylko w pracy z mięśniami naszych dziewcząt, ale też w budowaniu dobrego ducha grupy. Jeśli postawi sobie jakiś cel, dąży do niego z konsekwencją, której nawet ja mu zazdroszczę.
Sport na najwyższym poziomie hartuje niewyobrażalnie. Czasem nawet myślę, że teraz, gdy już nic nie muszę, mogę prawie wszystko. I wtedy przychodzi szok.
Tego jeszcze nie było: uderzyłam kolanem o reklamówkę pełną puszek piwa. Z całym impetem, więc kolano zapuchnięte i zakrwawione.
Roger Federer to dziś symbol klasy na korcie. Nawet gdy sytuacja wymyka się mu spod kontroli, nie pokazuje emocji. Trudno uwierzyć, czytając jego biografię, że w wieku juniorskim był na korcie kłębkiem nerwów. Nie, nie robił scen sędziom ani rywalom. Karał samego siebie. Wściekał się, że nie potrafi być perfekcyjny. Robił to czasem nawet po zwycięskim, ale słabym zagraniu.
Pomimo zakończenia współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim trener Aleksander Wierietielny wciąż przyjeżdża na treningi. Jak zawsze pierwszy. I śmieje się, że społecznie pracuje mu się lżej.
Widziałam niedawno zdjęcie: przed lodówką stoi waga. Ustawiona tak, by osoba, która chce coś przekąsić, najpierw musiała przejść po wadze. Autor podpisał: próg zwalniający. Ubawiłam się, ale tylko przez moment.
Nie rozumiem, dlaczego w tak ważnym momencie najważniejsi w sporcie w tym kraju o sport nie zawalczyli. Aktywności fizycznej bronili psychologowie, medycy, socjologowie. Środowisko sportowe prawie przepadło.
Mieszkaniem zarządzam z kanapy. To punkt strategiczny: w zasięgu wzroku telewizor, kuchnia i piękny widok na Tatry. Często moją kanapę opuszczam. A to wybieram się do lodówki i z powrotem. A to do ekspresu do kawy. A to do gofrownicy. A to po kanapeczkę niewinną.
Justyna Kowalczyk i Kacper Tekieli staną przed ołtarzem. Ślub był planowany na maj.
Kończy pracę Aleksander Wierietielny, wielki trener, który pomógł Justynie Kowalczyk stać się jedną z najjaśniejszych gwiazd sportów zimowych.
Aleksander Wierietielny odchodzi z pracy w Polskim Związku Narciarskim. To on współtworzył sukcesy Justyny Kowalczyk i Tomasza Sikory. - Tak, powiedziałem, że zamierzam odejść, ale to jeszcze nic oficjalnego - powiedział trener "Wyborczej".
Prawie dwie dekady temu, jako początkująca studentka, trafiłam na informację, która zupełnie zmieniła moje podejście do codziennej higieny.
Widziałam w sporcie wiele łez, ale tych nie powinno być. Trasa powinna być zagrodzona i tak oznakowana, by nawet zdenerwowany i zmęczony zawodnik nie miał wątpliwości, gdzie biec.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.