Komisarz Unii Europejskiej ds. klimatu pojechał do Chin i nie krył, że Bruksela krytycznie patrzy na budowę kolejnych elektrowni węglowych w tym kraju. Stwierdził także, że każde państwo powinno dokładać się do globalnego funduszu na rzecz pomocy biednym krajom, których dotyka zmiana klimatu.
Chiny będą miały w ciągu czterech lat tyle mocy w czystej energetyce, ile obiecały zbudować w ciągu dziesięciu lat. Wciąż jednak dodają kolejne elektrownie węglowe do swojego miksu energetycznego.
Deweloperzy łączą nową strategię z pieniędzmi stanowymi i federalnymi, przekształcają podupadłe elektrownie węglowe - niegdyś utrapienie dla lokalnych społeczności - w potencjalny atut dla wzrostu gospodarczego.
Światowe moce produkcyjne elektrowni węglowych w budowie zmniejszyły się o 13 proc. Łącznie z 525 do rekordowo niskiego poziomu 457 gigawatów. Jednak to wciąż za mało, by powstrzymać katastrofę klimatyczną.
Największym źródłem emisji dwutlenku węgla w Europie są elektrownie węglowe, a wśród dziesięciu największych emitentów objętych unijnym systemem handlu prawami do emisji ETS były w 2021 roku polskie i niemieckie zakłady.
W poniedziałek administracja Bidena przywróciła sposób, w jaki mierzone będą korzyści płynące z redukcji zanieczyszczeń powietrza. To pierwszy krok na drodze do zaostrzenia dopuszczalnego stężenia rtęci uwalnianej z elektrowni spalających węgiel. Rtęć to neurotoksyna, która stanowi szczególne zagrożenie dla rozwoju mózgu dzieci i płodów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.