Można być ofiarą ataku i nawet o tym nie wiedzieć. Bywa, że właściciel jakiejś infrastruktury przez miesiące nie wie, że ktoś przejął kontrolę nad jego systemem.
Polityka informacyjna urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe to woda na młyn rosyjskiej agentury. Drodzy generałowie, porzućcie pomysły z minionej epoki i uczcie się od Finów
"Hakerzy wszystkich krajów, zjednoczcie się" - zaapelowali internauci. Ich zdaniem ta "gra" może zatrzymać okropną wojnę, która toczy się we wschodniej Europie. Jeśli tak się stanie, to grupa może przejść do historii - pisze Dariusz Brzostek w komentarzu dla Wyborcza.biz.
Średnio 6400 euro rocznie na zapewnienie sobie cyberbezpieczeństwa wydaje polska średnia i mała firma. To najwięcej w całym naszym regionie. Ale to wcale nie oznacza, że taka inwestycja jest wystarczająca.
Parlament Europejski przyjął rezolucję dotyczącą cyberobrony. Jednym z jej elementów jest wezwanie do "wyeliminowania potencjalnie niebezpiecznych programów i urządzeń oraz zakazu stosowania tych, które zostały potwierdzone jako szkodliwe". Jako jedyny przykład wymieniono w dokumencie produkty firmy Kaspersky Lab. Rosyjska spółka informatyczna protestuje.
Oszuści szyfrują dane i żądają okupu. Podszywają się m.in. pod urzędników ministerstwa edukacji i dostawców internetu. - Część polskich szkół może być szczególnie narażona na cyberataki - ostrzega ekspert. Przekonali się o tym dyrektorzy w woj. pomorskim i świętokrzyskim.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.