Zobaczyłem wielki łeb rekina. Przepływał pod kajakiem. Miałem w ręce wiosło, to skorzystałem z niego. Walnąłem rekina w ten łeb
- Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem, bo nasz kraj jest piękny i wspaniały. Niedługo są wybory i chciałbym, żebyśmy wybrali prawdziwego prezydenta, który nie będzie prezydentem - długopisem, sterowanym przez prezesa. Idźmy na wybory! Bądźmy dumni z Polski i z naszego prezydenta - mówi podróżnik Aleksander Doba i namawia, by 12 lipca pójść głosować. Kto głosuje ten się liczy.
Jego miejsce w klubie Bezpartyjnych zajmie Maria Ilnicka-Mądry. - W czwartek otrzymałam pismo od komisarza wyborczego w tej sprawie - potwierdza nowa radna.
"Panie prezydencie, spodziewa się pan zarzutów w związku z przyjęciem łapówek od deweloperów?". Łukasz Sitek z TVP Gdańsk, próbował nachalnie wyciągnąć odpowiedź na to pytanie od prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wszystko działo się podczas uroczystości nadania imienia szkole w Gdańsku.
Aleksander Doba z podszczecińskich Polic, który trzykrotnie przepłynął samotnie kajakiem Atlantyk, Podróżnik Roku 2015 według "National Geographic", został radnym sejmiku zachodniopomorskiego, zdobywając w wyborach samorządowych 9,2 tys. głosów.
Najbardziej znany polski kajakarz podróżnik Aleksander Doba potrzebuje wsparcia. Chce stanąć na czele największej na świecie parady kajakowej.
Aleksander Doba znalazł się na okładce magazynowego wydania jednej z najsłynniejszych gazet świata - "New York Times". "Dlaczego ten mężczyzna trzy razy przemierzył kajakiem Atlantyk?" - pada pytanie na stronie tytułowej.
Minął miesiąc od zakończenia Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej Aleksandra Doby. Ekspedycja realizowana trasą przez północny Atlantyk ze Stanów Zjednoczonych do Europy stanowiła szczególne wyzwanie dla samego kajakarza oraz całego grona osób, które zaangażowały się w osiągnięcie jego celu.
Powrócił triumfalnie, stojąc w kajaku posadowionym na przyczepie. Kiedy zeskoczył na ziemię, najpierw wyściskał żonę i wręczył jej bukiet kwiatów z Francji, gdzie skończył trzecią kajakową wyprawę przez Atlantyk. Aleksander Doba wrócił we wtorek do domu.
Niedługo będą jego 71. urodziny. A na razie Aleksander Doba po raz trzeci przepłynął samotnie Ocean Atlantycki, tym razem jego północną część. Walczył ze sztormami, 10-metrowymi falami. W niedzielę po 110 dniach ekspedycji rozpoczętej w USA dopłynął do Francji.
Niedługo skończy 71 lat, a w niedzielę po raz trzeci przepłynął samotnie w kajaku Ocean Atlantycki - tym razem jego północną, zimną część. Aleksander Doba w ciągu 111 dni pokonał 3000 mil morskich w linii prostej, ale faktycznie przewiosłował ponad 4150 mil.
W sobotę późnym popołudniem 71-letni Aleksander Doba na kajaku "Olo" wpłynął do niewielkiego francuskiego portu Le Conquet. Kajakarz z Polic koło Szczecina po raz trzeci pokonał Atlantyk.
"Czuję wielką ekscytację, bo kończąc moją trzecią transatlantycką wyprawę kajakową, mam wpłynąć na najtrudniejszy akwen świata: kanał La Manche. Tu pływy są duże, a prądy silne. Do tego ruch statków jest bardzo duży i już to odczuwam" - pisze po przepłynięciu prawie 4000 mil morskich Aleksander Doba. Jeszcze z Atlantyku, ale już na jego europejskich wodach.
- W najgorszych scenariuszach nie przypuszczałem, że może mnie spotkać coś tak paskudnie dołującego. Moją próbą wyjścia z tego okropnego konfliktu był "strajk" sygnałowy. To był znak rozpaczy, że dzieje mi się krzywda, a znikąd pomocy! - wiadomość tekstową tej treści przesłał Aleksander Doba krótko po ponownym uruchomieniu urządzeń pozwalających na określenie jego lokalizacji na Atlantyku.
"Przyglądam się całemu kajakowi, wyposażeniu, materiałom, narzędziom, które byłyby przydatne do zmontowania mocniejszego zastępczego układu sterowego" - pisze Aleksander Doba z Atlantyku. Pomimo poważnego uszkodzenia steru kajaka nie zdecydował się na przerwanie ekspedycji.
- Fatalnie! Górna tuleja ukręcona u góry steru. Do naprawy konieczni: kowal, spawacz i inżynier. Był tylko inżynier - pisze z Atlantyku Aleksander Doba. Od miesiąca płynie kajakiem ze Stanów Zjednoczonych do Europy w ramach Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej.
- Najpierw zaczęły się pojawiać algi z Morza Sargassowego, całe rodziny alg. Płynąłem po coraz głębszych wodach. Obserwowałem izobary na mapie, które pokazywały, że jestem już blisko. Aż w piękny, słoneczny niedzielny poranek, najcieplejszy od chwili startu, wpłynąłem na wielki prąd oceaniczny - relacjonuje Aleksander Doba, który po trzech tygodniach zmagań z przeciwnymi wiatrami na Północnym Atlantyku dotarł do Golfsztromu.
"Znowu w domu! Kręcę się w kółko, jak w Trójkącie Bermudzkim" - pisze Aleksander Doba od dwóch tygodni płynący swym kajakiem "OLO" po wodach Atlantyku, a ściślej ciągle Zatoki Nowojorskiej.
70-letni kajakarz, który wcześniej dwukrotnie samotnie przepłynął w kajaku Atlantyk, próbuje pokonać ocean po raz trzeci. Tym razem w odwrotnym kierunku, z USA do Europy. Już na początku wstrzymał go sztorm, ale po pięciodniowym postoju Doba płynie dalej. Kluczowe będą najbliższe dni. Przed nim 3100 mil morskich, czyli ponad 5700 km.
Kontynuacja Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej Aleksandra Doby na pewno nie należy do łatwych. Krótko po tym, jak udało mu się wypłynąć na Atlantyk, na ocean zaczął nadciągać potężny sztorm.
Kajakarz Aleksander Doba musiał wstrzymać wyprawę przez Atlantyk z powodu załamania pogody.
W niedzielę Aleksander Doba wyruszył z zatoki Sandy Hook w Nowym Jorku. - Nikt nie jest odpowiedzialny za moje bezpieczeństwo, tylko ja sam - odpowiada bliskim, którzy niepokoją się o jego życie i zdrowie.
Z kamerek sportowych korzystają kajakarze, kitesurferzy, podróżnicy przedzierający się przez dżunglę i himalaiści. - Ważna jest hierarchia wartości. Pojechaliśmy na wyprawę nie dla filmiku i sponsora, ale dla siebie - mówi himalaistka Kinga Baranowska.
To koniec Trzeciej Transatlantyckiej Wyprawy Kajakowej Aleksandra Doby. Wypadek, jakiego doznał kajakarz już na wodach oceanu, zmusił go do rezygnacji z dalszej podróży.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.