Pomimo całego zamieszania, jakie się tu robi wokół jedzenia, dla tych ludzi wciąż jest to wyłącznie food, po prostu jedzenie, coś ogólnego i raczej smutnego. W powieściach czytamy, że ktoś gdzieś przyniósł "trochę jedzenia" - bez emocji, bez jakichkolwiek czułych detali.
Powieść Moshfegh, która zaczyna się jak szkolna wprawka, zmienia się we wciągającą opowieść o życiu pewnej osobliwej kobiety. Po pierwszych stu stronach, kiedy nie byłam pewna, co czytam, kolejne dosłownie wchłonęłam, nie mogąc się oderwać. Paulina Reiter poleca nowości literackie
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.