Wewnętrzne konflikty rozwaliły drużynę polskich koszykarzy po MŚ w Chinach. Warto sprawić, by po sukcesie na EuroBaskecie ta historia się nie powtórzyła.
To się nie miało prawo zdarzyć, na tym turnieju ćwierćfinał wydawał się niezwykłym osiągnięciem. Tymczasem polscy koszykarze awansowali do strefy medalowej EuroBasketu i w meczu o brąz grają z Niemcami. Ostatecznie Biało-czerwoni przegrali 69:82.
W ćwierćfinale Polacy przydusili Lukę Doncicia, wielką gwiazdę NBA. W piątek w Berlinie spróbują okiełznać Rudy'ego Goberta, centra Francji, wycenionego niedawno w NBA, tak jak Doncić, na ponad 200 mln dol.
Kapitan Mateusz Ponitka stwierdził, że nigdy nie zagra w jednej drużynie z młodszym bratem Marcelem. Ze względu na rodzinny konflikt w domu Ponitków.
- Przykre, że jest kapitanem reprezentacji Polski - napisał Gortat, gdy Ponitka zagrał w Zenicie Sankt Petersburg już po ataku Rosji na Ukrainę. Ten w odpowiedzi sięgnął głęboko do szafy.
Kapitan koszykarskiej reprezentacji Polski Mateusz Ponitka "po krótkich wakacjach" wrócił do Sankt Petersburga i jak gdyby nigdy nic gra w tamtejszym Zenicie. - Podjął decyzję, jakiej można się było po nim spodziewać - komentuje Marcin Gortat, ale sytuacja wcale nie jest zero-jedynkowa.
Minutę przed końcem meczu goniąca rywali Polska traciła do Izraela już tylko punkt. Przegrała jednak sześcioma - 72:78.
Reprezentacja Polski gra pod domem swojego kapitana, ale żaden z koszykarzy nawet do niego nie krzyknie. Marcin Gortat mówi: "Bo dostają pogróżki". W domyśle: od prezesa związku lub jego ludzi.
A.J. Slaughter zdobył w Gliwicach 29 pkt, trafił osiem z 11 rzutów za trzy, ale nie otrzymał odpowiedniego wsparcia od kolegów i Polska przegrała z Izraelem 71:75.
By awansować na igrzyska olimpijskie w Tokio, koszykarze Mike'a Taylora muszą w czerwcu wygrać turniej w Kownie, w którym wezmą udział m.in. Litwini oraz Słoweńcy.
W meczu o siódme miejsce mistrzostw świata w koszykówce Polacy przegrali z USA 74:87. Jeszcze na początku czwartej kwarty zwycięstwo gwiazd z ligi NBA nie było jednak przesądzone.
Polscy koszykarze nie powtórzą sukcesu ekipy Witolda Zagórskiego z 1967 r. i nie zajmą piątego miejsca na mistrzostwach świata. Z Czechami przegrali 84:94 i o siódme miejsce zagrają w sobotę z USA.
Z drugą reprezentacją światowego rankingu Polacy walczyli bardzo dzielnie, lecz na zwycięstwo mieli minimalne szanse. Hiszpanie to dużo lepsi koszykarze, a o sensacje w tej dyscyplinie jest wyjątkowo trudno. Polska przegrała 78:90.
Mundialowym sukcesem polskich koszykarzy delektuję się z tym większą rozkoszą, że najpierw posądzałem ich o najgorsze - burzenie resztek harmonii świata.
Na koszykarskich mistrzostwach świata w Chinach Polska zaczęła mecze ze ścisłą światową czołówką. Ten z Argentyną pokazał, że wtorkowy ćwierćfinał z Hiszpanią może być dla naszej reprezentacji bardzo radosny i bardzo bolesny zarazem.
Polska pokonała Rosję na mistrzostwach świata w Chinach i jest już wśród ośmiu najlepszych drużyn świata. I nie wygląda na nasyconą.
To już pewne: Mike Taylor po prostu wyłączył polskim koszykarzom układy nerwowe. Polska trafiła 35 z 38 rzutów wolnych, wygrała z Rosją 79:74 i zagra w ćwierćfinale mistrzostw świata w Chinach!
Zwycięstwo Polski z Rosją prawie na pewno da naszym koszykarzom awans do ćwierćfinału mistrzostw świata w Chinach. Będzie może niespodzianką, ale już nie sensacją.
To nie był łatwy mecz dla Polski. Przez 30 minut Wybrzeże Kości Słoniowej walczyło bardzo dzielnie, dopiero w czwartej kwarcie zawodnicy Mike'a Taylora przejęli kontrolę nad parkietem. Wygrali 80:63.
Po dwóch zwycięstwach kadry na mistrzostwach świata w Chinach atmosfera wokół polskiej koszykówki zaczyna przypominać tę znaną ze złotych lat rodzimej piłki nożnej i siatkówki.
Gdy przed mistrzostwami świata w Chinach Polska przegrała siedem z 10 meczów towarzyskich, Mike Taylor musiał uspokajać kibiców. - Spokojnie, będziemy gotowi - przekonywał. Wygląda na to, że miał rację.
Na mistrzostwach świata nasi koszykarze mogą spotkać reprezentacje pełne zawodników z NBA. Ale mimo wszystko nie jesteśmy w Chinach skazani na pożarcie. Rozmowa z Andrzejem Plutą, byłym reprezentantem Polski
Awans na pierwsze od 52 lat mistrzostwa świata Polacy zapewnili sobie w piątek, kiedy pokonali Chorwację. W Gdańsku świętowali, a Holendrzy nie popsuli zabawy.
Jeśli Polska wygra w piątkowy wieczór bardzo trudny mecz z Chorwacją, pojedzie na mistrzostwa świata w koszykówce pierwszy raz od 1967 roku.
Jeżeli Polacy wygrają w lutym ze słabą Holandią, pojadą na mistrzostwa świata do Chin. Pierwszy raz od 1967 r.
To może być wielkie wydarzenie w polskiej koszykówce. Męska reprezentacja jest bardzo blisko drugiego w historii awansu na mistrzostwa świata, które w przyszłym roku odbędą się w Chinach. Ogromny krok ku temu zrobiła w gdańskiej Ergo Arenie pokonując Włochów 94:78.
Polacy po słabej pierwszej połowie i znacznie lepszej drugiej pokonali Węgrów 70:60 w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata koszykarzy. W niedzielę zmierzą się z Litwą.
Koszykarz Iberostaru Teneryfa to jedna z gwiazd polskiej reprezentacji, która w piątek rozpoczyna walkę o grę w mistrzostwach świata
Polski koszykarz Mateusz Ponitka, który gra w hiszpańskim zespole Iberostar Teneryfa, wywalczył pierwsze trofeum. To Puchar Interkontynentalny dla najlepszej klubowej drużyny świata.
Po tragicznej drugiej kwarcie, w której popełnili aż 10 strat, Polacy nie odnaleźli rytmu gry i przegrali zacięty mecz z Izraelem 73:75. Ale do 1/8 finału EuroBasketu awansowali, w czwartek zagrają o trzecie miejsce w grupie z Finlandią. - Słabo zagraliśmy, szkoda tego meczu, nie powinniśmy byli tego przegrać. Przegraliśmy brakiem koncentracji, bardzo źle było też z obroną, w zasadzie 1 na 1. Była duża presja na Adama Waczyńskiego i Marcina Gortata. W pierwszej połowie nie wyglądaliśmy dobrze jeśli chodzi o energię - mówił po meczu Mateusz Ponitka.
Reprezentacja Polski przegrała z Francją 66:69, ale ciągle ma duże szanse na awans do 1/8 finału Mistrzostw Europy. 18 punktów dla biało-czerwonych rzucił Adam Waczyński. - Dobrze graliśmy w obronie, nie daliśmy im się rozpędzić. Nie pozwolilismy na to, co wczoraj zrobili z Bośniakami w drugiej połowie. Mieliśmy rzut na remis, nie wpadł, szkoda, ale jedziemy dalej. W ostatniej akcji mieliśmy od razu iść na trap po pierwszym podaniu, próbowaliśmy od razu podwoić, nie udało się, na szczęście Parker nie trafił jednego rzutu wolnego. Ten mecz pokazał nam, że mamy potencjał w zespole, że możemy rywalizować z Francją, która jest uznawana za faworyta, jak równy z równym. Zostawiliśmy serce na parkiecie - mówił po meczu Mateusz Ponitka, zawodnik polskiej reprezentacji.
W ostatnim dniu towarzyskiego turnieju Bydgoszcz Basket Cup reprezentacja Polski wygrała z Libanem 76:59 Marcin Gortat i A.J. Slaughter w meczu nie zagrali. - Nie możemy się doczekać EuroBasketu, każdy chce grać o najwyższe cele. Mecz z Belgią zagraliśmy najlepiej, przede wszystkim zespołowo i w obronie, i w ataku, to będzie klucz do zwycięstw we Francji. - mówił po meczu z Libanem Mateusz Ponitka.
Polacy zaczęli sparing z Islandią niedbale, do przerwy prowadzili tylko 36:35, ale w końcówce zagrali lepiej w obronie i szybciej w ataku. Wygrali 80:65. - Problem był w pierwszej połowie, za luźno podeszliśmy do tego meczu. druga połowa pokazała, że tkwi w nas potencjał, znacznie poprawiliśmy obronę. Jeśli rozmawiamy o mistrzostwach Europy, mecz z Bośnią będzie kluczowy - mówił po meczu Mateusz Ponitka.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.