- Co można zrobić za 140 dolarów? - Devendra Narayan, zastępca szefa dystryktu Dolakha, rozkłada ręce. Rozmawiamy pod miastem Cherikot, 22 tys. stolicą dystryktu, 50 km na wschód od Katmandu. Miasto u podnóży Himalajów ma się dobrze. Większość kilkupiętrowych budynków jest nietknięta, choć gdzieniegdzie widać drewniane podpory zabezpieczające popękane fasady przed runięciem. Na piętrach dalej żyją ludzie, na parterze działają sklepy. Widać też jednak wyrwy, w nich ciągle nie uprzątnięty gruz. Mieszkańcy budynków, które tu stały jeszcze rok temu, nie mieli szczęścia.
Przeczytaj więcej w artykule Bartosza T. Wielińskiego: Raport ze zburzonego Nepalu. Wstrząsy wtórne wciąż grożą zniszczonym wioskom
W Katmandu uczy się niewidome dziewczyny, jak mają sobie poradzić w razie ataku ze strony mężczyzny
Dla Nepalczyków Sagarmatha, dla Tybetańczyków Czomolungma, powszechnie znana jako Mount Everest
Szlak jest wyczerpujący, ścieżka pnie się ostro wzdłuż rzeki przez bambusową dżunglę i osuwiska