W części miasta opustoszały ulice, biznesy kuleją, mieszkańcy szykują się na aresztowania i deportacje.
Co najmniej 110 osób zginęło w rzezi, do której doszło w slumsach stolicy Haiti Port-au-Prince. Zlecił ją jeden z przywódców gangów w odwecie za śmiertelną chorobę swojego syna.
Wstrząsająca relacja Lekarzy bez Granic ze stolicy Haiti pokazuje, że w niefunkcjonującym kraju mordują nie tylko bandyci, ale i przedstawiciele państwa.
Krzysztof Kolumb po pierwsze na pewno spoczywa w katedrze w Sewilli, a po drugie - był Hiszpanem i Żydem. Zbadano próbki DNA wielkiego odkrywcy z XV w.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" oglądają setki, a bywa, że tysiące zdjęć z kraju i ze świata. Tylko niewielki ułamek z nich ilustruje potem wydarzenia opisywane przez naszych dziennikarzy. Wiele wspaniałych fotografii nie ma szansy zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej". A szkoda, by przepadły. Dlatego wybraliśmy dla Was zdjęcia, które nas dziś zachwyciły, zaciekawiły, zainspirowały lub po prostu wpadły nam w oko.
Wymuszona przez Waszyngton dymisja premiera Ariela Henry'ego nie poprawiła znacząco perspektyw karaibskiego państwa, które zostało w większości przejęte przez gangi.
- Rząd, którym kieruję, ustąpi natychmiast po ukonstytuowaniu się władz tymczasowych. Żadne poświęcenie nie jest zbyt duże dla naszej ojczyzny, Haiti - powiedział premier w nagraniu wideo nadanym z Portoryko, gdzie od kilku dni przebywa.
Uzbrojone gangi przestępcze, które kontrolują duże obszary kraju, prowadzą skoordynowany atak, by obalić premiera Ariela Henry'ego. Upadek Haiti się pogłębia i znikąd nie widać ratunku.
W Tarnowie uczniowie protestujący przeciw odwołaniu dyrektora, w Londynie król Karol wręczył ordery, głodne dzieci na Haiti i wojna w Ukrainie. Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" w ramach obowiązków zawodowych oglądają setki, czasem tysiące zdjęć. Najlepsze i najciekawsze z nich ilustrują wydarzenia, opisywane przez dziennikarzy. Jednak wiele tych fotografii nie ma szans zaistnieć w serwisie Wyborcza.pl czy papierowym wydaniu "Wyborczej" - a szkoda, by przepadły. Oto zdjęcia, które nas w ten weekend zaciekawiły, zainspirowały, mniej lub bardziej zachwyciły...
Na nagraniach widać zakrwawionych mężczyzn leżących na asfalcie i pilnowanych przez uzbrojonych w karabiny policjantów. Przypadkowi przechodnie układają na nich opony, oblewają benzyną i podpalają.
Prezydent wzywa na pomoc siły międzynarodowe, ale tym razem nikt się nie kwapi do interwencji.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" przeglądają tysiące zdjęć w serwisach informacyjnych. Najlepsze i najciekawsze fotografie ilustrują później wydarzenia dnia opisywane przez dziennikarzy "Wyborczej". Nie wszystkie zdjęcia trafiają do serwisu Wyborcza.pl czy do papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Raz decyduje o tym ranga wydarzenia, innym razem brak miejsca... Są też fotografie, które zyskują znaczenie po pewnym czasie. Choćby zdjęcie Berniego Sandersa w wełnianych rękawiczkach podczas inauguracji prezydentury Joego Bidena, które stało się hitem w internecie kilka godzin po wydarzeniu... W przeglądzie zdjęć dnia chcemy się z Państwem podzielić fotografiami nie tylko newsowymi, ale również tymi, o których nagle zrobiło się głośno.
Jest trup, nawet dwa, a zarazem ich nie ma, bo można je spotkać. Rzeczy, osoby, wydarzenia okazują się nie tym, czym się wydawały, a nieuchwytny cel wyprawy co rusz trzeba zmieniać.
Uzbrojeni zamachowcy bezskutecznie próbowali zamordować premiera Haiti Ariela Henry'ego. Podczas strzelaniny jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne, ale premierowi nic się nie stało.
Święto zmarłych na Haiti obchodzone jest 1 i 2 listopada. Wyznawcy Voodoo odwiedzają cmentarze, zostawiają na grobach dary z owoców i kawy i tańczą, w ten sposób oddają hołd duszom zmarłych i bóstwom. Święto nazywają Fet Gede. Gede w tradycji Voodoo to duchy obcujące ze śmiercią i zmarłymi. Pełnią funkcję strażników przejścia ze świata żywych do umarłych, ale również zmartwychwstania. Symbolem demona śmierci jest krzyż, a wyznawcy wyobrażają go sobie jako postać w czerni stojącą na skrzyżowaniu. Głównym duchem śmierci jest Baron Semedi. To strażnik cmentarzy, opiekun przeszłości, historii i dziedzictwa, a także ojciec wszystkich innych demonów śmierci i pan podziemi. Ubrany jest w czarny surdut i melonik lub cylinder. Ma czarny krzyż z ramionami jednakowej długości, który - ozdobiony fioletowymi kwiatami i świecami - umieszcza się na każdym cmentarzu. Na Haiti śpiewa się na cmentarzach ku jego czci zmysłowe i wesołe pieśni, by zjednać sobie przychylność bóstwa. Jego żeńskim odpowiednikiem jest Maman Brigitte. Symbolizuje ją usypany kopczyk kamieni.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" przeglądają tysiące zdjęć w serwisach informacyjnych. Najlepsze i najciekawsze fotografie ilustrują później wydarzenia dnia opisywane przez dziennikarzy "Wyborczej". Nie wszystkie zdjęcia tra8iają do serwisu Wyborcza.pl czy do papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Raz decyduje o tym ranga wydarzenia, innym razem brak miejsca... Są też fotografie, które zyskują znaczenie po pewnym czasie. Choćby zdjęcie Berniego Sandersa w wełnianych rękawiczkach podczas inauguracji prezydentury Joego Bidena, które stało się hitem w internecie kilka godzin po wydarzeniu... W przeglądzie zdjęć dnia chcemy się z państwem podzielić fotografiami nie tylko newsowymi, ale również tymi, o których nagle zrobiło się głośno.
Członkowie haitańskiego Kościoła w Filadelfii poświęcili sporo czasu i pieniędzy, by wspomóc przybyłych do USA rodaków. Jednak uciekających z kraju ogarniętego permanentnym kryzysem jest coraz więcej.
Na północy Chile Wenezuelczycy i Haitańczycy przechodzą przez granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Mieszkańcy regionu Iquique chcą się ich pozbyć. Podczas jednego z ataków na imigrantów Chilijczycy spalili ich dobytek, co wzbudziło ostrą reakcję ONZ.
Po viralowych fotografiach, na których widać, jak pogranicznicy na koniach w Teksasie ścigają Haitańczyków i wymachują wodzami jak biczem, cierpliwość organizacji humanitarnych i lewicowych Demokratów wobec polityki imigracyjnej Joego Bidena wyraźnie się wyczerpała.
Liczba ofiar śmiertelnych sobotniego trzęsienia ziemi w Haiti wzrosła do 2 189 osób - poinformowały władze. Rannych jest ponad 12 tys. ludzi.
- Nikt, kto zajmuje się pomocą humanitarną, nie jest zaskoczony tym, co się dzieje w Afganistanie. Kryzys humanitarny trwa tam kilkadziesiąt lat - mówi Rafał Grzelewski, rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej.
Sobotnie trzęsienie ziemi spustoszyło południowo-zachodni kraniec wyspy. Zginęło co najmniej 1300 osób, kilka tysięcy więcej jest rannych. Zawaliły się domy, szpitale, mosty i drogi.
Liczba ofiar śmiertelnych niszczycielskiego trzęsienia ziemi, do którego doszło w sobotę, 14 sierpnia, wzrosła do 1297 - podała Służba Ochrony Cywilnej Haiti. Liczba rannych przekroczyła 5700.
Ponad 700 osób zginęła, a 1,8 tys. zostało rannych w sobotnim trzęsieniu ziemi na Haiti. Setki osób uważa się za zaginione. Pomoc poszkodowanym zapowiedziała japońska tenisistka Naomi Osaka, której ojciec jest Haitańczykiem.
Ofiary śmiertelne, poważne zniszczenia i możliwość wystąpienia potężnego tsunami - to efekt trzęsienia ziemi w pobliżu Haiti.
Każdego dnia fotoedytorzy "Gazety Wyborczej" przeglądają tysiące zdjęć w serwisach informacyjnych. Najlepsze i najciekawsze fotografie ilustrują później wydarzenia dnia opisywane przez dziennikarzy "Wyborczej". Nie wszystkie zdjęcia trafiają do serwisu Wyborcza.pl czy do papierowego wydania "Gazety Wyborczej". Raz decyduje o tym ranga wydarzenia, innym razem brak miejsca... Są też fotografie, które zyskują znaczenie po pewnym czasie. Choćby zdjęcie Berniego Sandersa w wełnianych rękawiczkach podczas inauguracji prezydentury Joego Bidena, które stało się hitem w internecie kilka godzin po wydarzeniu... W przeglądzie zdjęć dnia chcemy się z państwem podzielić fotografiami nie tylko newsowymi, ale również tymi, o których nagle zrobiło się głośno.
Haiti o wysłanie wojsk, które pomogą przywrócić porządek w kraju po zabójstwie prezydenta, poprosiło też ONZ.
W obławie na zabójców prezydenta Jouvenela Moisiego pojmano byłych żołnierzy Kolumbii.
Po zabójstwie prezydenta Haiti Jovenela Moise'a w środę w stolicy Port-au-Prince trwały zaciekłe walki policji z zamachowcami. Ale wciąż nie jest jasne, kto zamach przygotował. Ani kto obecnie sprawuje legalnie władzę.
Prezydent Haiti Jovenel Moise zginął w ataku na jego prywatną rezydencję - twierdzi w oświadczeniu tymczasowy premier Claude Joseph.
15 dzieci zginęło w pożarze sierocińca na obrzeżach stolicy Haiti. Przyczyną pożaru mogły być świece, które miały być używane do oświetlania budynku.
Dzieci są białe, każdy wie, kto jest ojcem. Są biedne, nie uczą się, bywają wyśmiewane i dyskryminowane. Mieszkanki Haiti, które - pod przymusem albo za pieniądze - sypiały z żołnierzami sił pokojowych ONZ, samotnie wychowują dziś ich potomstwo.
Zniewolone, obnażone, nagie Haiti nie było bezwstydne - pisze Yanick Lahens. - Bezwstydny był i jest nadal skandal jego biedy
- Organizacje pomocowe często bardziej niepokoją się o własną reputację niż kobiety, dzieci oraz inne ofiary wykorzystania seksualnego i nadużyć - stwierdził przewodniczący komisji rozwoju międzynarodowego Izby Gmin Stephen Twigg, komentując treść raportu brytyjskiego rządu o wykorzystywaniu seksualnym przez organizacje pomocowe.
Po raz pierwszy od ujawnienia skandalu związanego z nadużyciami na tle seksualnym po trzęsieniu ziemi na Haiti Oxfam, organizacja humanitarna, zajmującą się walką z głodem na świecie i pomocą w krajach rozwijających się, publicznie przeprosiła rząd kraju. Dyrektor generalny Oxfamu Mark Goldring i dyrektorka Oxfam International Winnie Byanyima zwrócili się także do władz z prośbą o spotkanie na najwyższym szczeblu.
Skandal związany z brytyjską organizacją Oxfam uderza w cały sektor pomocy humanitarnej. I raczej nie należy spodziewać się ekspiacji - ofiary są anonimowe, biedne i mieszkają daleko, sprawcy zaś nie są osobami publicznymi.
W Wielkiej Brytanii wybuchł skandal, gdy okazało się, że organizacja humanitarna Oxfam latami kryła swoich pracowników na Haiti i w Czadzie, wykorzystujących seksualnie ofiary trzęsień ziemi i wojen. Wiele mają także na sumieniu Lekarze bez Granic i "błękitne hełmy" ONZ.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.