Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"

Ewa przez wiele lat była z żonatym facetem. Kiedy się rozstali, zaczął się spotykać – też na boku – z Agnieszką. I dla niej się rozwiódł. – Kojarzyłam ją, bo pracowałyśmy w tej samej branży. Byłam strasznie zazdrosna, wyobrażałam sobie, że muszą mieć wspaniałą, wielką miłość, i chciałam, żeby im nie wyszło – opowiada. Agnieszka prowadziła blog, a Ewa podczytywała go z nadzieją, że będzie coś o złamanym sercu. W końcu rzeczywiście tamten związek się rozpadł.

Jakiś czas później na Facebooku zaprosiła Agnieszkę do znajomych, a ta w jednym z postów napisała o chorobie swojej mamy.

– Znałam lekarza, który mógł pomóc, więc zorganizowałam konsultację i tak zaczął się nasz kontakt – mówi Ewa.

Agnieszka początkowo nie wiedziała, że spotykały się w przeszłości z tym samym mężczyzną, ale gdy temat wypłynął, rozmawiały otwarcie o swoich związkach z Markiem.

– To było dla mnie bardzo uzdrawiające. Okazało się, że traktował nas dokładnie tak samo. Liczył się tylko on, jego sprawy, osiągnięcia, jego problemy.

Wysokie Obcasy Extra na Prenumerata24.pl
ZAMÓW MIESIĘCZNIK Z BEZPŁATNĄ DOSTAWĄ DO DOMU

Ewa twierdzi, że znajomość z Agnieszką wpisała się w ciąg zdarzeń, który pozwolił jej domknąć różne sprawy.

– Wspólne krzywdy chyba jednoczą – przyznaje. Na chwilę pojawiła się też chęć zemsty. – Miałyśmy pomysł, żeby się pojawić w kręgach, w których obracał się Marek. Żeby zobaczył nas razem, uśmiechnięte, świetnie się bawiące. Miałyśmy do niego żal. Uwikłał nas w chory związek. Potrzebował nas tylko do tego, żebyśmy zajmowały się jego sprawami, dawały mu ciągle akceptację – dodaje Ewa.

Zapominanie o Marku, wychodzenie ze wstydu i poczucia winy zajęło jej kilka lat. Chodziła na psychoterapię, ale przyznaje, że rozmowy z Agnieszką były bardziej wiarygodne i oczyszczające. – Paradoksalnie, osoba, która wywoływała moją rozpacz i zazdrość, uwolniła mnie od tej miłości – podsumowuje. To, co je połączyło, nie przerodziło się w długotrwałą, głęboką więź. Nie ma wspólnych wyjść do kina czy na spacery, ale nadal od czasu do czasu sobie pomagają albo współpracują zawodowo. – Z rywalek stałyśmy się siostrami w cierpieniu. Na szczęście obie się z nim uporałyśmy.

Po babsku zaiskrzyło

Olga, 42 lata: – U mnie jest historia pasująca do powiedzenia „kup kochance kwiaty" – że jak pojawia się kochanka i rozstajesz się z facetem, to nagle zaczynasz swoje drugie, lepsze życie. Mnie wybawiła Iga i kwiaty należą się jej, bo Krzysiek pozwolił mi odejść, dopiero jak ją poznał. Ale zaprzyjaźniłam się z jego kolejną partnerką – Agatą.

Zajmował się remontami łazienek. Któregoś dnia zadzwonił z pytaniem, czy mógłby przyjechać ze swoją klientką i pokazać jej rozwiązania, które Olga ma u siebie. – To było kilkanaście lat temu, więc wizualizacje nie były standardem. Zresztą miał wielki dar przekonywania, bez trudu dałam się namówić. I od razu gdy weszli, stwierdziłam: „Jaka świetna dziewczyna!". Zaczęłyśmy rozmawiać tak, jakby jego tam w ogóle nie było. Z łazienki przeszłyśmy na inne tematy i z szybkiej wizyty zrobiły się dwie godziny. Po babsku nam zaiskrzyło – opowiada.

Nie pamięta, czy od razu wymieniły się wtedy numerami telefonów, ale Agata wkrótce się odezwała i spotkały się znowu, już sam na sam. – Nie zainicjowała tej kawy z potrzeby wypytywania o Krzyśka – twierdzi Olga. – Ona wtedy jeszcze nawet nie wiedziała, że byłam jego poprzednią partnerką. Po prostu się polubiłyśmy, obie miałyśmy ochotę spędzać razem czas. Połączył nas temperament, osobowość, zainteresowania i, jak się okazało, znak zodiaku – wymienia. – Ostrzegłam ją przed Krzyśkiem. A potem towarzyszyłam we wszystkich perturbacjach. Skrzywdził ją jeszcze bardziej niż mnie.

Krzysiek nigdy nie był głównym tematem ich spotkań, ale jak o nim gadały, to o wszystkim, bez tajemnic. Również o seksie.

– Był moment, że naprawdę bałam się o Agatę. Pytałam: „Kiedy wreszcie otworzysz oczy?". Ona niby wszystko wiedziała, ale w to szła. Krzysiek był bardzo uzależniający, potrafił owinąć sobie ludzi wokół palca. Spodziewam się zresztą, że Agata w wielu rzeczach mogła mnie okłamywać, bo było jej głupio o nich mówić. A potem doszłyśmy do punktu, w którym ustaliłyśmy, że nie będziemy o Krzyśku gadać w ogóle, bo obie zdawałyśmy sobie sprawę, że scenariusze się powtarzają, a ja czułam, że wyczerpałam limit ostrzeżeń. We mnie zresztą to wszystko odżywało, gdy mi opowiadała o swoich przejściach. Wracały wspomnienia i złość, że przy niej pokazał jeszcze gorsze oblicze. Ich związek skończył się nie dlatego, że Agata przejrzała na oczy, tylko dlatego, że on z nią zerwał. Ale nasza przyjaźń rozwijała się niezależnie od tego, co działo się między nimi. Ona nie miała do mnie żalu za ostrzeganie, nie byłyśmy też o siebie zazdrosne ani nigdy się przez niego nie pokłóciłyśmy – mówi Olga.

Agata została druhną na jej ślubie (wtedy już związek z Krzyśkiem był zakończony), wyjeżdżały razem na narty i babskie weekendy. Potem ich drogi się trochę rozeszły, ale nie z powodu nieporozumień, tylko spraw zawodowych, zabiegania.

– Do dzisiaj się spotykamy, tylko rzadziej. I wtedy od razu wiadomo, że będziemy siedzieć do rana. Jest między nami taki flow i taka chemia, że nie możemy się nagadać. Do tej pory sobie ufamy i opowiadamy o najważniejszych, najgłębszych sprawach – mówi Olga. – A gdyby się waliło i paliło, to być może Agata nie byłaby pierwszą osobą, do której bym zadzwoniła, ale wiem, że jeśli poprosiłabym ją o pomoc, na pewno by nie odmówiła.

Od przysługi do przyjaźni

Aneta zaprzyjaźniła się z pierwszą żoną swojego byłego partnera.

– Piotr mieszkał blisko Doroty i kiedy do niego przychodziłam, często po drodze się mijałyśmy. Przez długi czas mówiłyśmy sobie „cześć", ewentualnie wymieniałyśmy kilka grzecznościowych zdań – opowiada. – Była nastawiona przyjaźnie, bo to nie dla mnie Piotr ją zostawił, ale żadna z nas nie dążyła do pogłębienia znajomości.

To zaczęło się zmieniać w kwietniu ubiegłego roku. Dorota miała problem ze swoim nowym partnerem. – Spotykałam się jeszcze wtedy z Piotrem. Akurat gdy byłam u niego, wpadła ich dorosła już córka Pola i wszystko nam opowiedziała. On to olał, a ja zaprosiłam Dorotę na kawę. Jak przyszła, porozmawiałyśmy i pożyczyłam jej pieniądze. A jakiś czas później to ja potrzebowałam jej pomocy.

Był maj, słoneczny, ciepły dzień. Czekały z Polą na Piotra w jego mieszkaniu. Aneta: – Wrócił, objął mnie i przy swojej córce powiedział prosto w oczy, że po drodze przeleciał inną kobietę. A potem się z tego śmiał jak z dobrego żartu. Wyszłyśmy z Polą z domu, zadzwoniłyśmy po jej mamę i długo spacerowałyśmy po parku. To był początek naszej przyjaźni z Dorotą. Opowiedziała mi, jak wyglądał jej związek z Piotrem i że wcale nie rozwiedli się w zgodzie, jak on to przedstawiał. Że nie chciał zajmować się dzieckiem, a potem nie płacił alimentów, że kłamał. W pewnym sensie ta rozmowa mi pomogła, bo przestałam obarczać się winą za jego zdradę i nasze rozstanie.

Z Dorotą ma kontakt kilka razy w tygodniu. Rozmawiają na Messengerze, czasem razem biegają, spotykają się na kawę.

– Temat Piotra już nie wypływa zbyt często – mówi Aneta.

Po majowym wyznaniu dotyczącym zdrady wróciła do Piotra, postanowiła dać mu drugą szansę. – Dorota mnie ostrzegała, powtarzała, że on się nie zmieni, ale chciałam spróbować. Wtedy powiedziała, że będzie mnie wspierać, skoro taka jest moja decyzja. A teraz pluję sobie w brodę, że zmarnowałam kolejne cztery miesiące. Przez cały ten czas sypiał z kimś innym – opowiada Aneta. – Mimo to, gdy ostatecznie się z nim rozstałam i opowiedziałam o wszystkim Dorocie, nie usłyszałam: „A nie mówiłam?".

Przerwa nic nie zmienia

Magda zna się z Paulą od podstawówki, chodziły też do jednej klasy w liceum. – Zawsze się lubiłyśmy, ale intensywność kontaktów się zmieniała. W jednym roku potrafiłyśmy spotykać się nawet kilka razy w tygodniu, a w kolejnym ograniczałyśmy się do rozmów w szkole – opowiada 39-letnia Magda. – Był też czas, że tylko mówiłyśmy sobie „cześć".

Ten rozłam nastąpił z powodu chłopaka. Najpierw z Michałem spotykała się Magda. – Mieliśmy po 16 lat, ale to nie była wielka, szaleńcza miłość. Przyjaźniliśmy się, on często mnie odwiedzał i w którymś momencie mocniej się do siebie zbliżyliśmy. Rozstaliśmy się, bo każde z nas czuło, że nic poważniejszego z tego nie będzie, ale nadal została między nami fajna relacja. Cały czas do mnie przyjeżdżał i gadaliśmy o wszystkim, tak jak wcześniej – opowiada Magda. Michał chodził z dziewczynami do tej samej klasy. Kilka miesięcy przed maturą zaczął się spotykać z Paulą. – I u nich to uczucie mocno wybuchło, wszędzie pojawiali się razem. Za rączkę, buziaczki, przytulanie. Długo nie chciałam przyznać, że jestem zazdrosna. Ale chyba nie chodziło nawet o to, że on ma kogoś nowego, tylko o to, że to Paula. Skończyły się moje głębokie rozmowy z Michałem, z nią też mocno ograniczyłam kontakt. Miałam wrażenie, że jak z Paulą będę gadać o nim, to będzie nie fair, i tak samo w drugą stronę. Postanowiłam spasować, a żadne z nich nie dążyło do kontaktu.

Relacje urwały się też na czas studiów. Cała trójka rozjechała się do innych miast, a Paula jeszcze w pierwszym semestrze na uczelni zakończyła związek z Michałem. – Dzisiaj śmiejemy się, że to przez jego mamę, która była zaborcza i dawała Pauli odczuć, że niezbyt podoba jej się w roli przyszłej synowej – śmieje się Magda.

Z Michałem kontakt zerwał się na dobre, z Paulą odnowiły go spontanicznie po trzydziestce. Obie wróciły na stałe do rodzinnego miasta i umówiły się na kawę.

– Nie było niezręczności ani niewygodnych pytań, miałyśmy sobie mnóstwo do powiedzenia. A teraz jest między nami świetnie, spotykamy się regularnie we dwie albo z naszymi rodzinami. Raz pojechaliśmy na wspólne wakacje.

O Michale też rozmawiają, ale raczej w bieżącym kontekście. – Paula ma z nim od czasu do czasu kontakt, wie, co u niego słychać, i mi opowiada. Do przeszłości nie wracamy, nie wałkujemy, dlaczego wtedy nasze drogi się rozeszły, nie powiedziałam jej, jak czułam się z tym, że zaczęli się spotykać, ani ona nie opowiada, jak było między nimi. Chyba żadna z nas nie ma takiej potrzeby – twierdzi Magda. – Przyjaźń naprawdę potrafi zadziwiać. Nie widzisz się z kimś wiele lat, nie masz pojęcia, co robi, jak żyje, i nagle na nowo się odnajdujecie i macie poczucie, że tej przerwy nigdy nie było. Chyba się cieszę, że Pauli i Michałowi nie wyszło. Gdyby ich związek przetrwał, pewnie dzisiaj nie miałybyśmy kontaktu.

Nowa rodzina

33-letnia Justyna kilka miesięcy temu wyrwała się z przemocowego związku. Przez osiem lat mąż bił ją, poniżał, stosował przemoc ekonomiczną i seksualną. Dosypywał jej do napojów leki na uspokojenie, w telefonie instalował aplikacje śledzące i bez przerwy oskarżał, że ma kogoś na boku. – A to on mnie notorycznie zdradzał – mówi Justyna. – Po jednej z awantur poczułam, że jak tego nie przerwę, to w końcu mnie zabije.

Gdy odeszła od Artura, opisała swoją historię na jednej z grup na Facebooku. I wtedy odezwała się do niej Monika, jego poprzednia partnerka. – Okazało się, że przeszła przez to samo co ja i że też ma z nim dziecko. Nie powiedziała Arturowi, bo chciała wychowywać je bez niego – opowiada Justyna. – Monika zaoferowała pomoc, jeśli byłoby trzeba zeznawać w sądzie. I właśnie teraz jest świadkiem w sprawie karnej o przemoc, którą założyłam mężowi.

Jej pierwsze kontakty z Moniką były przede wszystkim wymianą doświadczeń związanych z toksycznym związkiem. – W prywatnych wiadomościach opisałam wszystko ze szczegółami, a ona opowiadała, jak było u niej i jak wyszła z tej relacji – mówi Justyna. – To na pewno nas do siebie zbliżyło, ale szybko się okazało, że mamy o wiele szerszą wspólną płaszczyznę. Zaczęłyśmy rozmawiać o życiu, dzieciach, pracy. Łączy nas podobna branża, więc często gadamy o sprawach zawodowych.

Justyna poczuła odpowiedzialność za córkę Moniki i radość, że zyskała nową rodzinę. – Mam przyrodnią siostrę i kocham ją jak własną. Pomyślałam sobie, że między naszymi dziewczynkami może wykształcić się podobna więź – mówi. – W tym roku moja Maja idzie do komunii, już zaprosiłyśmy dziewczyny na przyjęcie.

Monika i Justyna mieszkają pod Warszawą, ale w innych miejscowościach. Po raz pierwszy spotkały się w listopadzie, po kilku miesiącach od nawiązania kontaktu online. Monika przyjechała zeznawać w sprawie przeciwko Arturowi, Justyna zaoferowała, że odbierze ją z dworca. – W ogóle nie czułam, jakby to było nasze pierwsze spotkanie. Na powitanie się przytuliłyśmy, a potem rozmawiałyśmy jak stare, dobre znajome – twierdzi Justyna.

Dzisiaj nie ma dnia, żeby nie miały ze sobą kontaktu. – Jak coś się wydarza, od razu myślę o tym, żeby opowiedzieć Monice. Chwalę się i żalę, a ona wszystko rozumie. Traktuję ją jak siostrę.

Wspólny eks i urodziny

Marlena, Zosia i ich – teraz już obu były – partner pracowali w jednej firmie. Najpierw Damian spotykał się z Zosią, a mniej więcej rok po ich rozstaniu zaczęło się coś dziać między nim i Marleną.

– Zosia próbowała mnie przed nim ostrzec, ale wtedy myślałam, że robi to z zazdrości, i nie słuchałam. Damian zresztą buntował mnie przeciwko niej, powtarzał, że będzie wygadywała o nim nieprawdziwe rzeczy, wszystko po to, żeby zniszczyć naszą relację. I mu wierzyłam – opowiada Marlena.

Jednocześnie próbowała wzbudzić zazdrość Zosi.

– Po naszych pierwszych walentynkach przyszłam do pracy cała w skowronkach, w czerwonej sukience i z wyeksponowanym łańcuszkiem, który dostałam od Damiana. Zosia stwierdziła, że musiałam trafić na wspaniałego faceta. Dopiero wtedy dowiedziała się, o kogo chodzi – wspomina Marlena. – Zdarzało się też, że opowiadałam w pracy – celowo głośniej – o wspólnych wyjazdach albo prezentach, które od niego dostawałam. A kiedy urodziło nam się dziecko, przyszłam do firmy w odwiedziny, żeby pokazać, jacy jesteśmy szczęśliwi.

Mniej więcej po pięciu latach związku zaczęły się kłopoty. Damian stał się kontrolujący i bardzo surowy dla córki Marleny z pierwszego małżeństwa. Coraz częściej dochodziło do spięć, z czasem nastolatka nie chciała wracać po szkole do domu. – Długo tkwiłam między młotem a kowadłem i nie wiedziałam, jak rozwiązać tę sytuację. Dopiero gdy Damian zaczął pić, dotarło do mnie, że muszę uciekać – wyznaje Marlena. Zabrała córki i dwa lata temu się wyprowadziła, ale on do dziś zamęcza ją telefonami i SMS-ami, był też czas, że je nachodził. – Ostatnio jednego dnia dostałam od niego 34 wiadomości. Byłam na policji, chciałam zgłosić stalking. Ale stwierdzili, że bardzo musi mnie kochać, i nie zrobili nic – opowiada.

Krótko po odejściu od Damiana Marlena spotkała na spacerze Zosię. Nie widziały się kilka lat, bo Damiana zwolniono z pracy, a kiedy za jego błędy zaczęło się obrywać Marlenie, ona też odeszła.

– Opowiedziałam Zosi o naszym rozstaniu, wyjaśniłyśmy sobie wszystko, przeprosiłyśmy się za niepotrzebne zgrzyty. Okazało się, że jej związek z Damianem wyglądał bardzo podobnie. Ją też notorycznie okłamywał, kontrolował wydatki, strofował w towarzystwie, próbował skłócić z rodziną. Zosia zaczęła mnie bardzo wspierać i to już trwa dwa lata. Odwiedzamy się, razem spędzałyśmy sylwestra. Obie jesteśmy Skorpionice, urodzone tego samego dnia, tylko w innym roku. Rozmawiamy o codziennych sprawach, o pracy, o Zosi nowym związku. Moja córka mówi do niej „ciociu". A jak wypływa temat Damiana, Zosia zwykle ucina: „Olej go totalnie".

Marlena przyznaje, że gdyby nie wspólny eks, pewnie nie miałyby tak silnej relacji. Zanim związała się z Damianem, w pracy rozmawiały po koleżeńsku, na luzie, ale nic nie zapowiadało głębszej przyjaźni. – Można chyba powiedzieć, że to on nas połączył. I akurat za to obie jesteśmy mu wdzięczne.

Zmieniłam imiona niektórych bohaterek na ich prośbę.

***

Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach

Z uwagą i czułością przyglądamy się naszym relacjom – tym rodzinnym i tym z nami samymi – aby je uporządkować i z nową energią tworzyć świat po pandemii. Rozmawiamy o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat. Chcemy tworzyć nową rzeczywistość. Chcemy rozmawiać o wolności kobiet w sferze świadomości, cielesności i bytu.

Wszystkie publikowane do tej pory materiały można znaleźć na stronie Kulczykfoundation.org.pl

Okładka nowych 'Wysokich Obcasów'Okładka nowych 'Wysokich Obcasów' MS

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.