Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Nie słyszałam jeszcze, żeby ktoś zwracał uwagę, że ubóstwo menstruacyjne dotyczy pacjentek szpitali psychiatrycznych.
DR SEBASTIAN KOTERWA: Ja tego nie nazywałem, bo z tym określeniem zetknąłem się rok, góra dwa lata temu. Wtedy zaczęto w Polsce coraz głośniej to zjawisko nazywać, a ja zdałem sobie sprawę, że z ubóstwem menstruacyjnym spotykam się od wielu lat, od początku mojej pracy z kobietami.
KATARZYNA BIEŃKOWSKA: Nawet będąc tak blisko, pracując z kobietami, rozmawiając z nimi, nie zdawałam sobie długo sprawy z problemu. Aż któregoś razu przyszła do mnie pacjentka i nieśmiało spytała, czy nie mam przypadkiem podpasek. Spytałam ją, czy na oddziale nie ma środków higieny menstruacyjnej. Powiedziała, że była wcześniej u pielęgniarki, a pielęgniarka rozłożyła ręce i zaoferowała pacjentce ligninę.
Ligninę!
BIEŃKOWSKA: Mnie też wtedy zszokowało, że w XXI wieku, gdy środki higieny menstruacyjnej są stosunkowo tanie i łatwo dostępne, dochodzi do sytuacji, gdy kobieta ze wstydem i nieśmiałością prosi inną kobietę o podpaskę. A na oddziale słyszy, że może dostać ligninę albo watę. Wiem, że w skrajnych przypadkach pacjentki korzystały z ręczników papierowych.
O tym się głośno nie mówi.
DR KOTERWA: To jest niechciany temat, tajemnica poliszynela. W szpitalu nie rozmawiało się o menstruacji w ogóle. A zwłaszcza z lekarzami. To nie my jesteśmy na pierwszej linii frontu. Częściej ten problem bywa omawiany z kobietami – pielęgniarkami, psycholożkami.
BIEŃKOWSKA: Może być tak, że z kobietą łatwiej rozmawiać o menstruacji. Szczególnie gdy – tak jak w czasie moich spotkań z pacjentkami – jesteśmy w sytuacji jeden na jeden. To sprzyja zwierzeniom. A od wizyty tej pacjentki, która nie miała podpasek, zaczęłam zwracać na problem szczególną uwagę.
Co wyszło z tych obserwacji?
BIEŃKOWSKA: Że problem jest większy, niż mi się wydawało. Sytuacja tamtej pacjentki była taka, że nie miała nikogo, kto mógłby jej do szpitala dostarczyć jakąkolwiek paczkę. A pieniędzy, aby kupić sobie coś w sklepiku szpitalnym, po prostu nie miała. W pandemii jest szczególnie trudno, bo wyjścia pacjentek z oddziału są ograniczone, wstrzymane są odwiedziny. Przerażające jest, że wielu pacjentek zwyczajnie nie stać na najtańsze podpaski. Wiele pacjentek – z racji przewlekłej choroby – utrzymuje się z renty, nie ma wspierających rodzin. Gdy zabierane są do szpitala, czasem są w epizodzie psychotycznym, nie myślą o tym, żeby spakować się, przygotować, wziąć pieniądze. Problem dotyczy więc nie tylko tych najbiedniejszych, ale również dobrze sytuowanych pacjentek. Jeśli trafiają do szpitala bez przygotowania, a nie ma im kto dostarczyć pieniędzy czy artykułów higienicznych, to i one doświadczają ubóstwa menstruacyjnego.
Lekarz powinien rozmawiać o tym z pacjentką?
DR KOTERWA: Oczywiście, że lekarz powinien wiedzieć o problemach z dostępem do środków higieny menstruacyjnej. Przecież my odpowiadamy za jej dobrostan psychiczny. A zapewnienie odpowiedniej higieny w czasie okresu wpływa na dobrostan psychiczny kobiety. Co więcej, pewne lekarstwa, które są stosowane w leczeniu zaburzeń psychicznych, mogą zaburzać cykl menstruacyjny. Jeśli unikamy mówienia o miesiączce, nie wiemy, czy nie trzeba zmienić leków.
A unikacie?
DR KOTERWA: W Polsce wszyscy jesteśmy unurzani w tych samych stereotypach. Pacjentki nie rozmawiają o tym w sposób swobodny. Szczególnie z lekarzami. Ale często to jest nasza wina, że nie czują się swobodnie. Często rezygnujemy z prostej przyczyny – niewytłumaczalnego wstydu, stereotypów, które przejmujemy z pokolenia na pokolenie. Szczególnie lekarz nie powinien się takimi stereotypami kierować. Dlatego trzeba pokazać, że to rzecz fizjologiczna. A ubóstwo menstruacyjne to zjawisko, które nie powinno istnieć.
Wszystko dzieje się za szpitalnymi murami. Na zewnątrz łatwo nam udawać, że problemu nie ma.
DR KOTERWA: Pacjentki są wykluczone z tego dyskursu, przez to tym bardziej to ich dotyka. Są wykluczone, bo menstruacja w ogóle jest czymś, o czym nie mówimy. To nam się wydaje brzydkie, problematyczne, niełatwe. Szczególnie dla mężczyzn, przyznaję. A nie powinno tak być. To, że o czymś nie mówimy, nie oznacza, że problem znika. Choroba psychiczna to jest kolejna rzecz, która wielu ludziom wydaje się niewygodna, brzydka, najlepiej o niej zapomnieć. Dlatego pacjentki szpitali psychiatrycznych to jest podwójnie stygmatyzowana grupa.
BIEŃKOWSKA: Proszę sobie wyobrazić, co by to było, gdyby nagle przestały być refundowane pampersy dla pacjentów szpitali. A przecież to podobna kategoria. Dlaczego nie ma refundacji podpasek dla pacjentek szpitali? Kolejny raz dochodzimy do sytuacji, gdy kobieta jakoś sobie musi radzić. Przecież to fizjologia, która dotyczy połowy populacji, a my wciąż pozwalamy, żeby kobiety były z powodu swojej fizjologii zakłopotane czy zawstydzone.
Tak się zdarza w szpitalu?
BIEŃKOWSKA: Oczywiście. Niejednokrotnie słyszałam o sytuacjach, gdy pacjentka, która nie czuła się prawidłowo zabezpieczona w czasie okresu, rezygnowała z udziału w życiu społecznym, nie szła na terapię i wolała zostać w łóżku, żeby „coś jej się nie przytrafiło", bo nie wie, czy lignina da radę, czy nie.
DR KOTERWA: Bywa, że część z nas, lekarzy i pielęgniarek, bywa stygmatyzująca. Sprawy dotyczące fizjologii czy zabrudzonej krwią pościeli bywają omawiane publicznie, podczas obchodu.
Takie doświadczenia naruszają godność kobiet.
DR KOTERWA: To jednoznaczne naruszenie godności. Samo proszenie o podpaskę i słuchanie, że materiałów nie ma, bywa upokarzające. To są kobiety w kryzysie. Spotykam je na co dzień, pracuję z nimi i patrzę pewnie inaczej niż ci, którzy tematu nie znają. Wśród pacjentek są osoby z zaostrzeniem choroby psychicznej, z drugiej strony – takie, które mają ciężki okres w życiu, obniżony nastrój, myśli samobójcze, ale choroby psychicznej nie mają. Pacjentki psychiatryczne to nie są osoby, które nie mają kontaktu z realnym światem. Owszem, bywa, że niektóre z nich w ostrych stanach psychotycznych nie zwracają uwagi na swoją powierzchowność czy higienę. Ale bez względu na to, jak ciężki jest stan pacjentki, nie oznacza to, że nie czują emocji związanej z naruszeniem godności. Należy im się taki sam szacunek i wsparcie jak wszystkim innym chorym, jak wszystkim kobietom. Nie mamy prawa jej odbierać.
BIEŃKOWSKA: Często w wywiadach podczas pracy terapeutycznej słyszę od pacjentek bardzo smutne refleksje. „Dokąd doszłam, w jakim punkcie swojego życia jestem, że nie mogę nawet kupić sobie podpasek" – pytają. Mówią, że choroba odebrała im godność i że myślały, że nie może być gorzej. A jest. Podmiotowość jest bardzo ważna. Przekonanie, że chory jest chory, a nie gorszy, wpływa na cały proces leczenia.
Kto pomaga pacjentkom doświadczającym ubóstwa menstruacyjnego?
BIEŃKOWSKA: Gdy zorientowałam się, że problem jest, poczułam kobiecą solidarność. Opowiedziałam o swoim odkryciu moim przyjaciółkom i postanowiłyśmy, że będziemy zaopatrywać oddział w materiały higieniczne. W każdym miesiącu inna z nas robiła zapasy podpasek i tamponów. Kiedyś, gdy szłam z wielką torbą przez korytarz szpitalny, któraś z lekarek rezydentek spytała, co niosę. Opowiedziałam jej o ubóstwie menstruacyjnym na oddziale. Złapała się za głowę. I przyłączyła do akcji. Teraz współpracujemy z Okresową Koalicją, organizacją na rzecz przeciwdziałania problemowi ubóstwa i wykluczenia menstruacyjnego. Dzięki tej współpracy na szpitalnym oddziale pojawiły się darmowe produkty higieny menstruacyjnej. Takich skrzyneczek pojawia się w przestrzeni publicznej coraz więcej. Dzięki temu wielu kobietom jest łatwiej.
DR KOTERWA: Trzeba o tym mówić jak najwięcej. I dlatego ja rozmawiam dziś o tym z panią. Ubóstwo menstruacyjne to nie tylko brak podpasek. To także wstyd, którego nie powinna doświadczać żadna kobieta, naruszenie godności, o którym mówiliśmy.
Czy to także brak świadomości własnej fizjologii?
BIEŃKOWSKA:To, co my widzimy w szpitalu, to wierzchołek góry lodowej. Pod spodem jest przeszłość pacjentki, brak rozmów o miesiączce w domu, gdzie sprawy kobiece były sferą tabu. To też jest ubóstwo menstruacyjne. I okazuje się, że rozmawiam z pacjentką, która nie ma świadomości, że nieregularne miesiączki mogą świadczyć o złym doborze leków albo o problemach zdrowotnych. Pytam dalej i słyszę, że kobieta nie ma poczucia, że powinna chodzić regularnie do ginekologa i dbać o własne zdrowie. Dlatego zwyczajowo rozmawiam z pacjentkami o fizjologii. Pytam o profilaktykę ginekologiczną. I jestem przekonana, że taka edukacja jest bardzo potrzebna. Razem z grupą osób z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego robimy duży projekt dotyczący profilaktyki ginekologicznej. Chcemy zebrać informacje na oddziałach psychiatrycznych w całym kraju o świadomości pacjentek dotyczących własnego zdrowia. Chcemy sprawdzić, jaki procent chorych regularnie kontroluje swoje zdrowie.
Znów się okazuje, że ubóstwo menstruacyjne to znacznie więcej niż tylko brak podpasek.
BIEŃKOWSKA: Ta kwestia dotyka kobiety na wielu płaszczyznach. I pokazuje paradoksy. Bo kobieta, która trafia do szpitala – bez względu na to, z jakim schorzeniem się zmaga – nie przestaje być kobietą. A my traktujemy ją, jakby nią nie była. I jakby była winna temu, że menstruuje, więc sprawia kłopoty. Niewyobrażalne? Tak przecież się zachowujemy. Trzeba głośno o tym mówić. Potrzebne są zmiany systemowe i refundacja artykułów menstruacyjnych. Bo będziemy tkwić w pięknych, odremontowanych szpitalach, w których kobieta w czasie miesiączki dostanie od pielęgniarki zwitek ligniny.
* Katarzyna Bieńkowska, psycholog i psychoterapeuta w trakcie szkolenia, z doświadczeniem w pracy na oddziale ogólnopsychiatrycznym
**Dr Sebastian Koterwa, lekarz rezydent psychiatrii, Mazowiecki Szpital Wojewódzki Drewnica, II Klinika Psychiatryczna Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
***
Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach
Z uwagą i czułością przyglądamy się naszym relacjom – tym rodzinnym i tym z nami samymi – aby je uporządkować i z nową energią tworzyć świat po pandemii. Rozmawiamy o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat. Chcemy tworzyć nową rzeczywistość. Chcemy rozmawiać o wolności kobiet w sferze świadomości, cielesności i bytu.
Wszystkie publikowane do tej pory materiały można znaleźć na stronie Kulczykfoundation.org.pl
Jakoś nie widać pomników katarów i sraczek.
Przecież nikt nie zabrania Silnym i Niezależnym kobietom otworzyć własne szpitale, DPSy, i trzymać tam tyle podpasek, na ile mają ochotę.
Przypominam Ci dziadersie, że kobiety od dnia narodzin utrzymują takich jak Ty. Karmią, piorą, dupsko obcierają, faworyzują, dogadzają itd. Same benefity, praca za darmo, służące za darmo, kucharki za darmo, sprzątające za darmo. W zamian pogarda, że jełop je utrzymuje. W kwestii depresji, to rzeczywiście w przypadku mężczyzn częściej zakańczane są skutecznym samobójstwem. Kobiety targają się na swoje życie mniej skutecznie.
Na swoją matkę popatrz. OMG
100/100, niestety. Rodziłam, leżałam na oddziałach położniczych i byłam zarówno świadkiem jak i adresatką takich komentarzy. Masakra. To nie jest kraj dla kobiet.
Przepraszam bardzo, ale jaki jest rozkład płci wśród salowych i personelu sprzątającego szpitale? Ile tam jest kobiet, 80%? 90%? Do kogo więc właściwie kobiety mają pretensje, i dlaczego nie do samych siebie?
Mężczyżni popełniaja samobójstwa,bo są SLABI.
Jakoś oburza mnie takie postawienie sprawy. Natomiast mężczyźni dużo częściej chorują psychicznie ale nie nazwałbym tego słabością i dużo częściej są uzależnieni od alkoholu i nie tylko.
To"nasze"Państwo już dawno nie istnieje.W dużej mierze na własne żądanie.Tłuścioch pogardzająca flagą unijną wozi dupę na weekend rządowym samochodem za 3 miliony złotych,co raz się okazuje że rządowym samolotem dzicz lata na prywatne wycieczki,a tu się nagle okazuje że za jedną taką wycieczkę można by zaopatrzyć wszystkie szpitale w podpaski.
A może ci jaskiniowcy nie mają żon,
córek,a może biorąc pod uwagę ich
klasę w domu się o tym nie mówi?
U mnie się mówi,żona człowiek niezwykłej łagodności nagle robi mi piekielną awanturę patrzę jej w oczy i pytam czy to właśnie czarna rozpacz,tak nazwaliśmy czas menstruacji kiwa głową że tak i.....zaczyna płakać że zrobiła mi awanturę i oboje się śmiejemy.
Nie chcę rządowym jaskiniowcom podsuwać pomysłów ale kilka dni temu był w Gazecie artykuł że dziewczyny w Afryce siadają w te dni na piasku.Może więc??????
Dodam że żona trafiła na oddział chirurgiczny w trakcie laktacji i oczywiście po operacji jej nikt nie pomógł odciągnąć pokarmu (miała swój prywatny laktator, bo na to tez liczyć nie można)?
Nie rozumiem jak szpital może nie mieć laktatora, wkładek laktacyjnych, podpasek, podkładów poporodowych