Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Życie osoby, której wygląd odbiega od normy narzuconej kulturowo, społecznie czy przez Hollywood i Instagram, nie jest łatwe. I nie mówię o tym, że wiele z nich musi zmagać się z poważnymi problemami, takimi jak niepełnosprawność, zaburzenia odżywiania, otyłość, trądzik, bielactwo, choroby nowotworowe i wady wrodzone. Jedną z ich największych bolączek jest brak wrażliwości otoczenia i agresja słowna.
Od dziecka zmagam się z nadwagą, a później otyłością. Jako dziewczynka i nastolatka plus size słyszałam o sobie wszystko - byłam wytykana palcami i wyśmiewana za wygląd. Na końcu wybierano mnie do zabaw i gier na WF-ie. W podstawówce zazwyczaj tą grą był tzw. zbijak, a w naszym przypadku zasady gry sprowadzały się do tego, żeby jak najszybciej walnąć piłką z całej siły w najwolniejsze i najmniej lubiane osoby.
W okresie dojrzewania i szczególnej wrażliwości doświadczałam niezwykłego okrucieństwa rówieśników. Od wysyłania mnie na mosty, żeby upewnić się, czy są bezpieczne (jeśli nie zarwą się pod moim ciężarem, reszta może przejść), po zmuszanie do unoszenia rąk, żeby sprawdzić, czy spociłam się pod pachami. Odwróciły się ode mnie koleżanki, żeby nie być utożsamianymi z wyśmiewaną osobą, a jedyni chłopcy, którzy zwracali na mnie uwagę, prosili o zachowanie naszego związku w tajemnicy, bo jak mówili wprost, wstydzili się, że ze mną „chodzą”.
Nie przytaczam tego szybkiego przeglądu traum z dzieciństwa, żeby się nad sobą użalać. Robię to, bo jako dorosła kobieta i dziennikarka, przeprowadzając dziesiątki rozmów dotyczących ciałopozytywności, wstydu i ośmieszania ze względu na wygląd, odkryłam, że moje wspomnienia z dzieciństwa i młodości są w dużej mierze uniwersalne. Z ust moich rozmówczyń słyszę podobne historie o wykluczeniu, przemocy i bezradności. Do tej pory nie znajdowałam jednak w naszych opowieściach żadnego złotego sposobu na radzenie sobie z ośmieszaniem. Zrozumiałam jednak, że łączy nas jeszcze jedno - w tych wszystkich sytuacjach, większość z nas szła sama.
Głos siostry
Nie stanęły obok nas nauczycielki, żeby pouczyć dzieci. Rówieśnikom, którzy przeczuwali, że dzieje się coś niewłaściwego, często brakowało odwagi.
Rodzice naszych agresorów powtarzali jak mantrę: „Oni tylko tak się droczą, wyrosną z tego, kto się czubi, ten się lubi”. Co gorsza, od wielu osób, które zmagały się z body shamingiem, słyszę, że ich sojusznikami nie byli nawet ich rodzice.
Z wiekiem najbliżsi zamieniają się w naszych największych krytyków. Ponad 60 proc. kobiet przyznaje, że zetknęło się z ośmieszaniem osobiście lub widziało, jak inne kobiety go doświadczają. Wśród oprawców wskazują najczęściej matki, partnerów, bliską rodzinę i koleżanki. Do hejtu i przemocy w internecie jesteśmy już właściwie przyzwyczajone, bardziej boli krytyka ze strony tych, którzy powinni otaczać nas miłością i czułością.
Czas na radykalną rewolucję w tej sprawie. Każde zwrócenie uwagi, kiedy twój ojciec krytykuje fryzurę matki, każdy sprzeciw, kiedy bliscy przed telewizorem wyśmiewają dziewczynę plus size, każde określenie „płaska jak deska, wieszak na ubrania, nie ma za co złapać” niepozostawione bez reakcji, to krok w kierunku dobrej zmiany. Może kiedy staniesz w obronie ośmieszanej przez ojca matki, ona później zastanowi się, zanim powie, że sukienka cię pogrubia. Jeśli spokojnie wyjaśnisz znajomym, że „śmieszne filmiki” o grubych osobach wcale nie są śmieszne, jest szansa, że następnym razem, gdy go zobaczą, zawahają się przed napisaniem złośliwego komentarza. Dziecko, które usłyszy, że w twoim domu nie ma zgody na ocenianie ze względu na wygląd, nie dołączy do chóru złośliwych komentarzy wobec koleżanki w szkole.
Bądź największą rzeczniczką osób wyśmiewanych, poniżanych i hejtowanych. Stawaj w ich obronie, wdawaj się w kłótnię, nie pozwalaj na przemoc, tak jakby to tobie działa się krzywda. Bo dzieje się. Podczas gdy ty patrzysz bezczynnie na wyśmiewanie drugiego człowieka, ktoś nie reaguje na narastające poczucie bezkarności twojego przyszłego hejtera.
Ktoś mówi, że obecność otyłej osoby w mediach to „promowanie otyłości”? Zapytaj, czy słyszał, żeby te osoby zachęcały do objadania się i tycia czy tylko chcą mieć możliwość funkcjonowania w społeczeństwie jak wszyscy inni? Spytaj, czy mężczyzna w okularach na okładce magazynu zachęca do czytania przy słabym świetle? Dlaczego jest gotowy solidaryzować się z osobami chorującymi na raka, a z chorującymi na otyłość, anoreksję i bulimię już nie? Bo sami są sobie winni? Dobrze, że lekarz tak nie mówi, kiedy trafia do niego pijany kierowca po wypadku samochodowym. Ta sukienka źle leży na pannie młodej? A pytała cię o zdanie? Wolność słowa to nie jest zaproszenie do wygłaszania obraźliwych i sprawiających innym przykrość komentarzy. Jeśli ktoś nie prosi o twoją ocenę, zachowaj ją dla siebie.
Zabij ich miłością
Jest jeszcze jedna droga. Nazwijmy ja „Drogą Jedi”, bo do jej opanowania potrzebny jest niebywały wprost wewnętrzny spokój i równowaga. Moim mistrzem Yodą tej drogi jest modelka Rain Dove Dubilewski. Użyłam rodzaju żeńskiego, aby ją przedstawić, choć Rain Dove jest znana z tego, że nie daje się zamknąć w żadnej szufladce. Podkreśla, że w branży modowej reprezentuje ludzi, a nie konkretną płeć. Nie zwraca uwagi na zaimki, możemy zwracać się do niej, jak chcemy. Słynie z bawienia się wyglądem i przypisanymi cechami płciowymi. Na jednym zdjęciu zobaczycie u tej osoby twarz przystojnego mężczyzny i obfite piersi kobiety.
Poznałam Rain Dove, kiedy znajoma opowiedziała mi o tym, jak rewolucyjnie radzi sobie z hejtem. Bardzo często pokazuje zrzuty ekranu z długich rozmów, które prowadzi z hejterami atakującymi ją w wiadomościach. Kiedy ktoś pisze do niej: „Obleśna kobieta przebiera się za faceta. Wow jakie wspaniałe. Obleśna, obleśna kobieta”, Rain Dove odpisuje: „Mam nadzieję, że masz wspaniały dzień, kochana osobo. Widzę tu dużo pasji! Witaj na mojej stronie. Doceniam, że sięgasz do źródła. Identyfikuję się jako „Ja”. Nie mężczyzna. Nie kobieta. Po prostu osoba, która jest osobą. Miło mi cię poznać!”.
Bardzo często po kilku krótkich i obraźliwych wiadomościach okazuje się, że ich autor przeżywa kryzys i wzrusza go, że ktokolwiek jest dla niego miły. Albo w jego rodzinie ktoś wyautował się jako osoba LGBT i nie wie, jak się zachować. Dzięki Rain Dove pierwszy raz rozmawiają o swoich lękach. Stopniowo otwierają się na dobro, którymi modelka ich zalewa. Jak Rain Dove to robi? Wykańcza ich miłością. Okazuje im miłość i uporczywie przypomina o kochaniu innych ludzi. Być może tylko radykalna i bezkompromisową miłość do drugiego człowieka jest w stanie zdziałać cuda i pokonać hejt.
***
Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach
Akcja społeczna Kulczyk Foundation, „Wysokich Obcasów” i Fundacji „Gazety Wyborczej”. Z uwagą i czułością przyglądamy się naszym relacjom – tym rodzinnym i tym z nami samymi – aby je uporządkować i z nową energią tworzyć świat po pandemii. Rozmawiamy o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat. Chcemy tworzyć nową rzeczywistość. Chcemy rozmawiać o wolności kobiet w sferze świadomości, cielesności i bytu.
Wszystkie publikowane do tej pory materiały można znaleźć na stronie Kulczykfoundation.org.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
b) masz próchnicę - zadbaj o zęby - nie dąż do zostania "toothless model"
c) masz brud i syf w łazience - posprzątaj - nie mów że "fajnie mieć syf w łazience"
A jeśli nie stosujesz się do powyższych prostych reguł ... twoja sprawa, ale nie wmawiaj wszystkim że trzeba cię tolerować i udawać że jesteś chudą damą z pięknym uśmiechem i zadbanym domem. Jesteś otyłą, bezzębną, niezadbaną osobą z syfem w domu.
Ale dlaczego schudnij? Dlaczego nie można być otyłą ciałopozytywną? Co masz do tego żeby ktoś był jaki jest i tego nie zmieniał? Wszyscy musimy robić to samo? Wszyscy musimy być zmuszani do jednej prawdy, jednego podejścia? Włóżmy wszyscy te same kombinezony cielesne, osoby niskie niech mają refinansowane wydłużanie nóg, brzydkie niech mają refinansowane operacje twarzy, żeby jedna twarz przystawała do drugiej, zróbmy tak , wtedy będzie piękniej. Tylko jeszcze trzeba wybrać osobę, która zadecyduje jaki odlew do twarzy jest jedynym prawidłowym, żeby nie było pomyłek bo a nóż ktoś będzie odstawał.
Masz depresję - uśmiechnij się, masz astmę - odetchnij głęboko, jesteś niepełnosprawny intelektualnie - pomyśl. Wspaniałe rady od osoby nie mającej pojęcia o problemach ludzi, którym tych rad udziela. I owszem, trzeba tolerować, bo nie każdy może być młody piękny i bogaty. Są - wyobraź sobie - ludzie biedni, starsi i nieładni - ale to nie daje nikomu prawa do tego, by ich za to prześladować. Każdy ma prawo do życia po swojemu, a nie tylko ci, którzy dostosują się do twoich reguł.
Czyli dokładnie tak jak napisałem, bądź sobie sobą i ze sobą ale nie mów że to normalne.
Osoby niskie - są niskie bo są niskie, wysokie są wysokie a brzydkie są brzydkie - bo tak jest i już. Ale otyłe są otyłe bo się do tego stanu doprowadziły.
Niech nie mówią że to OK, bo osoba szczupła czuje się nieswojo - jest zdrowa a okazuje się że nie jest to OK. Bo OK jest otyłość i choroba?
Kuźwa...
Jeżeli przeszkadza ci syf w CUDZEJ łazience, brak zębów w CUDZEJ gębie i tłuszcz na CUDZEJ d*pie, to jest twój problem i żyj z tym. Komentarze zachowaj dla siebie, o ile nikt cię o zdanie nie prosi.
To jest takie proste.
O co ci chodzi właściwie, bo ciężko z tych bredni, które produkujesz cokolowiek wywnioskować.
> "Dlaczego nie można być otyłą ciałopozytywną?"
A można być chudą ciałopozytywną? Nie można, ludzie by natychmiast taką dziewczynę zniszczyli. Promowana przez media ciałopozytywność jest wyłącznie dla otyłych, inne odstępstwa od normy są odsądzane od czci i wiary. Jeżeli dziewczyna jest szczupła, to jest "anorektyczką", "szkieletorem", źródłem wszelkiego zła na świecie i właściwie powinna się powiesić, bo "promuje anoreksję".
Nie taki był mój przekaz, po prostu odpieprzmy się od siebie nawzajem
Ok jest dla każdego czym innym i niech ludzie patrzą na siebie i sobie wytykają błędy a to co się wydaje błędami innych niech będzie wyłącznie błędami tych osób nie patrzmy na innych ludzi wytykając im, że są nie tacy jak my byśmy chcieli żeby byli. Patrzmy na siebie, na nasze fałdy bądź ich brak i zarządzajmy nimi a nie skupiajmy się na innych. Dajmy możliwość wyboru, zaakceptujmy to, że ktoś jest inny, chudy, gruby. Każdy z nas ma coś, skupmy się na sobie a nie że ktoś ma coś więc musimy mu to wytknąć i wsadzić do gardła.
Wierz mi, otyłość bardzo często nie jest wynikiem własnych działań
Człowieku, co Ty bredzisz?
Masz może jakąś koleżankę z niedowagą? Zapytaj ją, dowiesz się jakie piekło musi przeżywa, jak obcy ludzie ubliżają jej od anorektyczek. Osobie otyłej nikt otwarcie publicznie nie powie na dzień dobry "jeju, jaka ty gruba, powinnaś schudnąć", natomiast osoby szczupłe i chude muszą na okrągło wysłuchiwać kazań "jeju, jaka ty chuda, powinnaś przytyć, kobieta musi mieć trochę ciałka". Wiesz jakich przytyków i obelg muszą słuchać partnerzy takich dziewczyn?
Według Ciebie to jest w porządku?
A można by bez wulgaryzmu?
Ciekawi mnie ile osób mnie skrytykuje?
W Porządku pod warunkiem, że dobrowolnie otyłe osoby będą płacić wyższą składkę zdrowotną.
Jak ci salowa w szpitalu będzie zmieniać pampersa to czyj to będzie problem ? , jak zajmujesz część czyjegoś miejsca w komunikacji publicznej to czyj to problem ? itp.
Co Ty bredzisz?
Mój, salowej i osoby, której zajmę miejsce. Twój problem będzie to wtedy kiedy TY będziesz zmieniać tego pampersa i kiedy TOBIE zajmę to miejsce. A do tego czasu, możesz spać spokojnie wrażliwy człowieku. Nie martw się na zapas, dobra duszyczko. Bo jeszcze ktoś uwierzy, że faktycznie tak się wszystkim przejmujesz na wyrost z czystego serduszka.
A czyich? Ktoś wciska komuś jedzenie na siłę?
To jest słuszne podejście. Odpieprzyć się od innych. TAK! Pani Seiler natomiast domaga się, żebyśmy na instagramie obserwowali grubaski i się zachwycali, jakie fałdy i rozstępy są "piękne". A jak ktoś powie, że mu się nie podobają, to jest to oczywiście fatfobia.
Tak niestety się porobiło, że to wszystko w mediach, ten cały aktywizm, ciało i co tam jeszcze -pozytywizm odbywa się na zasadzie szantażu moralnego: "nie uważasz, że mam najbardziej przes*ane na świecie jako grubas/trans/gej/czarny/kobieta/biały facet hetero, to jesteś xxxxx" (x - tu można wstawić dowolną modną aktualnie obelgę)
Odpieprzanie się od innych jednak inaczej powinno wyglądać.
I jeszcze panuje przekonanie, że jak chuda to ma wredny charakter.
Pani Seiler się nie domaga. Po prostu mówi, że sama tak robi i to jej pomaga.
Nie popisuj się głupotą, bo to wstyd.
"Na razie zachęcam każdego, żeby jeszcze dzisiaj odlajkować wszystkie profile, które sprawiają, że myślicie o sobie gorzej, a w ich miejsce polecam kilka moich ulubionych."
No dobra, nie domaga, ale zachęca. Na jedno wychodzi, bo i tak mądre to nie jest.
I WCALE JEJ TO NIE POMAGA, jak widać, bo pisze o tym już fafnasty tekst. I dalej ta sama frustracja.
Człowieku, zastanów się zanim, następnym razem, dodasz taki prymitywny post!!!
BRAK SENSU...
Ale ten ktoś właśnie swoją łazienkę pokazał na łamach opiniotwórczej gazety.
Ważyłam 98 kg; 160 cm wzrostu. Spowodowało to kilka chorób, o których nie miałam pojęcia. Pomocy od lekarki POZ nie dostawałam.
Mam 77 lat, ważę dziś 60 kg. Trwało to jakieś 3 lata, ale odpowiednia dieta i ruch. Ruch bardzo prosty - chodzenie z kijkami.
Od wielu lat dbam o odpowiednią dietę i ruch. Dwa razy w tygodniu po minimum 4-6 km. Teraz tyle wystarcza. W okresie chudnięcia 4-5 razy w tygodniu po 15 - 20 min szybkiego marszu. Szybkiego na jaki było mnie wtedy stać.
Przejście 4-5 km także dziś to normalne, przyjemne chodzenie, a 8-10 km też bywa. Jeśli średnia prędkość spada poniżej 4,5km/godz. wiem, że trzeba częściej wychodzić na spacer.
Powodzenia. Trzeba w siebie uwierzyć, a chorobom pokazać gest Kozakiewicza. :-) Na początku jest bardzo trudno, ale.....
Dodam: 15-20 min. TRZY RAZY DZIENNIE!
Brawo!!! Gratuluję samozaparcia. I to jest recepta na dobrą kondycję i zdrowie.
Ktoś uważa inaczej. Bo jak można sugerować jakikolwiek wysiłek? :-)
Poza tym, zwykle osoby z nowotworami jednak uznają, że są chore i się leczą, a nie prezentują się w mediach hasłami - "chore na nowotwór jest piękne", "wypadające włosy pozytywna sprawa". U przytłaczającej większości otyłość to niestety głównie kwestia siły woli. Nawet osoby z chorobami sprzyjającymi otyłości jak insulinooporność czy ogólnie zaburzenia hormonalne mogą schudnąć - choć oczywiście jest to dla nich dużo trudniejsze.
Same przykre komentarze na temat tuszy czy wyglądu to po prostu brak kultury i buractwo. To trzeba tępić w zalążku i lepiej właśnie edukować i uwrażliwiać niż nawoływać do powszechnej akceptacji bycia otyłym. Komentarze w rodzinie to często niestety po prostu forma głupio wyrażonej troski - tu trzeba ludzi uczyć, że to nijak nie pomaga.
100/100
"U przytłaczającej większości otyłość to niestety głównie kwestia siły woli. "
źródło?
A choćby prosty fakt, że dopóki ludzie nie mieli łatwego dostępu do taniej, wysokoprzetworzonej i wysokocukrowej żywności - otyłość praktycznie nie występowała. Tam gdzie dostępu do dziś nie mają - otyłość nadal nie występuje. Otyłość wynika więc z tego, że ludzie z tego dostępu bez umiaru korzystają. A korzystają - bo nie potrafią przestać. A nie potrafią - bo nie chcą.
Przy czym każdy terapeuta uzależnień ci powie, że na tzw. "dupościsku" czyli silnej woli - to się daleko nie zajedzie. Jeden dalej, drugi bliżej, ale każdy w końcu pęknie.
Napisz jeszcze, że ojciec cię regularnie prał kablem od prodiża i nic a nic ci to nie zaszkodziło.
Nie zamierzam dołączać do chóru ofiar i brać udziału w modnej ostatnio konkurencji "Mój ból jest większy niż twój". Nie służy to nikomu.
PS Prodiż! - jakie piękne słowo z lamusa :D
No ale jeśli nie chcesz o tym słuchać to po co tu wchodzisz? Ja jak nie chcę słuchać o boksie, to nie wchodzę na artykuły o boksie.
Tu czy gdzie indziej - to jest WSZEDZIE! W mediach wszędzie igrzyska ofiar.
Nie interesuje cię? Nie czytaj, nie fatyguj się komentarzami.
"Ale mimo to nie wszyscy są ofiarami."
Na szczęście jesteśmy różnorodni. A wskazywanie zachowań nagannych i piętnowanie jest krokiem w dobrym kierunku.
WSZĘDZIE to są igrzyska krytykujących, niezadowolonych, z lubością "dowalających" innym. To nazywa się hejt i jest straszne!
Racja! Ciągle celebryci licytują się kogo bardziej skrzywdziło życie.
STRASZNE to jest określanie wszystkiego, każdego zdania odbiegającego od przyjętej linii "hejtem". Straszne, głupie i szkodliwe.
Nie mam w zwyczaju wyśmiewać nikogo, normalnie nie komentuję cudzej tuszy ani innych cech, ale jak ktoś mnie przekonuje, że grube jest piękne, to muszę powiedzieć: no sorry, niestety, dla mnie nie jest. Twoim zdaniem to hejt, tak?
Podobno "A wskazywanie zachowań nagannych i piętnowanie jest krokiem w dobrym kierunku."
No to przecież piętnuję i wskazuję, nieprawdaż? :D Mówię, że wieczne użalanie się nad sobą, fiksacja na ciele, fałdach i zwałach, na tym, co inni myślą i mówią, jest szkodliwa. Ale pewnie tylko ty możesz "piętnować i wskazywać", a ja nie mogę? Bo wtedy to hejt, prawda? Przecież tylko tobie bozia dała prawo ustalania, co jest "naganne" :D
Weź ty się zastanów nad tymi bredniami, które wydalasz.
A jak bliscy przed telewizorem ubliżają modelkom od szkieletorów, chudych szkap i chłopców, to już wszystko w porządku?
A kto powiedział, że to w porządku ?
Nikt tutaj tego nie powiedział, ale jeszcze NIGDY nie czytałem artykułu poruszającego ten temat. Wszędzie tylko dyskusje o otyłych, natomiast szczupłym i chudym ubliża się bez żadnych zahamowań.
Przecież autorka o tym też pisze: "każde określenie ?płaska jak deska, wieszak na ubrania, nie ma za co złapać? niepozostawione bez reakcji, to krok w kierunku dobrej zmiany".
Bo pewnie skupiasz się tylko na tym; nawet w artykule, który komentujesz jest o krytykowaniu i ocenianiu każdego, kto odbiera od przeciętnej - w tym osób szczupłych.
co to jest ta "modelka plus size", puszysta modelka czy modelka o grubych kościach?
Modelka "większa" niż w rozmiarze 42.
miau
A może trzeba się wypisać z tego towarzystwa??? I nie oglądać razem telewizji....
Racja. Kto chce uderzyć to kij zawsze znajdzie.
Rozumiem, że masz satysfakcję, ale nie uważam, że ta historia jest jakimś powodem do dumy.
Nie miałaś wpływu na swoje hormony, ale Twoja koleżanka nie miała wpływu na swój wzrost. Natomiast każdy z nas może mieć wpływ na własną wrażliwość, otwartość, empatię i wiedzę.
Czy mam prawo komentować cechy, co do których nie mam pewności, czy są skutkiem działań posiadacza owych cech?
Wiesz już, że otyłość może być spowodowana np. hormonami. A czy wiesz, że ktoś może być niski, bo od dzieciństwa choruje, a choroba i przyjmowane leki mają wpływ na niski wzrost?
Natomiast chamstwo, złośliwość i głupota to najczęściej takie cechy, na które posiadacz ma wpływ. I albo je u siebie akceptuje, albo pracuje nad ich zmianą - bo chce i przede wszystkim MOŻE.
Wstrząsająca historia xD
Problem w tym, że widzisz tylko jedną stronę. W swoim dość długim życiu zrozumiałam jedno: prostak nigdy nie zrozumie grzeczności. On uważa ją za słabość, okazję by dokuczać, poniewierać inną osobą. I tu jest problem.
160 cm to normalny wzrost, a riposta chyba była celna i dopuszczalna!! Brak reakcji spowodowałby dalsze nieprzyjemne uwagi.
By było jasne: nie przeklinam (nigdy), zawsze jestem grzeczna do innych. A uprzejmość uważam za pierwszą powinność.
Jednak nie wolno przechodzić obojętnie, bez reakcji. Zbyt wielu to robi i mamy, co mamy.
Pozdrawiam
tak, mam satysfakcję. wytykanie wyglądu niskiej osoby nigdy by mi nie przyszło do głowy. zostałam zaatakowana to się obroniłam. Moja - jak się okazuje nieśmieszna - anegdotka miała na celu pokazanie, żeby nie naśmiewać się z czyjejś nadwagi, bo nigdy nie wiesz czy ciebie też nie dopadnie. Empatia. Takie trudne do przełknięcia w tym narodzie słowo.
@konjak12
Szkoda, że w moim wpisie zabrakło zaznaczenia, że mnie by przez gardło nie przeszła nawet pojedyncza uwaga skierowana do kogoś, że jest obleśny i śmierdzi.
I tak w ogóle to ja się zgadzam z Wami obiema :D
"Prostak nigdy nie zrozumie grzeczności. On uważa ją za słabość, okazję by dokuczać, poniewierać inną osobą. I tu jest problem." - to zdanie łączy się bardzo ze słowem-kluczem: EMPATIĄ, a właściwie jej brakiem. Osoby pozbawione zdolności współodczuwania najczęściej są prostakami, nawet jeśli posiadają tytuły naukowe. Rzeczywiście dla takich ludzi czyjaś słabość, inność często jest łatwą okazją, żeby kosztem osoby innej lub słabszej poprawić sobie humor i/lub poczucie własnej wartości. Żadne grzeczne tłumaczenia nie docierają, bo te osoby nie są w stanie ich zrozumieć.
Czasami rzeczywiście trzeba zrezygnować z grzeczności, bo tylko w ten sposób możemy się obronić, szczególnie jeśli atak jest już którymś z kolei. Po prostu dla mnie komentowanie czyjejś cechy, na którą ta osoba nie ma wpływu, wydaje się bardzo niefajne, ale przyznaję rację, że w tym przypadku było usprawiedliwione i w pełni zasłużone.
Gdybym był feministką, powiedziałbym w....dalaj. Ale nie jestem :)