Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Prawa wyborcze
Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak upokarzające musiało być przypatrywanie się, jak głosuje mąż. Jako pierwsze na świecie prawo wyborcze uzyskały Nowozelandki w 1893 r. Potem Australijki (1902), Norweżki, Dunki. Polki wywalczyły je sobie w 1918 r., czyli zaledwie 102 lata temu. Wywalczyły – bo męska połowa ludzkości nie kwapiła się, żeby nam coś dawać. Sufrażystki to nie były ani płonące rumieńcem pensjonarki, ani koncyliacyjne panie domu, tylko wściekłe z powodu nierówności kobiety, nierzadko wykształcone damy, które rzucały cegłami w okna wystawowe, zakłócały wystąpienia polityków i przykuwały się łańcuchami. Do dziś kobiety nie mają prawa wyborczego w Brunei, jest ono ograniczone w Libanie.
Edukacja
Dlaczego nie ma tylu noblistek, co noblistów? Bo kobiety przez wieki się nie uczyły, Sherlocku. Maria Skłodowska, żeby studiować, zawarła układ z siostrą: pracowały na zmianę na czesne tej drugiej. Po długiej i mało wdzięcznej pracy guwernantki trafiła na Sorbonę, a dalej – wiadomo. Gorzej miała Zofia Stryjeńska, która malarstwo w Monachium studiowała w męskim przebraniu. Nie wiemy, ile wybitnych kobiecych umysłów przepadło w odmętach dziejów, bo skoro jedynie mężczyźni się uczyli, to tylko oni bywali kronikarzami, a że lubimy przyglądać się tym, którzy podobni są do nas, większość Herodotów i Wincentych Kadłubków opisywała głównie mężczyzn. Polkom wstęp na uniwersytety wywalczyły emancypantki z Kazimierą Bujwidową na czele, kobietą tak niepoprawną jak na swoje czasy, że konserwatywny Kraków łapał się za głowę. Do dziś edukacja dziewcząt nie jest normą, czego dowodzi najmłodsza noblistka w historii – Malala Yousafzai, której talibowie omal nie zabili za walkę o prawo dziewczynek do szkoły. Do dziś, obserwując różne przedsięwzięcia naukowe, możemy zauważyć „efekt Matyldy”, czyli pomijanie dorobku kobiet. Również przy przyznawaniu Nobli.
Pieniądze
Przez wieki nawet bogate kobiety nie dysponowały własnymi pieniędzmi. W kodeksie Justyniana był zapis, że posag wnoszony do małżeństwa uważany był za zabezpieczenie dzieci, nie za własność żony. Ojciec mógł zawsze wydziedziczyć, mąż po prostu nie dać. Pierwsze na świecie własne pieniądze miały Angielki, to prawo przyznano im pod koniec XIX w. Polki czekały na nie aż do 1946 r.
Praca
Simone de Beauvoir uważała pracę na równi z prawami wyborczymi za podstawowe narzędzie wyzwolenia kobiety – po pierwsze, to własne pieniądze, po drugie, to rozwijanie się poza sferą domową, nawet jeśli praca wymaga minimalnych kompetencji. Jeszcze w II RP Polki mogły podejmować pracę jedynie za zgodą męża. W części kraju w szkołach pracować mogły wyłącznie kobiety niezamężne. Praca kobiet była na rękę rządom, bo dodatkowe ręce w fabrykach i urzędach to korzyść dla gospodarki. Co innego dostęp do prestiżowych zawodów, np. prawniczych. W Polsce pierwszą sędzią byłą Wanda Grabińska, która stanowisko wywalczyła sobie w 1929 r. W niektórych stanach Ameryki dostęp do foteli sędziowskich był dla kobiet zablokowany aż do 1973 r.
Sama w drodze
Przez wieki kobiety nie mogły się same przemieszczać. Pilnowali ich rodzice, przyzwoitki, ciotki, mąż. Wszystko, co mogło pozwolić kobiecie na niekontrolowaną zmianę miejsca, było podejrzane. Pociąg oskarżano o to, że miarowe kołysanie wzbudza niezdrowe żądze, krzywo patrzono na rower, no bo kto widział tak siedzieć okrakiem. Okrakiem nie można też było jeździć konno, co dawało szansę, że kobieta nie oddali się zbyt daleko czy zbyt szybko.
Historia kobiecego podróżowania to historia ucieczek z domu. Karen Dinesen wyszła za mąż za barona Blixena, żeby móc opuścić nudną Danię i pojechać do Afryki. Alexandra David-Néel pieszo przeszła Indie, jako pierwsza dotarła do Tybetu. Ruszając w drugą podróż do Indii, powiedziała mężowi, że wróci po kilkunastu miesiącach. Wróciła po 14 latach. Lucy Walker w długiej flanelowej spódnicy weszła w 1871 r. na Matterhorn. To te poszukiwaczki przygód otworzyły nam domy, byśmy mogły wychodzić z nich, kiedy chcemy.
Sukienki bez drutów
Moda, która dziś jest sprawą hobbystyczną, przez wieki była źródłem opresji. Kobieta w gorsecie oraz krynolinie może i wyglądała powabnie, ale ważniejsze, że nie mogła biegać, grać ani się bronić. Pełną piersią odetchnęłyśmy dzięki zrzuceniu gorsetów. To w dużej mierze zasługa Chanel, która zaczęła szyć wygodne sukienki z lekkich materiałów dotąd przeznaczonych na bieliznę. Nie bez kozery feministki paliły staniki (chętnie dorzuciłabym kilka do stosu). Oprócz fizycznego komfortu kobiety, gdy już nie musiały sznurować gorsetów, układać halek i kręcić długich loków, zyskały masę czasu. Na przykład na czytanie, pisanie, studiowanie czy pracę.
Macierzyństwo
W państwie Merowingów – podaję za de Beauvoir – kobieta liczyła się tylko jako żona i matka. Porwanie matki było traktowane tak surowo jak morderstwo mężczyzny, a morderstwo ciężarnej czterokrotnie bardziej surowo niż morderstwo mężczyzny. Docenienie kobiet? Raczej wpychanie w jedyną słuszną rolę. To feminizmowi zawdzięczamy to, że kobieta nie musi dziś mieć męża ani dzieci i nie wylatuje przez to na margines czy nie ląduje jako uboga krewna na stryszku u zamożnego brata.
Małżeństwo
Polki dopiero od 1921 r. zwolniono z obowiązku posłuszeństwa mężowi. Odtąd mogły np. wyprowadzić się od męża, niezależnie od jego zgody świadczyć w sądzie czy zawierać umowy dotyczące wspólnego majątku. Mogły się też domagać w sądzie pieniędzy, jeśli małżonek nie zapewniał rodzinie należytych warunków.
Rozwód
Jedna z największych zdobyczy feminizmu. Dla tysięcy kobiet często jedyna droga do ucieczki z pełnego przemocy związku. Dla tysięcy innych szansa na skierowanie swojego życia na pożądane przez nie tory. Jak wyglądało życie w świecie, w którym rozwód był ostatecznością i skandalem, pokazuje nam Tołstoj w „Annie Kareninie”.
Antykoncepcja
Pigułka antykoncepcyjna to z punktu widzenia kobiet najbardziej rewolucyjny wynalazek ludzkości. Zanim się pojawiła, kobiety na różny sposób próbowały kontrolować płodność, co nie było łatwe w czasach, gdy seks uważano za obowiązek małżeński, a „małżeński gwałt” za oksymoron. Zakazane było samo informowanie o antykoncepcji. Walczyła z tym m.in. feministka i pielęgniarka Margaret Sanger. To prawdopodobnie ona namówiła biologa Gregory’ego Goodwina Pincusa do badań nad pigułką. W 1960 r. ludzkość otrzymała enovid. Początkowo o istnieniu tabletki wiedzieli tylko lekarze i przepisywali pigułki jedynie mężatkom, które miały już dzieci.
Aborcja
Była, jest i będzie. W przeszłości całkowicie nielegalna i śmiertelnie niebezpieczna. Kobiety pozbywały się niechcianych ciąż m.in. za pomocą wawrzynu, gorących kąpieli, globulek z ruty wymieszanej z wydzieliną bobra, a często po prostu szydełkiem, haczykiem od wieszaka na ubranie czy szprychą od roweru. W XX w. wiele państw uznało prawo kobiety do kontrolowania swojej rozrodczości za prawo człowieka. Prawa reprodukcyjne od zawsze są na sztandarach feministek. Jedną z nich była Victoria Woodhull, pierwsza kobieta kandydatka na prezydenta USA. Brak kontroli nad własnym ciałem uważała za formę niewolnictwa. Walczyła też o prawo do wolnej miłości i orgazmu.
Seks
Kobieca seksualność zawsze była piętnowana. Niejedna kobieta wylądowała na stosie jako czarownica tylko z powodu apetytu na seks. Przez wiele epok seks kobiety był nierozerwalnie związany z małżeństwem i całkowicie niezwiązany z przyjemnością. Opinia publiczna linczowała młodą Sophię Loren za romans z Carlem Pontim, chociaż to on zdradzał żonę. To feminizm w dużej mierze doprowadził do przemian, dzięki którym dziś kobieta nie musi wychodzić za mąż – ba, nawet nie musi kochać! – żeby mieć seks. Co więcej, może też go mieć z więcej niż jednym mężczyzną, więcej niż jednym mężczyzną naraz oraz z drugą kobietą.
Orgazm
Przez wieki zakładano, że skoro stosunek jest przyjemny dla mężczyzny, jest automatycznie przyjemny dla kobiety. Te, dla których nie był, chorowały na histerię, czyli szał macicy. Do 1952 r., gdy histerię wykreślono z listy chorób, było to najczęściej diagnozowane schorzenie na świecie. I może dobrze, bo lekiem był masaż genitalny i kobiety najpierw dzięki sprawnym palcom lekarzy i pielęgniarek, a potem dzięki wibratorom dowiedziały się na masową skalę, że seks może być przyjemny. A skoro zdobyły tę wiedzę, zaczęły się domagać orgazmów od mężów i kochanków. A wibratory sprzedają się nadal, bo – jak mówi feministyczny dowcip – Kiedy Bóg stworzyła mężczyznę? Kiedy zdała sobie sprawę, że wibratory nie potrafią tańczyć.
***
Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach
Akcja społeczna Kulczyk Foundation, „Wysokich Obcasów” i Fundacji „Gazety Wyborczej”. Z uwagą i czułością przyglądamy się naszym relacjom – tym rodzinnym i tym z nami samymi – aby je uporządkować i z nową energią tworzyć świat po pandemii. Rozmawiamy o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat. Chcemy tworzyć nową rzeczywistość. Chcemy rozmawiać o wolności kobiet w sferze świadomości, cielesności i bytu.
Wszystkie publikowane do tej pory materiały można znaleźć na stronie Kulczykfoundation.org.pl
Jest. Nie ma żadnego wyływu czy kobieta zdecyduje się na urodzenie czy aborcje ("moja cipka mój wybór). Ale jest.
Chyba żyjesz na księżycu. Bo w Polsce póki co kobieta nie może podjąć decyzji czy urodzi dziecko.
W jaki sposób kobieta może sobie wymościć awans cyckami? Czyżby mężczyźni dawali awanse za cycki?
Odrealniony bełkot. Masturbują się także 'eksperci' w Ordo Iuris, więc spokojna głowa o prawa do męskiej masturbacji. Natomiast czasy, gdy kobieta musiała zaprzeczać wszelkim seksualnym potrzebom mogą wrócić.
Parytet, rzecz jasna. Nie będziemy sprawdzać co kto ma w głowie, ale co kto ma w majtkach.
BTW: Sugestia, że Piłsudski nadał kobietom prawa wyborcze dekretem w wyniku działań sufrażystek jest lekko naciągana. Już prędzej to, że go żona przekonała. Z ciekawostek to endekom nawet bardziej zależało na prawach wyborczych kobiet bo te były konserwatywne i robiły co ksiądz przykazał (nie licząc może samego Dmowskiego) a socjaliści byli właśnie z tego powodu przeciwni.
1 - Proszę włożyć kieckę z drutami i koniecznie gorset, to się zrozumiemy.
2 - widocznie emancypantki miały wpływ na żonę Piłsudskiego :-)
'Sukienki bez drutów obok praw wyborczych czy reprodukcyjnych... Serio?'
Tak, sukienki bez drutów. Ten tekst o tym co ważne dla kobiet napisała kobieta. I proszę, już jakiś mężczyzna kwestionuje, już wie lepiej czy zrzucenie drucianych sukienek jest dla kobiet ważne czy nieważne. Już nam poradzi żebyśmy się zajęły ważnymi sprawami, a nie jakimiś tam sukienkami. Dzięki Iwanme.
Ależ ja nie piszę, że jest mniej czy bardziej ważne tylko wyrażam zaskoczenie.
Jeżeli faktycznie zmiana mody wśród strojów bardziej formalnych (bo większość kobiet nie chodziło w gorsetach na co dzień - zwłaszcza wśród chłopstwa) jest dla kobiet równie ważna co prawa wyborcze czy reprodukcyjne to jak najbardziej mają do tego pełne prawo.
Tak jak ja mam prawo się temu dziwić i uważać to za zabawne gdy jest to zestawiane obok faktycznie zmian przełomowych. Zwłaszcza, że trendy w modzie nie są czymś narzucanym przez kogokolwiek.
Dla mnie faktycznie - moda i to jak ktoś wygląda nigdy nie była szczególnie istotną sprawą. Nieszczególnie przeszkadzają mi ludzie ubrani w mojej opini mało gustownie, czy schludnie, a z drugie strony nie czuję się represjonowany przez nieformalny wymóg określonego stroju w teatrze czy spotkaniu biznesowym (choć latem w garniturze zdecydowanie zazdroszczę paniom w sukienkach)
I oczywiście, że Wam radzę byście się zajęły ważnymi sprawami, zamiast narzekać na sukienki czy makijaż, albo photoshopa na okładkach gazet warto wyjść na dwór - gdzie kupa kobiet i mężczyzn protestuje nie za pierdołami tylko za podstawowymi prawami każdej kobiety. Osobiście uważam, że jest to zdecydowanie ważniejsze od wygody aktualnie modnych strojów formalnych - dla mężczyzn i osób w ciąży (bo w ciąże zachodzą nie tylko kobiety, jak mi słusznie kiedyś zwrócono uwagę) też.
Twoja wypowiedź to sztandarowy przykład dziaderstwa. Serio, wolę wypowiedzi Bosaka, kiedy twierdzi, że miejsce kobiety jest w domu, nie irytują mnie tak bardzo.
***Sugestia, że Piłsudski nadał kobietom prawa wyborcze dekretem w wyniku działań sufrażystek jest lekko naciągana.***
Załamka. Może zacznij myśleć w nico szerszej perspektywie?
Obietnice wyborcze socjalistów przyznania kobietom praw wyborczych nie wzięły się z sufitu? Myślisz, że socjaliści tak sami z siebie?
Przyznanie kobietom praw, było wynikiem silnych nacisków ruchu sufrażystek. Sufrażystką była również Aleksandra Piłsudska.
Gdyby nie sufrażystki, to w ogóle nie byłoby kwestii praw wyborczych dla kobiet. Potrafisz to pojąć?
I nie, nieprawdą jest że endekom bardziej zależało na prawach kobiet. To jest totalna niedorzeczność. Im w ogóle nie zależało, ale skoro socjaliści MUSIELI je wpisać w deklaracje wyborcze (pod wpływem sufrażystek), to się po prostu musieli zgodzić (wyboru nie mieli); liczyli, że nie stracą, bo kobiety są bardziej konserwatywne.
Teza, że konserwatystom (endekom) bardziej zależało na prawach kobiet jest po prostu śmieszna.
****Sukienki bez drutów obok praw wyborczych czy reprodukcyjnych... Serio?***
Serio, i nie jestem zaskoczona Twoim zdziwieniem.
Żeby powiązać druty w kieckach z prawami wyborczymi, to trzeba sytuacje kobiet odnieść do patriarchatu, czyli kulturowego zniewolenia. A tego nie potrafisz, bo myślisz bardzo wąsko i fragmentarycznie. A mimo to pozwalasz sobie kuriozalną męską recenzję, co dla kobiet ma być ważniejsze.
Obie zdobycze feminizmu mają tę samą wagę i były miarą możliwości w ówczesnych realiach społecznych. Gdyby kobiety nie uwolniły się od gorsetów, to walka o prawa wyborcze nie miałaby racji bytu. Łapiesz? To kwestia rosnącej świadomości i wypadkowa tejże świadomości z oporem patriarchatu w danym momencie historii.
Obecnie kobiety prawa wyborcze mają, i co z tego? Mają prawa reprodukcyjne? Twoim zdaniem któreś są ważniejsze? OŚWIEĆ nas, Panie @iwanme. Jeśli prawa wyborcze są ważniejszy niż reprodukcyjne; a kobiety mogą głosować, to dlaczego nie mają praw reprodukcyjnych? Ba, miały je, ale je straciły, a wedle pomysłu socjopatów z Ordo Iuris kobiety mogą się stać żywymi trumnami. Powiedz nam, kobietom, co dla nas jest ważniejsze. Drżę z niecierpliwości.
Możliwość wywalczenia poszczególnych praw zależy od wielu czynników. Zatem twierdzenie, że druty są mniej ważne niż prawa wyborcze, świadczy o kompletnym niezrozumieniu, wręcz oderwaniu ruchów feministycznych od realiów społeczno-politycznych.
O, już incel stało się niemodne widzę, teraz osoba o odmiennej opinii to dziaders?
Faktycznie z argumentem dziaderstwa trudno mi merytorycznie dyskutować, muszę uznać wyższość sztandarowego przykładu Julkanctwa.
BTW: Jakiegoś szczególnego powiązania między opinią, że zmiany w modzie nie zasługują na równoważne miejsce wśród praw reprodukcyjnych, czy wyborczych, a twierdzeniem, że miejsce kobiety jest w domu i Bosakiem również nie widzę. Może zamiast się odnosić do mojej płci to napisałabyś dlaczego uważasz, że zmiany w modzie w kierunku większej wygody są dla Ciebie równie istotne co prawa podstawowe.
@nataliawaloch
Ależ, ja nie twierdzę, że to wygodne, tylko był to element mody, narzuconej przez siebie same przez kobiety (i to dotyczący pewnego wycinka kobiet, bo chłopki które stanowiły znaczną większość kobiet przez setki lat) gorsetów specjalnie nie nosiły (a jeśli już to na specjalne okazje wzorując się na mieszczankach, dla większości których to też były stroje raczej wyjściowe). Trochę jak dziś z makijażem/depilacją, moda sprawia, że sporo kobiet czuje się bez tego źle i zobowiązana wydawać kupę kasy na podkłady, tusze, pudry i co też tam jeszcze. Albo nomen omen wysokie obcasy - nie ma obowiązku chodzenia w szpilkach, natomiast jest moda i część kobiet uparcie kupuje te niewygodne i niepraktyczne buty - bo są modne i ładne.
Zmian w modzie, czy wynalazków znacznie poprawiających komfort kobiet (np. podpaski i tampony) było trochę w historii, natomiast zestawienie zwykłej zmiany trendu na mniej wygodną jest moim zdaniem zdecydowanie mniejszym kalibrem. Ba, nawet wcześniej wspomniane niewygodne wysokie obcasy są tutaj symbolicznie podniesione do nazwy całego pisma/portalu - a przecież to identyczny przypadek jak gorsety. (no chyba, że to właśnie ma symbolizować symbol ucisku, ale chyba nie takie było zamierzenie)
Nie, osoba o odmiennej opinii to nie dziaders. Dziaders to mężczyzna, który wie co czują kobiety lepiej od kobiet i z wysokości patriarchalnego piedestału radzi im co mają robić, z nieznośną manierą wszystko wiedzącego guru.
Co do 'mody' Efce Ci wyjaśniła. Ja już nie próbuję, straciłam nadzieję.
OK. Czy wysokie obcasy - czyli niepraktyczne, niewygodne i nieergonomiczne buty są przejawem patriarchatu i kulturowego zniewolenia? Bo to podobna sytuacja, element mody wyjściowej, który kobiety sobie narzucają w imię estetyki i mody właśnie, niewygodny i szkodliwy dla zdrowia.
Porzucenie gorsetów to był trend, nie prawo, nie nakaz, ale zjawisko społeczne skorelowane ze zmianami społecznymi po I WŚ, w dużej mierze tym, że jak mężczyźni się nawzajem wybili to kobiety musiały więcej pracować stąd przesunięcie w kierunku bardziej utylitarnych strojów, do tego popularność ideologii komunistycznych i ogólnej niechęci do arystokracji i burżuazji której też symbolem był niejako strój. Bo mieszczanki nosiły gorsety, bo arystokratki nosiły gorsety, a chłopki dlatego że mieszczanki.
Z korelacji nie wynika związek przyczynowo skutkowy i odważę sobie zasugerować, że mylisz się twierdząc, że bez zmian w modzie uzyskanie praw wyborczych przez kobiety nie byłoby możliwe.
Jeśli miałbym szeregować to owszem moim zdaniem prawa wyborcze są ważniejsze od reprodukcyjnych, bo jedne mogą dać drugie na podstawie tego jak funkcjonuje ustrój demokratyczny. To, że np. w Polsce kobiety praw reprodukcyjnych nie mają jest skutkiem między innymi tego, że wbrew temu co chyba lekko sugerujesz, że wszystkie kobiety we wszystkich sprawach uważają tak samo, albo chociaż podobnie i względem kobiet wykazują się jakąś szczególną empatią. Sporo kobiet jest przeciwko posiadaniu przez nie same praw reprodukcyjnych - a bardziej konkretnie jest przeciwko posiadaniu takich praw przez inne kobiety - taka postawa wynika z religii/kultury, nawet nie z patriarchatu bo ten np. na dalekim wschodzie ma się świetnie.
Przypuszczam, że taka Kaja Godek, czy Sobecka ma zupełnie inne spojrzenie na posiadanie praw reprodukcyjnych niż ty.
Z czystej ciekawości - wyjaśnij co czują kobiety. Tak abstrahując od tego, że nigdzie nie pisałem o uczuciach kobiet a tylko i wyłącznie o swoich.
Myślę, że świadomość wszechświatowej opinii i uczuć kobiet każdemu się przyda - kobietom oczywiście też bo mam wrażenie, że jednak nie wszystkie czują to samo. Przypisując sobie świadomość czyichś uczuć tylko na podstawie płci popełniasz błąd poznawczy. Oczywiście bycie kobietą może dać Ci bliższą perspektywę na sytuację drugiej kobiety, ale każda kobieta jest indywidualną osobą, podobnie jak każdy mężczyzna czy osoba niebinarna. A empatia i możliwość zrozumienia drugiej osoby nie zależy wyłącznie od płci, a zdecydowanie bardziej od sytuacji życiowej.
Więcej zrozumienia dla sytuacji i problemów samotnej matki, będzie miał samotny ojciec, niż dobrze prosperująca singielka z dużego miasta. Podobnie więcej zrozumienia dla sytuacji bezdomnego alkoholika, będzie miała bezdomna alkoholiczka niż prezes banku.
Sama korekta płci też nie wpływa absolutnie na nasz wgląd w czyjeś uczucia, Ellen czy Eliot Page to tak samo obca osoba.
Przypisywanie sobie świadomości uczuć tak dużej grupy ludzi wszyscy jednej płci, koloru skóry etc. jest naciągane niezależnie czy robi to przedstawiciel danej grupy czy nie.
Ależ z tymi endekami to prawda, poczytaj opracowania historyczne. Tam sporo osób naprawdę uprawiało realpolitik i mieli świadomość, że głosy wyborcze kobiet to ich zysk. Sam Dmowski był przeciwny, ale spora część endecji była za i nawet potem pośrednio promowali frekwencję kobiet.
****Ależ z tymi endekami to prawda, poczytaj opracowania historyczne. Tam sporo osób naprawdę uprawiało realpolitik i mieli świadomość, że głosy wyborcze kobiet to ich zysk.****
Ależ czytałam.
Żadna konserwatywna partia nawet nie myśli o prawach kobiet. Ustępstwa wynikały tylko z kalkulacji (napisałam o tym wcześniej, i teraz sam o tym piszesz). Endecy wychodzili z założenia, że kobiety są konserwatywne, więc samo przez się mieli wywalone na prawa kobiet. To tak jak ultraprawica wzięła Godek. Gdzie tu mowa o prawach kobiet? Dopuszczenie możliwości praw wyborczych przez endeków, było tylko odpowiedzią na deklaracje socjalistów. Niczym więcej.
Rany, już mnie to zaczyna bawić. Na każdy wpis gotowa tyrada pouczeń tonem wszechwiedzącego guru. Z czystej ciekawości: jesteś długoletnim belfrem?
****Porzucenie gorsetów to był trend, nie prawo, nie nakaz, ale zjawisko społeczne skorelowane ze zmianami społecznymi po I WŚ, w dużej mierze tym, że jak mężczyźni się nawzajem wybili to kobiety musiały więcej pracować. ****
Nie mam zielonego pojęcia, o jakim nakazie i prawie mówisz. To niezrozumiały bełkot. Jakie nakazy, jakie prawo?
Dalej: Tobie się wydaje, że kobiety nosiły, nosiły i nosiły te gorsety, a tu pach! wybucha IWŚ i nagle kobiety pod wpływem trendów mody zrzucają gorsety i idą do pracy.
Długo prze wybuchem IWŚ toczył się proces zmiany obyczajowości, właśnie pod presją ruchów emancypacyjnych pierwszej fali. Według Ciebie ta fala nie istniała lub nie maiła wpływu. Odsyłam do podstawowej wiedzy z Wiki na temat feminizmu.
Początek IWŚ to rok 1914. Natomiast jakieś 40 lat wcześniej amerykańska feministka niejaka Stuart Phelps, nawoływała wręcz do palenia GORSETÓW (tak, tak gorsetów vs późniejszych biustonoszy). Rozumiesz, że sama nie tworzyła feministycznej pierwszej fali.
A w Ameryce to dużo chłopów poszło do woja (IWŚ), że zabrakło rąk do pracy?
To prawda, że IWŚ przyspieszyła i ostatecznie uwolnienie kobiety od gorsetów, ale gdyby nie feministki i wcześniejsze przemiany społeczne (w tym obyczajowe), to kobiety pracowałyby w gorsetach! Co ciekawe, to gdy mężczyźni wrócili z wojny, to kobiety z powrotem zagoniono do domów, choć do gorsetów już nie wróciły. To duża zasługa Coco Chanel, która wylansowała luźną odzież dla kobiet, także pracujących.
Chanel swoją działalność rozpoczęła, gdy wojna trwała już w najlepsze, a jej nowatorskie projekty nie spadły przecież z Księżyca. Były inspirowały zmianami obyczajowymi, które wniosły ruchy emancypacyjne zapoczątkowane długo przed wojną.
Nie do wiary, ale zupełnie nie rozumiesz wpływu ruchów społecznych na przemiany społeczne, a wyciągasz ... trendy mody. Mylisz skutek z przyczyną. I o dziwo, w ogóle nie masz pojęcia o I fali feminizmu(!). Stąd wypisujesz niedorzeczności.
A i jeszcze jedna sprawa.
Twoje odpowiedzi na wpisy @kaqaka to jakieś nieporozumienie. Panika? W ogóle nie odpowiadasz na jej posty, za to oczekujesz odpowiedzi na dziwaczne pytania.
Twój pierwszy komentarz był tylko pozornie zdziwieniem. w rzeczywistości kwestionowałeś zestawienia zdobyczy feminizmu przedstawione w artykule. Gdybyś się tylko zdziwił; to zapytałbyś, dlaczego te druty w tym zestawieniu się znalazły. Nie zapytałeś, a w dalszej dyskusji wprost kuriozalnie RADZISZ NAM ... feministkom, żebyśmy zajęły ważnymi sprawami, zamiast narzekać na sukienki czy makijaż, albo photoshopa.
Więc nie odwracaj kota ogonem i nie twierdz, że byłeś zaskoczony, bo sam sobie przeczysz. Nie pierwszy raz lepiej wiesz, co ważne dla kobiet, i czym feministki powinny się zająć. Tym razem swoją przekonanie wyciągnąłeś z artykułu ? o zdobyczach feminizmu.
Faktycznie, gadasz jak dziaders
Nie zdajesz sobie sprawy, że gorset powodował niedotlenienie i niedokrwienie narządów wewnętrznych. Częste omdlenia w tamtych czasach nie wynikały z delikatności kobiet, a właśnie z niedotlenienia. Co więcej omdlenia wiązano z emocjonalnością i z histerią, która była wręcz powszechną chorobą kobieta. Dzięki IWŚ kobiety w końcu zyskały możliwość pracy. Uwolnione z domu kobiety przestały chorować na histerię. Epidemia histerii się skończyła.
PS.
Incel i dziaders opisują dwie grupy mężczyzn o różnym stosunku do kobiet; więc fakt, że @kaqaka stwierdziła, że mówisz jak dziaders, to nie kwestia mody.
Dziadersem nie jesteś, bo w przeciwieństwie do np. Dorna, Schetyny czy Grodzkiego, nie masz eksponowanej społecznie pozycji, ale gadasz jak dziaders ... wiesz lepiej, czym powinny zająć się feministki.
Noszę często gorset wzorowany na wiktoriańskim. Ze stalowymi fiszbinami (wtedy używane były częściej fiszbiny wielorybie). Najwygodniejsza rzecz w mojej garderobie. Jeśli dobry stanik z drutami podtrzymujący duże cycki to patriarchat, to zapraszam do zrobienia wywiadu z ortopedą.
A serio - jeden z bełkotliwszych tekstów raczyła pani popełnić, pani redaktor, nawet jak na standarty WO.
Z Wikipedii:
"II połowa XVII wieku i XVIII wiek ? wydłużenie z przodu, mocniej usztywniane, modelowały sylwetkę, ciasno sznurowane, zmieniały kształt żeber i tym samym wysmuklały sylwetkę. Było to wielokrotnie przyczyną deformacji płuc w okresie dziecięcym, a to prowadziło do niewydolności oddechowej, chorób w dojrzałym wieku i skrócenia życia. Głównym zadaniem gorsetu w XVIII wieku było podniesienie biustu widocznego w głębokim dekolcie i wysmuklenie talii. Od gorsetu odstąpiono w okresie około rewolucyjnym, czyli na przełomie XVIII i XIX wieku. Jednak powrócono do nich już około 1820 roku.
XIX wiek i początek XX ? najbardziej skomplikowana forma kroju. Gorsety sięgały do połowy bioder, a więc dodatkowo spłaszczały brzuch. Usztywniane i sznurowane w ten sposób, że ściskały nieznacznie górne żebra, a ostatnie 3-4 zaginały wręcz do środka, zmniejszając tym samym objętość klatki piersiowej i spłycając oddech. W okolicach talii krępowały narządy wewnętrzne, deformując je i nienaturalnie rozmieszczając w ograniczonej przez gorset przestrzeni organizmu. Prowadziło to do wczesnych zgonów, krwotoków wewnętrznych i niewydolności oddechowej. Szczególnie szkodliwy wpływ miały dla rozwijających się dopiero organizmów dzieci.
Po pierwszej wojnie światowej fala emancypacji doprowadziła do zniesienia gorsetów i zastąpienia ich biustonoszami, bądź elastycznymi gorsetami gumowanymi. W okresie międzywojennym zanikły prawie zupełnie.
Do łask gorset wrócił w latach 80 dzięki kreatorowi mody Jean-Paul Gaultierowi i jego licznym modelom gorsetów zaprojektowanych specjalnie dla Madonny. Dzięki temu zabiegowi gorsety wróciły na deski projektantów i do kobiecej garderoby."
Stałe noszenie gorsetu osłabia mięśnie, polecam dobrego fizjoterapeutę. Ćwiczeniami można wzmocnić nasz tzw. gorset mięśniowy (mięśnie głębokie), który jest odpowiedzialny za postawę. Stanik z drutami, podtrzymujący piersi, to jednak nie gorset.
P.S. Pozdrawiam panią Redaktor :)
(...) Z czystej ciekawości - wyjaśnij co czują kobiety. Tak abstrahując od tego, że nigdzie nie pisałem o uczuciach kobiet a tylko i wyłącznie o swoich.(...)
chcialabym sie dopytac co czulres chodzac w gorsecie i na wysokich obcasach?
i tak chodzisz tylko od swieta czy tez na codzien?
Zdecydowanie czułem się niewygodnie i w życiu nie nosiłbym tego tylko z powodu mody, z własnych odczuć to wysokie obcasy zdecydowanie pod kątem niewygody przerastają gorset, no ale nie mam piersi więc może dlatego ten mi aż tak nie przeszkadzał.
Podobnie skate'owskich spodni spuszczonych do kolan, albo gniotących wszystko rurek. Niewygodnie mi się też chodzi w japonkach - więc po prostu nie noszę japonek.
Kombinację gorset i wysoki obcas nosiłem raz do przedstawienia - więc liczy się raczej od święta. Tak czy siak nie chodziło mi o same subiektywne odczucia noszenia jakiejś części garderoby a samego faktu nazywania zmiany trendu w modzie zwycięstwem kobiet na poziomie uzyskania praw wyborczych czy reprodukcyjnych.
No brawo, kolejna złota myśl logycznego @NS2020, który o kobietach nie ma zielonego pojęcia, bo i skąd. To widać i czuć.