Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Virginia Woolf, „Własny pokój” tłumaczyła Agnieszka Graff
Esej powstał pod koniec lat 20., a brzmi nowocześnie: aby kobieta była niezależna i szczęśliwa, potrzebuje własnego pokoju (koniecznie z zamkniętymi drzwiami) oraz minimum 500 funtów miesięcznie. Osobista przestrzeń do myślenia i trzymania swoich rzeczy oraz nieskrępowanej pracy poskutkuje czasem na tworzenie i nieudawaniem, że oto zamiast pisać, wyszywamy inicjały na chusteczce. Natomiast własne pieniądze otworzą nam nowe możliwości: choćby było to kilka groszy, które pozwolą nam zapłacić za kawę na mieście. Dzięki temu wyjdziemy do ludzi, popatrzymy na nich, może porozmawiamy.
CZYTAJ TAKŻE: Virginia Woolf i Vita Sackville-West. Ich relacja nie była sekrecikiem socjety
Rebecca Solnit, „Mężczyźni objaśniają mi świat” tłumaczyła Anna Dzierzgowska
Dziaderskie gadanie nad głową. Złote rady, o które żadna z nas nie prosiła i żadna z nas nie chce ich słuchać. Wymądrzanie się w sprawach, o których nie ma się pojęcia. Poprawianie, przerywanie, podsumowywanie wypowiedzi, kradzież pomysłów. Paternalizm, pogarda, a jeśli coś idzie nie po ich myśli: obraza. Która z nas doświadczyła mansplainingu, czyli objaśniania świata przez facetów? Las rąk. Może uczą ich tego w szkole, pod osłoną nocy? Albo wpuszczają coś do ciała? Czemu nie potrafią chociaż przez chwilę nie mieć poglądów na wszystko, co dookoła? Tajemnica bardziej tajemnicza od tej, czemu kromka spada zawsze masłem do dołu.
Adrienne Rich, „Zrodzone z kobiety” tłumaczyła Joanna Mizielińska
Autorka rozprawia się z mitem „instynktu macierzyńskiego” i widzi raczej instytucję. Kulturowa wizja pracy opiekuńczej to system pozwalający kontrolować kobiety, działający między innymi przez zwolnienie mężczyzn z obowiązków ojcowskich i nałożenie na kobiety ograniczeń społecznych i kulturowych. Przeciwieństwem macierzyństwa jako instytucji, w ujęciu Rich, jest macierzyństwo pojmowane jako doświadczenie, które może być źródłem siły i szacunku. Ten podział jest kluczowy: owszem, możemy utknąć w pieluchach, ale możemy również czerpać siłę z tego, że jesteśmy matkami lub opiekunkami.
Maria Ciechomska, „Od matriarchatu do feminizmu”
Książka z 1996 roku, mój pierwszy podręcznik do feminizmu. Leży przede mną cały pomazany, z entuzjastycznymi komentarzami na marginesach. Miałam 17 lat i uczyłam się swojej herstorii, bo w szkole występowała co najwyżej królowa Bona i Skłodowska-Curie. Poznawałam więc stosunek do kobiet w religiach i ideologiach, przeszłość w kontekście wielkich wydarzeń politycznych, wreszcie sytuację w Polsce. Zamieszczona bibliografia służyła mi do dalszej nauki. Kiedy patrzę na nią, dociera do mnie, jak wspaniałą bibliotekę mają współczesne feministki. Wreszcie.
„…czterdzieści i cztery. Figury literackie. Nowy kanon” pod redakcją Moniki Rudaś-Grodzkiej, Barbary Smoleń i wielu innych
Kogo tu nie ma: Emilia Plater, Hela Traktorzystka, Aniela Dulska, Sierotka Marysia, a nawet Natalia na Brooklynie. Fantazmaty, prawdziwe heroiny i symboliczne kobiety. Imaginarium tego, czym jest dla nas konstrukt kobiety. Odczytane na nowo przez zespół badaczek z Archiwum Kobiet zaczynają stawać się zupełnie kimś innym. Nad wszystkim unosi się duch Marii Janion, która miesza w kotle kodów kulturowych i warzy zupełnie nowe opowieści.
Caroline Criado Perez, „Niewidzialne kobiety” tłumaczyła Anna Sak
Czy odśnieżanie może być seksistowskie? W jaki sposób badania nad lekami przyczyniają się do śmierci kobiet? Pełna twardych danych opowieść o tym, w jaki sposób dane tworzą świat skrojony na wzór jednej płci (zgadnijcie, której). „Męski, jeśli nie zaznaczono inaczej” to wzorzec, który trudno ominąć, bo zasłania horyzont, a hulają w nim przemoc i dyskryminacja ekonomiczna. Wszystko pod płaszczykiem „naturalnej” równowagi, która przypomina panel dyskusyjny z pięcioma facetami kłócącymi się o aborcję.
Aneta Górnicka-Boratyńska, „Chcemy całego życia” oraz „Stańmy się sobą”
Kiedy wydaje mi się czasem, że ja i moje koleżanki wymyśliłyśmy właśnie coś oryginalnego, to sięgam do dwóch tomów archiwalnych tekstów naszych pra(pra)babek i zwracam im honor. No dobra, Narcyza Żmichowska, Zofia Nałkowska czy Paulina Kuczalska-Reinschmit były prekursorkami wielu tematów. Praw obywatelskich kobiet, ekonomii w małżeństwie, pracy opiekuńczej czy seksualnej. Wyobrażam je sobie przemawiające w czasie strajków kobiet na ulicy. Ich argumentacja sprawdziłaby się w obecnej sytuacji, a zawołanie „Chcemy całego życia” brzmi nad wyraz nowocześnie.
***
<<Reklama>> Książki dostępne są w formie e-booków w Publio.pl >>
Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach
Akcja społeczna Kulczyk Foundation, „Wysokich Obcasów” i Fundacji „Gazety Wyborczej”. Z uwagą i czułością przyglądamy się naszym relacjom – tym rodzinnym i tym z nami samymi – aby je uporządkować i z nową energią tworzyć świat po pandemii. Rozmawiamy o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat. Chcemy tworzyć nową rzeczywistość. Chcemy rozmawiać o wolności kobiet w sferze świadomości, cielesności i bytu.
Wszystkie publikowane do tej pory materiały można znaleźć na stronie Kulczykfoundation.org.pl
a co najsmieszniejsze pod zwyklym poleceniem siedmiu ksiazek do przeczytania... mozna po nie siegnac albo nie, moga sie podobac albo nie... ale zeby zaraz wyc ze sie jest "kastrowanym przez feministki" :-) :-) :-)
Tak, ale część loginów rozpoznaję, należą do trolli, więc co niby innego mieliby pisać? Za to im płacą...
Chutnik jest znaną feministyczną idiotką - dawno nic nie wysmarowała - jakoś tak od czasu ogłoszenia się lesbijką była cicho, więc jak się pojawiła na głównej stronie to wszyscy przylecieli zobaczyć, co nowego wypociła.
I dlatego ze swojej strony dodałabym "Wszyscy powinniśmy być feministami" (Adichie Chimamanda Ngozi). To krótki i dobrze napisany esej (wydany jako malutka książka), który powinien być obowiązkową lekturą szkolną - właśnie dlatego, że tłumaczy w niezwykle prosty i trafny sposób, czym jest feminizm i dlaczego jest do dobrego i szczęśliwego życia potrzebny WSZYSTKIM, także mężczyznom. Naprawdę nieprawdopodobne jest dla mnie, jak wiele idiotyzmów i fobii narosło w Polsce wokół tego słowa.
Wokół tego słowa i wielu innych narosło ... Po tylu latach - od końca XVIII wieku przecież!
Mężczyznom do dobrego i szczęśliwego życia potrzebny jest święty spokój, a nie feminizm.
I jeśli mężczyzna się nie żeni i nie decyduje na dzieci to jest ok.
Ale jeśli decyduje się na założenie rodziny, a potem dalej chce mieć święty spokój kosztem żony, która takiego spokoju mieć nie może, to jest tylko gnojkiem.
No i mamy skąd się wzięło 500+ PiS-u.
Twój świat musi być bardzo ograniczony. Znam wiele kobiet, które brały udział w marszach, jedne mają dzieci, inne nie, niektóre były na protestach z mężami. Kobiety chcą decydować o sobie, nie chcą żyć pod presją jedynej słusznej religii.
To nie jest "myć ręce albo myć nogi"
W domu nie trzeba walczyć, w domu trzeba pracować nad związkiem. Strategi walki i zaślepienie ideologiczne kończy się jak w opisanym przez Ciebie przypadku. Pozór wyzwolenia z "patriarchalnych" związków i swoboda samorealizacji, jaką rzekomo dają "wolne" związki to szkodliwy mit.