Seks, psychologia, życie: zapisz się na newslettery "Wysokich Obcasów"
Anna Dobiegała: Jak to się stało, że została pani prezeską? I to firmy z branży kolejowej?
Izabella Wałkowska: Firmę założyła moja mama Irena, z wykształcenia inżynier. Zaryzykowała. Rzuciła stabilną pracę w fabryce jako kierownik i kupiła pierwszą maszynę do produkowania części do mocowania szyn kolejowych. Postawiła ją w garażu i zaczęła sama na niej pracować. Miałam wtedy siedem lat. Pamiętam, jak mówiła, że teraz będzie pracowała w domu i będzie miała więcej czasu dla rodziny. Było oczywiście na odwrót. Przez 25 lat była odpowiedzialna za zarządzanie firmą, jej rozwój, wdrażanie nowych produktów. Zatrudniała 120 osób.
A tata?
Na początku moi rodzice pracowali razem. W miarę rozwoju, dla dobra firmy i swojego, musieli podjąć decyzję, kto będzie szefem. Mama ma wykształcenie i doświadczenie zawodowe w branży kolejowej, więc to ona została prezeską. Tata nie miał z tym problemu, wspierał ją. Sam także był przedsiębiorcą, prowadził sklep, zarządzał rodzinnym hotelem i restauracją. Moi rodzice tworzyli partnerski związek, dzielili się obowiązkami domowymi, opieką nad dziećmi. Dla mnie zawsze to było coś naturalnego. Wyrosłam w przekonaniu, że tak po prostu jest.
W 1983 roku mamie musiało być chyba trudno rozkręcać interes w „męskiej” branży?
Nigdy nie słyszałam, żeby się skarżyła. Odkąd pamiętam, miała silny charakter, była wytrwała w dążeniu do celu. Zawsze profesjonalna i przygotowana do pracy. Ja też nie miałam żadnych problemów w pracy wynikających z tego, że jestem kobietą. Myślę, że wiele zawdzięczam temu, jak zostałam wychowana. W mojej głowie kobiety i mężczyźni są równi sobie. Liczą się ich kompetencje, charakter, zaangażowanie. Przez dziesięć lat ani w Polsce, ani za granicą nie spotkałam się ze stwierdzeniem, że moja płeć ma znaczenie. W niczym mi nie pomogła ani nie przeszkodziła. Dla mnie moja kobiecość jest czymś naturalnym. Raz tylko, kilka lat temu na targach w Dubaju, na stoisku Arabii Saudyjskiej, do którego podeszłam z koleżanką, zostałam poproszona, by przyjść z kolegą – panowie na stoisku nie mogli rozmawiać z kobietami.
Niestety, nie wszystkie kobiety mają takie doświadczenia jak pani.
Wiem. Jestem pod tym względem szczęściarą. Mam świadomość, że wiele kobiet mierzy się ze stereotypami i dyskryminacją na rynku pracy. Kobiety powinny walczyć z nierównościami, odważnie komunikując swoje aspiracje, doskonaląc kompetencje. Powinny dbać o wsparcie innych kobiet i mężczyzn, wiedzieć, jak reagować w sytuacjach trudnych, jak walczyć o siebie. Dlatego tak ważna jest rola wspierających relacji – rodziny i organizacji pomagających kobietom w walce z dyskryminacją.
Kobiety są tak samo profesjonalne jak mężczyźni. W mojej firmie zajmują i będą zajmować najważniejsze stanowiska, bo są po prostu dobre w tym, co robią. Uważam nawet, że kobiety na menedżerskich stanowiskach często radzą sobie lepiej niż mężczyźni, mają bardziej rozwiniętą inteligencję emocjonalną. A to jest bardzo ważne w zarządzaniu ludźmi, tworzeniu zespołów, rozumieniu rynku i budowaniu strategii.
Kobiety na menedżerskich stanowiskach często radzą sobie lepiej niż mężczyźni, mają bardziej rozwiniętą inteligencję emocjonalną Rys. Marta Frej
Czy jako prezeska firmy wpiera pani kobiety w karierze zawodowej?
Praca to w mojej firmie istotna część życia, spędzamy w niej dużo czasu i oddajemy jej dużo energii. Dlatego w systemie wartości szacunek dla człowieka, dla jego opinii, wartości, priorytetów i planów jest bardzo ważny. Kobiety, które pracują w firmie, wiedzą o tym, mogą przyjść do mnie i otwarcie rozmawiać, choćby powiedzieć o tym, że planują dziecko. Ja im kibicuję, uważam, że harmonia między życiem osobistym i pracą jest ważna. Moje pracownice odchodzą na macierzyński, ale chętnie wracają. Ja, moje dyrektorki i dyrektorzy staramy się tworzyć atmosferę szacunku. Zależy nam, by wszyscy „czuli” firmę, chcieli wspólnie podejmować wyzwania.
Skutki pandemii koronawirusa też nas oczywiście dotknęły. Sprzedaż w tym roku będzie mniejsza, ale nawet nie przyszło mi do głowy, by poprawiać wyniki finansowe, zwalniając pracowników. Z pracą rozstali się nieliczni. Nie będę tracić wartościowych ludzi dla krótkoterminowego zysku. To prawda, stoimy przed trudnymi wyzwaniami, ale damy radę.
Inspirują panią inne kobiety?
Zaczynając karierę, śledziłam drogi życiowe i zawodowe innych kobiet biznesu. To była i jest dla mnie ogromna inspiracja. Dziś kibicuję kobietom. Kiedy tylko mam czas, co w moim przypadku nie jest łatwe, staram się na konferencjach, w wywiadach, w mediach społecznościowych opowiadać o swojej historii, o tym, co robię. Jestem szczęśliwa i spełniona, ale przeszłam swoją drogę, by znaleźć się w tym miejscu. Czasem to była droga pod górę, ponosiłam porażki.
Polki są przedsiębiorcze, ale brakuje im odwagi. „O czym byś marzył, gdybyś wiedział, że nie możesz przegrać?” – pisał Brian Tracy. Jestem odważna, ale musiałam nad tym długo pracować. W pierwszym roku mojego zarządzania firmą pojawiła się okazja, by podwoić park maszynowy i zrealizować zamówienie dla jednego ze światowych koncernów. Miałam świadomość, że nie jesteśmy na 100 proc. gotowi, ale podjęłam decyzję: robimy to. Zaryzykowałam i udało się. Nie można czekać, nigdy nie jest się gotowym.
Kobiety nie dają sobie prawa do błędu.
Jeżeli podejmujemy ryzyko i chcemy osiągnąć sukces, musimy założyć, że będą się zdarzały trudne momenty, porażki, stres, ciężka praca. Żeby być bardzo skuteczną, trzeba się oswoić z tym, co nieprzyjemne. Bez wyjścia z własnej strefy komfortu nie ma rozwoju. Warto być tego świadomym. Mam wrażenie, że kobiety nawet nie próbują oszacować ryzyka, z góry się wycofują. Tymczasem nawet jeśli nam się nie uda, z każdej takiej sytuacji wychodzimy mądrzejsze, bardziej doświadczone, silniejsze. Jesteśmy bliżej celu. Gdyby moja mama nie zaryzykowała w 1983 roku, dzisiaj nie byłoby naszej firmy zatrudniającej 400 osób.
Ja też ponoszę porażki, mam wątpliwości, trudne momenty i otwarcie o tym mówię. Konkurujemy przecież z globalnymi korporacjami i nie jest to łatwe. Nie jest tak, że wygrywamy wszystkie przetargi. Ostatnio zdarzyło nam się przegrać dwa z rzędu na tym samym rynku. I co z tego? Wiem już, dlaczego je przegrałam, jakie popełniłam błędy, wiem więcej o swoich konkurentach. I próbuję dalej.
Izabella Wałkowska – od 10 lat prezeska firmy Plastwil z siedzibą w Ujściu. Firma jest liderem w produkcji systemów mocowania szyn kolejowych i tramwajowych w Polsce i Europie. Prezeska otworzyła firmę na inne branże, m.in. AGD, motoryzacyjną. W firmie pracuje ok. 400 osób, z czego 43 proc. stanowią kobiety
***
Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach
Akcja społeczna Kulczyk Foundation, „Wysokich Obcasów” i Fundacji „Gazety Wyborczej”.
Z uwagą i czułością przyglądamy się rodzinnym relacjom, które w tym trudnym czasie są szczególnie ważne, a ich uporządkowanie - niezbędne do tego, by z nową energią tworzyć świat po pandemii. Rozmawiamy o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat
Pani ma parcie na szkło i usilnie promuje się od jakiegoś czasu, min. jako ekspert na konferencji Forbesa.
" kobiety na menedżerskich stanowiskach często radzą sobie lepiej niż mężczyźni, mają bardziej rozwiniętą inteligencję emocjonalną. "
czyli znowu gramy w stereotypy ze jedna płeć jest "lepsza" w czymś a druga "gorsza", właśnie w takich stereotypach tkwiły kobiety latami, używanie ich w drugą stronę wywołuje hejt i sprężenie zwrotne.
To bardzo dobrze, że Pani Prezesa jest gdzie jest, tyle, że nie może być, z takim startem ni inspiracją, ni impulsem do odkrywania samej siebie.
Ale to opowieść o tej Pani i o jej matce. A matka nie miała przygotowanego startu :)
Hmmm, w PRL zatrudniać 120 osób i nie mieć pleców partyjnych czy też agenturalnych to mało realne, więc mamą tej pani miała potencjalnie ułatwiony start...
A czy to się Twoim zdaniem wyklucza? Bo moim absolutnie nie.
A czy gdzieś dałem do zrozumienia, że się wyklucza? Po prostu fakt, że pani prezes jest piękną kobietą ma dla mnie - subiektywnie - większe znaczenie, niż fakt, że jest panią prezes.
wcisnij ja sobie w google images, to zobaczysz, jakie to zdjecie jest sfotoszopowane
Rety, rzeczywiście!
Nie jest źle, nie przesadzaj. Pani jest atrakcyjna z fotoszopem i bez.
Eeee tam, zaraz świnią. Ja też jak obserwuję wybory prezydenckie to wolę popatrzeć na przystojnego Trzaskowskiego od mniej przystojnej reszty. Taka tam estetyczna przyjemność.
Ty naiwny frajerze:
images app goo gl / 5W8FzaC8MpFigt3z8
A ja nie mogę czytać takich seksistowskich komentarzy...
Ależ skąd. Za wiele w PL dejów i beneficjentów 500+, żeby można było nawet tak pomyśleć.
Ale fakt, Polacy obu płci są bardzo przedsiębiorczy, szkoda tylko, że również w kombinowaniu.
Sugerujesz, że kombinacje wyłącznie w wykonaniu męskim to byłaby jakaś równowaga?
Ależ nie, psze pani. Wiele kobiet mierzy się z faktem nieodziedziczenia po rodzicach świetnie prosperującego biznesu.