Tajwan radzi sobie z epidemią koronawirusa tak dobrze, że ma zasoby, by pomagać innym krajom. Niemcy, choć skala zarażeń jest duża, przeprowadzają ogromną liczbę testów, by wcześnie wykrywać wirusa, izolować zakażonych i im pomagać. Nowa Zelandia błyskawicznie wprowadziła kwarantannę i zamknęła się na turystów, choć to głównie z turystyki żyje. Kraje skandynawskie testują i realizują swoją słynną politykę opiekuńczą. Wszystkie te kraje są chwalone za sposób, w jaki mierzą się z pandemią.
To, co te kraje mają wspólnego, to fakt, że rządzą nimi kobiety. I to właśnie mieszanka doskonałego zarządzania kryzysowego w połączeniu z klarowną komunikacją, empatią i skupieniu się na najsłabszych jest najlepszym przepisem na przywództwo w dobie koronawirusa.
Wśród szefów rządów i głów państwa kobiety to zaledwie 7 proc. Okazuje się, że mimo iż zaledwie ok. 23 proc. polityków na szczeblu parlamentarnym to kobiety, to właśnie one sprawdzają się w niepewnych czasach. To właśnie te „miękkie", paternalistycznie uznawane za kobiece, a wobec tego niegodne uwagi cechy – uwaga, zrozumienie dla słabszych, łagodność, tak często mylona ze słabością – sprawiają, że ufają im obywatele.
Media na całym świecie analizują wystąpienia i sposób, w jaki komunikują się ze społeczeństwem w dobie kryzysu prezydentki i szefowe rządów: Angela Merkel w Niemczech, Erna Solberg w Norwegii, Katrín Jakobsdóttir w Islandii, Sanna Marin w Finlandii czy Jacinda Ardern w Nowej Zelandii. I nie mają wątpliwości: empatia, współczucie, transparentność i umiejętność powiedzenia „nie wiem", ale jednocześnie „możecie mi zaufać, przejdziemy przez to razem", to cechy, które pozwalają liderkom nie tylko skutecznie zarządzać kryzysem, ale także spokojnie prowadzić przez niego przerażonych obywateli.
Zamknęła kraj, ale pamiętała o wielkanocnym króliczku
Ardern od początku używa prostego przekazu. Mówi po prostu: zostańcie w domu. Uważajcie na siebie. Bądźcie uprzejmi. Jesteśmy w tym razem.
Zwykle komunikuje się ze społeczeństwem ze swojego biura, ale używa też mediów społecznościowych, zwłaszcza Facebooka i Instagrama. Pod koniec marca zorganizowała live na Facebooku, podczas którego odpowiadała na pytania. Z kanapy we własnym salonie, ubrana w zieloną bluzę, przepraszając za swój strój i tłumacząc, że właśnie położyła córeczkę, a zakładanie marynarki do usypiania dziecka nie jest najlepszym pomysłem, powiedziała: „Chciałam sprawdzić, jak się czujecie, czy jesteście gotowi na kwarantannę, która nastąpi“. Po prostu. Mówiła o tym, że w kraju jest 238 przypadków koronawirusa, ale te liczby z pewnością wzrosną.
Mówiła, żeby ludzie nie tracili nadziei ani nie zniechęcali się, jeśli zastosowane przez rząd środki, w tym izolacja społeczna, nie zadziałają od razu – bo na to potrzeba czasu.
18 marca zorganizowała konferencję dla dzieci. Uważa, że to właśnie one, zagubione i przestraszone, potrzebują teraz wzmożonej uwagi. To im trzeba pomóc zrozumieć, co się dzieje. Na chwilę przed Wielkanocą znowu nie zawiodła: z pełną powagą oznajmiła dzieciom, że rząd uznaje Wróżkę Zębuszkę i Wielkanocnego Króliczka za pracowników absolutnie niezbędnych dla funkcjonowania państwa, takich jak lekarze i ludzie pracujący w sklepach czy pocztowcy.
Po raz kolejny w swojej krótkiej kadencji jako szefowa rządu – została nią w 2017 roku, dwa lata później przeprowadziła kraj przez żałobę po atakach terrorystycznych w Christchurch oraz kryzys po wybuchu wulkanu – Jacinda Ardern pokazuje, jak bardzo światu potrzebny jest inny typ przywództwa. Empatyczny, skierowany do tych, którzy wymagają szczególnej opieki, i oparty na otwartej komunikacji. Jest zawsze dostępna dla mediów, a dzięki temu i dla ludzi w kraju.
Z sondażu przeprowadzonego przez firmę Colmar Brunton w kontekście rządowej odpowiedzi na kryzys związany z epidemią koronawirusa wynika, że Nowozelandczycy niemal bezgranicznie ufają krokom podjętym przez rząd. 88 proc. respondentów „ufa, że rząd podejmuje właściwe decyzje". Na czele tego rządu stoi Ardern.
Skandynawia: testować, opiekować się, wyrównywać szanse
- To zrozumiałe, że boicie się, kiedy tyle rzeczy dzieje się naraz - powiedziała do małych Norwegów i Norweżek szefowa rządu Erna Solberg na konferencji prasowej zorganizowanej specjalnie dla dzieci. Ona też, podobnie jak Ardern na drugim końcu świata, mówi do swoich rodaków i rodaczek nie tylko jako ich przywódczyni, ale także matka, córka, sąsiadka. Odpowiada na pytania, koi lęki, daje poczucie bezpieczeństwa. Otacza opieką tych, którzy nic nie rozumieją nie tylko z kalkulacji politycznych, ale także z tego, co się dzieje. Tych, którzy nie wiedzą, co to znaczy jakaś „pandemia". Najmłodszych. Podczas konferencji 16 marca mówiła, że rozumie, iż dzieci czują się zdezorientowane i nie wiedzą, co się dzieje. Mówiła o zmianach w życiu całego kraju i każdej rodziny, o tym, że rozumie lęk dzieci o rodziców.
Zapewniała, że dla większości ludzi wirus nie jest groźny, że nawet jeśli mama czy tata zachorują, to wydobrzeją. Cierpliwie odpowiadała na pytania: czy mogę odwiedzić dziadków? Co z moim przyjęciem urodzinowym? Ile potrwa znalezienie szczepionki? Co mogę zrobić, by pomóc?
Na to ostatnie pytanie Solberg, matka dwojga dorosłych już dzieci (21 i 23 lata), odpowiedziała: Zostając w domu, bo w ten sposób pomagacie innym ludziom uniknąć infekcji. To bardzo ważne dla ludzi, którzy są starzy lub chorują.
Cztery z pięciu krajów nordyckich są rządzone przez kobiety. Każdy z nich notuje niską śmiertelność na koronawirusa, mimo że zostały podjęte inne kroki w celu opanowania epidemii. W Finlandii Sanna Marin cieszy się obecnie 85-proc. poparciem w związku ze sposobem, w jaki prowadzi kraj przez kryzys. Kiedy została szefową rządu – najmłodszą na świecie – podkreślała swoje niełatwe dzieciństwo w robotniczej dzielnicy, mówiła: "Moja historia sprawia, że dziś kwestie równouprawnienia oraz prawa człowieka są dla mnie ważne". Wierzy w fińskie państwo opiekuńcze. Jest polityczką i uważa, że jej rolą jest nie tylko rządzenie, ale także opiekowanie się Finami i Finkami.
30 listopada 2017 roku premierką Islandii została 40-letnia Katrín Jakobsdóttir. Matka trzech synów, feministka, pacyfistka. Chce wyrównywać szanse. I konsekwentnie to robi. Swoim krajanom zapewnia równe szanse w walce z koronawirusem – w malutkiej Islandii testuje się na potęgę. Dzięki temu okazuje się, że połowa zakażonych ludzi chorobę przechodzi bezobjawowo. To bardzo ważny wniosek dla całego świata.
Merkel: historyczne zadanie, które można pokonać tylko razem
„Pozwólcie mi powiedzieć: sprawa jest poważna. Od czasu drugiej wojny światowej nie było dla naszego kraju większego wyzwania" – mówiła w wyjątkowym orędziu kanclerz Niemiec Angela Merkel do rodaków i rodaczek.
„Zwracam się dziś do was w ten nietypowy sposób, ponieważ chcę powiedzieć, co mną jako kanclerz i wszystkimi moimi kolegami w rządzie federalnym kieruje w tej sytuacji. To część otwartej demokracji: podejmujemy decyzje polityczne przejrzyście i wyjaśniamy je" - powiedziała Merkel na początku wystąpienia. Mówiła o tym, że wszystko „jak nigdy dotąd poddawane jest próbie". O radykalnych zmianach, które koronawirus wymusił w życiu kraju. O potrzebie solidarności i o tym, że w tej sytuacji liczy się zachowanie każdego i „każdy może coś wnieść". Podkreśliła, że mimo iż Niemcy mają jeden z najlepszych systemów opieki zdrowotnej na świecie, nawet ich służba zdrowia może nie podołać.
Mówiła nie o abstrakcyjnych statystykach, ale o rodzicach, dziadkach i dzieciach Niemców. O tym, że liczy się każde życie i każdy człowiek. Dziękowała medykom i tym, którym dziękuje się rzadko - kasjerkom w supermarketach i osobom uzupełniającym półki sklepowe. „Dziękujemy, że jesteście tam dla swoich współobywateli i dosłownie utrzymujecie działanie sklepów". O jej wystąpieniu, spokojnym, rzeczowym, dającym nadzieję bez składania fałszywych deklaracji, mówił cały świat.
Tajwan światowym liderem
Biorąc pod uwagę lokalizację Tajwanu i bliskość Chin, kraj powinien być bardzo podatny na niszczycielskie działanie wirusa. Jednak kiedy prezydentka Tsai Ing-wen dowiedziała się o nieznanym wirusie, który dziesiątkuje populację Wuhanu, podjęła decyzję, że wszystkie przylatujące stamtąd samoloty mają być poddawane kontroli.
Stworzyła centrum dowodzenia na czas epidemii, podkręciła produkcję środków ochrony osobistej, rozumiejąc, że to kluczowe, by powstrzymać epidemię, a później przestała wpuszczać do kraju samoloty z Chin, Hongkongu i Makau.
Tajwan jest przedstawiany jako wzór w walce z pandemią. Warto pamiętać, że ten kraj musiał poradzić sobie sam, bez wsparcia Światowej Organizacji Zdrowia, do której jego akces wciąż blokują Chiny.
Otwartość, komunikacja, empatia
Z obserwacji działań na globalnej scenie politycznej płynie jeszcze jeden wniosek, który może mieć długofalowe reperkusje. Podczas gdy większość liderów – prezydent USA Donald Trump, brytyjski premier Boris Johnson czy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, a bliżej Polski Viktor Orbán na Węgrzech – stawiali najpierw na lekceważenie zagrożenia, później na straszenie społeczeństwa, by zakończyć na zrzucaniu winy na rozmaicie definiowanych innych, kobiety postawiły na otwartość. Prostą komunikację, w której nie wahają się powiedzieć: „Nie mam wszystkich odpowiedzi, ale przejdziemy przez to razem“. Empatię. Ta strategia, obliczona nie na szybowanie w sondażach (choć to się dzieje), ale na ratowanie żyć, sprawdza się fantastycznie.
***
„
Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach
”
Od 18 kwietnia zaczynamy akcję społeczną Kulczyk Foundation, "Wysokich Obcasów" i "Gazety Wyborczej". Przez osiem kolejnych tygodni z uwagą i czułością będziemy przyglądać się rodzinnym relacjom, które w tym trudnym czasie są szczególnie ważne, a ich uporządkowanie – niezbędnego do tego, by z nową energią tworzyć świat po pandemii. Będziemy rozmawiać o lękach, które towarzyszą wielu z nas, o podziale obowiązków i pomysłach na to, jak przygotować siebie i swoich najbliższych na nowy świat.
Raczej oligarcha Babisz, Zeman tylko polewa
Myślę, że można by zrobić taki sam artykuł o krajach, którymi rządzą idioci, a które dobrze radzą sobie z koronawirusem.
Dodatkowo, gdyby wśród nich znalazły się również kobiety, to tym samym.... i wilk syty i owca cała :)
A my mamy cymbalow we wladzach i spoleczenstwie!
a mężczyźni uwielbiają tiramisu
Zabrakło w artykule jednolitych kryteriów, jak oceniać należy te wygrywanie walki i dobierane one są one każdym razem inaczej, tak by uzasadniać poczynioną z góry tezę. Nadto, jak przypatrzeć się przykładom to wcale nie jest tak, że Niemcy radzą sobie jakoś lepiej niż Austria, Norwegia zaś niż Dania. Feministki mają ogromny wpływ na rząd w Hiszpanii, który sobie nie radzi. Kobiety stoją też na czele kilku innych państw np. Gruzji, w których się specjalnie dobrze na wojnie z epidemią nie wiedzie. Słowem, kolejny artykuł o wyższości kobiet nad mężczyznami, któremu bynajmniej nie przeszkadza brak empirycznych dowodów.
Fakty świadczą przeciwko naszej tezie?
Tym gorzej dla faktów!
Biedaku, przecież ten artykuł jest nie w smak radykalnym feministkom, bo przecież jasno wskazuje to co psychologia wie od dawna, a wie że istnieją znaczące różnice szacowania ryzyka i dysponowania zasobami pomiędzy mężczyznami, a kobietami. Dzieje się tak z proziacznego powodu, otóż kobiety podświadomie uzasadnie swoich decyzji opierają o instynkt macierzyński, a mężczyźni myślą głównie o tym co zwykle, czyli o rywalizacji, władzy, czyli o sobie, bo skoro on żyje i ma pozycję, to dzieci zawsze kolejne zrobi tu czy tam.
Nie trzeba zadnych dowodow, bo one sa oczywiste. To nie artykul za i przeciw tylo TAKA JEST RZECZYWISTOSC. Ona mowi sama za siebie.
Skandynawia jak zawsze przoduje w tematach zwiazanych z rozwojem spolecznym i emancypowani skandynawowie juz od dawna nie maja
problemow z meskim szowinizmem.
zauważ może demagogu, że wyraźnie w artykule wspomniane są konkretne "narzędzia" jak empatia, umiejętność powiedzenia "nie wiem", brak strategii lekceważenia pandemii, następnie straszenia i obwiniania innych - nie tylko kryterium płci. I może odnieś się do sukcesu Tajwanu czy Nowej Zelandii ok? Tu masz coś do powiedzenia? A na koniec zapytam: chodzi w polityce o wyższość kobiet skoro tylko kilka procent kobiet stoi na czele rządów w swoich krajach? Czy może jednak wciąż zakłada się wyższość mężczyzn (w tym durniów patentowanych, psychopatów, uzurpatorów i zwykłych kłamców) - byle w majtach się zgadzało? Żal.
Ze zbiorowymi zasługami jest jak ze zbiorową odpowiedzialnością - nigdy nie jest sprawiedliwa - być może każda z tych pań uczyniła więcej, niż ich męscy odpowiednicy. Nie zrobiły jednak tego dlatego, że były kobietami, ale dlatego, że są mądrymi przywódcami, względnie mają szczęście. Wskazując, że dobre decyzje podejmują dlatego, że są kobietami, umniejsza ich mądrości, czy taki jest cel?
Dobieranie faktów pod tezę nigdy nie prowadzi do prawdy. Budowanie tezy na faktach ma więcej sensu.
Dokładnie. WO uprawia seksizm wynosząc płeć jako najważniejsze kryterium. Tymczasem chodziło chyba o to żeby się liczyły walory konkretnego człowieka bez względu na płeć.
Dobre żarty. Feministkom tak o to chodziło, jak PiS chodziło o to, żeby Polska powstała z kolan.