To, że nasz ubiór ma kluczowy wpływ na to, jak odbierają nas inni, wiadomo było już dawno temu. Naukowcy zajęli się tym tematem już  na przełomie XIX i XX wieku. Wtedy modę ograniczały jeszcze sztywne ramy, które wynikały z silnej klasyfikacji społecznej. Pewne zasady były nie do naruszenia. Prawdziwa rewolucja nastąpiła w latach 60. Bunt nastolatków, którzy nie chcieli wyglądać jak ich rodzice, pojawienie się mody prêt-a-portèr, czyli gotowej do noszenia (a nie od rodzinnej krawcowej) i coraz większy miks pomiędzy klasami,  to wszystko złożyło się na zupełnie inny obraz mody. „Możesz być kim chcesz” – prawdopodobnie tak brzmiałoby wówczas jej hasło, które do dziś pozostaje aktualne. Ubiór służy nam do sterowania wrażeniami, jakie robimy na innych osobach. Służy do wyrażania osobowości, budowania statusu społecznego i ekonomicznego. Wreszcie - to m.in ubiór wyznacza  i oddziela czasu pracy i relaksu.

W eleganckim garniturze jesteśmy szefem wielkiej spółki, w kolorowych szortach i T-shircie turystą na wakacjach.

Istnieje naukowe potwierdzenie na to, że dany ubiór wywołuje w ludziach podobną, stereotypową ocenę (mowa o badaniu Paula N. Hamida z 1968 roku). Na przykład badani zgodnie przypisywali wówczas osobom w okularach takie cechy jak inteligencja, religijność, konwencjonalność. Z kolei kobiety ubrane w żywe kolory oraz krótkie spódnice najczęściej opisywano jako wyrafinowane, atrakcyjne i niemoralne. Nasze oceny prawdopodobnie byłyby dziś inne, bo od badania Hamida wyobrażenia społeczne związane z konkretnymi ubraniami i akcesoriami mocno się zmieniły. Jednak podzielanie tych samych wyobrażeń przez wiele osób pozostaje aktualne. Dotyczy to również HR-owców, kierowników, czy dyrektorów którzy będą prowadzić z nami rozmowę rekrutacyjną.  

Biały kołnierzyk vs niebieski kołnierzyk

Jak się ubrać, by zwiększyć swoje szanse na wymarzoną pracę? Najprostsza odpowiedź  brzmi: „odpowiednio do branży” i rzeczywiście coś w tym jest. Najtrudniej jednak rozgryźć słowo „odpowiednio”. Anglicy mają na to bardzo proste rozwiązanie. Pracownicy fizyczni określani są w języku angielskim jako „blue-collar” („niebieski kołnierzyk”), a pracownicy umysłowi „white-collar”, czyli „biały kołnierzyk”. Ci pierwsi mogą pozwolić sobie na większy luz (niebieski kołnierzyk symbolizuje tu większą swobodę), ci drudzy powinni trzymać się stylu formalnego. Starając się o pracę ogrodniczki, lepiej wypadnie bluzka, kardigan i jeansy niż elegancka garsonka. Co innego w przypadku rozmowy o pracę w banku, gdzie prezentacja przed klientami jest kluczowym elementem codzienności. W tym wypadku lepiej postawić na oficjalny styl : koszula, żakiet, spódnica, damski garnitur i czółenka na niewielkim obcasie zawsze będą dobrym wyborem.

Grubość materiału i kolorystka - to ma znaczenie

Idąc głębiej, analizować można również konkretne fasony ubrań. W 1984 roku dwie badaczki – Ann Marie Fiore i Marilyn Delong potwierdziły, że poszczególne części garderoby, a także ich krój czy materiał są powodem takiej, a nie innej oceny ich właściciela. Weźmy na przykład bluzkę. Okazało się, że średnia grubość materiału kojarzyła się badanym z osobą spokojną, uporządkowaną. Długość bluzki do pasa i cienki materiał prowadził do osoby dojrzałej i wyrafinowanej. Długość do biodra, gruby materiał i krój oversize kojarzone były z osobą przyjemną, naturalną. Natomiast dekolt „V”, przylegający i nieco mniejszy fason charakteryzował, według badanych, osoby romantyczne, seksowne i uwodzicielskie. Znajomość takich interpretacji może się przydać w kompletowaniu stylizacji na rozmowę o pracę. Wszystko zależy od tego, jakie cechy chcemy uwydatnić, a jakie zamaskować.

Kolejną kwestią jest kolor. Na rozmowę o pracę jako dominujące najczęściej wybieramy czerń albo granat, bo to klasyki biurowego dress-code’u. Rządzą też w protokole dyplomatycznym: granat w ciągu dnia, czerń po zmroku. Norweska specjalistka od barw, Dagny Thurmann-Moe w książce „Kolorowa rewolucja” twierdzi jednak, że najlepszym wyborem na rozmowę o pracę jest fiolet. Dlaczego? Z jednej strony uspokaja, z drugiej dodaje energii i stymuluje. Osoba ubrana w coś fioletowego postrzegana jest jako bardziej kreatywna i kompetentna. Fiolet komunikuje oryginalność, pomysłowość i wizjonerskie myślenie. Jednocześnie wywołuje wrażenie rozważności. Taki zestaw cech jest dziś u kandydatów do pracy niezwykle pożądany. Pracodawcy liczą, że nowy członek zespołu (czy to warsztatu samochodowego czy redakcji magazynu o modzie) popchnie go do przodu, a do tego potrzebny jest właśnie rozważny wizjoner.

Praca w branży modowej

Co do redakcji magazynu o modzie – wbrew pozorom to właśnie w tym miejscu kandydaci popełniają chyba najwięcej gaf. Jako osoba, która sama pracuję w takiej redakcji pragnę rozwiać wszelkie wątpliwości – nie, na co dzień nie chodzimy w aksamitnych szpilkach, ani tym bardziej efektownych kreacjach od projektantów. Ubieramy się tak, żeby było nam wygodnie, gdy osiem godzin spędzamy przed komputerem, ale też nieco formalnie, by dobrze wypaść, gdy pojedziemy do kogoś na wywiad (elegancki żakiet zarzucony na T-shirt załatwia sprawę). Tym bardziej zabawne i „nie na miejscu” wydają się stylizacje kandydatek w ultrawysokich obcasach albo z wieczorowymi kopertówkami, do których nijak nie zmieściłby się nawet notes. Dużo lepiej zostanie oceniona osoba ubrana jak „white-collar”, czyli klasycznie i formalnie, ale nie nudno. Może to zagwarantować nietuzinkowy krój białej koszuli, spódnica plisowana zamiast ołówkowej, oryginalna biżuteria (np. geometryczna albo z klejnotem w ciekawym kolorze – tu warto wykorzystać wiedzę o fiolecie) lub ciekawy makijaż.

Przepis na udaną stylizację, który zawsze wychodzi? Pierwsza zasada to nie posługiwać się składnikami, których nie jesteśmy pewni. Najlepiej pozostać w sferze klasyków – dotyczy to jednak samego doboru komponentów, czyli części garderoby (np. koszula i cygaretki zamiast kombinezonu, marynarka zamiast ponczo). Dobrze wiemy, że ci którzy najlepiej gotują zawsze dodają coś „od siebie” – tajemniczą przyprawę, która podkręci smak, albo ciekawą prezentację dania na talerzu. Detale, materiały, kroje, desenie – to w tej sferze daj ujście swojej osobowości. A jeśli mimo wszystko danie nie posmakuje, pamiętaj że ostatecznie z gustami i tak się nie dyskutuje!