W czwartek, 23 września, raz pierwszy spotkaliśmy się w Wałbrzychu, w mieście silną reprezentacją kobiet m.in. w samorządzie i wielu instytucjach miejskich. W mieście trwa właśnie „Rok Kobiet", a reprezentantki różnych dziedzin życia opowiadały m.in. o tym, co daje im wzajemne wsparcie i wspólne działanie.

- Gdy pani prezydent zaprosiła nas do tego projektu, to wszystkie pomyślałyśmy sobie: „gdzie ja, w tym miejscu?" To brak umiejętności mówienia o swoich sukcesach – mówiła Magdalena Stefańska, szefowa wałbrzyskiego MOPS-u.

Wałbrzych – kiedyś miasto wojewódzkie – 20 lat temu musiał radzić sobie z zamknięciem kopalń i sytuacją, gdzie co trzeci mieszkaniec był bez pracy. Wiele rzeczy - co podkreślały uczestniczki debaty – trzeba tu było zaczynać od początku, ciężko pracując, i nie przejmując się przejściowymi niepowodzeniami. Dziś miasto świetnie sobie radzi i się rozwija. - I to jest także zasługą kobiet. Bez kobiet nie ma rozwoju – mówiła prowadząca debatę Aleksandra Klich, redaktorka naczelna „Wysokich Obcasów".

W spotkaniu na Zamku Książ uczestniczyły: wiceprezydentka Sylwia Bielawska, prezeska Zamku Książ Anna Żabska, senatorka Agnieszka Kołacz-Leszczyńska, przedsiębiorczyni Dorota Barańska, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Magdalena Stefańska, dyrektorka sieci bibliotek Renata Nowicka, dyrektorka Specjalnej Szkoły Zawodowej Jolanta Ceran oraz Karolina Rduch z firmy motoryzacyjnej Faurecia, jednego z największych lokalnych pracodawców.

Siła przebicia - skąd ją brać?

Uczestniczki debaty podkreślały, że kobiety mają skłonność do wyolbrzymiania swoich słabości, a umniejszania zasług. Najlepiej, gdy poczucie własnej wartości i mocy kobiety otrzymujemy już na wstępie np. od rodziców czy nauczycieli. - Nie sztuką jest wygrywać, sztuką jest przegrywać i iść dalej - mówiła Anna Żabska. - Moja mama zawsze budowała we mnie przekonanie, że jeżeli coś chcę osiągnąć, to pracą mogę to zrobić. Dziś każdy kolejny projekt napędza mnie do działania.

Dodała, że na pewno pomaga też to, że jest sportowczynią, trenuje koszykówkę i squasha, dlatego umie wyciągać wnioski z każdego niepowodzenia.

- Porażek w życiu pomocy społecznej jest ogrom. Umiejętność wyciągania wniosków z porażek jest tym, co mnie napędza – mówiła Magdalena Stefańska, szefowa wałbrzyskiego MOPS-u. - Siłę czerpię przede wszystkim od ludzi, z którymi współpracuję. Większość z nich to kobiety, tym bardziej myślę, że to bardzo istotne, by o tym mówić, znajdować te sukcesy i je pokazywać.

Jolanta Ceran, dyrektorka Zespołu Szkół Zawodowych Specjalnych razem z innymi nauczycielami ze szkoły założyła stowarzyszenie, które pomaga odnaleźć się na rynku pracy osobom z niepełnosprawnościami. Widzi, że dla tych osób – tak jak dla wszystkich innych - ważne jest poczucie niezależności, a nie bycie skazanym na siedzenie w domu. - Nauczyciele mogą i powinni wspierać uczniów, a także rodziców, w przełamywania rozmaitych stereotypów i barier – mówiła.

Renata Nowicka, która kieruje transformacją i dynamicznym rozwojem sieci wałbrzyskim bibliotek, mówiła potrzebie samodoskonalenia i o tym, jak walczą ze stereotypem bibliotekarki, która nic nie robi i biblioteki jako miejsca, w którym nic się nie dzieje. - Marką wałbrzyskiej biblioteki są kobiety, które postawiły na rozwój, nieustannie się rozwijamy i nabywamy nowe kompetencje.

O dużym wsparciu ze strony rodziny mówiła Dorota Barańska, właścicielka dużej firmy m.in. budującej hale przemysłowe, szkoły, szpitale i hotele: - W naszej firmie pracuje cała nasza rodzina, dziś także nasze dzieci. Mam niesamowite szczęście, że mając 55 lat nadal mam rodziców, którzy żyją i są aktywni zawodowo. 10 lat mieszkaliśmy z rodzicami z naszą trójką dzieci nie dlatego, że nie mieliśmy gdzie, tylko dlatego, że było nam tak dobrze. Cały czas się wspieramy.

„Trzeba być wyrazistym, by postawić się mężczyznom"

Niektóre uczestniczki debaty podkreślały, że musiały zaczynać pracę praktycznie od zera. Jednym z przykładów była uczestnicząca w dyskusji Danuta Marosz, wieloletnia dyrektorka Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, obecnie to jedna z najciekawszych scen w kraju – przejęła ją w stanie „śmierci technicznej" i w momencie, gdy na spotkaniu przedstawicieli instytucji kultury z całego województwa padły słowa, że teatr w Wałbrzychu należy zlikwidować, ponieważ nie jest do niczego i nikomu potrzebny.

Powołując się na przykład reżyserki Mai Kleczewskiej, która w Wałbrzychu rozpoczynała z nimi pracę, Marosz opowiadała o tym, że kobiety, które przebijały się w męskim świecie teatru, musiały być bardzo wyraziste: - Ona musiała pokazać swoją siłę, pokazać, że wie, co chce powiedzieć i wie, jak to zrobić. Pokazać, że jest silniejsza, żeby postawić się mężczyznom – zauważyła.

Agnieszka Kołacz-Leszczyńska, wałbrzyska senatorka i sekretarzyni Senatu RP, swoją walkę o decyzyjność i rolę kobiet w polityce, zobrazowała opowieścią z początków swojej drogi w samorządzie:

- Przed wyborami w drugiej kadencji miałam rywalizować z innym mężczyzną o pierwsze miejsce na liście. Na każdym kolejnym etapie głosowania wygrywałam z nim i miałam dostać jedynkę. Wtedy on zaproponował losowanie – opowiadała. - Dzień przed losowaniem i układaniem listy jedna koleżanka wzięła mnie na bok i powiedziała: przepraszam cię, ale panowie już usiedli i zdecydowali, że to on będzie jedynką na liście. Wyszłam na zewnątrz i w aucie przepłakałam 15 minut – chodziło o prawo do równej walki. Wtedy mój ówczesny mąż powiedział: odpuść, nie walcz już o tę jedynkę. Ty po prostu przynajmniej jednym głosem wygraj z nim wyborach.

Wygrała.

- Wtedy ostatni raz płakałam jako kobieta, która ma decydować – kontynuowała senatorka. Dziś, z perspektywy tego co się udało, mogę powiedzieć: nie zmieniłabym mojego życia. I dodała, że w 2002 roku była w radzie z koleżanką na dziewięciu mężczyzn, w kolejnej w ich grupie było już sześć kobiet i trzech mężczyzn: - Takie pokazywanie im, że mogą – dało efekt.

„Dmuchajmy drugiej kobiecie w te skrzydełka"

Senatorka dodała, że nie wszystkie musimy być kierowniczkami, dyrektorkami, nie wszystkie musimy być w polityce. Ważne, żebyśmy robiły to, w czym czujemy się dobrze i wtedy będziemy spełnione do końca.

Innym wnioskiem z debaty było też to, że nie wszystkie kobiety muszą mieć takie same poglądy, że nie wszystkie musimy mieć takie samo zdanie na każdy temat. A jednak warto się nawzajem wspierać.

- Kobiety krytykują siebie czasem bezpardonowo. To podcinanie skrzydeł, a chodzi o to, żebyśmy same sobie nie podcinały tych skrzydeł. Dmuchajmy drugiej kobiecie pod te skrzydełka - mówiła Anna Żabska, powołując się na słowa i przykład Danuty Marosz, która dwie dekady temu, działając w radzie miasta, była dla innych kobiet w Wałbrzychu wzorem siły przebicia. - Pomyślałam, że ona jest silna i pokazuje, że można.

Karolina Rduch, która osiągnęła sukces w uznawanym za męski i promujący kulturę maczystowską - biznesie motoryzacyjnym – opowiadała o swoim zaangażowaniu w sprawy kobiet i o tym, jak pociągnęła za sobą inne dziewczyny. - Przez pierwsze trzy lata spaliłam bardzo dużo energii na to, by udowodnić mężczyznom, że mam rację. Dziś to oni przychodzą do mnie z prośbą o radę. Jedna koleżanka powiedziała mi kiedyś: Karola, to ja zaczekam i zobaczę, czy tobie się uda. Wtedy zrozumiałam, że muszę zrobić krok w tył i zabrać tę koleżankę ze sobą. Stworzyłyśmy w firmie ruch Gender Diversity, którego jestem ambasadorką na całą Polskę. Razem zachęcamy kobiety do realizowania się w branży. Mówimy im: dziewczyny, macie wizję i cel, teraz pomyślcie, jak ten cel chcecie zrealizować.

Wiceprezydentka Sylwia Bielawska podsumowała: - Myślę, że ten „Rok Kobiet" uświadomił paniom, że mogą zmieniać swoje życie. To świetna inicjatywa, która sprawia, że kobiety będą nadal razem działać.

---

„Kobiety wiedzą, co robią" to cykl spotkań dla kobiet i o kobietach: o ich sile, znajdowaniu swojej drogi w życiu, o tym, co chciałyby zmienić i jak. To forum wymiany doświadczeń. W czwartek 23 września po raz pierwszy spotkałyśmy się w Wałbrzychu, w Sali Balowej na Zamku Książ. W wydarzeniu można było uczestniczyć online.