Jesteś kobietą przedsiębiorczą?

Tak, teraz już tak o sobie myślę, choć to nie było dla mnie oczywiste jako psycholożki.

Po maturze dostałam się na dwa kierunki studiów – psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i Akademię Ekonomiczną w Krakowie. Po pierwszym dniu na Akademii stwierdziłam, że to jednak nie dla mnie.

Skąd pomysł na dwa tak różne kierunki?

Byłam po klasie o profilu matematyczno-fizycznym, więc Akademia Ekonomiczna wydawała się słuszną kontynuacją. Długo myślałam, że istnieje dychotomia: albo jesteś umysłem ścisłym, albo humanistycznym. Jeśli jesteś tym drugim, nie dasz rady prowadzić np. własnej firmy. Dopiero z pięć lat temu dotarło do mnie, że to, co robię, jest swego rodzaju przedsiębiorstwem. A teraz widzę to jeszcze wyraźniej, kiedy moje życie zawodowe nabrało tempa. Robię wiele rzeczy jednocześnie, planuję, zatrudniam, co de facto czyni mnie właścicielką przedsiębiorstwa. Z tą różnicą, że to, co robię, nie jest materialne, ale bardziej duchowe.

Czym dla ciebie jest przedsiębiorczość? Pytam, bo wciąż pokutuje stereotyp, że kobieta przedsiębiorcza to osoba dążąca po trupach do celu.

Dla mnie kobieta przedsiębiorcza to osoba energiczna, sprawcza, zwinna (ang. agile). Świetnym testem przedsiębiorczości był COVID. Wszyscy, nie tylko kobiety, musieliśmy się w tej nowej sytuacji odnaleźć. Pomagały kreatywność, odwaga i umiejętność radzenia sobie z emocjami, a my, kobiety, to potrafimy. W domu, w szkole, w biurze, w firmie.

Przedsiębiorczość to szereg kompetencji. Moim zdaniem na podium są: zwinność, czyli umiejętność odnajdywania się w różnych sytuacjach, a kobiety są w tym świetne, sprawność działania we współpracy z innymi i wiedza o sobie, czyli samoświadomość. Nowe dla dzisiejszej przedsiębiorczości może być to, żeby do tych powyższych dodać umiejętność dbania o siebie. Bo co jak co, ale my potrafimy „ogarniać", tylko że czasem robimy to kosztem siebie. A takich kosztów uzyskania dochodu nie chcemy.

Umiejętności, o których mówisz, przydają się nie tylko w pracy, ale także w codziennym życiu. Mam wrażenie, że o ile potrafimy ogarniać dom, rodzinę, o tyle zawodowo nie mamy tyle odwagi. Zgodzisz się ze mną?

To ciekawe, co mówisz, bo u mnie jest na odwrót (śmiech). W świecie zawodowym łatwo i w miarę szybko się orientuję, co jest dla mnie, a co nie. Coraz sprawniej umiem też negocjować, wybierać partnerstwa oraz życzliwie odmawiać. Nauczyłam się pamiętać o swojej wartości, o tym, co wiem, kim jestem, co potrafię. Ta wartość stoi na równi z pokorą, bo wiem, że wciąż się rozwijam. Uczyłam się tego samodzielnie, ale też obserwując starsze koleżanki w USA, z którymi współpracuję w ramach projektu Dare to Lead Speaking Team u dr Brené Brown.

Otaczanie się przedsiębiorczymi kobietami to jedna z szybszych i efektywniejszych dróg nauki. Te kobiety są dla mnie pięknymi przykładami na to, że siła i wrażliwość, intelekt i serce, osiąganie i odpuszczanie mogą iść ze sobą w parze. One nie idą jedną ścieżką, są na różnych etapach i dokonują różnych wyborów, a przyjaźń z nimi pozwala mi na „bezczelne" czerpanie z ich wzlotów i upadków. Uczą mnie, żeby mówić o swojej sile z taką samą dumą jak o słabościach. Żeby nie wstydzić swoich sukcesów i mówić o nich tak samo wyraźnie jak o lekcjach, które boleśnie odrabiam. Uczą mnie też, jak korzystać ze swojej wiedzy i jak nie zapomnieć, że przez całe życie będę się uczyć.

Bramą do przedsiębiorczości są różne momenty. Dla niektórych kobiet jest nią macierzyństwo – po urodzeniu dziecka stają się lepiej zorganizowane, szybciej i trafniej podejmują decyzje. Pracodawcy często mówią, że młode mamy to świetne pracowniczki – w cztery godziny zrobią to, co innym zajmuje osiem.

Powiedzmy, że czuję w sobie moc przedsiębiorczości i chcę założyć własną firmę. I w tym momencie pojawia się myśl: a co, jeśli sobie nie poradzę?

Zaczęłabym od tego, że przedsiębiorcza może być każda z nas, nieważne, czy pracuje na etacie u kogoś, opiekuje się dziećmi czy zakłada własny biznes. Dobrze, żebyśmy mówiły o kompetencjach przedsiębiorczości jako o zestawie umiejętności, który stosujemy do różnych kontekstów.

A wracając do porażki, to taka myśl jest naturalna. Lęk przed niepowodzeniem jest wpisany w ryzyko otwierania się na nowe. Na nowy projekt, nowy związek, nową firmę. To normalne, że się boimy porażki, ona jest częścią nowej rzeczywistości, w którą wchodzimy. Więc pierwszy krok to akceptacja, że takie myśli będą z nami.

Jak więc tę myśl oswoić?

Na przykład otaczać się ludźmi, którzy nie będą w nas podsycać lęku. Przecież nie wszyscy wyrośliśmy w rodzinie, która jest w stanie zrozumieć nasze plany i aspiracje. Od „naszych" ludzi w razie porażki nie usłyszymy: „A nie mówiłem!", „Po co ci to było", „Czym ty się przejmujesz, są ważniejsze rzeczy na świecie niż twój nieudany projekt". Od tych, którzy nas będą wspierać, usłyszymy: „Widzę, ile cię to kosztowało. Byłaś bardzo odważna. Jak mogę cię wesprzeć?". Z takimi ludźmi możemy pomilczeć, pogadać, a potem się podnieść i iść dalej.

Nawet obejrzenie filmu o przedsiębiorczych, odważnych kobietach, np. „Erin Brockovich", może dać pozytywnego kopa, wyzwolić w nas siłę. Polecałabym również czytanie biografii kobiet, które założyły swoje biznesy lub zrealizowały pasje i które otwarcie mówią: „Przeżyłam porażkę i jestem silniejsza". To pomaga zrozumieć, że odwracanie oczu od porażki, udawanie, że jej nie było, albo zrzucanie winy na kogoś odbiera nam możliwość potężnej nauki. Bo porażki, które potrafimy zintegrować, uczą nas bardzo dużo. Szkoda by było taki potencjał zmarnować. Aha, no i najważniejsze – trzeba się pogodzić z tym, że na pewno w którymś momencie coś nam nie wyjdzie. Że to tak jak w powiedzeniu: „Pewne są śmierć, podatki i… porażki".

Czyli uczymy się tę porażkę przeżywać?

Połowa sukcesu za nami, jeśli już wiemy, że ona będzie, i nie zdziwimy się jej pojawieniem. Wtedy jest mniejsze ryzyko, że będziemy przypisywać ją sobie („Jestem na to za głupia", „Inna by to zrobiła lepiej"). Przypisywanie sobie właściwości niezmiennych, jak np. „głupota", uderza w naszą tożsamość, a tego nie zmienimy. Jeśli jednak skupimy się na zachowaniu, to tutaj zawsze możemy coś poprawić. Warto się zastanowić, co zrobiłyśmy nie tak i jak następnym razem zrobić to inaczej.

No i oczywiście trzeba nam pokochać żałobę – to jest moim zdaniem jedna z kompetencji przyszłości. Żałoba to emocja przypisana do zdarzeń, w których coś tracimy. Najczęściej mówi się o niej przy okazji śmierci osób, ale jej zastosowanie jest znacznie szersze. Towarzyszy nam, kiedy kończymy projekt, odchodzimy z pracy, popełniamy błąd. Jest z nami, kiedy musimy zrezygnować ze swoich marzeń, zmieniają się cele, kończy się jakiś etap. Młode mamy poza wieloma emocjami doświadczają też żałoby po życiu, które już nie wróci. Po wolności i niezależności. Żałoba składa się z trzech jakości: poczucia straty, tęsknoty i konieczności przeorganizowania życia. A to przecież codzienność życia prywatnego i zawodowego.

Bo porażki są po, aby nas czegoś nauczyć?

Jeśli w pracy zgadzasz się na projekt tylko po to, żeby nie rozczarować „góry", a po tygodniu masz serdecznie dosyć i plujesz sobie w brodę, że się na niego zgodziłaś, można powiedzieć, że poniosłaś porażkę w stawianiu granic. Zapewne następnym razem, pamiętając to zdarzenie, zanim się na coś podobnego zgodzisz, dobrze się zastanowisz i być może powiesz: „Nie, dziękuję".

A wracając jeszcze do składowych dobrze przeżytej porażki, dołożyłabym do niej self-compassion, czyli czułość i życzliwość dla siebie. Jest tyle momentów w życiu zawodowym i rodzinnym, w których chętnie byśmy się skrytykowały. Dlatego moim zdaniem bez życzliwości i czułości dla siebie nie będzie zdrowej przedsiębiorczości. Parafrazując Natalię de Barbaro, szukałabym w sobie Czułej Przedsiębiorczyni, żeby być dla siebie wsparciem, a nie katem.

Czy tu nie pojawia się ryzyko, zwłaszcza w sferze zawodowej, że nie będziemy wystarczająco silne?

Aby osiągać cele, nie musimy być bezwzględne dla siebie. Bycie życzliwą, wyrozumiałą, czułą także doprowadzi nas tam, gdzie chcemy. Mówiąc dosadniej, można wybrać styl, w którym osiągamy cele. Jeden nazwijmy barbarzyńskim – dzięki niemu osiągniemy swoje cele, ale też doprowadzimy do wypalenia zawodowego, rozsypania się rodziny, do chorób. Albo drugi – nazwijmy go czułym – w którym nadal z siłą, mądrością i świadomym wyczuciem będziemy słuchać siebie i brać od życia to, czego chcemy.

Czy porażka uczy nas odwagi?

Jest zaproszeniem do tego, żeby ćwiczyć w sobie odwagę. Nie wiem, czy porażki rozwijają odwagę, ale na pewno odwaga jest potrzebna, żeby je przeżywać.

A czy tę odwagę można jakoś wyćwiczyć?

Można. Odwaga ma wiele wymiarów i odcieni. Odwagą jest powiedzenie przełożonemu „nie", jeśli wiemy, że nowe zadanie będzie nas za dużo kosztowało, i odwagą jest powiedzieć „tak", kiedy czujemy, że pomimo braku pełnej gotowości chcemy pójść w nieznane. Odwagą jest przyznanie się przed sobą i światem, że popełniło się błąd, i odwagą jest przyznanie się przed światem, że zrobiło się coś świetnie. Odwagą jest nie wrócić w dwa miesiące po porodzie do pracy i odwagą jest po tych dwóch miesiącach wrócić to życia zawodowego.

Jedno jest pewne: bycie przedsiębiorczą wymaga od nas odwagi, a każda z nas tę odwagę w sobie ma, tylko albo straciłyśmy z nią kontakt, albo ktoś nam wmówił, że jej w nas nigdy nie było. W jednym i drugim przypadku chodzi o to, żeby ją w sobie odnaleźć i zaprosić do naszego życia. Zrobić odwadze miejsce.

Joanna Chmura będzie jedną z panelistek podczas spotkania z cyklu „Kobiety wiedzą, co robią" organizowanego przez redakcje „Wysokich Obcasów", „Gazety Wyborczej" i Miasto Lublin 4 września. Zapraszamy od godz. 11 do Chatki Żaka (ul. Idziego Radziszewskiego 16 w Lublinie).

Wstęp na imprezę jest bezpłatny, ale liczba miejsc ograniczona. Obowiązują zapisy mailowe: kwcr@agora.pl

Joanna Chmura specjalizuje się w tematyce wstydu i odwagi. Od lat prowadzi warsztaty rozwoju osobistego dla klientów indywidualnych oraz firm. Zachęca na nich do zrozumienia i pokochania wszystkich emocji, których na co dzień doświadczamy w życiu prywatnym i zawodowym. Współpracuje z amerykańską naukowczynią i badaczką Brené Brown

Partnerzy projektu Wyborcza.plPartnerzy projektu Wyborcza.pl .