Rozmowa z Martą Majchrzak

Aga Kozak: Przy projekcie „Kobiety wiedzą co robią” pracujesz z kobietami, które czują obywatelski zew i chcą coś zmieniać w swoich miastach. Najpierw był Rybnik, teraz Lublin.

Marta Majchrzak*: W Rybniku miałam do czynienia z dużą i bardzo różnorodną grupą złożoną z artystek, seniorek, działaczek, przedsiębiorczyń, nauczycielek, pracownic organizacji pozarządowych. Pytałam je o silne i słabsze strony miasta, o ich pomysły na Rybnik, o to, co zrobić, żeby było to miast bardziej przyjazne dla kobiet. Badane przeze mnie rybniczanki miały na szczęście wiele pomysłów i doświadczeń, a to jest zawsze źródłem twórczego fermentu. Na wschodzie z kolei hasłem przewodnim spotkania było „Czego potrzebują kobiety w Lublinie?". Dyskutowałyśmy na temat mocnych i słabych stron miasta w odniesieniu do potrzeb kobiet i ich dzieci. Warsztatowa praca w grupach miała na celu wypracowanie rozwiązań służących miastu i mieszkańcom.

Jakie pytania zadajesz podczas takich dyskusji i warsztatów? Jakiej używasz metodologii?

Metodologię zawsze dopasowuję do grupy.

Staram się używać formuły kręgu, który sprawdza się w pracy z kobietami.

Zazwyczaj rozpoczynam od kontraktu, który zapewnia bezpieczeństwo wszystkim uczestniczkom i sprawia, że nie mają obaw przed dzieleniem się nawet kontrowersyjnymi poglądami i pomysłami. Zaczynamy od kręgu i przechodzimy przez analizę SWOT (Strenghts, Weeknesses, Opportunities, Threats). Niekiedy ten etap jest bardzo emocjonujący, szczególnie jeśli grupa, z którą się spotykam nie miała okazji wcześniej wymienić poglądów na temat słabych stron i zagrożeń własnego miasta/organizacji. W Lublinie ten etap był spokojny, bo Forum Kobiet spotyka się regularnie i zrzeszone w nim kobiety znają nawzajem swoje poglądy, wiedzą czym się różnią i te różnice nie budzą dużych emocji, są przegadane i oswojone. W drugim etapie przechodzimy do klasycznej warsztatowej grywalizacji, a więc pracujemy w zespołach. Na podstawie idei kreatywnych, których dostarczam, uczestniczki tworzą własne rozwiązania. Zdarza się też, że pracują na wykreowanych wcześniej pomysłach i dopracowują je. W kolejnym etapie zespoły przedstawiają swoje pomysły na forum całej grupy i odbywa się głosowanie – nad najlepszymi pomysłami pracujemy już wspólnie.

Czym dokładnie jest Forum Kobiet?

Lublińskie Forum Kobiet to prężnie działająca organizacja. W zespołach zadaniowych członkinie spotykają się, planują i inicjują nowe przedsięwzięcia. Opiniują też projekty dla prezydentki miasta. Do zadań Forum Kobiet Lublina należy: promowanie aktywnego udziału kobiet w życiu społecznym, gospodarczym i kulturalnym; działania na rzecz wyrównywania szans kobiet oraz zwiększenia ich partycypacji społecznej; inicjowanie przedsięwzięć dotyczących różnych sfer życia z udziałem i zaangażowaniem mieszkanek Lublina; inicjowanie działań na rzecz rozwoju społeczności lokalnej i społeczeństwa obywatelskiego; kreowanie i wspieranie inicjatyw na rzecz promocji i profilaktyki zdrowotnej, kultury, edukacji, aktywności zawodowej i przedsiębiorczości; przeciwdziałanie zjawisku społecznego wykluczenia kobiet.

No właśnie, jaki jest stosunek Lublinianek do faktu, że ich miastem współrządzi kobieta?

Wiceprezydentka – czyli Monika Lipińska - jest przykładem przeczącym stereotypom o tym, że władza odbiera kobiecość i jest typowo męską aspiracją.

Dla moich rozmówczyń jest inspiracją, ale także pozwala wierzyć we własną sprawczość, bo po prostu chce i umie słuchać. Mieszkanki Lublina czują, że płeć prezydentki ma znaczenie, wymieniane przez nie zalety miasta są ściśle związane z typowo kobiecą troskliwością w odniesieniu do dzieci czy seniorów. Lublinianki nie dość, że tak po ludzku lubią swoją prezydentkę to jeszcze są bardzo dumne z funkcji, którą pełni jako prezeska Związku Miast Polskich.

A czy lublinianki mają według ciebie jakieś wspólne cechy? Coś co je odróżnia od kobiet z innych miast?

Te, które miałam okazję poznać mają silne poczucie wspólnych korzeni. Łączy je historia miasta, przeciwstawianie się stereotypowi Polski B lub C, a także duma z tego, jak w ostatnich latach zmieniło się miasto. Wydaje się, że te kobiety czują też swoją sprawczość, wiedzą, że mają wpływ na miasto i bardzo sobie cenią ten fakt.

Jak opisały ci swoje miasto? Co im się podoba, a co nie?

Lublin to dla nich w pewnym sensie „brzydkie kaczątko”, które zamieniło się już w łabędzia, ale dalej czasem jest nieśmiałe i niepewne siebie.

Kompleks Polski B jest silnie zakorzeniony i warto mu przeciwdziałać, bo racjonalnie lublinianki wiedzą, że ich miasto staje się perełką, ale przyznają, że na poziomie emocjonalnym czasem trudno jest tę Polskę B ze świadomości wyplewić. Miasto bardzo się rozwija, coraz sprawniej zdobywa dotacje. To, co zaskakuje przybysza z zewnątrz, to systemowo dopracowana otwartość na rodziny, na seniorów, na niepełnosprawnych. Darmowe przejazdy komunikacją miejską, miejsca parkingowe za symboliczną dopłatą, dostęp do opieki medycznej, w tym specjalne gabinety ginekologiczne dla niepełnosprawnych kobiet, tworzą przyjazny klimat. Urząd Miasta patronuje wielu imprezom, dzięki czemu mieszkańcy mają poczucie, że ich potrzeby kulturalne i artystyczne są zauważane i zaspakajane, a różnorodność jest w cenie. Podczas rozmów o mocnych stronach pojawiła się refleksja, czy Lublin odpowiednio głośno i odpowiednio często opowiada o swoich sukcesach. I czy w ogóle o Lublinie jest tak głośno, jak na to zasługuje? Dla wielu uczestniczek warsztatu było jasne, że w obszarze autopromocji mogłoby być lepiej. Choć turyści odwiedzający Lublin nie powinni narzekać na oznaczenia informacyjne ułatwiające poruszanie się po mieście to już z pewnością okolice dworca PKS i PKP zaskoczą ich na minus. W przypadku dworca autobusowego drażni też nielegalny handel, który u wielu wywołuje nieprzyjemne skojarzenia, a nawet uczucie zagrożenia. Pozostałe słabe strony miasta to bolączka większości ośrodków tej wielkości: korki, nieuporządkowana przestrzeń publiczna, banery reklamowe na obrzeżach miasta, brak systemowej pomocy dla kobiet opiekujących się dziećmi i starszymi członkami rodzin.

A jakbyś miała opowiedzieć o potrzebach/marzeniach lublinianek a propos ich miasta – co by to było? Czego potrzebują kobiety w Lublinie?

Chcą doświadczać wspólnoty, która jest dla nich ważną wartością. Pragną przestrzeni miejskiej, która skłania do bycia razem, do wymiany międzypokoleniowej, która sprzyja młodym matkom, seniorkom, osobom niepełnosprawnym.

Empowerment kobiet i umiejętność zatrzymania młodych wykształconych ludzi to tematy, które budzą emocje i nie są jeszcze wystarczająco zaopiekowane. Dla wszystkich lublinianek jest ważne, żeby miasto zachowało swoją przyjazną skalę i żeby było postrzegane jako otwarte, nowoczesne. To marzenie spełnia się na ich oczach, choć czasem wolniej, niż by sobie tego życzyły.

Jakie pomysły urodziły się podczas twoich warsztatów?

Powstało kilka idei kreatywnych, które mają służyć Lublinowi. Najbardziej dopracowany z nich osadzony jest w dziedzictwie Lubelskiej Szkoły Reportażu. „Słuchalnia” to mała architektura ciesząca oko, ale przede wszystkim ucho i umysł odwiedzających. W pięknie zaprojektowanych obiektach można byłoby odizolować się od hałasu, smogu akustycznego, kakofonii dźwięków. Przeszklony dach doświetlałby pomieszczenie i kierował uwagę ku niebieskim migdałom. W środku, w komfortowym wnętrzu, odwiedzający sam decydowałby, czy chce posłuchać odgłosów natury, muzyki albo reportaży i słuchowisk radiowych najwyższej próby. Specjalny panel umożliwiłby swobodny wybór audycji. Sprzęt odsłuchowy najwyższej jakości zapewniłby i relaks i przyjemność estetyczną, ale przede wszystkim poczucie, że słuchanie jest niezwykle ważnym doświadczeniem. Na co dzień coraz bardziej spychane na margines przez kulturę obrazkową, coraz mniej doceniane. Bez słuchania nie ma zrozumienia. Bez zrozumienia nie ma relacji, a bez niej nie tworzą się więzi. Gdyby udało się zdobyć pieniądze na choćby jedną „Słuchalnię” i postawić ją w okolicy dworca PKS lub PKP o ile milej kojarzyłby się Lublin. Pozostałe idee kreatywne to działania zaangażowane społecznie, ich celem jest nawiązywanie i pogłębianie więzi pomiędzy mieszkańcami Lublina. Budynek Koła Gospodyń Miejskich z dostępną kuchnią, stanowiskami komputerowymi, opiekunką dla dzieci, warsztatami rozwojowymi, ale także rozwijającymi pasje i umiejętności. Ulica lub plac fotobudek, które z jednej strony połączone z facebookowym lub instagramowym profilem miasta służyłyby jego promocji online, a z drugiej, dzięki współpracy z lubelskimi przedsiębiorcami umożliwiałyby udział w konkursach, promocjach, wydarzeniach kulturalnych.

Wspomniałaś, że Lublinianki uważają, ze Lublin niewystarczająco głośno mówi o swoich sukcesach. Czyli widzą je i są z nich dumne? 

O tak! Bo faktycznie Lublin ma na swoim koncie wiele sukcesów, które owszem, są komunikowane, ale raczej nie na ogólnokrajową skalę.

Czy słyszałyśmy o tym, że pierwsze gabinety ginekologiczne dostosowane do potrzeb kobiet niepełnosprawnych, dzięki którym godność kobiet jest zaopiekowana powstały właśnie w Lublinie? Albo czy w powszechnej świadomości Lublin kojarzy się ze Szkołą Reportażu?

A warto to wiedzieć, bo to niesamowite inicjatywy i z nich właśnie Lublin faktycznie powinien być słynny.

Marta Majchrzak - psycholożka społeczna i badaczka, od kilkunastu lat współpracuje z instytutami badawczymi: zaczynała w SMG/KRC, obecnie pracuje w IQS. Współautorka raportów o polskich rodzinach („Kids Power”), młodzieży („Świat Młodych 5”) i kobietach („Women Power”). Współwłaścicielka szkoły OH LALA.