Niedawno światowe serwisy obiegło elektryzujące doniesienie o wprowadzeniu na rynek pierwszego doustnego kremu do opalania. "Koniec z taszczeniem na plażę butelek z kremem!" - głosiły reklamy.

Faktycznie, taszczenie butelek z płynem, który można wypić, ma całkiem inny wymiar moralny niż dźwiganie butelek z płynem, którym należy się smarować.

Tzw. woda zharmonizowana produkowana przez amerykańską firmę Osmosis Skincare ma jakoby zabezpieczać przed szkodliwym promieniowaniem poprzez wymuszanie wibracji cząsteczek skóry niwelujących skutki promieniowania. Eliksir wymieszany z wodą należy pić co cztery godziny w dawce 2 ml. Występuje pod dwiema postaciami: "wody, która pozostawia skórę bladą i nietkniętą słońcem" oraz "wody do opalania" (czyli można się strzaskać na brąz mimo wibracji!?).

Wyjaśnienia sposobu działania wody cud zamieszczone na stronie Osmosis Skincare są mętne, podejrzane i niekonkretne. Konkretna jest natomiast cena. Obie wody - po 30 dol. (ok. 100 zł) za 100 ml.

Jak dbać o skórę latem? Bikini z filtrem to nie jest dobry pomysł

Choć brak jakichkolwiek naukowych dowodów i podstaw, by chłeptanie wyżej wymienionej harmonizowanej H2O zabezpieczało przez słonecznymi oparzeniami (produkt nie ma żadnych atestów, nie zyskał akceptacji Agencji Żywności i Leków), nie jest ani pierwszym, ani ostatnim, który będzie się wciskać konsumentom pragnącym jednocześnie i zdrowia, i zabójczej opalenizny.

Czy tylko Amerykanie są naiwni?

- Muszę o siebie zadbać, kupię sobie w tym roku bikini z ochroną UV - orzekła przed letnim sezonem moja znajoma. Nie jest Amerykanką, ale wierzy, że warto wydać parę złotych, by zabezpieczyć kilka centymetrów kwadratowych skóry, które przykrywają dwa strzępki materiału powyżej i poniżej pasa.

Ja dziękuję. Wolę już staroświecki kostium jednoczęściowy, ale np. ze specjalnej tkaniny prawie całkowicie przepuszczającej UV i pozwalającej uzyskać gładką opaleniznę nudystów bez zdejmowania tekstyliów. Dla zdrowia filtru należy użyć, bo tkanina zabezpiecza ciało na poziomie SPF 6, czyli tyle co nic.

Jak dbać o skórę latem? Uwaga na zmarszczki i mutacje

Żarty żartami, ale sprawa jest poważna. Chodzi o raka skóry. W Stanach Zjednoczonych to najczęściej występujący nowotwór - diagnozowany 3,5 mln razy rocznie, dopada co piątego Amerykanina. W Polsce co roku diagnozę taką słyszy 3 tys. osób.

Niewidzialna ultrafioletowa część światła słonecznego niesie ze sobą sporą energię. Na tyle dużą, że promienie nie zatrzymują się na skórze, ale wnikają w głąb, uszkadzając DNA jej komórek i powodując mutacje, które z biegiem czasu mogą doprowadzić do nowotworu. A już na pewno przyspieszają starzenie się i powstawanie zmarszczek.

Przed szkodliwą częścią światła słonecznego można się łatwo osłonić. Nie trzeba do tego wiele zachodu i pieniędzy - ot, krem i okulary przeciwsłoneczne z wysokim filtrem oraz kapelusz z rondem.

Jak dbać o skórę latem? Chemia, fizyka i rafy koralowe

W przeciwieństwie do podejrzanych wyjaśnień ochronnego działania napoju z filtrem zasada działania kremu anty-UV jest dobrze poznana. Filtry chemiczne zawierają związki (pochodne kamfory, benzofenony, cynamoniany czy salicylany), które łatwo pochłaniają energię słońca, a potem ją uwalniają w małych porcjach w postaci ciepła (to bezpieczniejsza forma promieniowania niż UV). Z kolei filtry fizyczne działają jak niezliczone maleńkie lusterka, które pokrywając skórę, odbijają promienie słoneczne.

I jedne, i drugie są skuteczne, ale jeśli opalamy się nad morzem, a nie na basenie, i chcemy się kąpać, lepiej sięgać po te drugie. Dlaczego? Chemiczne okazują się szkodliwe dla podwodnej przyrody. Niszczą glony żyjące w symbiozie z koralowcami i powodują bielenie i zamieranie raf koralowych. Poza tym substancje czynne kremów z filtrem chemicznym wnikają w skórę i mogą u nadwrażliwych osób powodować podrażnienia i alergie. Filtr fizyczny (drobinki dwutlenku tytanu lub tlenku cynku) pozostaje na skórze jak arcycienka srebrna folia. Nie ma róży bez kolców - taki krem jest widoczny w postaci białego nalotu, więc choć chętnie smarujemy nim dzieci (widać, gdzie wiercący się dzieciak został posmarowany, a gdzie nie), mniej chętnie aplikujemy je sobie. Na marginesie: niektóre firmy oferują przeciwsłoneczne kremy dla dzieci w jaskrawych kolorach, po to by dobrze było widać, czy skóra malucha została już zabezpieczona. Kolor znika po kilku minutach od smarowania. Kawał dobrej zabawy w Indian plus pewność, że nie wysmarowałam dziecka dwa razy z lewej strony i ani razu z prawej.

Jak dbać o skórę latem? Więcej nie znaczy lepiej

Zdolność do ochrony przeciwsłonecznej wyraża się przez SPF, które mówi, ile razy dłużej można siedzieć na słońcu po zastosowaniu filtra. Jeśli używam SPF 30, a bez filtra jestem spieczona na buraka po półgodzinie, krem pozwoli mi opalać się bezpiecznie 30 razy po 30 minut, czyli przez 15 godzin.

SPF 15 powstrzymuje blisko 93 proc. promieni UV, SPF 30 - 97 proc. Wyższe wskaźniki w małym stopniu poprawiają ten wynik: SPF 50 powstrzymuje 98 proc., a SPF 80 - 98,5 proc. promieni. Nie ma co kruszyć kopii o pół procent słonecznego światła, zamiast tego lepiej porządnie się wysmarować.

Żeby dokładnie zabezpieczyć ciało, potrzeba blisko 30 ml. Standardowa buteleczka zawiera 100-150 ml, czyli powinna wystarczać na trzy-pięć smarowań jednej dorosłej osoby. Kto zatem przez całe lato używa tego samego opakowania kremu z filtrem, zapewnia sobie lipną ochronę.

Jak dbać o skórę latem? Co jest zabronione na słońcu

Choć nie sposób dowieść, by picie kremów chroniło przed oparzeniami słonecznymi, to znana jest zależność odwrotna. Zażywanie pewnych substancji przyspiesza powstawanie oparzeń, pęcherzy i zaczerwienień. Należą do nich m.in. antydepresanty - selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny (np. Fluoksetyna, Amitryptylina) - czy ziołowy dziurawiec. Ze słońcem należy uważać też w czasie leczenia niektórymi antybiotykami (Tetracykliną, Doksycykliną), sulfonamidami (Bactrimem, Biseptolem, Argosulfanem) oraz podczas zażywania niesteroidowych leków przeciwzapalnych (np. Ibuprofen, Naproksen). Wrażliwość na słońce podnosi sacharyna, a niekiedy - choć to rzadkie przypadki - fotouczulenie może wywołać zjedzenie selera, koperku, natki pietruszki, cytryny, fig, karczochów, sałaty, cykorii.

Jak dbać o skórę latem? Szkła i płyn do prania

Czy jest miejsce, na które kremu nałożyć się nie da? Są to oczy - bardzo wrażliwe na nadmiar ultrafioletu. Przyspiesza on zwyrodnienie plamki żółtej (najczęstsza przyczyna utraty wzroku po 50. r.ż.), rozwój jaskry i zwiększa ryzyko nowotworu.

Możesz nie kupować szpanerskiego zegarka, który liczy, jakie jest nasłonecznienie, i podaje, jak długo możesz jeszcze zostać na plaży, możesz nie ściągać apki UltraViolet informującej, ile szkodliwych promieni leje się z nieba (podaje dane w jednostkach, których bez doktoratu z fizyki nie odszyfrujesz), ale zainwestuj w porządne, niepodrabiane okulary, które będą miały filtr UV. Albo w soczewki.

Usmażyć można się nie tylko na plaży. Ultrafiolet, który potrafi wniknąć w głąb skóry, przenika też przez cienkie ubrania. Przeciętny T-shirt zapewnia ochronę podobną do kremu z SPF 6. Kto sporo biega latem po słońcu, powinien smarować się pod ubraniem albo kupić stroje ze specjalnych, gęsto tkanych materiałów. Można też eksperymentować z impregnatami i płynami do płukania tkanin z dwutlenkiem tytanu zapewniającymi pewną dodatkową ochronę - to jakby wysmarować koszulę kremem do opalania.

Na azjatyckich plażach furorę robią facekini. Odpowiednik bikini na głowę (skrzyżowanie kolorowej pończochy z otworami na oczy i nos z maską kosmity) chroni skórę twarzy przed spaleniem. Facekini można kupić na eBayu już za 9,99 dol. Nie mogę się doczekać, kiedy ta moda przyjmie się i u nas.

Jak dbać o skórę latem? Czytaj więcej:

Jak dbać o skórę latem? Pamiętaj o zagrożeniach

Jak dbac o skórę latem? Kosmetyki, których nie musisz zabierać na wakacje