Zostawcie włosy w spokoju! - krzyczą nagłówki gazet. I nie chodzi o fryzury na głowie. Sezonowym tematem włosów łonowych i pod pachami zajęły się w tym roku nawet poważne dzienniki, np. "The Guardian". A temat nie jest wcale nowy. Brytyjski "The Independent" już dwa lata temu cytował doktor Emily Gibson z Western Washington University, która ostrzegała, że nadmierne usuwanie owłosienia sprzyja rozwojowi infekcji i zwiększa ryzyko chorób wenerycznych. Jej zdaniem niezależnie od tego, jaką metodę depilacji wybierzemy, "włosy, jak trawa, będą odrastać". Dlatego "pora ogłosić rozejm w walce i zostawić włosy tam, gdzie są".

Podobnie uważa londyński fotograf, twórca projektu "Natural Beauty" Ben Hopper, który poprosił kilkanaście kobiet, aby zapuściły włosy pod pachami, a potem zrobił im zdjęcia.

- Chciałem pokazać kontrast między pięknem, które narzuca branża mody, a pierwotną dzikością nieogolonej kobiecej pachy. Nie chodziło mi o to, że kobiety muszą zapuszczać włosy, ale że mają taką możliwość - powiedział w wywiadzie dla "Huffington Post". Jego fotografie to protest przeciw dyktatowi gładkości kreowanemu przez przemysł kosmetyczny. Minimalistyczne portrety kobiet (m.in. piosenkarki Amandy Palmer) ze śladowym makijażem i w białych podkoszulkach są najlepszym przykładem naturalnego piękna bez udziału maszynki i Photoshopa.

Do porzucenia maszynki namawiają nie tylko naukowcy i artyści, ale też gwiazdy, m.in. aktorka Cameron Diaz. W swojej książce "Ja, kobieta. Jak pokochać i zrozumieć swoje ciało" poświęciła temu tematowi podrozdział zatytułowany "Pochwała włosów łonowych", w którym zachęca czytelniczki do pozostawienia "tej cudownej kurtyny, która otacza nasz delikatny kwiat". Jej zdaniem niegolenie się jest seksowne, zdrowe i praktyczne.

W Hollywood Cameron jest w mniejszości. Bo gdy tylko jakaś gwiazda odsłoni chociaż fragment owłosionego ciała, media nigdy jej tego nie zapomną. Ostatnio za strajk przeciwko maszynce oberwało się znanej z serialu "Dziewczyny" - "Girls" - aktorce Gaby Hoffmann, która pojawiła się na imprezie Spirit Awards w bluzce na ramiączkach odsłaniającej zarośnięte pachy. "Zaliczyła okropną wpadkę" - pisały polskie i zagraniczne portale plotkarskie.

Nie mniej kontrowersji wywołało zdjęcie owłosionej pachy Madonny, które gwiazda wrzuciła na Instagrama z podpisem: "Long hair. Don't care".

Tylko czy faktycznie jest o co robić tyle szumu? Czy nieogolona pacha ma prawo bulwersować i prowokować ożywione dyskusje?

Co kto lubi

Postanawiam przeprowadzić sondę wśród koleżanek. Zaczynam od Basi, która potwierdza punkt widzenia szukających sensacji redaktorów.

- Depilacja jest niezbędna dla komfortu własnego i partnera. Wszyscy mężczyźni, z którymi się spotykałam, preferowali wydepilowane okolice intymne. Nie wspominając o nogach czy pachach, które są obowiązkowo pozbawiane włosów ze względów estetycznych i higienicznych.

Basia od drugiego roku studiów regularnie chodzi na wosk. Przyznaje, że gdy tylko włoski zaczynają odrastać, czuje się zaniedbana i biegnie do kosmetyczki. Kiedyś zabrała ze sobą faceta. Ona zamówiła depilację brazylijską (na zero), on miał mieć wydepilowane plecy i ramiona.

- Ledwo wytrzymał. Przez resztę dnia jęczał, że wszystko go boli, i pytał, jak ja mogę to znosić - mówi Basia.

Szukam dalej. - Zimą odpuszczam, zwłaszcza łydki, bo i tak chodzę w spodniach. Ale latem nigdy nie pokazałabym się z owłosionymi nogami - mówi Kasia, inna znajoma.

Hania preferuje depilację męską maszynką.

- Golę pachy, łydki, okolice bikini. Nie lubię na zero, dlatego zawsze "coś" zostawiam na dole. Co do męskich preferencji - znam mężczyzn, którzy lubią "na bobasa", i takich, którzy lubią mnie - kwituje.

Agata się goli, gdy ma dużo włosów na nogach i zawsze przed randką. Okolic intymnych nigdy "na łyso" (zawsze zostawia obszerny trójkąt włosów) i tylko maszynką, bo nie ma czasu chodzić na wosk. Na szczęście jej partnerowi to się podoba i twierdzi, że tak jest zdrowiej. - Oboje jesteśmy zarośnięci. Kiedyś prawie zrobił mi awanturę, gdy zostawiłam tylko wąski pasek włosów - wspomina Agata. Przyznaje jednak, że czuła się niezbyt komfortowo, gdy z nieogolonymi pachami poszła kupować stanik. - Ale i tak jestem za powrotem do natury - podkreśla.

Podobnie uważa Gośka.

- Żadnemu z moich partnerów nie przeszkadzały włosy. Kiedyś sama wymyśliłam, że seks będzie fajniejszy, a ja bardziej seksowna, jeśli się ogolę między nogami. Ale nie powiem, żebym czuła różnicę. Nie znam żadnego chłopaka, który byłby wydepilowany.

Inaczej było z Jolą, której partner kiedyś odmówił seksu oralnego, dopóki się nie ogoli.

- Na początku strasznie się wściekłam, ale sam był po "boyzilianie" [męskiej depilacji brazylijskiej], więc go trochę rozumiem. I muszę przyznać, że fajnie wyglądał. W końcu ustąpiłam. Ale odkąd się rozstaliśmy, mam włosy na łonie i nikt więcej się nie skarżył. Zarośnięte nogi i pachy uważam za przesadę.

W przeciwieństwie do dziennikarki hiszpańskiego "Huffington Post" Palomy Goni, która otwarcie przyznaje (i demonstruje), że nie lubi się golić. Ma naturalnie ciemne włosy, więc jako nastolatka starała się za wszelką cenę ich pozbyć, mimo że depilacja była dla niej katorgą. Ale uważała, że musi to robić, bo jest kobietą. Jej samej owłosienie nie przeszkadzało. W końcu się zbuntowała i wypowiedziała wojnę żyletce. Przyznaje, że gdy przychodzi lato, zaczyna się łamać. Wie jednak, że jeśli się ogoli, zrobi to dla innych, nie dla siebie.

Takich kobiet jak Paloma jest więcej. Zakładają grupy na Facebooku, np. zamkniętą Women Against Non-Essential Grooming. Ale czasem chodzi o coś więcej niż tylko o bunt wobec estetycznych wymogów społeczeństwa. W USA od roku 2012 działa kampania Armpits4August, która zachęca kobiety, by na miesiąc zapuściły włosy pod pachami i namówiły bliskich do wpłacania pieniędzy na rzecz fundacji Verity. Zebrane datki idą na wsparcie pacjentek z zespołem policystycznych jajników. To właśnie nadmierne owłosienie jest jednym z objawów tej choroby. Jak mówią pomysłodawcy kampanii, udział w niej to dobry pretekst dla wszystkich kobiet, które zawsze chciały zobaczyć, jak to jest się nie golić, ale bały się spróbować. W końcu dla szczytnego celu warto to zrobić. Pytanie, czy z korzyścią dla zdrowia.

Przyjaciele czy wrogowie

- Włosy zbudowane są z keratyny i wyrastają z zagłębień skóry tworzących kanał zwany mieszkiem włosowym, do którego uchodzą przewody gruczołów łojowych. Pokrywają prawie całe nasze ciało z wyjątkiem wewnętrznej strony dłoni, warg, podeszew i powierzchni zgięć stawów - mówi ginekolożka i endokrynolożka prof. Violetta Skrzypulec-Plinta.

Pełnią funkcję termoregulacyjną i ochronną, np. brwi, które występują tylko u człowieka, chronią oczy przed napływaniem potu i deszczu. Częściową ochronę oka przed kurzem i drobnymi owadami zapewniają zaś rzęsy. Tyle że ich akurat nie chcemy się pozbywać.

Gładkie czy zarośnięte nogi to kwestia estetyczna. Z owłosieniem łonowym sprawa jest bardziej złożona.

- Powszechnie się uważa, że włosy łonowe istnieją głównie po to, aby zatrzymywać feromony znajdujące się w pocie. Jednak ich ochronny wpływ jest kwestionowany, gdyż zagęszczenie włosów w tej okolicy może stanowić siedlisko brudu i drobnoustrojów. Te zaś pod wpływem powietrza się rozkładają, powodując wydzielanie się nieprzyjemnego zapachu, zwłaszcza w sytuacji, gdy bardziej się pocimy - mówi ginekolożka. Tak samo z włosami pod pachami.

- Gdy skóra jest gładka, łatwiej utrzymać miejsca intymne w czystości. Zamiast całkowitej depilacji lepiej ograniczyć się do usuwania włosów poza wargami sromowymi i wzgórkiem łonowym. Dobrym rozwiązaniem jest skrócenie włosków i przede wszystkim właściwa higiena. Warto połączyć depilację z zachowaniem właściwej flory bakteryjnej pochwy poprzez stosowanie probiotyków ginekologicznych - mówi prof. Skrzypulec-Plinta.

Przy czym jak zwykle kij ma dwa końce. Ginekolożka ostrzega: - Nadmierna bądź nieprawidłowo wykonana depilacja, zwłaszcza za pomocą maszynki do golenia, może powodować infekcje, mikrouszkodzenia i podrażnienia skóry oraz zapalenie mieszków włosowych. Stanowi to nie tylko defekt kosmetyczny i źródło dyskomfortu kobiety, ale przede wszystkim zagrożenie dla zdrowia. Badania pokazują, że nadmierna depilacja przyczynia się do wzrostu liczby zachorowań na wirusowe zapalenie skóry wywołane mięczakiem zakaźnym (MCV) oraz do bakteryjnego zapalenia skóry.

My czy oni

Przede wszystkim chodzi jednak o nasz własny wybór i to, jak się z nim czujemy. Tak jak zakładamy szpilki czy robimy makijaż, bo chcemy poczuć się bardziej kobieco, tak samo możemy zostawić włosy lub pozbyć się tych, które nam przeszkadzają. Bez wpadania w panikę, jeśli zaczynają odrastać lub po depilacji kilka z nich się ostało. W końcu wszyscy mamy tu i ówdzie mniej lub więcej włosów. Natura nie może aż tak bardzo się mylić.

Fakszejwing, wraca moda na niegolenie. "To wyzwolenie! Dość golarkom i depilatorom!"